mychaer
28.11.08, 15:39
Myślę że rozpętam wojnę tym postem, ale poniekąd od tego jest forum.. by
rozmawiać

Jeśli ktoś użyje na tyle rozsądnych argumentów, by mnie przekonać
do zmiany zdania - super.
Pytanie, chyba które zadaje sobie mama dziecka posyłając go do przedszkola, w
którym to łapie wszelkie możliwe infekcje i więcej czasu spędza i tak w domu
na chorowaniu niż w przedszkolu. A my wydajemy więcej kasy na leki i płacimy
za przedszkole, nie korzystając z niego.
Ostatnie moje doświadczenia z chorującym dzieckiem i obserwacje jak i rozmowy
z innymi mamami utwierdziły mnie w przekonaniu że to NIE PRZEDSZKOLE JEST
WINNE że dzieci chorują i nie koniecznie musi sprawdzać się na lewo i prawo
głoszona teza, "ŻE DZIECI W PRZEDSZKOLU MUSZĄ CHOROWAĆ"
Wiadomo że od każdej zasady są wyjątki i są dzieci które idąc we wrześniu do
przedszkola, chodzą ciągle i nie chorują. Szczerze podziwiam i zazdroszczę tym
dzieciakom zdrowia!
Ale należę do rodziców których dzieci chorują więc zaryzykuję stwierdzenie że :
WINNI SĄ RODZICE, którzy posyłają chore, smarkające i kaszlące (czyli
prątkujące i rozsiewające wirusy i bakterie na inne dzieci)wyjaśnienie
uwierzcie istotne, bo dla niektórych rodziców niejasne
Na swoim przykładzie.. w grupie mojego syna, kiedy odprowadzam go do
przedszkola zawsze, ale to zawsze jest - 2-3 kaszlących i kichających dzieci.
Trudno by w jednej sali przez te kilka godzin nie pozarażały innych. Może ci
najbardziej odporni się nie dadzą.
Przykład mojej kumpelki, która poszła do swojej córki do przedszkola na jakąś
uroczystość i gdy zapytała mamę kaszlącego jak "stary traktor" chłopca,
dlaczego nie zostawiła go w domu i nie leczy go? mama odpowiedziała z ogromnym
ździwieniem.. "ale pooo cooo?? przecież to tyyyylko kaszel??!! (a dziecko
dusiło się od kaszlu)
No ludzie! Gdzie ta matka ma rozum!?? Nie wie o podstawowych rzeczach jak
roznoszą się choroby??
Ja należę JESZCZE do rodziców, którzy gdy dziecko zaczyna mieć jakiekolwiek
oznaki choroby (kaszek, katar, podniesiąną temperaturę) zostawiam w domu do
całkowitego wyleczenia.
Nie wyobrażam sobie wysyłania go chorego do przedszkola ze względu na:
- zdrowie malca, nie chcę by miał zapalenie płuc i inne gorsze powikłania po
"przechodzonych" infekcjach
-ze względu na SZACUNEK dla innych rodziców, bo wiem że moje dziecko może je
zarazić i nie będą mogli np. pracować
Ale dlaczego ktoś nie szanuje mnie???
Ja np: nie pracuję, żyjemy z pensji męża i nie jest kolorowo, brak nam na
wiele, a czasami nawet na podstawy, ale zdrowie dziecka jest dla mnie
najważniejsze. Chciałam iść do pracy, kiedy syn zacznie chodzić do
przedszkola, ale na to się nie zanosi, bo jest ciągle chory. A mam wrażenie że
niektórzy rodzice bardziej stawiają na nowy TV LCD, ciuchy, auto niż zdrowie
ich dzieci..
W tej sytuacji też powinnam puszczać chore dziecko, by zarażało inne
???
I stąd moje drugie ostre stwierdzenie że WINNI są również LEKARZE pierwszego
kontaktu, którzy "leczą" dzieci, choć tego nie można nazwać leczeniem, a
zaleczaniem infekcji.
Mały ostatnio maiła anginę i zapalenie oskrzeli, wybrał 3 antybiotyki i kasłał
ciągle, poszłam w piątek "na rejon" gdzie pani doktor go zbadała, stwierdziła
ze nie ma zmian w płucach, kazała "kupić sobie" syrop prawoślazowy i w
poniedziałek iść do przedszkola!
Oczywiście wypisała karteczkę że dziecko jest zdrowe..
No ludzie! I jak takie matki słuchają takich "lekarzy" to co się dziwić że
puszczają chore dzieci!!!!
Ja zwróciłam się do zaprzyjaźninego lekarza (dziękuję niebiosom, że go mam)
dał leki i wszystko minęło, ale po prostu to jest samo nakęcające się koło.
Należało by moim zdaniem:
- zacząć leczyć i doleczać dzieci u dobrych lekarzy,
- edukować niektóre matki boję się napisać "z ogólnie jasnych zasad" bo
okazuje się że to nie jest takie zrozumiałe dla wszystkich
- sumiennie pisać kartki o zdrowiu dziecka, bo co z tego że w przedszkolach
wymagają, ale jak ona niezgodna z prawdą, to na nic się nie przyda.
- opiekunowie w przedszkolach nie powinni przyjmować do grup kaszlących,
zasmarkanych dzieci. Powinni do skutku wymagać od rodziców by zabrali je do
domu. A jak rodzic oporny, po kilku ostrzeżeniach skreślać z listy i dać
szansę innym rodzicom by mogli swoje dzieci pozostawić w przedszkolu.
A częste argumenty , że rodzice muszą pracować, nie mają czasu siedzieć z
dzieckiem w domu - ja też muszę, ale przez to że oni pracują, ja nie mogę!
Wiadomo, że to w 100 % nie wykluczy chorób, ale na pewno zdecydowanie
pomniejszy ilość zachorowań w przedszkolu.
ufff.. dobrnęłam do końca.. Co o tym sądzicie?
Teraz się zacznie...