Dodaj do ulubionych

czy ktos był u dr.zawadzkiej

09.12.06, 23:38
czy jest dobra? Gdzie przyjmuje i w jakie dni? Dzieki za informacje,
słyszałam, że na pewno pomoże w sprawie alergii, ktorą ciężko rozwikłac.
Obserwuj wątek
    • jasieczek.z Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 10.12.06, 21:09
      Byłam. Nie polecam. Diagnozuje prawie w locie. Wszystko jest dla niej alergią
      bądź nią będzie. Nie ważne są dla niej wyniki które dobitnie wskazują na brak
      alergii. Nie bierze pod uwagę rzadnych innych przyczyn. Jak jej powiedziałam że
      moje dziecko mialo 1 raz zapalenie oskrzeli to powiedziała że to astma. I
      napewno będzie miało powiększony 3 migdał choć wtedy jeszcze nie zajrzała do
      gardła. Ogólnie jak na taką kasę strasznie niemiła. Nie wyjaśnia rodzicom ani
      przyczyn ani możliwych zachowań dziecka a także jak postępoać w ewentualnym
      pogorszeniu zdrowia. Na moje pytania dot. choroby odpowiedź była taka " ciężko
      mi sę z panią rozmawia bo nie skończyła pani medycyny ". Jak chcesz tego
      doświadczyć to jedź ul. Wąwozowa 8 wejdź między pacjentami i się zapisz.
      • asmi7 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 11.12.06, 10:04
        Z moich doświadczeń - jest REWELACYJNA! Niezwykle kompetentna, konkretna,
        rzeczowa, bardzo poważnie i kompleksowo podchodzi do problemu. Jestem
        przekonana, że to dzieki Jej prowadzeniu mój synek jest obecnie w tak dobrym
        stanie a było naprawdę tragicznie.
        Zanim do Niej trafiliśmy "zaliczyliśmy" szpital, dziesiątki specjalistów, różne
        diagnozy, diety it.p. a stan dziecka sie pogarszał. Owszem, nie "pieści się" z
        rodzicami i nie jest może szczególnie delikatna w rozmowach, ale dla mnie
        najważniejsza jest fachowa medyczna opieka nad dzieckiem.
        Po pierwsze patrzy na problem alergii globalnie (dr Z. uświadomiłą nam, że stan
        skóry nie jest tu najważniejszy, że to tylko jeden z objawów, ważniejsze jest
        co dzieje sie w środku, jak rozwija sie dziecko itp.). Poza tym patrzy na
        dziecko kompleksowo - nie koncentruje sie wycinkowo na alergii - np. wykryła u
        mojego synka kilka innych niepokojących rzeczy, nie związanych z alergią,
        dzięki Niej mamy to pod kontrolą.
        I kolejna,dla mnie szalenie istotna rzecz - dostajesz konkretne (na papierze )
        zalecenia np. co do rozszerzania diety. inni mówili mi tylko tyle - "wprowadzać
        i obserwować" przerzucając odpowedzialność za efekty tych prowaokacji na mnie
        samą. Tu, u dr Z. mam konkretne wytyczne - najpierw to, później tamto...
        Na początku leczenia miałam tylko wątpliwości co do ilości leków i dawek jakie
        nam zaleciłą (bałąm sie takiej dawki chemii u małego dziecka). Teraz mogę
        powiedzieć, że to było trafne posunięcie - długa, przewlekła choroba mojego
        dziecka potrzebowała silnego uderzenia. Poza tym jak tylko uzyskaliśmy poprawę -
        dr Z. kazała powoli wycofywać sie z leków. No i udało sie - jesteśmy bez leków
        a stan jest dość dobry.

        Polecam!
    • monper Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 11.12.06, 10:57
      Potwierdzam.REWELACJA!!!Super rzeczowa babka.Po jej zaleceniach, mój synek z
      4-go centyla wskoczył na 50-ty.Mamy alergię pokarmową i rozwijającą się w tej
      chwili alergię wziewną.Dzięki Pani doktor super sobie z tym radzę i widzę, że
      jej terapia przynosi efekty.Nie obecuje żadnych "gruszek na wierzbie" tylko daje
      wytyczne.Czy się do nich stosujesz (mimo że wydają się na początku głupie albo
      niepotrzebne)czy nie -twój wybór.Niestety u nas wszystkie skoki w bok od zaleceń
      Pani doktor od razu widać na dziecku.Mogę dać ci jeden dobry przykład.Pojechałam
      z moim dzieckiem nad morze.Oczywiście ostry atak alergii wziewnej (wtedy jeszcze
      nie wiedziałam o co chodzi).Super katar,po dwóch dniach szczekający
      kaszel.Trafiliśmy do miejscowej panidoktor,bardzo polecanej o specjalizacji
      lekarz dziecięcy alergolog.W skrócie:dwa antybiotyki w ciągu dwóch tygodni.Po
      powrocie wizyta u dr Z.Nie było miło,dostałam zdrowy opierdziel za te
      antybiotyki (mimo, że nie ja je przepisywałam)i szczegółową instrukcję obsługi w
      takich przypadkach tzn w jakim momencie jakim lekarstwem interweniować, jakie
      mogą być dalesze objawy,na co zwracać uwagę,co robić i czego nie robić.W tej
      chwili jesteśmy już po drugim zapaleniu krtani wg zaleceń dr Z - bez
      antybiotyków,z przespanymi nocami i spokojną głową bo wiemy co może się
      wydarzyć.Pani doktor miła nie jest,choć moje dziecko bardzo ją lubi,ale jest
      SKUTECZNA - i to jest najważniejsze.Jeśli chcesz sobie pogaworzyć w przyjemnej
      atmosferze za stówę to jej nie polecam ale jeśli potrzebujesz wskazówek, jesteś
      cierpliwa i masz prawdziwy problem z alergią swojego dziecka - to nie znam
      lepszego lekarza.
      • jadrom Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 18.12.06, 19:00
        I tu bym polemizowała. Oczywiście, że dr Z. jest dobrym lekarzem, ale jest tak
        cholernie niemiła, że zastanawiam się nad dalszymi wizytami u niej. Ja chodzę
        też co jakiś czas do dr Sieradzkiej, która niczym nie ustępuje dr. Z. jeżeli
        chodzi o fachowość, a przy tym jest miła dla dziecka. Dzisiaj np. byłam u dr.
        Z., mała jak ją zobaczyła - w krzyk, trudno mi ją było uspokoić, a ta (dr. Z.)
        jak zaczęła krzyczeć niemiłosiernie na małą, która ma 12 miesięcy, że aż ja jej
        zwróciłam uwagę. Wszystkie zalecenia przedstawia ex catedra, tonem osoby
        najmądrzejszej, nie ma z nią żadnej dyskusji, trudno jest nawet zadać pytanie w
        jej potoku słów. Ktoś mnie zapyta po co do niej chodzę, odpowiedź brzmi - bo
        dokładnie ustawia dietę, ale znam też innych dobrych alergologów i jak małą
        przestaną uczulać pokarmy, to przestanę do niej chodzić, bo nie mam zamiaru
        fundować sobie i dziecku takiego stresu raz na trzy miesiące. Przy tym za
        każdem razem nie powstrzyma się od niemiłych uwagw stylu np. "Pani się szybko
        zestarzeje z Pani skórą" albo "Mąż wyglądą dużo młodziej od Pani". Ja mam
        gdzieś te uwagi, ale powodują one cały czas, że coś niemiłego wisi w powietrzu
        i marzę, żeby wyjść z jej gabinetu. Czasami ma dzień dobroci dla zwierząt, ale
        ja trafiłam tylko raz na taki dzień. Poza tym zwraca uwagę na pewne rzeczy - to
        cenne, ale przedstawia to w takich barwach, jakby dzieku groziło śmiertelne
        niebezpieczeństwo, a czasami sa to stany przejściowe. Zatem myslę, że
        gloryfikacja jej jest przesadą, ale na pewno jest fachowcem, o jakich trudno,
        ale jakich jeszcze kilku bym znalazła.
        • anitenka Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 18.12.06, 23:57
          Bardzo się cieszę, że czytam negatywne opinie o dr Z. Zastanawiam się bardzo
          poważnie nad rezygnacją z wizyt u niej ale biję się z myślami bo dotąd
          słyszałam tylko pozytywne głosy i miałam wrażenie, że może przesadzam i że
          powinnam zagryźć zęby.
          Jest bardzo nieprzyjemna, nie spotkałam jeszcze tak niemiłego i megalomańskiego
          lekarza. Znajomi, którzy mi ją polecali uprzedzali, że jest okropna dla
          rodziców ale dla dzieci jest w porządku. U nas to się nie potwierdziło, córka
          została wyzwana przez nią od głupoli i nieznośnych dzieciaków. Obawiam się, że
          córka zniechęci się do lekarzy, płakała po wizycie u niej, mówiła, że pani była
          okropna i nie chce już do niej chodzić. W szpitalach bywamy często, dotąd
          reagowała pozytywnie i nie chciałabym zafundować jej traumy.
          Córka widząc ją "wiotczeje", cichnie i patrzy przerażonym wzrokiem. Pani Z.
          diagnozuje za każdym razem wiotkość mięśni i ze słowami "to jest tragedia,
          proszę popatrzeć, jak tak dalej pójdzie to będzie jeszcze większy dramat" wtyka
          wizytówkę znajomej fizjoterapeutki (plus np. ulotkę firmy produkującej
          materace). Poza gabinetem nie zauważyłam żeby córka była "wiotka", nie
          potwierdził tego żaden lekarz.
          Traktuje dziecko jak przedmiot, nie przebiera w słowach ani do niego, ani do
          rodziców, ani też określając możliwe konsekwencje astmy "to jest śmiertelna
          choroba, proszę sobie to uświadomić". Nie muszę chyba dodawać jaki wpływ ma to
          na psychikę dziecka. Córka jest właśnie na etapie poznawania tematu śmierci,
          staramy się przybliżyć jej go jak najdelikatniej a wizyty u pani doktor na
          pewno nam w tym nie pomagają (zaraz po wyjściu "mamo, ja też kiedyś umrę?").
          Słyszałam, że wiele dzieci wyprowadziła z ciężkich stanów ale ja chyba podejmę
          decyzję o rezygnacji, za dużo kosztuje to nerwów całą moją rodzinę.
          • jadrom Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 09:40
            Witaj w klubie anitenko. Ja po wczorajszej wizycie u dr. Z piłam melisę
            wieczorem tak się trzęsłam, a mała (12 miesięcy) przepłakała całą noc i
            szarpała się w łóżeczku. Boję się, że nie będzie chciała chodzić do lekarzy.
            Pani dr Z. stwierdziła, że dziecko ma na pewno dziurawy przewód pokarmowy, co
            się może tragicznie skończyć, gdyż opiekunka (oczywiście za moimi plecami)
            dodała masła do kaszki jaglanej - przyznała mi się po kilku dniach, ale małą
            nic nie wysypało, nie było żadnej reakcji alergicznej, zatem skąd ta
            przerażająca diagnoza? Nie muszę oczywiście dodawać, że powiedziała, że taką
            nieodpowiedzialną opiekunkę powinnam cyt.: "wylać na zbity pysk", bo któregoś
            dnia wrócę i dziecko nie będzie żyło, bo ona nie zdąży zawołać pogotowia.
            Pani dr Z. przestraszyła mnie, że powiększone sutki u małej są strasznie
            niebezpieczne, a ja kojarzę, że to po polędwicy schabowej, którą (biję się w
            piersi) nie kupiłam z pewnego źródła i myślę, że jak odstawię podejrzane mięso
            to sutki zmaleją, a może to stan przejściowy (nie są takie duże). Ona kazała
            iśc do endokrynologa, wcześniej zrobić usg sutków, tak mnie przeraziła, że
            jadąc do domu samochodem łzy ciekły mi po twarzy. Ona podważa każdą diagnozę
            innych lekarzy, wręcz wyśmiewa. Oczywiście sobie przypisuje stan dziecka, a ja
            jestem pewna, że to zasługa przede wszystkim malutkiej, która ma doskonały
            apetyt i chociaż jej menu jest ubogie, to ona je w miarę dużo, ładnie wygląda,
            a to, że stan skóry się poprawił, to chyba po prostu wyrasta. Myślę, że
            wystarczy już tego stresu i dam sobie spokój....
          • majka995 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 29.05.07, 16:34
            Kochana u mnie było to samo, kazała mi się zgłosi do znanej fizjoterapeutki u
            której wizyta trwała 10 minut, zapłaciłam 80zł i nic nie wniosła dobrego. Poza
            tym zaden inny lekarz ortopeda nie potwierdził nic z tego co ta pani mi
            powiedziałą. Więc uznałąm ze szkoda czasu i kasy
        • majka995 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 29.05.07, 16:32
          Moje odczucia są identyczne. Jest niemiła, niesympatyczna, okropna w stosunku
          do dzieci. Nie ma wogóle podejścia, wszystko co mówi mówi z wyzymtonem jakbym
          ja była głupią gęsią. Chwali się swoją wiedzą . Jedno jej moge przyznac że
          wyprowadziła synka ze schorzen pulmonologicznych. Natomiast kazała dzieciakom
          moim wyciąc migdały bo maja katary i chore uszy a nie wzięła pod uwage że sa
          uczuleni. A teraz wszystko pyli. Byłam u zaufanego laryngologa i nie maja
          migdałaków do wycięcia. I mimo wszystko wcale nie jestem taka do konca
          przekonana że ona jest taka super i niezastąpiona. I poważnie zastanawiam się
          nad zmianą lekarza. Zastanawiam się nad dr.Sieradzką. Ile ona bierze za wizyte?
          Pozdrawiam
    • marki0 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 18.12.06, 22:35
      Od lutego sledze to forum i dr Z jest niemal ze pewna "stała" tego forum! ja
      myslałam ze to przecudowny lekarz a tu prosze!Zdziwiłam sie szczerze
      mówiac.Widocznie jest tylko super fachowcem ale nie super człowiekiem. a szkoda,
      bo na pewno było by milej byc jej pacjentka.Ja osobiscie jestem z Łodzi i nie
      wybierałam sie do niej choc mi juz ktoś polecał.Jakos tak nie miałam
      przekonania, tym bardziej że mam lekarza który od 5 lat mi dziecko prowadzi.
      Mam tylko pytanko takowe: Piszecie ze dr M ma jakieś schematy leczenia i nie
      lubi odstepst.Co konkretnie macie na mysli. I jak leczy dzieci skoro nie
      antybiotykiem?
      Nas podobnie lekarz prowadzi.antybiotyk dostje raz góra dwa rzay do roku, a jak
      wiadomo katarki zdarzaja się częściej ale staramy się ni8e osłabiac jego
      odpornosci. I czy daje jakies super leki czy standarowe typu Zurtec, Ketotifen
      czy Claritine?
    • beautiful1 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 18.12.06, 23:44
      dzięki dziewczyny. Też slyszałam, że jest ta kobieta strasznie niemiła, zraża
      do siebie ludzi, a poza tym wyłącza chyba telefon w godzinach przyjęc, bo w
      ogóle nie mozna do niej się dodzwonic. Napiszcie prosze, kiedy przyjmuje na tej
      wąwozowej, bo chciałam tam po prostu pojechac. Nie ma innej rady, tylko się
      zapisac osobiscie. Dzięki.
      • kruffa Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 07:17
        Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby lekarz w czasie przyjmowania pacjentów odbierał
        jakikolwiek telefon. To jest niepoważne i nieprofesjonalne.
        A co do dr. Zawadzkiej to nie ma telefonu w gabinecie.
        Ja swoje dzieci u niej leczę. Bywa szorstka, choc ja już nie pamiętam kiedy taka
        była, a chodzę do niej ponad 3 lata. Przez ostanie 2 lata słyszę właściwie od
        niej same komplementy wink))
        Dzięki niej moja córka jest w takim stanie jakim jest, a syn nie ma właściwie
        alergii.
        Jest osobą kontrowersyjną, ale ja akurat będę jej wdzięczna do końca życia.
        A dodzwonic się do niej można - rzeczywiście tylko w środę, ale nigdy gdy mi
        naprawdę zależało nie miałam problemów z dodzwonieniem się do niej. Trochę uporu wink

