izzadorra
27.10.08, 16:44
Witam.
Zamierzałam się z tym wątkiem już od dawna, ale brakowało mi czasu,
teraz postaram się chociaż w połowie zrelacjonować mój okres ciąży i
połogu. Wprawdzie połóg jeszcze trwa, bo dopiero miesiąc odkąd
urodziłam, ale ja już czuję się świetnie przynajmniej fizycznie, bo
psychicznie dużo gorzej....
Jeśli chodzi o ciążę-przeszłam ją bez problemów- zero dolegliwości,
żadnych mdłości, żadnych rozstępów, żadnych hemoroidów...oczywiście
czytając to forum w początkowych miesiącach ciąży równocześnie
zalewałam się łzami kiedy czytałam to wszystko....no niestety
kochane-można się tutaj na forum nabawić depresji, kiedy wypisujecie
to wszystko...ten przyrost wagi-im więcej tym lepiej-BZDURA!! Ja nie
przytyłam prawie w ogóle, miałam tylko brzuszek i w 9 miesiącu
wyglądał jak piłeczka i o to właśnie chodziło. Nie rozumiem, jak
niektóre z Was mogą być dumne, że przytyły np. z 20 kg… Ja w całej
ciąży miałam na plusie 14 kg-to nie jest mało, ale od razu straciłam
10 kg po porodzie, a te pozostałe to w moim wydaniu ich nie widać i
całe szczęście i wiem, że zrzucę je, muszę tylko troszkę się
postarać. A zaznaczam, że jem wszystko, nie jestem na żadnej diecie,
bo ja po prostu nie potrafiłabym sobie odmówić jedzenia. Może to też
to, że tak po prostu sobie założyłam, że nie przytyję dużo, że
zrzucę szybko…nie wiem…siła podświadomości?
Co jeszcze? Nie leżałam przez ciążę-pracowałam do końca 8 miesiąca,
do pracy miałam blisko-chodziłam więc na nogach, ćwiczyłam w ten
sposób mięśnie, żeby mieć łatwiejszy poród. Farbowałam włosy,
obcinałam, malowałam paznokcie, używałam zmywacza, sprzątałam-myłam
podłogi, ścierałam kurze, odkurzałam…po prostu żyłam normalnie a nie
jak pod kloszem! I nosiłam springi-bo znalazłam tutaj pytanie czy
można w ciąży nosić springi…!! Dziewczyny-zanim zadacie tak głupie
pytanie to się odrobinkę zastanówcie! Bo tutaj naprawdę są też
osoby, które mają PRAWDZIWE problemy z ciążą, a nie problem, czy
springi można założyć….! Ja po prostu żyłam-ciąża to był dodatek.
Jeździłam samochodem, chodziłam z koleżankami na kawę,
pracowałam….Być może dlatego utrzymałam figurę do końca. Nie
kupowałam żądnych ciuchów ciążowych-strata pieniędzy! Chodziłam do
końca w swoich ciuchach, a spodnie, które nie mogłam dopiąć ze
względu na brzuszek też nosiłam, tylko zakładałam pas ciążowy i w
ten sposób całą ciążę przechodziłam w swoim rozmiarze 36
Pewnie zapomnę o wielu rzeczach napisać, ale mam nadzieję
,że chociaż połowę tutaj uda mi się poruszyć.
Jeśli chodzi o poród. Mój trwał 2 godziny. Podobno był ciężki, bo
Mały nie chciał-nie mógł-się przecisnąć. Jest ból-niesamowity!
Pierwszą myślą po tym jak Mały już ze mnie wyszedł-było NIGDY WIĘCEJ
i nie mówcie mi, że zmienię zdanie, bo podobno o bólu się zapomina,
jak zobaczy się dziecko…Nic takiego nie było. Nie uderzył we mnie
żaden instynkt macierzyński, po prostu zwykła kolej rzeczy…. Ja nie
leżałam podczas ciąży i nie głaskałam brzucha i nie mówiłam do
niego. Wierząc różnym mamuśkom byłam dobrej myśli, że po porodzie
zakocham się w Małym…nic z tych rzeczy. Nie zakochałam się. Po
prostu jest Mały i tyle. Żadnych specjalnych emocji. Pewnie
powiecie, że żadna ze mnie matka. No trudno. Piszę jak jest-staram
się być szczera chociaż spodziewam się za te słowa linczu. No ale
widzicie - nie należę do zatwardziałych mamusiek, które teraz po
porodzie widzą tylko dziecko i nic więcej…Może dlatego niektóre z
nas tak wyglądają-zaniedbane, tłuste głowy, połamane paznokcie,
worki pod oczami….Ja o siebie dbam i zamierzam dbać nadal, tak samo
jak w ciąży-starałam się wyglądać jak kobieta a nie jak baba w ciąży.
Na forum wchodziłam na początku ciąży i z zapartym tchem czytałam to
wszystko….Potem nie wchodziłam w ogóle, bo tak jak napisałam na
wstępie – łatwo można było wpaść w depresję po przeczytaniu tego
wszystkiego…
Jeśli chodzi o poród. Byłam przeciwna nacięciu, nie chciałam być
nacinana, byłam zdania, że po porodzie wszystko „tam” się zmienia i
nie wraca do poprzednich kształtów czy formy. I tu się myliłam.
Zostałam nacięta, bardzo mało, ale jednak, za moją zgodą – zapytano
czy ewentualnie godzę się na nacięcie (mogłam się nie zgodzić, ale
wtedy mogłam popękać).
Zgodziłam się. Nacięcie było chyba bardzo małe, bo siadałam po
porodzie normalnie, nie na żadnym kółku ratunkowym…zresztą kółka
żadna kobieta na sali nie miała…
W każdym razie po 3 tygodniach wszystko wróciło do normy i znowu
byłam sprawna jako kobieta także tutaj przyznaję rację tym, które
twierdziły, że po porodzie wszystko wraca do normy.
Na koniec powiem tak – nie warto wariować z powodu swojego stanu
(ciąży), bo to nie choroba!
Nie warto podniecać się, że przytyło się 30 kg, ale „to dla dziecka,
bo ono najważniejsze” !
Warto pomyśleć także o sobie !
Pozdrawiam !