mantha
09.10.11, 09:45
juz naprawde szlag mnie trafil. Krotko i na temat - moja corka ma za soba rok w klubie malucha, gdzie bywala lekko zaglucona, + ze dwie infekcje w zimie, zawsze przez lekarzy 'chwalona', ze dziecko wyjatkow nie chorowite.
ok, poszla do przedszkola, gdzie przechodzila poltora tygodnia we wrzesniu, potem 2 dni w domu, nastepnie tydzien w przedszkolu, 9 dni w domu, wykurowalismy ja na maksa z banalnego w sumie przeziebienia, ale miala mozliwosc zostac w domu, wiec zostala, pochodzila 4 dni i w piatek juz byla chora, z temp. 39,6. do dzisiaj kurujemy sie w domu, a mnie trafila jak na wstepie, moze nie szlag ale cos na ksztalt k.u.r.w.i.c.y.
Zastanawiam sie - czy stanac w szatni od 7-ej i na oko oceniac stan dzieciakow przyprowadzanych do przedszkola, pogadac z paniami, zeby odsylaly dzieciaki z glutem do domu??? jak do cholery trafic do tych, ktorzy uwazaja, ze zakatarzone i kaszlace dzieci to jest normalna sprawa w przedszkolu. czy zostawiac rachunki za lekarstwa dla tych rodzicow?? do cholery ja musze pracowac. i naprawde zastanawiam sie co zrobic, jutro ide na pogawedke do pani dyrektor, jestem w stanie doniesc dokumentacje medyczna z ostatnich 3,5 roku zycia mojej corki.
nie wierze, ze dzieci musza chorowac 3 razy w miesiacu i ze moznaby ukrocic ten proceder. tak sie cieszylam, ze udalo nam sie dotychczas bez antybiotykow, ale widze, ze koniec bajki przez rodzicow idiotow.