        Kruffa
    • patyska Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 09:22
      znakomity alergolog i pediatra w jednym, wyprowadzila mi dzieciaka z tragicznego stanu (teraz nawet nie
      bardzo widac, ze jest alergikiem). niektorzy mowia, ze jest niemila - no coz, moze jest specyficzna, ale
      akurat ja uslyszalam od niej tylko cieple slowa. polecam goraco, cudowne zjawisko wsrod wykwitu
      olewajacych wszystko konowalow.
      • monper Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 13:46
        Jak czytam te wszystkie opowieści na granicy horroru to mam wrażenie, że
        Zawadzka do której my chodzimy to nie ta sama pani, o której piszecie z taką
        grozą.Wczoraj byłam na kolejnej wizycie z moim synkiem,który nie należy do
        małomównych.Antek przyniósł nawet pani doktor swoje zabawki kupione w ZOO a w
        nagrodę dostał naklejkę z misiem i był zachwycony.Wiadomo,że wizyta trwa
        najmniej 40 minut i nie ma czasu na zabawy z dzieckiem.Mimo,że na pierwszej
        wizycie pani doktor kazała mojemu dziecku opuścić gabinet to nie odczułam w tym
        żadnej złośliwości.Przeciwnie cieszę się bo nie płacę z zabawę Pani Z z moim
        dzieckiem tylko za rady specjalisty.A wiadomo że tych informacji jest tak
        dużo,że trzeba wysłuchać ich w skupieniu.Nie zdarzyło mi się żeby Pani dr mnie
        nie wysłuchała i nie odpowiedział na moje pytania.Jedno jest pewne - jeśli nie
        masz zaufania do lekarza, który leczy toje dziecko to nie ma sensu żeby do niego
        chodzić.Mnie też na początku ogarniały wątpliwości,szczególnie jak naczytałam
        się komentarzy innych rodziców: a to że za duża dawka,a sterydy to jakaś
        wariatka podaje,a Pulmicort to już wogóle nie dla dzieci i nie dwa dni tylko
        cztery.Podsumowując: u nas jest taki efekt, że dziecko pod opieką Pani dr Z
        zaczęło rozwijać się prawidłowo,zero antybiotyków i wcale nie dlatego że
        antybiotyki są be tylko dlatego że na każdą infekcję mamy jakiś plan
        działania.Mamy jeszcze bardzo dużo problemów do przejścia ale zawsze wiemy co
        robić.Jak czytam,że dziecko przez dwa miesiące było dwa razy w szpitalu i wzięło
        5 antybiotyków to skóra mi cierpnie.I czytając wszystkie te opowieści mam
        wrażenie,że Zawadzka ma ruszt na którym opieka ludzi.To naprawdę tak nie wygląda
        i możecie sobie mówić co chcecie (wszyscy niezadowoleni)a to jest naprawdę
        fajna babka z dużym sercem dla dzieciaków.
        • asia_k2 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 14:30
          Ja odwiedziłam panią doktor z moim synkiem 2,9 lat- byliśmy po raz pierwszy.
          Słyszałam od znajomej, że jest niemiła, ale szczerze mówiąc tu zdziwiłam się na
          plus. Nie była może wylewna, serdeczna, ale nie była niemiła. Fakt - nie
          utrzymywała kontaktu wzrokowego z rodzicem, ale była rzeczowa, odpowiadała
          spokojnie na moje pytania. Zdziwiłam się też, że miała do mego dziecka bardzo
          dobre podejście - spokojnie wyjaśniała mu co teraz będzie robić, uspokajała, że
          mama i tata są obok, itp.
          Mam natomiast mieszane uczucia co do postawionej diagnozy, tzn. że syn, który
          czasami miewa katary ma na 100% alergiczny nieżyt nosa, że za chwilę może się to
          skończyś astmą, że muszę wszystko w moim mieszkaniu dostosować do alergika - a
          to wszystko zanim wykonała jakiekolwiek badanie - bazowała wyłącznie na rozmowie
          z nami. Dodam, że my nie jesteśmy na nic uczuleni, nasi rodzice również nie,
          jedynie córka mojego brata jest alergikiem i na tej podstawie otrzymałam info,
          że mój syn jest genetycznie obciążony. Oczywiście zdaniem pani doktor
          badanie/oglądanie dziecka jedynie to potwierdziło. Nie robiliśmy jeszcze żadnych
          badań krwi, testów, a już muszę kupić antyalergiczną pościel, odkurzacz,
          wyrzucić firanki, dywany, sama piec chleb, mięso, robić kompoty, itp.
          Nie chcę deprecjonować doświadczenia p. doktor oraz jej wiedzy. Moje
          doświadczenie w tej kwestii jest nikłe i nie mogę się jednoznacznie wypowiadać.
          Natomiast na pewno udam się jeszcze do innego alergologa żeby skonsultować tę
          opinię i wykonać wszystkie badania.
          Asia
          • kruffa Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 14:39
            Co do braku alergii w rodzinie - u mojego męża nie było żadnych alergików
            dopóki nie urodziła się moja córka. Gdy "wyszła" w niej alergia to okazało się
            że astma mojej babki to pikuś w porównaniu z tym co dzieje się w rodzinie męża.
            Nikt nigdy nie wiązał objawów które mają (w tym oczywiście zaden lekarz) z
            alergią. Moja teściowa ma AZS - ale o tym też dowiedziała się ode mnie.

