myszaste
10.08.04, 20:45
Niecałe 3 tygodnie temu urodziłam Synka w Międzylesiu w Centralnym Szpitalu
Kolejowym- niestety albo stety nie doczekałam do otwarcia Inflanckiej.
Odeszły mi wody, wiec nie było innego wyjścia. O 23.30 byliśmy w szpitalu.
Trafiliśmy na ciężką noc, były 4 porody. W Sali zbiorowej czekaliśmy ok. 2
godzin na „zwolnienie” się sali do porodów rodzinnych, gdzie zostaliśmy już,
do rana. Cały czas pod opieką troskliwej położnej, która stawała na głowie,
żeby „pogodzić” wszystkie rodzące. Po wywołaniu skurczy i niecałych 7
godzinach urodził się Jakub. Nasz Syn, mimo prawidłowego przebiegu ciąży i
porodu monitorowanego przez cały czas, urodził się w zamartwicy – miał
kłopoty z oddechem. Od razu po porodzie został objęty kompetentną opieka
pediatrów i trafił na 3 doby do cieplarki. Ja zaś do indywidualnej Sali,
której „posiadanie” było dla mnie nie do przecenienia – intymność, swoboda
kontaktu z rodziną, dowolność zachowań w tych nie najłatwiejszych dniach.
Niezwykle ujęła mnie opieka na oddziale – troska położnych i pielęgniarek
noworodkowych była wręcz zaskakująca (np.: czekające na mnie śniadanko, kiedy
mogłam już jeść 2 godz. Po porodzie). Nie odmówiły odpowiedzi na żadne
pytanie, a pytałam dużo ani żadnej pomocy.
Pierwsze chwile z Synkiem były trudne, nie umiałam karmić, Mały był
słabiutki, bardzo się bałam. I znów dostałam wsparcie – nauka karmienia,
czuwanie, żebym zdrzemnęła się chociaż na chwilę pierwszej „wspólnej” nocy.
Mimo, że u Jakuba konieczne było jeszcze podanie antybiotyku – 7 dni i
transfuzja krwi (silna anemia) i spędziliśmy w szpitalu prawie 2 tygodnie nie
mam nic do zarzucenia opiece, całemu personelowi i warunkom.
Rada pomocna chyba we wszystkich szpitalach: pytajcie, pytajcie i jeszcze raz
pytajcie, proście o pomoc.
Z całego serca dziękuję całemu personelowi oddziału noworodkowego – wspaniała
dr Przeradzka, położne i pielęgniarki. Nie żałuję spędzonego w szpitalu czasu
z nadzieją, że mój Synek miał najlepszą z możliwych opiekę.
Polecam, pozdrawiam – Myszate z Jakubem (3 tyg.)