alrada
19.04.07, 08:33
Kopiuję zapytanie z innego wątku :
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=24429&w=60968623&a=60991580
Rozumiem Wasze obawy doskonale. Właśnie wczoraj dowiedziałam się, że moja 10
dniowa córeczka ma bardzo poważną wadę serca. załamałam się bardzo. To była
moja 3 ciąża, czułam się świetnie, usg miałam 3 razy na żadnym nie było
nieprawidłowości, zawsze słyszałam, że wszystko ok. Malutka urodziła się 7.04
w
Wielką sobotę, dostała 9 pkt, bo była lekko sina. Myślałam, że wszystko ok,
choć końcówka ciąży nie dawała mi spokoju i ciągle bałam się o zdrowie
maluszka, udany poród itd. W trzeciej dobie zaczeli robić badania, usłyszano
szmery w sercu. Wypisali nas w 6 dobie, umówili na konsultację
kardiologiczną.
Nikt nie powiedział ani słowa jak to może się rozwijać, ja cieszyłam się, że
idę do domu. Wczoraj wizyta w Prokocimiu i grom z jasnego nieba... Moje
Maleństwo ma ciężkie zwężenie zastawki głównej. Niestety rokowania bardzo
słabe. Pojawiła się niewydolność, mała siniała w oczach, kończyny lodowate.
Dostała Prostin w uderzającej dawce, co przywróciło jej kolor skóry, ale jak
patrzę na te wszystkie aparaty, rurki i wenflony to serce się kroi... Czy
czyjeś dziecko miało taką wadę i wyszło z tego cało???