            Kruffa
          • jasieczek.z Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 15:45
            Wiesz u mnie było tak samo, wszystko wyrzucić z domu. Ale skąd ona to wszystko
            wie jasnowidz czy co ? Delikatnie mówiąc w nosie mam jasnowidza zrobiłam badania
            i mam czarno na białym duży przerost candidy w gardle, duży przerost gronkowca w
            nosie. Z tego co zdążyłam się już dowiedzieć gronkowiec w taki sam sposób się
            może objawić dając chroniczny katar. Więc nie widzę tu alergii na razie i czekam
            na leki i co będzie potem.
        • anitenka Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 18:24
          Co do diagnozy astmy stawianej przez dr Z. i sposobu leczenia nie polemizuję.
          Może i jest w porządku chociaż my chodzimy równolegle do innej bardzo dobrej i
          znanej alergolożki, która zaleciła testy alergiczne bo możliwe jest, że córka
          jednak nie ma astmy. Zobaczymy.
          Mnie przeraża jej podejście do dzieci. Widać zależy od jej humoru czy dziecko
          wyjdzie od niej z płaczem czy w miarę normalne. Moja córka naprawdę lubi
          lekarzy, dobrze z nimi współpracuje i nie potrzebuje zabawy w gabinecie ale
          normalnego traktowania.
          Niedopuszczalne jest dla mnie żeby lekarz mówił przy dziecku o zagrożeniu
          śmiercią.
          • jadrom Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 19:37
            Ja już dzisiaj piszę "na spokojnie", nerwy mi "odpuściły" po wczorajszej
            koszmarnej wizycie u naszej Pani dr Z. Jednak dalej trwam w przekonaniu, że
            stwarza ona atmosferę horroru w czasie wizyty. Wiem, wiem, powiecie mi, żebym
            do niej nie chodziła, skoro tak ją odbieram. Jednak widziałam jakiś plus w tych
            wizytach, skoro - wprawdzie z sercem na ramieniu - ale pojawiałam się u niej
            raz na 3 miesiące. Jednak nie rozumiem dlaczego jest taka niemiła, przecież
            można leczyć dzieci 1/ będąc miłym albo 2/ obojętnym. Pomijając już kwestie
            etyki, że lekarz, pediatra, etc..., to przecież ona "kupę kasy" zarabia na nas
            i podchodząc już z czysto komercyjnego punktu widzenia - nie rozumiem jej.
            Widać ma tak wielu pacjentów, że nie interesuje ją "marketing", ale powiem tak -
            zapewne większość z nas wykonuje zawody, które w uproszczeniu możnaby
            nazwać "usługowymi" i myślę, że niewiele z nas tak traktuje swoich "klientów",
            bo po prostu straciłoby pracę, nawet pomimo wysokich kwalifikacji. Oczywiście
            powiecie, to już jej problem. Niby tak, ale przychodzi mi do głowy niedawna
            historia: miesiąc temu została zwolniona z pracy moja koleżanka, jedna z
            najlepszych w naszym zawodzie, pracę magisterską napisała na bdb u profesora,
            który wykładał w Lozannie i u którego niewielu podjęło się uczestniczenia w
            seminarium. Kobieta - torpeda intelektualna, powód zwolnienia - nieumiejętność
            współpracy z pionami, wobec których pełnimy funkcje usługowe, wyniosłość,
            generalnie bycie ogólnie postrzeganą jako osoba niemiła. Zatem to nie do końca
            jest tak, że bycie fachowcem w swoim zawodzie usprawiedliwia negatywne
            zachowania.
            • jasieczek.z Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 19:57
              Masz rację. Sama wiedza jest napewno wartościowa ale bardziej wartościowe są
              kontakty międzyludzkie. Nie ważne jest wtedy z kim rozmawiasz w sensie prof. czy
              sprzątaczka, człowieczeństwa i kultury się nie nauczysz to poprostu masz we
              krwi. Jestem osobą której dr Z. naprawdę nie przypadła do gustu i nie uważam ją
              też za najlepszego alergologa. Nie wyobrażam też sobie takich odzywek w stosunku
              do mojej osoby, ja w każdym bądź razie do Pani dr odzywałam się kulturalnie.
              LUDZIE LEKARZ TO NIE BóG TO TAKI SAM CZłOWIEK JAK JA I TY I SZACUNECZEK SIę
              NALEżY ZARóWNO LEKARZOWI JAK I NAM. Kiedyś lekarze byli nie dość że z powołania
              to też z wieloletnią rodzinną tradycją a co za tym idzie kulturą osobistą
              wyniesioną z domu. Niestety takich już niewielu zostało. A szkoda.
    • agamonia kim jest dr Zawdzka, gdzie i za ile przyjmuje???? 19.12.06, 15:37

      rozumiem, że TYLKO prywatnie??? czy jest w stanie przyznac, że BRAK jest
      alegrgii czy - jak każdy alergolog- ZAWSZE znajdzie alergię???
      • jasieczek.z Re: kim jest dr Zawdzka, gdzie i za ile przyjmuje 19.12.06, 15:46
        Ja osobiście uważam że alergolodzy są skażeni alergią i nic nie widza poza nią.
        Nawet badań !!!!!!!!!!!!!
        • agamonia Re: kim jest dr Zawdzka, gdzie i za ile przyjmuje 19.12.06, 16:17
          mam podobne przeczucie - stąd szukam takiego, co jest się w stanie wznieść
          ponad poziom.....alergii
        • kruffa Re: kim jest dr Zawdzka, gdzie i za ile przyjmuje 19.12.06, 17:44
          Bardzo się mylisz. Akurat znam 2 dzieci, których rodzice byli przekonani, że
          dziecko ma alergię, ale nią nie była. Alergolog dzieci wyleczyła i od razu
          powiedziała, że to nie alergia. I dzieci nie miały pasożytów - od razu dodam.
          Ja sama jestem w tej chwili w stanie pokazac co jest skórą alergiczną a co nią
          nie jest. Lekarka pokazywałami na przykładzie córki, mnie i syna - mamy różne
          typy skóry. I mówimy tu o skórze bez wyprysków, wysypek i innych zmian.
          Alergie wziewną też można zobaczyc - zanim pojawią się pierwsze symptomy.
          Zmiania się wygląd wewnątrz nosa - chyba śluzówki. Na przykładzie córki się o
          tym przekonałam niestety. Mogłabym powiedziec, ze lekarka była "wróżką".
          Niestety nią nie była. I gdyby mi nie powiedziała na co zwrócic uwagę nigdy bym
          nie pomyślała, że u mojego dziecka zaczyna się alergia wziewna.
          Pyłkowica i w ogóle może też na poczatku objawiac się zmianami miedzy palcami stóp.
          Atopowe zapalenie skóry (w remisji) można rozpoznac w dotyku i w formie
          ciemniejszej skóry, którą niektórzy biorą za opaleniznę itp itd.
          Ja wiem tyle, a lekarzem nie jestem, a jedynie matką alergicznych dzieci. A co
          dopiero dobry lekarz z ogromnym doświadczeniem.
          A dobry lekarz wie też że badania mogą dawac fałszywy wynik. Nawet u dzieci IgE
          zależnych, u których z testów wynika że nie są na coś uczulone, może się okazac
          że są. Najlepszym przykładem jest moje starsze dziecko - igE wysokie, a na
          roztocza ma reakcję opóźnioną. Z testów wynika, że nie jest na nie uczulona,
          choc ja na 1000% wiem, że jest. A ma ponad 3 lata.
          A co dopiero mówic o wynikach testów u dzieci z reakcją opóźnioną....
          Dlatego najlepszym testem jest obserwacja, a nie wyniki badań.

          Kruffa
    • xxxinkaxxx Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 19.12.06, 18:00
      dodam swoje 3 grosze....choc, a moze wlasnie dlatego, ze ten temat byl juz
      walkowany setki razy a ja jeszcze kilka lat temu nie uwierzylabym ze stane w
      jej obronie

      kilka lat temu 'obrazilam' sie na doktor...glownie z powodu przykrej dla mnie
      sytuacji, o ktorej teraz nie chce juz pisac...

      kiedy urodzilam drugie dziecko dosc szybko okazalo sie (tym razem zadnych
      watpliwosci, inaczej niz w przypadku starszego) ze jest mega-alergiczka

      po korowodzie wizyt u 8 czy 9 alergologow postanowilam olac dawne zale i
      zadzwonic do dr Z.

      slyszac co dzieje sie z moim dzieckiem znalazla dla nas czas nastepnego dnia
      (weszlismy do gabinetu o 23.15) i bede jej za to wdzieczna do konca moich dni-
      gdyby nie jej pomoc - doslownie wykonczylabym moje dziecko (przestala nie tylko
      przybierac na wadze, przestala sie rozwijac, reagowac, smiac sie itd itd), bo
      inni lekarze nie byli w stanie pojac uczulenia na nutramigen i amino, a jesli
      juz mogli to i tak nie wiedzieli co z tym zrobic

      ona jedna znala neocate, inni alergolodzy do tej pory nie wiedza co to jest
      choc preparat jest juz zarejestrowany w Polsce!

      i wlasnie za to cenie dr Z - za otwartosc na wiedze!!!!
      sama szczerze przynaje, ze duzo uczy sie od matek, namawia i propaguje wymiane
      doswiadczen miedzy matkami, ciagle sie uczy- ja nie znam innego takiego
      lekarza, a Wy?

      w dodatku teraz, kiedy jestem bogatsza w wiedze praktyczna zdobyta na moim
      mlodszym dziecku wiem, ze 7 lat temu, stawiajac diagnoze mojemu starszemu -
      miala racje, a ja jej wtedy nie uwierzylam - myslalam podobnie do wielu z Was-
      tylko ona widziala alergie w nietypowych objawach

