milkahelena
07.11.13, 16:08
Witam, przeglądałam to forum by znaleźć jakis podobny przypadek do mojego, jednak zawsze każdy ma coś innego, każde dziecko jest inne i my także. Moja córka kończy niedługo 3 miesiące.
Od około 3 tygodnia zaczęły jej się rzadsze kupki z coraz większą ilością śluzu. Na początku kupki były normalne jak ścięta jajecznica żółte z grudkami. Potem robiły się coraz rzadsze, po miesiącu był już sam śluz, zaczęły się pienić, i w końcu pojawiły się pasmka krwi. Z początkiem śluzu i krwi wyskoczyła wysypka na twarzy grudkowo - krostkowa, Krostki otoczone czerwonymi plamkami. Dodam jeszcze że mała urodziła się z naderwanymi uszkami, nie wiedziałam co to znaczy wtedy tylko ciągle mi to po głowie chodziło. Krostki na policzkach przerodziły się w plamki, które się złuszczają. Zmiany są też na uszach i na szyi już.
Lekarz stwierdził nietolerancję laktozy, skazę białkową i atopię skóry. Acha i tyłek odparzony jeszcze wtedy aż twarda skorupka, teraz już lepiej. Dostałam delikol i biogaję posiew moczu i kału - wyszły prawidłwo.
No więc od początku września nie jem zupełnie mleka i wszyskiego co z nim związane.
Z czasem wykluczyłam jeszcze ryby, jajka, jabłka, marchewkę. Pozostałych alergenów nie jadłam od początku karmienia. Wykluczyłam też kukurydzę bo wydawało mi się że po niej gorzej jest. Potem jadłąm ryż jeden dzień i kupki z krwią były trzy pod rząd, gdzie normlanie co któraś była z krwią. Pomyślałam że może ten ryż zanieczyszczony glutenem, bo ja mam jakąś nietolerancję glutenu ( wyszło w ciąży - ale tylko jedno przeciwciało IgG pozostałę nie)
Od czasu podawania delikolu kupki przestąły być zielone, ale nadał mała się męczy. 2 pierwsze dni podawania jakby jej gorzej było od tych kropelek, teraz też się męczy mimo podawania delikolu. Przestałam dawać jej w nocy bo się krztusiła częśto.
Przepraszam, że ja tak bez składu ładu i logiki piszę, jestem trochę wykończona.
Jem ostatnio już bez apetyty niewiele, straciłam chęci. Nie wiem co mogę zrobić. Chciałam przejść na dietę rotacyjną ale się boję, by nie było gorzej. Wczoraj zjadłąm makaron bezglutenowy (ryż-kukurydza) z mlekiem ryżowym i dzisiaj istny płącz w wczoraj pod wieczór kupa z krwią. Dodam że przez jakieś trzy tygodnie jadłam mieszanie ziemniaki, buraki, melasę, mleko ryżowe, kasze jaglaną, frytki, olej słonecznikowy, rzepakowy, oliwa z oliwek, lniany, melisę, herbatkę bocianek, woda cisowianka, preparat vita-miner prenatal, chelamag mama, eyeQ sporadycznie, wafle ryżowe, kawa bezkofeinowa, czarna herbata słaba rzadko, chałwa sezamowa, królik. Wtedy krew pojawiała się raz dziennie, po wyeliminowaniu wafli krew pojaiwała się raz na 3 dni, ale Mała nadal się męczy, pyrka, jest często niespokojna, ostatnio bardziej i wysypka - rumień na twarzy nie znika. Czasami jest lepiej już schodzi a potem tworzą się nowe raz na jednym policzku raz na drugim.
W witaminach nie ma nic podejrzanego, odkryłam jabłko wbocianku, no i żelatyna wieprzowa w kapsułakch. Acha witaminę D i K jakiś czas nie podawałam nieiwelka różnica była, ale zaczęłajej się pocić główka więc chyba powinnam podawać tylko nie wiem jaką czy z olejem słonecznikowym może być?
Strasznie ciężko mi myśl zebrać i to uporządkować wszystko. Co mogę zrobić ? Jak jej pomoć czy iść do gastrologa? Mięsa innego nie jem bo mnie coś mdliło już od zapachu kurczaka indyka i wieprzowiny. Królika jem co 3 dni, Dzisiaj zjadłam ciecierzyce bo mi się strasznie chciało jakiegoś nasionka. Czy ona bardzo może zaszkodzić???
Proszę poradźcie coś. Skąd czerpać siłe, bardzo chcę karmić przynajmniej rok.
Dodam, że po ciężkim porodzie naturalnym w szpitalu mi wmawiano, że nie mam pokarmu, Mała dostała zwykłe bebiko jakieś, nie robiła potem kupki 3 dni. Po konsultacji laktacyjnej odciągałam elektrycznie swój pokarm i podawałąm jej plus dokarmianie bebilonem ha, po kilku dniach przeszłam zupełnie na pierś.