agawamala
11.10.06, 08:29
Miejsce akcji: gimnazjum
Czas akcji: nieznany
Bohaterowie : 2 gimnazjaliści - w tym jeden z ubiegiej rodziny
Nauczyciele
Rodzice
Jeden z gimnazjalistów kupił sobie bardzo drogie i bajerackie buty.
Oszczędzał z tygodniówek, dołozyli dziadkowie. Buty miałę tę zaletę, że nie
przemakały. Od 15 latka trudno wymagać, aby postawił je w szafie więc założył
na nogi i poszedł do szkoły. Tam jak wiadomo obuwie należy zostawić w szatni.
Tym nie mniej ich właściciel zdążył się nimi pochwalić. Nie podobało się to
koledze z klasy, który o takich butach nawet nie może marzyć. Matka
rencistka, ojciec zarabia grosze, 2 rodzeństwa. Ze złości i zawiści zrobił
ostrym narzędziem dziury w podeszwach. Takie nie do naprawienia, a w każdym
razie naprawa powoduje, że buty przestają być nieprzemakalne i bajeranckie.
Niszczyciel miał pecha. Został złapany na gorącym uczynku.
W szkole afera, awantura, wezwani jedni i drudzy rodzice.
Wychowawczyni proponuje, aby winowajca ( zniszczenie celowe) zapłacił lub
odkupił buty. Matka poszkodowanego pokazuje rachunek.
"O Jezu"- krzyczy rodzicielka winowajcy. Nie zapłacę, bo nie mam.
A co pani proponuje? - pyta matka poszkodowanego.
"Przepraszam" - odpowiada ze łzami w oczach matka wandala. "Mój Jaś to takie
dobre dziecko, nie wiem co mu wpadło do głowy".
Wychowawczyni nie bardzo radzi sobie z rolą mediatora. Matka Bartka- tego,
który postradał buty- nie zadawala się słowem "przepraszam", żąda
rekompensaty finansowej.
Dochodzi do awantury, która , prócz nerwów, nic nie daje.
Co o tym sądzicie Drogie Panie? Ja, okrzyknięta tu na forum prawie sadystką,
doradzałam zgłoszenie na policję, jako celowe zniszczenie mienia wartości
około 1000 złotych. Są świadkowie, sprawca się przyznał. Uważam, że musi
ponieść karę i to nie upomnienie.