    • beatle1 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 20.12.06, 10:53
      zawsze jak czytam listy o dr zawadzkiej i jej metodach to zaczynam sie martic,
      ze zle prowadze Jasia. Jas ma niezbyt duze AZS. Teraz wlasciwie nic mu za
      kolanami i uchem nie wylazi (lekkie zarozowienie za uszkiem czasami). Jedyne z
      czym sobie nie radze to odparzona pupa, ale jest teraz juz w miare ok. Lecze go
      u dr Sieradzkiej, ktora twierdzi, ze to odparzenie, to nie jest reakcja na nic
      pokarmowego, skoro nie ma innych objawow. wiec jej wierze. Nie wyrzucilam
      dywanow z domu ani zaslon i to takze bylo ustalone z Sieradzka. No i jak czytam
      o radykalnym podejsciu Zawadzkiej, to mysle, czy dobrze robie... co prawda
      kiedys inny lekarz alergolog (naukowiec, ale praktyk i to swietny z duzego
      osrodka naukowego - spotkany przez absolutny przypadek) powiedzial, ze nie
      wolno od razu pozbywac sie takich rzeczy, bo stwarza sie wieksze zagrozenie.
      Oslabia sie uklad immunologiczny, ktory sam nie podejmuje walki. on zreszta
      uwaza, ze w Polsce (sam z Polski nie jest) jest potezna nadwykrywalnosc alergii
      i diagnozowanie jej wtedy, kiedy to jest jeszcze nietolerancja pokarmowa, ktora
      przy zlym prowadzeniu alergia moze sie okazac. stad tak wazne jest prowadzenie.
      I czas na dojrzewanie ukladu pokarmowego i wzrost odpornosci naturalnej. I w
      polaczeniu z teza dr Siedzakiej wydawalo mi sie to logiczne. Zaluje, ze nie mam
      z nim kontaktu, by pytac go o rozne rzeczy w takich chwilach zwatpienia jak ta
      teraz wink. Bo juz nie wiem. Jas jest w dobrym stanie. Ma 8 miechow, czasami
      ulewa jeszcze, ale glownie przy odbijaniu. Jego skora jest piekna, ale jakbym
      ja wcierala w siebie takie rzeczy i w takich ilosciach jak on, to moja skora
      bylaby boska wink.
      Boje sie , jak kazda mama, bo skoro juz doporowadzilam Jasia do tak dobrego
      stanu, to chcialabym to jakos utrzymac i jak czytam teraz Wasze posty to
      zastanawiam sie, czy to naprawde WSZYSTKO, co moglabym zrobic. Mecza mnie te
      dywany... pozdrawiam
      • asia_k2 moje dziecko też się jednak boi p.doktor 20.12.06, 14:38
        pisałam wyżej, że moje dziecko współpracowało z p. doktor i że nie płakało na
        wizycie i był ogólnie zadowolony. jednak wczoraj jak szliśmy do pediatry na
        kontrolę mój synek 2,9 lat stwierdził, że on nie pójdzie bo się boi. Zdziwiłam
        się ogromnie, bo on uwielbiał chodzić do lekarza więc pytam o jaką wizytę chodzi
        (dzień wcześniej byliśmy u dr. Zawadzkiej). no i tłumaczył a propos wizyty u dr.
        Z że "ta pani była niedobra", "była niemiła", "ja się bałem"... Czyli jednak z
        jego perspektywy nie było tak kolorowo.
    • asik37 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 20.12.06, 14:00
      na pewno pani dr jest niewatpiliwym fachowcem i potrafi wyciagnac małych
      pacjentow z ciekich nawet alergii ale jest tez kilku innych dobrych lekarzy
      alergologów w Warszawie mysle ze rownie skutecznych a niewatpliwie
      cierpliwszych, o przyjaznym sposobie bycia zarowno w stosunku do małego
      pacjenta jak i jego rodziców. Dlatego mysle ze jesli wizyty u tej pan dr
      podnosza niebezpiecznie wysoko poziom adrenaliny tak u dziecka jak i u jego
      rodziców (tak jak w naszym przypadku) to nie ma co sie zmuszac do tychze wizyt
      tylko poszukac innego lekarza, tym bardziej ze sa to wizyty prywatne a nie na
      koszt NFZ. Tym bardziej ze lekarze do ktorych jezdze jeden prof drugi dr nie
      kaza na wejsciu (chyba ze naprawde jest taka koniecznosc) kazdemu pacjentowi i
      jego rodzinie przewracac całego zycia do gory nogami (wywalanie dywanow, łozek,
      zasłon itd) Przede wszystkim rozsadek. pozdr
      • monper Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 20.12.06, 16:10
        Nie wiem dlaczego tak bardzo jesteście przeciwne pozbywaniu się z domu alergika
        wszystkich zbieraczy kurzu.Wszystkim nam wiadomo,że alergik ma osłabiony system
        immunologiczny bo jego oragnizm walczy nie z tym co trzeba.Roztocza
        kurzu,cytrusy,miód,czekolada,konserwanty są najsilniejszymi alergenami
        wywołującymi reakcje uczuleniowe nawet u potencjalnie zdrowych ludzi (np w
        postaci migreny).Pozbycie się ich z otoczenia czy eliminacja z diety (nawet
        jeśli dziecko nie ma na początku żadnej reakcji alergicznej) pozwala tylko nie
        nadwyrężać i tak słabego systemu obronnego małego alergika.A pozbycie się
        dywanów,bez przesady,nie jest przewróceniem życia do góry nogami.I tutaj właśnie
        chodzi o rozsądek.
        • kruffa Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 20.12.06, 19:36
          Też nie mogę zrowumiec tekstów o przewracaniu życia do góry nogami. Ja dywanów
          nie mam (podobnie jak większośc moich znajomych, którzy alergików nie mają), bo
          uważam, że przytłaczają wnętrza i są magazynem brudu (nawet te ciągle odkurzane).
          Firanki posiadam, a w sypialni nawet lekkie zasłonki o czym alergolog wie i jest
          za, bo wie że piorę je często. Odkurzacz z HEPA przy alergiku to koniecznośc.
          A pokrowce antyroztoczowe przynajmniej u dziecka to też koniecznośc.
          Po za tym nie mam "durnostojek", a książki w oszklonych regałach - największy
          plus - mniej sprzątania i mniej odkurzania.
          A cała reszta - w domu jest czysto smile) U mnie odkurza się i myje podłogę
          codziennie, tym bardziej teraz gdy młody raczkuje. Nie wyobrażam sobie
          nieodkurzenia conajmniej raz na 2 dni mieszkania. Chodzę rano na bosaka i potem
          muszę umyc nogi z kurzu i wierzcie mi to są warstwy kurzu. Aż boje się myślec,
          że gdybym miała dywany to wszytsko by się w nich osadzało. Masakra.
          Dziecka nie da się "odciąc" od kurzu i roztoczy - nie ma takiej mozlwiosci,
          nawet gdy posiada się odkurzacz HEPA, sprząta codziennie i ma pokrowce na
          materac i na pościel. Można w ten sposób jedynie zminimalizowac ekspozycję
          dziecka na te alergeny.
          A co do podejścia niektórych lekarzy "nie ma co wariowac" - koleżanka była
          najpierw u dr. Zawadzkiej i popukała sie w głowe, poszła do innej która kazała
          jej "wyluzowac". Koleżanka zadowolona, tylko dziecko coraz bardziej chore sad.

          Kruffa
          • asmi7 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 20.12.06, 21:06
            My, jak już wcześniej pisałam, byliśmy u wielu, wielu lekarzy zanim trafiliśmy
            do dr Zawadzkiej. Owszem, niektórzy z nich byli sympatyczni, mili, rozmowni,
            zalecenia mniej radykalne... Ale cóż z tego, jeśli stan dziecka się
            pogarszał... A dr Zawadzka wyprowadziła mojego synka "na prostą" i dla mnie
            tylko to się liczy! Poza tym, wg mnie, właśnie radykalne posunięcia,
            choćby "wywrócenie domu do góry nogami" było potrzebne, zeby przerwać marsz
            alergiczny i całe to pasmo cierpień. A jak już sie to udało, to stopniowo,
            powoli odchodzinmy od tych radykalizmów.
            Ja nie mam wątpliwości co do skutecznopści i profesjonalizmu tego lekarza.
            Może w łagodniejszych przypadkach trudno pogodzić sie z tymi radykalnymi
            zaleceniami, ale w tych cięższych, tak jak u nas, było to naprawdę potrzebne.
            • agata9991 Re: odnośnie odkurzacza 20.12.06, 22:28
              Dziewczyny, co Wy odkurzacie tymi odkurzaczami jak nie macie dywanów?Ja
              codziennie zamiatam, ale może przy alergiku nie można? Czy "wjadę" tym
              odkurzaczem pod łóżko, szafy, czy nie porysuje mi paneli i czy odkurzacie
              kafelki, znaczy terakotę? Może to głupie pytania, ale podpowiedźcie, może
              rzeczywiście odkurzacz ułatwiłby mi życie.
              • kruffa Re: odnośnie odkurzacza 21.12.06, 03:01
                W ten sposób to ty tylko przemiatasz kurz z jednego miejsca na drugie, dodatkowo
                wnosi się on w powietrze. A myjesz je potem przynajmniej na mokro?
                Zawsze (jak nie miałam dzieci również) odkurzałam całe mieszkanie - włącznie z
                łazienką i kuchnią. Przecież tam też się brudzi.

                Kruffa
                • agata9991 Re: odnośnie odkurzacza 21.12.06, 10:11
                  myć to myję, prawie codziennie. A powiedz mi jeszcze jakiej firmy masz ten
                  odkurzacz?
      • agamonia czy ktos poda mi kontakt dr.zawadzkiej, ew. innch? 21.12.06, 10:18

        • pibrokmarys A ja zrezygnowalam z Dr. Zawadzkiej... 21.12.06, 10:47
          Nie dlatego, ze jest niemila - na to przymykalam oko. Dla mnie jednak koszmarem
          bylo to, ze nie bylam w stanie skontaktowac sie z nia telefonicznie, kiedy z
          synkiem cos sie dzialo. Tak, mialam zalecenia co robic, w przypadku kaszlu,
          ataku astmy, itp. Ale czasem nie bylam pewna czy to jest juz moment na podanie
          silniejszego sterydu, czy nie. Dla mnie wazne jest, zebym mogla od czasu do
          czasu skontaktowac sie z lekarzem i o cos dopytac. Przy czym zaznaczam, ze przy
          obecnym lekarzu, nie naduzywam tego prywatnego kontaktu. Kontakt z Dr. Zawadzka
          raz w tygdoniu przez 1,5 czy 2 godziny, a i to nie zawsze, byl dla mnie
          ogromnym utrudnieniem i stresem. Ale NAWET ona, byla niekonsekwenta w tym co
          mowila.. Raz powiedziała, ze czeste infekcje synka, to taka jego "uroda
          alergika". Innym razem powiedziala, ze "cos" jest nie tak, ale co to trudno
          stwierdzic - bez konkretnej rady co robic. Troche mnie tym stwierdzeniem
          dobila... Totalnie tez bagatelizuje problem pasozytów. Poniewaz zaordynowane
          przez nia leczenie bylo identycznie z tym zaleconym przez Dr. Sieradzką i Dr.
          Lange z Działdowskiej, postanowilam skupic sie na Dr. Lange, z ktora mam
          nieograniczony kontakt. Dr. Zawadzka jest niezaprzeczalnie swietnym lekarzem,
          ale Dziewczyny, nie jedynym!!!!!! Sa tez inni, rownie dobrzy (chociaz niewielu
          ich, oj niewielu), a sa na pewno latwiej dostepni (lacznie z wizytami
          domowymi), no i co dla wielu wazne, milsi. Pozdrawiam.
          • bami11 Re: A ja zrezygnowalam z Dr. Zawadzkiej... 23.12.06, 18:09
            zupełnie nie rozumiem, po co tyle szumu. Jeżeli komuś nie odpowiada, jest
            mnóstwo innych lekarzy. Proponuję, żeby niezadowoleni zrezygnowali, nie trzeba
            będzie czekać tak długo na wizytę.

            • jadrom Re: A ja zrezygnowalam z Dr. Zawadzkiej... 24.12.06, 01:07
              Ja jestem jedną z tych, które rezygnuje, zatem zwolenniczki Pani dr. Z. będą
              miały jedne wolne miejsce już od marca. Do dzisiaj mnie "telepie", jak wspominam
              swoją poniedziałkową wizytę u niej. Moje nerwy i mojej córci nie są warte jej
              fachowości, wybieram dr Sieradzką, którą nie dosyć, że mam "pod własnym domem",
              to o stokroć milsza i co najmniej tak samo fachowa, a wizyta u niej jest o
              połowę tańsza niż u "naszej komentowanej gwiazdy". Pozdrawiam świątecznie i
              noworocznie wszystkie zwolenniczki, jak i przeciwniczki Pani dr. Z.
            • anitenka Re: A ja zrezygnowalam z Dr. Zawadzkiej... 29.12.06, 01:25
              Bami,
              napisałam dlaczego nie rezygnowałam z niej. Poza tym przy ciężkiej chorobie
              dziecka wydaje ci się, że jeśli zamkniesz sobie drogę do taaakiej sławy, możesz
              później żałować. Ja przynajmniej tak miałam ale szczęśliwie podjęłam decyzję i
              pani doktor będzie miała więcej czasu dla innych pacjentów. Mam tylko nadzieję,
              że wielu dzieci nie zrazi do wizyt w gabinetach lekarskich.
              Zresztą mam wrażenie, że czyta to forum albo przynajmniej wie co się tu pisze.
              Może zmieni swoje nastawienie do dzieci bo to co robi teraz jest skandaliczne.
              • jadrom Re: A ja zrezygnowalam z Dr. Zawadzkiej... 30.12.06, 22:20
                Anitenko,
                Ja podobnie jak Ty, też mam wrażenie, że Pani dr Z czyta to forum, albo - z
                uwagi na napięty plan zajęć - przynajmniej tu zagląda czasami. Najlepszym
                dowodem jest jeden z ostatnich postów na tym forum, w którym jedna z
                forumowiczek przekazuje radę od dr. Z dla wszystkich mam alergików w sprawie
                rezygnacji z choinek w święta. A na temat umiejętności "wyprowadzania" z
                alergii słyszałam też o innych lekarzach. Ja będę się upierała, że takie
                traktowanie pacjentów, o jakim piszemy jest karygodne. Poza tym myślę, że to
                nie tak - że zwolenniczki dr Z. rozmawiają z nią niejako "innym językiem" niż
                te, które są do niej zrażone. Przecież wszystkie jesteśmy matkami, którym
                szalenie zależy na zdrowiu dziecka i na pewno podchodzimy do lekarzy z
                szacunkiem. Ja czuję się u niej w gabinecie jak marny robak, który przeprasza,
                że żyje i zawraca jej głowę. A na pewno nie mam do tego żadnych powodów.
    • jokam1 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 29.12.06, 22:38
      Dopisuję się do zdecydowanych nie-fanów dr.Z. Już nie chce mi się pisać, bo
      czytałam tu jakby własne wrażenia - niemiła, nie budząca zaufania, wszystko u
      mojego dziecka było objawem ciężkiej alergii i zwiastunem astmy w przyszłości.
      Zalecenia wydeklamowane (tyle to mozna wyczytać w internecie), ton nie znoszący
      sprzeciwu, mówi - nie słucha i w dodatku chyba opłacona przez parę firm
      spozywczych i kosmetycznych.
    • pani.jazz Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 30.12.06, 17:10
      To ja moze z drugiej strony, bo jestem jej pacjentka od 14 lat.

      Zanim do niej trafilam w 7 r.ż., odpowiedzia na wszystkie moje problemy ze zdrowiem bylo "zapalenie oskrzeli".
      Zawadzka zrobila mi odpowiednie badania. Bolalo jak cholera, bo mialam nakluwana reke, a potem jeszcze swedzialo, bo pokropili mi ja alergenami (nie wiem czy tak to sie robi teraz). Stwierdzila: alergia. I zaczela leczyc. Alergia pokarmowa i wziewna. Jesc nie wolno wszystkich smakolykow: czekolady, orzechow, cytrusow, truskawek, winogron. Oddychac lepiej tez nie, bo wszystkie krzewy, drzewa, trawy niosly ladunek alergenow. I plesn, od ktorej nie mozna sie uwolnic jak rok dlugi - wszystkie kwiaty doniczkowe na lata znikly z domu. Tylko koty nie znikly, choc testy wykazaly, ze i ich siersc uczula. Wspolczynnik odpornosci spadal do czasu, kiedy byl 10 razy nizszy niz norma. Potem przestalysmy robic badania na te okolicznosc.

      Szczerze powiem, ze niewiele pamietam z leczenia poza bezustannym pamietaniem o duzej ilosci pigulek, sprejow do nosa i do gardla. Pamietam fajne dni, ktore spedzalam w szpitalu na bieganiu od jednej aparatury do drugiej. I pamietam, ze antybiotyk podala mi jeden jedyny raz - kiedy przez 6 tygodni lezalam z zapaleniem pluc i wysoka goraczka. Bralam wiele lat zyrtec, claritine, xylogele przeroznej masci i przede wszystkim Perosall T-13. Nie watpie, ze znacie te leki, drogie mamy alergikow smile.

      Doktor Zawadzka to lekarz z ogromna wiedza z wielu dziedzin, gotowy dzielic sie ta wiedza, jesli potrafi sie z nia normalnie rozmawiac. Jasne, jest troche megalomanska - ale nie przesadzajmy, nie razi to tak bardzo.
      Kontakt z nia zawsze byl dobry, nigdy nie byla niegrzeczna dla mnie ani dla mojej mamy. Moze dlatego, ze zawsze bylam spokojna, a mama nie histeryzowala, tylko rzeczowo z nia rozmawiala. Jasne, nie dawalo sie do niej dodzwonic. Ale wtedy szlo sie w ciemno, bo wiedzialysmy, ze jesli nawet trafimy na koniec kolejki, to i tak nas przyjmie o tej 23-24.

      Niech o jej profesjonalizmie swiadczy to, ze o ile na poczatku znajomosci z nia chorowalam do 6 razy w roku, za kazdym razem minimum po 2 tygodnie, to ostatnio z powodu choroby bylam u niej rok temu. Jem czekolade, cytrusy, chodze latem po lakach i nie kicham, moge spac na pierzu i nie dostaje kataru, a dwa lata temu zaczelam znowu jesc truskawki - i nic mi nie jest (a na poczatku wystarczylo, zebym zjadla kilka i lezalam z wysypka i goraczka).
      Leczenie trwalo wiec okolo 13 lat, bylo meczace, pochlaniajace czas, nerwy i pieniadze - ale jestem zdrowa.

      Oby i Wasze dzieci byly. Pani Zawadzka jest naprawde doskonalym specjalista.

      Pozdrawiam,
      pani.jazz

      --
      Tree moon ritual tools
      • jadrom Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 30.12.06, 22:08
        Pani.jazz - dobrze, że jesteś zadowolona z wizyt u dr.Z. Na pewno nie jesteś w
        tym osamotniona. Jednak zauważ, że jak sama piszesz - trafiłaś do niej w wieku
        7 lat, zatem byłaś już rozsądną dziewczynką, a nie niemowlakiem, czy małym
        szkrabem, któremu nie zawsze da się wytłumaczyć, że Pani doktor chce dobrze.
        Zatem na pewno wizyty Twoje i Twojej Mamy wyglądały zupełnie inaczej. Zapewne
        dałaś się zbadać, nie płakałaś, zatem nie dawałaś powodów Pani dr. do
        podejmowania prób cierpliwości, a w efekcie bycia zdenerwowaną. Nier
        kwestionuję zasłuig Pani dr w leczeniu Ciebie, ale myslę, że przez tyle lat na
        pewno sam organizm pewne stany zwalczył, a inny - dobry lekarz też zapewne by
        pomógł.

        Jagoda - mama Paulinki i Gabrysi
        • pani.jazz Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 30.12.06, 23:53
          Moze by pomogl. A moze by mnie tu nie bylo. Dzieki interwencjom pani doktor zyje i jestem zdrowa. Czegoz wiecej moglabym chciec? Musze byc jej wdzieczna.

          Oczywiscie, ze sa inni lekarze, rownie dobrzy, inaczej podchodzacy do pacjentow. Trudno byloby mi zabraniac komukolwiek wolnego wyboru. Ja tylko opowiadam swoja historie i wyrazam przy tym wdziecznosc kobiecie, ktora naprawde wyleczyla mnie z ciezkiego stanu, ktoremu sam organizm podolac nie mogl.
          • anitenka Re: pani.jazz 06.01.07, 16:02
            > Moze by pomogl. A moze by mnie tu nie bylo. Dzieki interwencjom pani doktor
            zyj
            > e i jestem zdrowa. Czegoz wiecej moglabym chciec? Musze byc jej wdzieczna.

            Stosujesz retorykę bliską dr Z. Powinnam być delikatna bo muszę założyć, że
            jednak naprawdę mówisz o swojej chorobie. Powrócę tu do faktu, że dr mówiła
            przy moim dziecku o ryzyku śmierci z powodu astmy. Ty również piszesz o tym, że
            mogłoby Cię tu nie być. Piszesz o sobie (Twoje forumowe prawo) ale straszysz
            tym samym innych. Jest wielu lekarzy, którzy prowadzą z powodzeniem astmatyków.

            Odbieram Twój post jako reklamę usług dr Z. Napisałaś m.in.:

            > Bralam wiele lat zyrtec, claritine, xylogele przeroznej masci i przede
            wszystkim Perosall T-13. Nie watpie, ze znacie te leki, dro
            > gie mamy alergikow smile.

            Cóż, część znamy a części nie. Per "drogie mamy alergików" zwracają się
            zazwyczaj lekarze albo osoby reklamujące swoje usługi. Reszty Twojej wypowiedzi
            nie będę rozkładać na czynniki pierwsze ale niestety wydaje mi się mało
            wiarygodna.

            Twój post utwierdził mnie w przekonaniu, że dr Z. czuwa nad swoim dobrym
            imieniem, zwłaszcza na popularnym forum dotyczącym alergii.

            Dodam jeszcze, że jeśli chciałabyś wrzucić mój nick w wyszukiwarkę, wielu
            postów nie znajdziesz. W obawie przed niechęcią pani dr zmieniłam nick bo pod
            swoim zazwyczaj używanym mogłabym być łatwo zidentyfikowana. Nie chciałam tego
            bo nie byłam jeszcze pewna swojej rezygnacji a od początku uważałam, że coś
            zbyt dużo tu się wychwala dr Z.

            Mimo wszystko pozdrawiam.
            • mavva Re: pani.jazz 06.01.07, 19:28
              I tego nie rozumiem. Insynuujesz, że dr Z stara się wpływać na forum i "dba o
              swoje dobre imię", które Ty z kolei oczywiście odważnie pod swoim imieniem
              starasz się podważyć. To nie chodź do niej!

              Jestem przekonana, że relacje z lekarzem zależą też od pacjenta. Dla mnie nie
              była niemiła, zawsze traktuje mnie po partnersku i godnie. Nigdy, żaden lekarz
              tak nie współpracował. Nigdy nikt nie spojrzał na moje dziecko całościowo i nie
              powiedział tyle ważnych rzeczy i zaleceń. Za marne pieniądze.
              Może dlatego, że ja nie wchodzę do niej z postawą : Płacę to wymagam, masz być
              taka jak ja sobie życzę.


              • anitenka Re: mavva 06.01.07, 19:57
                Czego nie rozumiesz? Że nie będąc pewna czy z niej zrezygnuję nie ujawniłam się
                z imienia i nazwiska na forum, na które zagląda i na którym daje rady (wątek
                jednej z pacjentek "dr Z.prosiła żebym napisała na forum, żeby w domu alergika
                nie było choinek"?). Może gdyby zachowywała się w miarę normalnie, mogłabym
                poprosić o zmianę nastawienia, a tak mogę tylko pisać na forum bo okazuje się,
                że odczuwam przed nią strach. Irracjonalne i bezsensowne jeśli chodzi o dalszą
                współpracę.

                Napisałam też, że rezygnuję z niej, pomógł mi również ten wątek. Dziękuję za
                dodatkową radę od Ciebie "to nie chodź do niej!". Posłucham.

                A ja jestem przekonana, że relacje z lekarzem zależą w dużej mierze od niego.
                Nigdy nie weszłam do niej z postawą "płacę to wymagam". Z postów w tym wątku
                wynika, że część rodziców idzie do dr Z. przestraszona, zagryza zęby, dzieci
                się boją i mają uraz. Tak zdecydowanie nie powinno być, zwłaszcza w przypadku
                pediatry.
                Moją córkę mocno wystraszyła, jej zachowanie zależy od humoru. Wobec mnie też
                bywała normalna ale były wizyty, które mogłabym nazwać horrorem. Nie było
                jasności od czego to zależy bo moje zachowanie się nie zmieniało, a moje
                dziecko współpracuje dobrze z lekarzami.
                • kruffa Re: mavva 06.01.07, 21:58
                  Wiesz, to jest żenujące. Leczysz dziecko u lekarza którego nie lubisz, a nawet
                  nie szanujesz. Na dodatek nie masz na tyle cywilnej odwagi żeby pisać pod
                  własnym nickiem. Za żadne skarby świata nie chodziłabym z dzieckiem do lekarza
                  do którego mam taki stosunek. A już strach, że coś przeczyta (choć watpię aby
                  lekarze, którzy mają tylu pacjentów mieli w ogóle na to czas, o ochocie nie
                  wspomnę) i co? Zje cie? Boisz się wyrazić własne zdanie?

                  A co do prośby o choinki. Dr. Zawadzka wie o istnieniu tego forum. Jest wiele
                  matek, które jej o tym mówiły. Ja sama przekazywałam jej różne spostrzeżenia,
                  wiem że ona potem dzieliła się tym z matkami swoich pacjentów. Tak samo jak ja
                  otrzymywałam od niej info które przekazały jej inne matki. Tak to działa i tylko
                  tak można pomóc.
                  I tyle. Dalej nie chce mi się pisać po szkoda mojego czasu.
                  Żenada i dziecinada uncertain/

                  Kruffa
                  • anitenka Re: kruffa 06.01.07, 22:48
                    Żenujące to jest to, że właśnie m.in. Ty bardzo często wychwalasz dr Z. na tym
                    forum z uporem godnym lepszej sprawy.
                    Zostaw mnie w spokoju osobiście, widocznie boję się wyrazić własne zdanie,
                    Tobie nic do tego. Mam Cię zapytać tak samo grzecznie jak Ty mnie czy coś za to
                    dostajesz? Chcesz kłótni? Możesz ją mieć bardzo łatwo.
                    Nie pisz dalej do mnie jeśli zamierzasz mnie obrażać.
                    • mavva Re: kruffa 06.01.07, 22:55
                      anitenka napisała:

                      > Żenujące to jest to, że właśnie m.in. Ty bardzo często wychwalasz dr Z. na tym
                      > forum z uporem godnym lepszej sprawy.
                      > Zostaw mnie w spokoju osobiście, widocznie boję się wyrazić własne zdanie,
                      > Tobie nic do tego. Mam Cię zapytać tak samo grzecznie jak Ty mnie czy coś za to
                      >
                      > dostajesz? Chcesz kłótni? Możesz ją mieć bardzo łatwo.
                      > Nie pisz dalej do mnie jeśli zamierzasz mnie obrażać.

                      I to jest odpowiedź, dlaczego dr Z. traktuje Cię tak piszesz.
                      Jak prezentujesz tak agresywną postawę na codzień, to masz efekty w relacjach z
                      ludźmi.
                      bez odbioru.
                      • anitenka Re: kruffa 06.01.07, 23:01
                        Widzę, że oprócz rozległej wiedzy z dziedziny alergologii posiadłaś również tę
                        z psychologii?
                        Przed rzuceniem forumowym mięsem racz przeczytać uważnie to, co napisałam. Może
                        wywnioskowałabyś wtedy, że się boję dr Z. Ale Tobie wygodniej dostosować
                        wyssane z palca wnioski do swojej wydumanej teorii.
                        • mavva Re: kruffa 06.01.07, 23:05
                          Mięsem nie rzucałam.
                          Mięso to przekleństwa, z tego co mi wiadomo. smile)

                  • anitenka Re: kruffa 06.01.07, 22:54
                    kruffa napisała:

                    > choć watpię aby
                    > lekarze, którzy mają tylu pacjentów mieli w ogóle na to czas, o ochocie nie
                    > wspomnę

                    Może nie musi czytać bo Ty Kruffo robisz to za nią.
                    • mavva Re: kruffa 06.01.07, 22:57
                      anitenka napisała:

                      > kruffa napisała:
                      >
                      > > choć watpię aby
                      > > lekarze, którzy mają tylu pacjentów mieli w ogóle na to czas, o ochocie n
                      > ie
                      > > wspomnę
                      >
                      > Może nie musi czytać bo Ty Kruffo robisz to za nią.

                      Słodycz.
                      Kruffa, wywiadowcą dr Z.! smile)

                      A ja? Ja też chcę, proszę.... Ja też jestem agentką.
                      • anitenka Re: kruffa 06.01.07, 23:05
                        mavva napisała:

                        > Słodycz.
                        > Kruffa, wywiadowcą dr Z.! smile)
                        >
                        > A ja? Ja też chcę, proszę.... Ja też jestem agentką.

                        Nieśmieszne, nie interesuje mnie kim jesteście.
                        Chwalcie dalej panią dr i przekazujcie jej porady. Wszak są uniwersalne, po co
                        odnosić się do każdego indywidualnie, kiedy można przekazać zalecenia na forum
                        i z głowy.
                        • mavva Re: kruffa 06.01.07, 23:06
                          To nie właź na forum.
                          Zapłać 2 stówki i NIECH WYLECZĄ w końcu klient płaci, klient wymaga. smile
                          Życzę powodzenia!
                          • anitenka Re: kruffa 06.01.07, 23:10
                            Przepraszam bardzo, od kiedy to forum jest bannerem reklamowym dla pani dr Z.?
                            A kim Ty jesteś, żeby zakazywać mi wchodzenia tutaj?
                            Chyba się zagalopowałaś.
                            Powiem tak (odbijając piłeczkę - może tak zrozumiesz): jesteś tak agresywna, że
                            nie dziwię się, że dajesz sobie radę z dr Z. bo może nawet ją przebijasz w
                            nieciekawym podejściu do człowieka.
                            • mavva Re: kruffa 06.01.07, 23:22
                              anitenka napisała:

                              > Przepraszam bardzo, od kiedy to forum jest bannerem reklamowym dla pani dr Z.?
                              > A kim Ty jesteś, żeby zakazywać mi wchodzenia tutaj?
                              > Chyba się zagalopowałaś.
                              > Powiem tak (odbijając piłeczkę - może tak zrozumiesz): jesteś tak agresywna, że
                              >
                              > nie dziwię się, że dajesz sobie radę z dr Z. bo może nawet ją przebijasz w
                              > nieciekawym podejściu do człowieka.


                              Nie zakazuję Ci, tylko radzę, żebyś nie korzystała z rad, skoro tak je negujesz.
                              Poza tym pamiętaj, wyluzowana matka=zdrowe dziecko.
                              Dobranoc. smile
                              • anitenka Re: mavva - Pani Dobra Rado 06.01.07, 23:30
                                A ja Ci dziękuję za rady.
                                Pamiętaj: zaprzyjaźniony lekarz zawsze potraktuje lepiej. Ale po co ja to
                                piszę, doskonale o tym wiesz smile
                                Dobrej nocy również życzę.
                                • mavva Re: mavva - Pani Dobra Rado 06.01.07, 23:51
                                  Racja. Jak w życiu. Bądź przyjazna do ludzi, nie traktuj ich jak śmieci,
                                  dostaniesz to samo w zamian. smile
                                  • anitenka Re: mavva - Pani Dobra Rado 06.01.07, 23:55
                                    mavva napisała:

                                    > Racja. Jak w życiu. Bądź przyjazna do ludzi, nie traktuj ich jak śmieci,
                                    > dostaniesz to samo w zamian. smile

                                    Ale o co chodzi? Bo się pogubiłam.
                                    Sugerujesz, że ja (inne niezadowolone) traktują panią dr Z. niewłaściwie ("jak
                                    śmieć") i dlatego dostają od niej to, na co sobie zasłużyły?
                                    Wiesz co? Późno już, lepiej skończmy zanim napiszesz o jedno słowo za dużo.
                                    Zdrowia życzę.
                              • anitenka Re: kruffa 06.01.07, 23:39
                                > Nie zakazuję Ci, tylko radzę, żebyś nie korzystała z rad, skoro tak je
                                negujesz

                                Dopiero doczytałam dokładniej. Jakie rady wg Ciebie neguję? Takie, żebym udała
                                się do dr Z. czy to, że "uwaga wszyscy, dr Z. powiedziała, żeby nie wstawiać
                                choinek na święta".
                                To jest regularna reklama. Jeśli pani doktor uważa, że choinki nie nadają się
                                dla alergików, niech przekaże to swoim pacjentom podczas wizyty.
                            • kruffa Re: kruffa 07.01.07, 09:13
                              A nie pomyślałaś, że zachowanie twojego dziecka jest odbiciem twojego
                              nastawienia do lekarki? Dzieci są jak radary - wyczuwają nastroje rodziców, a
                              szczególnie matki. Ty tej kobiety widac baaaardzo nie lubisz, a chwilami wręcz
                              się jej chyba boisz. Nie każdego przeciez trzeba lubic, każdy ma swoje preferencje.
                              A co do reklamy - owszem są nią moje dzieci. Córkę banda konowałów prawie mi
                              wykończyła, a syn będący pod opieką alergologa od 2 m-ca ciązy, alergikiem
                              oczywiście jest, bo to geny. Jednak chyba każdy chciałby miec takiego alergika
                              jak on smile)
                              Do reszty się tradycyjnie nie odniosę ...... uncertain Tradycyjne: no comments.

                              I na koniec rada, naprawdę życzliwa: poszukaj innego lekarza. Sukces w leczeniu
                              opiera się w duzej mierze od współpracy z lekarzem i zaufaniu jakie się ma do
                              niego. U was tego nie ma, a przy twoim nastawieniu do lekarki, twoje dziecko
                              nigdy nie będzie współpracowało z tym lekarzem. Dzieci tak już mają.
                              W szpitalu na Wołowskiej pracuje dr. Czajowska, nie dośc że dobry alergolog, to
                              jeszcze w ramach NFZ.

                              Kruffa
                              • anitenka Re: kruffa 07.01.07, 09:28
                                Kruffo,
                                nie proszę Cię o rady, zwłaszcza psychologiczne bo sama jestem psychologiem.
                                Nie odpowiada mi poziom dyskusji z Tobą.
                                Nie radź mi również w kwestii wyboru lekarza. Po pierwsze nie proszę Cię o to,
                                po drugie nie uważam Cię za osobę wiarygodną, po trzecie Twoje refleksje nt
                                mojej współpracy z lekarzami są tylko swobodnymi wynurzeniami, które mają na
                                celu poparcie tezy "z dr Z. współpracuje się dobrze".
                                Pozostawiam to bez komentarza.
                                Życzę dalszej owocnej współpracy z dr Z. nie tylko na polu pacjent - lekarz.
              • jadrom Re: pani.jazz 06.01.07, 21:34
                mavva napisała:

                > Jestem przekonana, że relacje z lekarzem zależą też od pacjenta. Dla mnie nie
                > była niemiła, zawsze traktuje mnie po partnersku i godnie. Nigdy, żaden lekarz
                > tak nie współpracował. Nigdy nikt nie spojrzał na moje dziecko całościowo i
                nie
                > powiedział tyle ważnych rzeczy i zaleceń. Za marne pieniądze.
                > Może dlatego, że ja nie wchodzę do niej z postawą : Płacę to wymagam, masz być
                > taka jak ja sobie życzę.

                Miła mavo: po pierwsze to nie "za marne pieniądze", bo 150 PLN za 30 minut to
                nie są marne pieniądze, tym bardziej, że płacimy w kieszeń Pani dr, która nie
                musi dzielić się z pielęgniarką, rejestratorką, czy też oddać "haracz" jakiemuś
                centrum medycznemu, które ją zatrudnia. Sama w sobie jest "instytucją" (myślę,
                że w większości dzięki temu forum) i zapewne jej się to kalkuluje. Mało który
                lekarz działa w pojedynkę, nawet Ci bardzo dobrzy przyjmują w przychodniach czy
                prywatnych klinikach, a wizyta u nich kosztuje połowę tego co u dr. Z, zatem to
                nie tak z tymi "marnymi pieniędzmi".
                Po wtóre: dziwi mnie zachwyt niektórych mam nad wspaniałą osobowością Pani dr.,
                nad jej doskonałą współpracą z pacjentem. Czyżby wszystkie pozostałe matki (te
                mniej zadowolone) były jakimiś potworami nieumiejącymi rozmawiać z ludźmi. Coś
                za dużo nas - tych "bez podejśia do Pani dr.". Wbrew temu co piszesz, ja jestem
                przykładem osoby, która z zasady stara się zachowywać zawsze w sposób bardzo
                grzeczny i taktowny, szczególnie u lekarza, przecież tu chodzi o zdrowie moje
                czy też mojego dziecka, nigdy nawet gestem nie byłam wobec niej niegrzeczna.
                Nigdy nie przyszła mi do głowy opisywana przez Ciebie postawa "płacę, to
                wymagam", ale mimo tego u naszej pani dr w gabinecie cały czas panuje
                nieprzyjazna atmosfera. Doprowadzają mnie odo szału teksty pani dr na temat jej
                wykształcenia medycznego i niemożności wytłumaczenia mi pewnych spraw z uwagi
                na to, że ja nie mam takiego wykształcenia. Taki komentarz jest zbędny,
                przecież zawsze można przystępnie wyjaśnić wiele spraw. Poza tym ona nie wie,
                jakie ja mam wykształcenie, a zapewniam, że jestem przedstawicielką równie
                prestiżowego jak lekarz zawodu, również wiele lat się uczyłam, mam osiągnięcia
                w swoim zawodzie i nigdy w życiu nie wywyższam sie nad moimi "klientami". Zatem
                nie "powala mnie" jej wykształcenie, bo ona nie byłaby partenrem dla moim w
                moich tematach zawodowych. Każdy z nas jest w czymś dobry, zatem nie
                przesadzajmy z jej "megadoskonałością".
                • mavva Re: pani.jazz 06.01.07, 22:11
                  No toż mówię. Nie chcesz, nie pasuje Ci, nie chodź!
                  Ty dokonujesz rozliczenia jej finansów niczym księgowa i może dlatego jest jak jest.
                  Bo zauważyłam, że te matki, które stosują się do poleceń i w związku z tym mają
                  pozytywne wyniki leczenia jakoś nie narzekają. Bo też może i pani doktór ma
                  mniej cierpliwości do tych, które się nie stosują, kontestują, i narzekają.
                  Takie rzeczy da się wyczuć. I może stąd ta jej straszliwa postawa, której ja nie
                  poznałam. A wręcz przeciwnie! Jest jedną z milszych lekarek jakie spotkałam, a
                  na pewno jedyną, która traktuje mnie jak partnera i matkę chorego dziecka.
                  Wszystko mi tłumaczy, no ale faktem jest, że ja się przygotowuję do wizyty i
                  staram się poznać chorobę mojego dziecka. W ten sposób skłaniam by traktowano
                  mnie jako partnera. A nie klienta, bo przecież nie idę na manicure.

                  150 za wyleczenie dziecka, po tym jak wydałam majątek (samochód miałabym, nie
                  przesadzam) na konowałów, którzy "zmarnowali" mi dziecko to jest naprawdę nic.


                  • jadrom Re: pani.jazz 06.01.07, 22:44
                    Decyzję o "niechodzeniu" do Pani dr Z już podjęłam, ale żeby ją podjąć musiało
                    trochę czasu upłynąć, nie zrezygnowałam ot tak, bo zdrowie małej jest dla mnie
                    najważniejsze. Po prostu zrobiłam bilans - na kilka wizyt, tylko jedna była w
                    miarę normalna, wcześniej mała była młodsza, nie kojarzyła tak wiele, teraz już
                    nie mogę narażać jej na taki stres, żeby odchorowywała wizytę przez następny
                    dzień, tym bardziej, że znam też bardzo dobrego alkergologa - dr Sieradzką i do
                    niej już będę chodziła. Zaznaczam, że nie mam histerycznego dziecka, cały czas
                    ma uśmiech na twarzy, przy pobieraniu krwi z palca nawet nie zapłakała,
                    podobnie przy usg przezciemiączkowym czy bioderek, zatem nie jest z tych
                    nietykalskich, ale ma dopiero 13 - miesięcy, zatem nie mam możliwości
                    wytłumaczenia jej zalet Pani dr. Jeżeli chodzi o przygotowywanie się do wizyt,
                    to oczywiście, że staram się zgłębiać temat alergii, bo chcąc mieć zadbane i
                    zdrowe dziecko, które jest alergikiem - nie mogę bazować tylko na krótkich
                    wizytach u lekarza. Czytam wiele o alergii, również na stronach medycznych,
                    poznaję to chorobę coraz bardziej, dużo słucham, szczególnie doświadczopnych
                    osób. Nie mam aż takiej wiedzy, jak niektóre matki na tym forum, przed którymi
                    chylę czoła, ale wybacz - trudno, żebym przygotowywała się "medycznie" do
                    wizyty u lekarza. Przed wizytą (jak zresztą zawsze - pewnie jak każda matka)
                    mam w głowie wszystkie potrawy jakie je mała, daty ich wprowadzania,
                    szczegółowe reakcje na nie, wagę dziecka, centyle, moje spostrzeżenia, mam w
                    głowie dokładnie wyniki jej badań. Przecież nie idę do niej jak niedouczony,
                    niedoczytany "półinteligent". Zapewniam też, że nie idę jak na manicure,
                    zresztą wszystko co dotyczy mnie lub mojej rodziny żywotnie mnie interesuje,
                    zbytnio przejmuję się zdrowiem bliskich, myślę, że nawet za bardzo, nie
                    wyobrażam sobie "obojętnego" pójścia do lekarza "na odwal się". Po co miałabym
                    chodzić.
                    Jeżeli chodzi o pieniądze, to ja nie liczę naszej Pani dr. A Daj jej Boże jak
                    najwięcej! Ja tylko odpowiedziałam na zawartą w poście treść o "marnych
                    pieniądzach", bo moim zdaniem stwierdzenie to jest nie do końca prawdziwe.
                    Oczywiście, że 150 PLN za wyleczenie dzieckia to jest nic. Ja oddałabym
                    wszystko dla zdrowia moich bliskich, ale zapewne nie na jednej wizycie się
                    skończyło, zatem to nie tak z tym "150 PLN za wyleczenie dziecka". Myślę, że
                    nie ma co się spierać - są fanki Pani dr Z i te "mniej zadowolone". Niech każdy
                    zostanie przy swoim. Powiem tylko, że ja na początku "rażona" opiniami na tym
                    forum poleciłam Panią dr również kilku osobom, w tym w bliskiej rodzinie.
                    Niestety po spotkaniu z "tą rodziną" w czasie świąt okazało się, że moje
                    obserwacje co do Pani dr Z podzielają również te osoby, tylko głupio było im
                    się przyznać, bo przezcież ja ją poleciłam. Dopiero z czasem w rozmowie jakoś
                    samo wyszło, że rezygnują z wizyt u Pani dr Z. Zatem coś jest na rzeczy z tymi
                    humorami.
                    • mavva Re: pani.jazz 06.01.07, 22:53
                      Całości nie przeczytałam, sorry.
                      Piszesz, że do dr Sieradzkiej będziesz chodzić. I good.
                      Życzę szczęścia. Ja uciekałam od niej, bo nie miała czasu na wytłumaczenie
                      czegokolwiek. Zapominała wypisania recept! Myliła się i mąż kilkakrotnie musiał
                      jechać po poprawki.
                      Z asystą 2 pielęgniarek, równoległe przyjmowanie innych pacjentów, słowem kocioł.
                      Powinnam zrezygnować po pierwszym razie, kiedy tak mnie obarczyła winą za
                      chorobę dziecka, że byłam chora 3 dni.
                      Oczywiście jej leczenie nie pomogło.

                      Tak więc, życzę powodzenia.
                      • pibrokmarys Mavva - dr. Sieradzka/dr. Zawadzka 07.01.07, 16:15
                        Witaj Mavva, dawno sie nie "slyszalysmy". Chcialabym stanac w obronie Dr.
                        Sieradzkiej. Jak dobrze wiesz, leczylam synka u Dr. Z, pozniej zrezygonowalam i
                        przeszlam do Dr. Sieradzkiej. W miedzyczasie odwiedzilam Dr. Zawadzka jeszcze 2
                        razy. Chociazby po to, zeby skonfrontowac diagnoze tych 2 lekarek. Ostatecznie
                        zostalam przy Dr. Sieradzkiej. Chce podkreslic, ze obydwie uwazam za swietnych
                        lekarzy i o zadnej nie napisze zlego slowa. Diagnoza i zalecone leczenie jest
                        IDENTYCZNE, Dr. Sieradzka jest jednak rzeczywiscie sympatyczniejsza (ale to
                        akurat nie ma dla mnie tak duzego znaczenia), co dla mnie baaaardzo wazne, jest
                        o wiele latwiej dostepna. To prawda jest roztrzepana, ale tak jak pisalas w
                        jednym z poprzednich postow, na wizyty staram sie przychodzic przygotwana z
                        zapisanymi wczesniej pytaniami i nie zdazylo mi sie zeby czegos nie wyjasnila
                        albo na ktores nie odpowiedziala. Recept pilnuje sama, czy wszystko mi
                        wypisala. Nie pisz prosze o niej zle, bo jest naprawde doskonalym lekarzem z
                        ogromnym doswiadzeniem, jak Dr. Zawadzka zreszta. A takich lekarzy jak one
                        obydwie jest niestety jak na lekarstwo.
                        • beatle1 Re:a w akim szpitalu pracuje Zawadzka? 07.01.07, 17:09
                          jak wyzej
                      • jadrom Re: pani.jazz 08.01.07, 09:33
                        mavva napisała:

                        > Całości nie przeczytałam, sorry.
                        > Piszesz, że do dr Sieradzkiej będziesz chodzić. I good.
                        > Życzę szczęścia. Ja uciekałam od niej, bo nie miała czasu na wytłumaczenie
                        > czegokolwiek. Zapominała wypisania recept! Myliła się i mąż kilkakrotnie
                        musiał
                        > jechać po poprawki.
                        > Z asystą 2 pielęgniarek, równoległe przyjmowanie innych pacjentów, słowem
                        kocio
                        > ł.
                        > Powinnam zrezygnować po pierwszym razie, kiedy tak mnie obarczyła winą za
                        > chorobę dziecka, że byłam chora 3 dni.
                        > Oczywiście jej leczenie nie pomogło.
                        >
                        > Tak więc, życzę powodzenia.

                        Dopiero teraz przeczytałam ten post. Ja do dr Sieradzkiej chodziłam równoległe
                        z wizytami u dr Z. (oczywiście nie w tych samych dniach). Diagnozy -
                        identyczne. W najgorszym okresie rzutu zmian skórnych, to dr. Sieradzka
                        wyciągnęła małą ze starsznych stanów, bo dr. Z była niedostępna w tym dniu, ale
                        gdy trafiłam do dr Z. za kilka dni, to ta ostatnia po wysłuchaniu mnie w
                        gabinecie, jeszcze przed rozebraniem małej najpierw wyśmiała diagnozę i sposób
                        leczenia dr S., po czym jak małą rozebrałam, to przyznała rację i podtrzymała
                        całe leczenie. Poza tym dr. S. dobiera rewelacyjnie specyfiki skórne (sama je
                        przepisuje). Owszem jest roztrzepana, ale miła, podała mi swój numer komórkowy.
                        I zawsze jej leczenie pomogło. Do dr Z. o dr. S. chodziłam równolegle niejako
                        dla pewności, że robię dla małej wszystko co mogę. I podobnie,jak jedna z
                        forumowiczek, zawsze chodzę z pytaniami na kartce, żeby nie zapomnieć o coś
                        zapytać.

                        Poza tym mawo nie bądź tak agresywna w swoich wypowiedziach i nie atakuj
                        każdego kto myśli inaczej niż Ty, przecież forum służy do wymiany zdań.
                        Przecież nie masz patentu na "rację". Nie podobają mi się Twoje teksty
                        typu: "Życzę szczęścia. Płacę to wymagam. Wizyta u lekarz jak na manicure".
                        Skąd tyle agresji u Ciebie, podejrzewasz, że my te "niezadowolone" z wizyt u
                        dr. Z jesteśmy jakieś chamskie, roszczeniowe, albo niedouczone. Zapewniam, że
                        jesteś w głębokim błędzie. Odpuść sobie tą walkę. Myślę, że żadnej zrażonej
                        matki do dr. Z nie przekonasz już do niej, a my te niezadowolone (przynajmniej
                        ja) nie mamy zamiaru przekonywać Cię o jej złym podejściu do pacjentów. Jeszcze
                        raz: niech każdy zostanie przy swoim i odpuść sobie, bo zaczyna mnie przerażać
                        i zastanawiać Twoja determinacja w walce o dobre zdanie pani dr Z.
    • blueluna Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 01.01.07, 11:08
      Ja tak troszke z boczku - kurcze, okropne jest to ze tak malo jest dobrych
      lekarzy a nawet gdy jakis sie trafi, to musi miec wlasnie taki charakter sad
      Nie wiem jak inne matki, ale mnie choroba syna wykonczyla nerwowo, w pewnym
      momencie gdy budzilam sie rano to od razu chcialo mi sie plakac bo wiedzialam
      ze zaraz zobacze czerwona, pelna zmian buzke synka a po chwlili - takiez jego
      cialko. Bylam roztrzesiona swiadomoscia ze sie miotam, ze nie potrafie mu
      pomoc, ze jest coraz gorzej.
      Jeden krok od depresji.
      A z tego co czytam - to u nas nawet tak zle nie bylo, bywaja zmiany znacznie
      gorsze, dzieci cierpia znacznie bardziej.

      No i co?
      Ide do lekarza, ostatniej deski ratunku, a ten zamiast choc szczatkowego
      wsparcia, zrozumienia, uspokojenia i dania nadziei - wydrze sie na mnie, wpedzi
      w wyrzuty sumienia, nie da dojsc do slowa, nie da poczucia ze jestem partnerem
      w leczeniu dziecka i jeszcze doprowadzi dziecko do placzu zupelnie
      niepotrzebnie?

      A przeciez wzmozenie stresu u rodzicow, podlamanie ich, brak wsparcia i zlosc -
      to nie jest to co pomoze dziecku...
      Bo jedna sprawa jest leczenie samego dziecka, ale to jak w tym odnajduja sie
      rodzice - to - przynajmniej moim zdaniem - takze bardzo wazny aspekt kuracji.
      A moze to ja jestem nadwrazliwa sad
      • asik37 Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 01.01.07, 19:49
        Blueluno
        absolutnie nie jestes przewrazliwiona, rowniez uwazam ze wsparcie psychiczne
        jest baaardzo wazne. Lekarze do ktorych jezdze z synkiem potrafią leczyc,
        pomoc, udzielic rad ale tez słuchac i rozmawiac. Dziecko wychodzi z gabinetu
        usmiechniete, a ja wiem co mam robic, co robiłam zle itd....a nad alergią
        panujemy(czyt leczymy) i jest coraz lepiej a było nieciekawie.
        pozdr z zyczeniami wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla wszystkich mam,
        pociech i ich lekarzy!
        • bydz Re: czy ktos był u dr.zawadzkiej 07.01.07, 10:39
          Nie przeszkadzał mi sposób bycia i mówienia Pani dr Z, ale synek jak to dziecko
          intuicyjnie źle na nią reagował. On się jej bał i płakał histerycznie.
          Zrezygnowałam.
    • kahna7 Prosze o kontakt do dr Z !!! 29.05.07, 12:19
      na kkath@o2.pl moj synek okrutnie cierpi a lekarze nie wiedza co mu jest
      blagam!! pomozcie
      • sanum Re: Prosze o kontakt do dr Z !!! 29.05.07, 14:13
        Ja zmieniłam na dr R. Jest ciepła, miła, ma podejście do dzieci i co
        najważniejsze ma ogromną wiedzę. Koszt wizyty zbliżony tylko łatwiej się zapisać
        i w każdej chwili, jak mam jakiś problem mogę się konsultowac telefoniczxnie -
        nawet w niedzielę i święta. Chodziłam do dr Z, ale rzeczywiście we wszystkim
        szuka alergenów. A dr Bożena ma świetne wyniki a nie jest tak restrykcyjna.
        Znalazłam ją przez forum Gazety i jestem naprawdę zadowolona i co najważniejsze
        mała Ania też smile

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka