Dodaj do ulubionych

Nic nie dzieje się bez przyczyny

28.01.07, 08:09
Już myślałam że pokonałam chorobę a tymczasem wyglada na to że jednak się
myliłam.Wiele osób mówi że z anoreksji nie da się wyleczyć że to taki sam
nałóg jak alkoholizm.Mówiąc szczerze nie wierzyłam w to.Jestem upartą osobą i
postanowiłam że ja udowodnię że wcale tak nie jest i że z anoreksji można się
wyleczyć i do niej nie wracać.Już byłam pewna że pożegnałam się z moją
pseudoprzyjaciółką na zawsze ale niestety ona znów jest przy mnie i ciągle
przypomina o swoim istnieniu.
Myślę że powodem powrotu anoreksji jest moja nadwaga i to że przytyłam dosyć
ostatnio.Spotykam się z psychologiem wiem że Ona jest dobra specjalistką bo
dzięki Niej dowiaduję się o sobie tylu niesamowitych rzeczy.Jestem bardziej
świadoma tego co robię ze swoim ciałem.Wiem że głodzenie to nic dobrego ale
uważam że w moim przypadku jedyny sposób aby schudnąć.Postanowiłam sobie że
chcę wrócić do wagi którą miałam przed leczeniem-wtedy byłam szczupła chociaż
i tak jeszcze trochę mi brakowało do ideału.Zapisałam się więc na aerobik
(step)gdyż podczas tych ćwiczeń bardzo się męczę i mogę spalić kalorie a
także dlatego że uważam iż step jest dla mnie świetną rozrywką i podczas
ćwiczeń świetnie się bawię.Postanowiłam też oczywiście nie jeść.Świetnie
sobie radzę.Bałam się ze nie będę już umiała ograniczać jedzenia a jednak to
wraca jak bumerang.Dodatkowo oczywiście nie dostałam miesiączki w terminie w
którym powinna się pojawić.Jakoś się tym nie przejmuję i wręcz muszę
powiedzieć cieszę się z takiej sytuacji.Jutro czeka mnie wizyta u psychiatry
ale wiem że nie mogę powiedzieć co się dzieje bo pewnie dostałabym mocniejsze
leki na zwiększenie apetytu a ja raczej potrzebuje teraz jakiś leków na
schudnięcie.Psyhcolog powiedziała że mogę do Niej zadzwonić kiedy będę
chciała porozmawiać ale po zastanowieniu doszłam do wniosku że nie mam z Nia
o czym rozmawiać.Teraz najbardziej skupiam się na tym aby schudnąć,Nie wiem
dlaczego pragnienie bycia szczupłą jest tak silne.Nie myślałam że może
powtórzyć się sytuacja sprzed 5-ciu lat ale jak widać wszystko w życiu jest
możliwe.I jedno jest dla mnie jasne i pewne-nigdy chyba nie będę zdrowa gdyz
pragnienie bycia szczupłą jest silniejsze od pragnienia bycia zdrową.
Dziękuję tym którzy cierpliwie dotrą do końca i przeczytają to co
napisałam.Nie oczekuję tez jakiś komentarzy bo chciałam tylko to wszystko co
trzymam w tajemnicy przed domownikami wyrzucić z siebie.Mam nadzieję że nikt
z Was nie będzie miał mi tego za złe.
Obserwuj wątek
    • ankaaa Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 10:42
      1. zmień terapeutę i zacznij się w końcu LECZYĆ ! A nie udawać, że to robisz !
      2. masz nadwagę więc masz co zrzucać i żaden psychiatra nie da leków osobie
      grubej powodujących zwiększenie apetytu !
      3. Podałam CI kiedyś linka do OSOB KOMPETENTNYCH - wreszcie z tego skorzystaj,
      bo do śmierci będziesz się tak bawić.

      Twój wybór
    • koniec_z_tym1 Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 12:14
      Nikt z nas nie ma Ci nic za złe. Wszystkie życzymy Ci dobrze. Bardzo mnie
      zmartwiłas tym co napisałaś. Własnie spadasz w dół na równi pochyłej, i tylko
      od Ciebie zależy czy zatrzymasz ten lot czy spadniesz jeszcze niżej. Nie jestem
      w stanie zrobić tego za Ciebie niestety. Tylko Ty możesz nad tym zapanować.
    • ladny_kwiatuszek Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 12:32
      Powinnas jak najszybciej poszukac dobrego terapeuty. To co piszesz oznacza ze
      nigdy nie wyzdrowialas. A jest to mozliwe. jestem dowodem na to. przytylam,
      zaokraglilam sie i jestem szczesliwa. zreszta jak przytylam zaczelam odnosic
      sukcesy, wszystko pzrychodzilo mi latwiej. psycholog wytlumoczyla mi ze to ja
      inaczej traktuje swiat i dlatego jest lepiej. MOZNA Z TEGO WYJSC! trzeba tylko
      bardzo chciec i nie zwazac na innych.
      • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 14:33
        Ja uważam że ja dużo robię w tym kierunku aby wyzdrowieć.To nie tylko moja
        subiektywna opinia bo moja psycholog powiedziała że zrobiłam duże postepy.Cały
        czas pracuję nad sobą i wcale nie udaję że się leczę.Nie wiem może faktycznie
        powinnam zdecydowac sie na prawdziwą terapie i chodzić co tydzień ale nie wiem
        sama co mi to da.Co do zmiany psychologa to nie zamierzam zmieniać bo moja pani
        psycholog pracowała z osobami chorymi na zaburzenia odżywiania a poza tym jest
        absolwentka PIPK.Tak więc co do tego czy zmieniac terapeutę nie mam
        wątpliwości.Moja lekarka psychiatra też jest w porządku. Waham się jednak czy
        powiedzieć Jej jutro o wszystkim bo boję się Jej reakcji.Boję się że będzie zła
        ale chyba jednak Jej powiem...Boję się że zwiększy mi leki a tego nie chcę.
        Wiem jedno że chcę bardzo być chuda i nie chcaiłabym aby ktoś mi przeszkodził w
        realizacji mojego planu.
        • koniec_z_tym1 Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 15:52
          Misiaxl,
          Napisałas:
          - wiem że głodzenie to nic dobrego ale uważam że w moim przypadku jedyny sposób
          aby schudnąć,
          - postanowiłam sobie że chcę wrócić do wagi którą miałam przed leczeniem-wtedy
          byłam szczupła chociaż i tak jeszcze trochę mi brakowało do ideału,
          - postanowiłam też oczywiście nie jeść,
          - nie dostałam miesiączki w terminie w którym powinna się pojawić.Jakoś się tym
          nie przejmuję i wręcz muszę powiedzieć cieszę się z takiej sytuacji,
          - jutro czeka mnie wizyta u psychiatry ale wiem że nie mogę powiedzieć co się
          dzieje,
          - ja raczej potrzebuje teraz jakiś leków na schudnięcie,
          - teraz najbardziej skupiam się na tym aby schudnąć,Nie wiem
          dlaczego pragnienie bycia szczupłą jest tak silne.I jedno jest dla mnie jasne i
          pewne-nigdy chyba nie będę zdrowa gdyz pragnienie bycia szczupłą jest
          silniejsze od pragnienia bycia zdrową.
          _______________________
          Czy te slowa Twoim zdaniem oznaczaja postęp w leczeniu? Nie twierdze, ze sie
          nie staralas. Pewnie tak bylo. Ale teraz nastapil nawrot choroby. I nie chcesz
          sie juz leczyc. Chcesz oszukac terapeutke. Nie oceniam Cie. Martwie sie o
          Ciebie.

        • ankaaa Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 16:53
          - co to jest PIPK ?
          - nie wiem czy dobrze Misia pamiętam, ale ty masz już pod 30 stkę prawda ?

          Ja nadal uważam, ze ty się nie leczysz ;)
          Tylko udajesz, że sie leczysz ;)
          Tak gwoli jasności, tobie bardzo dobrze z chorobą - gdybyś chciała wyzdrowieć
          to nie zastanawiałabyś się "co mi da terapia". Jest to, póki co, jedyna droga
          do zdrowia.
          Nie wiem - jaki postęp zrobiłaś, bo nie znałam CIę ani przed chorobą, ani 5 lat
          temu - ale jestem przerażona "poziomem" jaki przedstawiasz <w chorobie, btw>.
          Tu nie chodzi o ciało - czy masz kości na wierzchu czy ważysz za dużo.
          Z tego co czytam ty tylko przeszłaś z jednego pkt'u na drugi w skali objętości
          ciała; a nie za wiele ruszyłaś z tego, co powinnaś.

          Normalne, ze każdy bedzie bronił swojego ter. - ale spróbuj, idź do kogoś
          innego. Powiedz jak długo się leczysz i czy przypadkiem nie za długo ;) ?
          Tylko wybierz profesjonalistę ! A, to też wierz - na terapię chodzi się co
          tydzień <o ile to nie psychoanaliza, gdzie chodzi sie częściej>.
          • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:29
            PIPK to Polski Instytut Psychoterapii Krótkoterminowej.A tak w ogóle to nie do
            końca jest tak że nic w mojej psychice nie uległo zmianie.Postępy które
            zrobilam to:
            -mam odwagę szukać pracy poza miejscowością mojego zamieszkania i w swoim
            zawodzie
            -mam lepszy kontakt z mamą
            -nie mam oporów przed pójściem na basen tak jak to kiedyś bywało kiedy
            wstydziłam się pokazywać na basenie
            -mam lepszy kontakt z siostrą-kiedyś nie rozmawiałyśmy a dzisiaj czuję sie jak
            jej powierniczka
            -zaczęlam znów jeździć samochodem a kiedys czułam przed tym lęk
            -nie izoluję się od otoczenia
            -odnalazłam znów swoją pasję-nauka j.niemieckiego
            -jestem bardziej świadoma swoich zalet
            -nie objadam się slodyczami w chwilach stresowych
            -jestem bardziej pewna siebie
            -potrafię rozpoznawać swoje odczucia
            -mam wieksze zaufanie do ludzi
            -nie czuję się gorsza od rodzeństwa
            Tak więc jak widać nie stoję w miejscu tylko cały czas nad sobą pracuję.Wiem
            jednak że sa problemy z którymi nie uporałam się jeszcze.Ostatnio doszłam do
            wniosku że nie lubię swojego ciała a więc nie akceptuję siebie.Zapytałam
            psycholog co mogę zrobić aby polubić swoje ciało a psycholog odpowiedziala że
            to że chodzę na aerobik pomoże mi polubić siebie.Być może dlatego się
            głodzę.Dzisiaj się nie udało - musialam zjeść obiad a na śniadanie zjadłam
            trochę sałatki i kilka plasterków wędliny.Cały czas jednak myslę że nie
            powinnam jeść bo jak będe jadła to w życiu nie schudnę.Bardzo nasiliły sie
            ostatnio te natrętne myśli dotyczące odchudzania i nie mogę się z nimi
            uporać.Jutro pewnie jak zwykle nie wezme śniadania do pracy, od obiadu też może
            uda mi się wymigać i bilans się wyrówna.Najbardziej boję się że nie wytrzymam i
            znów zacznę tyć.Żeby to było takie proste zaakceptować siebie taką jaką
            jestem...Wydaje mi się że przez to jak wyglądam żaden chłopak mnie nie chce a
            ja chciałabym kogoś mieć.Chciałabym rozpocząć dojrzałe dorosłe życie.Zalożyć
            własną rodzinę ale niestety jakośkiepsko to widzę.Żaden chłopak sie mna nie
            interesuję a nawet jeśli to jak zobaczy moje zdjecie to kontakt sie urywa.Co z
            tego że jestem wykształconą osobą, że pracuję jak nie moge ułożyć sobie
            życia.Ostatnio wiele się wydarzyło.Pewien mężczyzna mi się spodobał ale co z
            tego jak ona nawet na mnie nie spojrzał bo zainteresowała go inna szczupła i
            zgrabna dziewczyna.Powiedział jej(mojej koleżance)że ma fajną koleżankę.Ale
            pytam co mi z tego że jestem fajna jak jestem gruba a wiec brzydka i nie mogę
            poznać żadnego chłopaka i ułozyć sobie życia tak jak inne osoby w moim wieku.Co
            mi z tego że mam 30 lat kiedy nie mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa?Powracam
            więc do odchudzania bo to jest świat w którym czuję sie dobrze i
            bezpiecznie.Czuję się wartościową osobą i czuję że coś znaczę i coś mi w życiu
            wychodzi.Nie dziwcie się więc dziewczyny że ja chcę spowrotem powrócić do
            świata diet i kalorii.

            • ankaaa Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:41
              Ty do niczego nie wracasz ;) cały czas w tym tkwisz.

              Czy twoją wartość wyznacza wielkosć twojego ciała ?
              Jeśli chcesz być traktowana jak kawał mięsa, ok. Odchudzaj się, poznasz może
              kogoś "fajnego".

              Dalej - czy twoją wartość wyznacza posiadanie bądź nie faceta ?
              Czy bycie u czyjegoś boku wyznacza to, że jesteś "szczęśliwa" ?

              Zdaje mi się, ze to od czegoś innego zależy.
              No, ale każdy wybiera to, co chce. Czyż nie ?
              • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:43
                Co w takim razie mam zrobić aby poczuć sie szczęśliwą osobą?Masz na to jakąś
                receptę?
    • kwietniowe_cappuccino Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 16:45
      zadam to samo nudne pytanie - to ile ty masz lat, misiu?
      • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:31
        Odpowiem tak jak ostatnio na wizycie u pani psycholog-mam wystarczająco dużo
        lat żeby decydować o swoim życiu.Wiem co jest dla mnie teraz najważniejsze i co
        będzie w moim przypadku najlepsze.Tylko odchudzając się będę czuła się
        szczęśliwa a poza tym może jak schudnę znajde w końcu chłopaka któremu się
        spodobam i który mnie pokocha bezwarunkową miłością.
        • ankaaa Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:42
          Heeee - nie daj Boże ! poznasz kogoś, z takim jakie masz nastawieniem.
          To zobaczysz dopiero prawdziwy świat ;)
          • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:47
            A Ty co może masz doświadczenie w tej kwestii skoro tak piszesz?Z pewnościa
            nigdy nie miałaś nadwagi i kłopotów z jedzeniem więc co możesz wiedzieć?
            Cenię sobie oczywiście Twoje rady bo są madre i dają do myślenia.Wiem już że
            jutro na pewno skontaktuję się z panią psycholog i umowię sie na
            wizytę.Porozmawiam z Nia jak Jej się wydaje czy powinnam kontynuowac terapię?Bo
            po tych dzisiejszych rozmowach z wami wiem że potrzebuję psychoterapii aby w
            końcu móc powiedzieć że jestem szczęśliwa
            • ankaaa Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:58
              Ja Ciebie nie atakuję - tylko pokazuje Ci inny punkt widzenia.
              Nie musisz się przede mną "bronić", jak Ci coś czasem pokaże. Nie w tym rzecz ;)

              Inne pytanie - czy w życiu naprawdę chodzi o to, żeby być szczęśliwym ?
        • kwietniowe_cappuccino Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 17:52
          chroń nas boze przed facetami, którzy pokochali nas, bo:
          - jestesmy szczuple
          - nie mamy zmarszczek
          - nie mamy cellulitu
          - nie mamy worków pod oczami
          etc. etc.

          misiu, a ty zwracasz uwagę tylko na chudych facetów?
          a swoją drogą - myśle, ze powinnaś nawiązać bliskie kontakty z moną - i 15-latka
          i 30-latka bredzi dokładnie tak samo (znaczy - wie, ze wychudzenie da jej szczeście)
          • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 28.01.07, 18:40
            Nie jestem taka sama jak mona.Ona jest opętana chorobą.Ona nie zdaje sobie
            sprawy z tego że jest chora a ja doskonale wiem że kiedyś byłam chora i choroba
            nie daje żadnych korzyści.
            Myślisz cappuccino że kiedyś spodobam się jakiemuś chłopakowi bez wzgledu na to
            czy będę miała nadwagę czy nie?Bo ja jakoś przestalam w to wierzyc tym bardziej
            że w domu ciagle mi to wpajano - że wygląd jest najważniejszy.Trudno więc się
            dziwić że tak mi się utarło że będąc szczupłą i atrakcyjna kobietą będę miała
            szansę u płci przeciwnej.
            Ja nie uważam że tylko szczupli faceci sa atrakcyjni i lubię wręcz jak facet ma
            trochę ciała - jest wtedy bardziej męski.Poza tym dzięki temu że zachorowałam
            nauczyłam się że najwazniejsze jest wnętrze człowieka jego mądrość -i to wg.
            mmnie skałda się na jego wartościowość.Przez moją chorobę nie oceniam ludzi po
            tym jak wyglądają.
            Wiem dziewczyny że czeka mnie jeszcze duzo pracy nad sobą ale się nie
            poddam.Nie zamierzam do końca życia skupiać się na tym co moge a czego nie moge
            zjeść.Wiem teraz że muszę zadzwonić do mojej psycholog i poprosić aby ze mną
            popracowała nad moim myśleniem, aby pomogła mi zmienić stosunek do siebie samej
            i dojść do tego że moje ciało jest moim najwiekszym skarbem na świecie jaki
            posiadam.Mam nadzieję że z pomoca tej pani psycholog uda mi się polubic swoje
            ciało tak żeby głodzenie nie było już potrzebne.
            Dziękuję wszystkim za cenne wskazówki i rady i to że zrozumiałam(chociaż chyba
            nie do końca) że nie wygląd jest najważniejszy w życiu.
            • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 29.01.07, 22:01
              Byłam u lekarki - zwiększyła mi jeden z leków.Dzwoniłam tez do pani psycholog
              ale nie mogłam się dodzwonić.Nie wiem co mam robić?Pogrążam się zdaję sobie z
              tego sprawę.Czuję że wszystko zaczyna się od początku.Nie chcę tak dłużej
              żyć.Chcę poczuć szczęście.Chcę cieszyć się życiem.Ale mysli żeby byc chudą sa
              silneijsze niż chęć bycia zdrową-powiedziałam to dzisiaj lekarce-powiedziała że
              mnie rozumie.Mam wrażenie że wszyscy mają mnie gdzieś i mają mnie
              dosyć.Hmmm...Sama mam dość tego co się ze mną dzieje...Nie wiem czy starczy mi
              sił żeby jutro znów zadzwonić do tej psycholog.Koszmar!!!
              • karuzella1 Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 29.01.07, 23:12
                Powiem tak... jak nie bedziesz jesc to schudniesz... bedzesz wygladac jak
                wieszak.. i myslisz ze bedziesz atrakcyjna...??
                Zdrowe, wysportowane dziewdzyny wygladaja atrakcyjnie...
                Wiec zacznij jesc normalnie i sie ruszac... ciezko wyjsc zawsze z domu, ale
                uczucie po wysilku nie da sie opisac! to jest dopiero przejaw silnej woli...i
                upartosci!
                To jest moja propozycja!!
                Buzki... :)
                • koniec_z_tym1 Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 29.01.07, 23:52
                  Jezu, jak ja sie ciesze, ze Ty sie w koncu przestraszylas! Bo jeszcze wczoraj
                  nie widzialas, ze grozi Ci niebezpieczenstwo! Pisalas, dumna z siebie, ze
                  wytrzymujesz glodowki i mialas zdrowie glebokow w du... To dobrze, ze sie
                  martwisz. Ten strach pomoze Ci walczyc z choroba. Nie ma nic gorszego niz
                  zaakceptowac chorobe, cieszyc sie z niej, stawiac ja na piedestale, chucac w
                  nia i dmuchac i dbac zeby nikt nie przeszkodzil nam w niej trwac. Nie martw
                  sie, wg mnie osiagnelas wlasnie olbrzymi postep.
                  • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 09:34
                    Niezwykle cenne dla mnie to co piszesz.Wiem że źle mi z chorobą ale te myśli
                    żeby znów nie jeść są silniejsze.Jedno jest pewne-nie akceptuję siebie i robię
                    wszystko pod dyktando mamy.Nie wiem jak mam się z tym uporać?Jak mam uwolnić się
                    od kontorli mamy?Jak polubić swoje ciało i zaakceptować siebie tak żebym znów
                    nie musiała brnąć w ślepą uliczkę skąd nie ma już żadnego wyjścia i ciężko
                    znaleźć sensowne rozwiązanie?Proszę o jakieś sensowne rady bo ja już nie daje
                    rady.Nie umiem się z tym uporać.Po wczorajszej rozmowie z mamą(fatalnie się
                    czułam)doszłam do wniosku że to raczej jest mamy problem a nie mój.Z drugiej
                    jednak strony chciałabym być szczupła ale wiem że kosztuje mnie to dużo zdrowia
                    i wyrzeczeń.Wiem że będę się dobrze czuła kiedy siebie zaakceptuję.tylko nie
                    wiem jak mam to zrobić.
                    • kwietniowe_cappuccino Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 09:50
                      Jedno jest pewne-nie akceptuję siebie i robię
                      wszystko pod dyktando mamy.Nie wiem jak mam się z tym uporać?Jak mam uwolnić się
                      od kontorli mamy?

                      tradycyjne pytanie - misiu, ile masz lat?
                      • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 10:02
                        Przecież wiesz...Poza tym wcozraj powiedziałam mamie że to moje życie i chcę
                        kierować nim według moich zasad.Powiedziała mi w porządku ale nadal myślę że nie
                        może się pogodzić z tym że nie jestem już małą dziewczynką.Ciągle robi mi
                        wykłady jak to powinnam wyglądać.Myślę że to że jestem gruba to nie mój ale jej
                        problem bo był czas że siebie akceptowałam-do momentu kiedy nie zwróciła mi
                        uwagi żebym się pilnowała.Wiem że mam już wystarczająco dużo lat żeby kierować
                        swoim życiem ale niestety nie mam pomysłu jak zaakceptować i polubić siebie.Czy
                        psycholog może mi w tym pomóc?
                        • kwietniowe_cappuccino Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 10:28
                          Czy
                          psycholog może mi w tym pomóc?


                          przecież od dawna chodzisz do psychologa - no, chyba, ze to chodzenie polega na
                          zastanawianiu się, czy do niej zadzwonić
                        • ankaaa Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 10:48
                          Zostaw w końcu mamę w spokoju.
                          To nie mama ma odciąć pępowinę tylko Ty.


                          Wszystko to brzmi bardzo znajomo - rok temu ten sam tekst, pół roku, trzy mce
                          i teraz ;)
                          Póki nie zaczniesz się leczyć każdy twój post będzie taki. Dostałaś już tyle
                          informacji & pomocy od innych - a ty cały czas to samo. To jest to co pisałam
                          już - ty nie chcesz wyzdrowieć, ty lubisz sobie zaprzątać głowę chorobą i mamą,
                          wymyślając co rusz nowe powody do analizowania. Cały czas wymuszasz opiekę i
                          zainteresowanie - tylko tak się robi jak jest się dzieckiem, a nie doroasłą
                          kobietą.
                          Najwyższa pora dorosnąć, wziąść odpowiedzialność za swoje życie - bez zwalania
                          winy na dzieciństwo/głupie rodzeństwo i strasznych rodziców ;)

                          Ile lat już tak straciłaś ?


                          Zamiast obmyslać plany - co powiem albo nie psychiatrze - pomyśl jak zrobić,
                          żeby się wyprowadzić do innego miasta.

                        • kwietniowe_cappuccino Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 12:27
                          ja wiem, ale czy ty wiesz?
                          informację o tym, że to moje życie, w naszym klimacie przekazuje się rodzicom
                          około dwudziestki i od tego czasu prowadzi się zycie na wlasny rachunek
                          a ty potrafisz albo piskac na forum, czy masz zadzwonić do psychologa
                          więc albo - albo
                          albo stajesz sie samodzielna natychmiast
                          albo nawet jako 50-latka będziesz popiskiwac, co powiedziała mama
                          • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 13:07
                            Doskonale sobie zdaję sprawę że tak jak się zachowuję, zachowuje się małe
                            dziecko.Robię wszystko aby się usamodzielnić i wyprowadzić z domu.Wysyłam swoje
                            dokumenty w odpowiedzi na oferty pracy.Tak więc nie jest do końca tak że nie
                            chcę się usamodzielnić.Chcę znależć lepiej płatną pracę i wyprowadzić się.To
                            mama mnie ogranicza bo kiedy mówię że wysłałam dokumenty w sprawie pracy do
                            Łodzi czy arszawy nie podoba się Jej to.W tej chwili najbardziej chciałabym
                            uodpornić się na krytykę ze strony mamy.Chciałbym móc umieć przyjmować słowa
                            krytyki bez obrażania się i pokazywania fochów a przede wszystkim bez ponownego
                            głodzenia się.Jak na razie nie mam pomysłu jak to zrobić.Wiem że nie mogę znieść
                            tego co mówi mama i nie chodzi to tylko o moją figurę.Czuję że dla mojej mamy do
                            niczego się nie nadaję.Z drugiej strony mówi mi że jestem ładna i mądra ale jak
                            mam w to wierzyć kiedy słyszę że nic nie robię i mam za mało zajęć.
                            Nie mam zamiaru użalać się nad sobą.Jest mi tylko przykro że moja mama mnie
                            ocenia i kontroluje.Nie mogę znieść tej kontorli.W jej towarzystwie nawet boję
                            się jeść.W każdym razie jestem niedojrzała emocjonalnie i doskonale zdaję sobie
                            z tego sprawę.Prawdą jest jednak że doskonale potrafię sobie radzić bo studiowa
                            łam w innym mieście i wbrew temu co może niektórym z was się wydaje przeszłam
                            szkołę życia.Wiem że jestem silna i jak coś sobie postanowię potrafię to
                            osiągnąć.Potrzebuję tylko jakiś wskazówek.Czy to jest złe?
                            • kwietniowe_cappuccino Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 14:18
                              To mama mnie ogranicza bo kiedy mówię że wysłałam dokumenty w sprawie pracy do
                              > Łodzi czy arszawy nie podoba się Jej to.

                              no to co? zabiera listy ze skrzynki pocztowej? zamknie cię w pokoju?

                              Nie mam zamiaru użalać się nad sobą.

                              czyżby?

                              Nie mogę znieść tej kontorli

                              to sie wyprowadź

                              Prawdą jest jednak że doskonale potrafię sobie radzić bo studiowa
                              > łam w innym mieście i wbrew temu co może niektórym z was się wydaje przeszłam
                              > szkołę życia.

                              tym bardziej się wyprowadź

                              Wiem że jestem silna i jak coś sobie postanowię potrafię to
                              > osiągnąć.

                              no, to czemu piszesz takie posty?

                              Potrzebuję tylko jakiś wskazówek.

                              jak długo? jakich?
                              • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 14:43
                                >no to co? zabiera listy ze skrzynki pocztowej? zamknie cię w pokoju?

                                Nic z tych rzeczy ale daje mi do zrozumienia że nie dam rady zamiast poprzeć
                                moje starania.

                                > Nie mam zamiaru użalać się nad sobą.
                                >
                                > czyżby?

                                Nie piszę tego w tym celu aby wszyscy mnie żałowali i mi współczuli tylko
                                dlatego że nie mogę znieść tego ciężaru i wolę się wygadać.To przynosi mi ulgę a
                                przy okazji mogę dowiedzieć się jaki stosunek mają inne osoby do moich problemów

                                > to sie wyprowadź

                                Gdyby to było takie proste zrobiłabym to już dzisiaj.

                                > Wiem że jestem silna i jak coś sobie postanowię potrafię to
                                > > osiągnąć.
                                >
                                > no, to czemu piszesz takie posty?

                                Piszę po to aby dowiedzieć się jak inni ludzie postrzegają sytuację w której się
                                znajduję a także w nadziei że ktoś da mi jakąś dobrą radę jak uporać się z
                                problemem gdyż sama nie potrafię wymyślić rozwiązania.

                                > Potrzebuję tylko jakiś wskazówek.
                                >
                                > jak długo? jakich?

                                Jak długo?Mam nadzieję że już wkrótce uda mi się znaleźć jakiś złoty
                                środek.Ciągle walczę ze sobą i staram się zmienić swoje życie na
                                lepsze.Potrzebuję mieć inne spojrzenie na moje problemy.Chciałabym umieć
                                przyjmować krytykę z pokorą i przede wszystkim nauczyć się akceptować
                                siebie.Myślę że gdybym się z tym wszystkim uporała wiedziałabym jak mam dalej
                                żyć i nie pisałabym więcej postów na tym forum.Bardzo chciałabym-marzy mi się
                                żebym mogła zapomnieć o tym forum i nie musiała tutaj wracać i dzielić się moimi
                                problemami.
                                • kwietniowe_cappuccino Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 15:43
                                  Jak długo?Mam nadzieję że już wkrótce uda mi się znaleźć jakiś złoty
                                  środek.Ciągle walczę ze sobą i staram się zmienić swoje życie na
                                  lepsze.Potrzebuję mieć inne spojrzenie na moje problemy.

                                  KOBIETO, OCKNIJ SIE
                                  masz trzydziechę z hakiem na karku
                                  a ty ciągle blablablabla i teksty z "Kobiety i zycia"
                                  znów sie dałam wciągnąć w bezproduktywną dyskusję
                                  • ankaaa Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 16:01
                                    Nie ty jedna ;))))))))

                                    Cóż ...
                                  • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 30.01.07, 16:08
                                    > KOBIETO, OCKNIJ SIE
                                    > masz trzydziechę z hakiem na karku
                                    > a ty ciągle blablablabla i teksty z "Kobiety i zycia"

                                    Nie rozumiem.Co masz na myśli?
                                    Chcę żyć normalnie jak każdy zwykły człowiek.
                                    Staram się.Chodzę na aerobik,uczę się j.niemieckiego, haftuję, gotuję, czytam
                                    książki, pracuję.Co mam jeszcze robić, czy to mało?
                                    Wiem,wiem...mimo wszystko jestem jak małe dziecko szukające opieki...
                                    Jestem jednak przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu.
                                    Mówisz ocknij się!
                                    A więc biorę się za siebie.
                                    Chcę rozwiązać swoje problemy więc muszę skontaktować się z psychologiem który
                                    pomoże mi zmienić moje nastawienie do świata i ludzi.Jestem z siebie dumna że w
                                    końcu doszłam do takich wniosków.
                                    Dziekuję:)))
                                    • koniec_z_tym1 Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 31.01.07, 00:03
                                      Nikt nie da Ci recepty na szczescie. Zrob to i to, a tego nie rob. To wszystko
                                      bedzie cudownie, wyjdziesz z tego i ulozysz swoje zycie rodzinne. Nie ma tu
                                      takich prostych porad, przepisow. To walka z samym soba, dorastanie, tworzenie
                                      nowych wartosci i ich wzajemnych hierarchii, wyzwalanie sie ze starych
                                      ograniczen, starego niezdrowego sposobu myslenia. To bycie bezlitosnym dla
                                      wlasnych slabosci. To zdrowy dystans do siebie. Proby. Padanie i wstawanie.
                                      Zaczynanie od nowa, branie odpowiedzianosci za wlasne zycie. Tego nie da sie
                                      zrobic ani w godzine ani w tydzien. I sadze, ze ten proces trwa cale zycie.
                                      • misiaxl Re: Nie chcę dłużej tkwić w tym bagnie!!! 31.01.07, 08:21
                                        koniec_z_tym1 napisała:

                                        > Nikt nie da Ci recepty na szczescie. Zrob to i to, a tego nie rob. To wszystko
                                        > bedzie cudownie, wyjdziesz z tego i ulozysz swoje zycie rodzinne. Nie ma tu
                                        > takich prostych porad, przepisow. To walka z samym soba, dorastanie, tworzenie
                                        > nowych wartosci i ich wzajemnych hierarchii, wyzwalanie sie ze starych
                                        > ograniczen, starego niezdrowego sposobu myslenia. To bycie bezlitosnym dla
                                        > wlasnych slabosci. To zdrowy dystans do siebie. Proby. Padanie i wstawanie.
                                        > Zaczynanie od nowa, branie odpowiedzianosci za wlasne zycie. Tego nie da sie
                                        > zrobic ani w godzine ani w tydzien. I sadze, ze ten proces trwa cale zycie.

                                        Cóż...Bardzo mądre słowa.Wiem już że sama muszę szukać swojej drogi którą będę
                                        podążać do szczęścia.Wiem że to trudne ale nie zniechęcam się i już dzisiaj
                                        kiedy emocje opadły a stosunki między mną i mamą zaczęły się układać,wiem że to
                                        iż nie będę jeść niczego nie zmieni.Jedynie jakieś moje starania aby zmienić
                                        swoje życie na lepsze mogą sprawić, że poczuję się lepiej.Chciałąbym również
                                        nauczyć się dystansu do pewnych spraw i umieć przymować krytykę ze strony mamy w
                                        konstruktywny sposób.Przede wszystkim muszę uwierzyć w siebie i w swoje
                                        możliwości,że jestem zdolna i stać mnie na wiele.Wiem że dużo już zmieniło się w
                                        moi życiu na lepsze.Myślę więc że nie warto znów cofać się i powracać do starych
                                        nawyków.Dziękuję że sobie to uświadomiłam.
                                        • misiaxl Re: Jestem z siebie dumna! 31.01.07, 10:28
                                          W końcu podjęłam dojrzałą decyzję i zrobiłam kolejny krok aby być szczęśliwą ale
                                          nie dzięki dietom albo głodówkom.Umówiłam się z panią psycholog na wizytę.Wiem
                                          że tylko dzięki pracy nad sobą mogę coś w sobie zmienić na lepsze.Dobrze że
                                          jestm uparta,dobrze że wiem już czego chcę i zależy mi na tym aby normalnie żyć
                                          bo myślę każdy niepewny siebie człowiek by się zniechęcił gdyby nie udało mu się
                                          za którymś z kolei razem skontaktować z terapeutą.Ja jednak nie dałam za wygraną
                                          a poza tym chociaż niektóre osoby( ankaa i kwietniowe cappuccino-dzięki wam
                                          wilekie)twierdzą że niepotrzebnie dały wciągnąć się w rozmowę to jednak dużo mi
                                          pomogły tym co mi napisały.Jeszcze raz bardzo dziękuję.Wiem że muszę wziąć się
                                          za siebie i pracować nad sobą tak aby umieć normalnie żyć i nie wracać do
                                          starych utrwalonych nawyków które przecież niczego dobrego do życia nie
                                          wnoszą-wręcz przeciwnie zamiast pomagać tylko szkodzą gdyż sprawiają że cżłowiek
                                          cofa się i zachowuje sie jak małe kapryśne i niegrzeczne dziecko.A przecież nie
                                          o to w życiu chodzi.Nieprawdaż?
    • cameleonyx Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 12.02.07, 21:26
      misiaxl napisała:

      > "Już myślałam że pokonałam chorobę a tymczasem wyglada na to że jednak się
      > myliłam."- jakbym siebie słyszała. Ja wyjechałam na stypendium i tam miałam
      zacząć jeść normalnie..tak sobie myślałam. Ale nie wyszło. Jadłam mniej i
      mniej...ale dziwne bo mam wiecej energii niz przedtem. Po powrocie byłam
      szczęśliwa bo schudłam 5kg i czułam sie swietnie. Energia mnie rozpierała. A
      teraz postanowiłam jesc normalnie bo...okres mi zanikł i tak powiedział
      endokrynolog...Źle sie czuje musząc jeść więcej, nie chce mi sie nic i na serio
      nie wiem dlaczego mam przytyć skoro ważyłam 49kg przy 162wazrostu-czułam sie
      swietnie (jadłam mało, bardzo mało przy max sporcie- ale sport lubie na serio a
      zwłaszcza uczucie zmeczenia). "Teraz najbardziej skupiam się na tym
      abyschudnąć,Nie wiem dlaczego pragnienie bycia szczupłą jest tak silne."- tak
      napisałaś i ja mam tak samo. Nie potrafie zrozumiec CZEMU mam jesc wiecej skoro
      niejedząć czuje sie lepiej i wcale nie mam wygladu anorektyczki. Czasem tylko
      mam napady deprechy ale w sumie są do wytrzymania bo nie trwają długo. Nie
      znosze jak mi każą jeść. Chora jestem od 9ciu lat....bo życie kręciło mi sie w
      temacie jedzenia, miałamnapady obzarstwa i winy. Ale teraz? Nie jest tak, w
      sumie nie czuje głodu i jest mi na serio dobrze jak nie jem. Wiem tylko ze mi
      to wyniszcza organizm...ale dociera do mnie to rzadko. Bo jak ma docierać skoro
      na zdrowiu nie kuleje? mam super kondycje- biegam rano 10km kazdego dnia i
      pływam 70 dł basenu w 40min i czuje sie super...wcale nie brakuje mi energii.
      Choroba jest tylko przez te lata sie zmieniła...na lepsze pod wzgl.
      samopoczucia a na gorsze? bo jem miej niz 6mcy temu. Nie wiem jak to sie
      skonczy ale ne umiem sie przekonać ze lepiej jest jeść i czuć sie fatalnie niz
      nie jesc i czuć sie świetnie. Nie zrozumie tego nikt kto nie przezył...ale Ty
      to na pewno wiesz. Nie wiem też czy iść do psychologa...bo tak jak Ty nie wie o
      czym miałabym z nim rozmawiać..? Co Ci w rozmowie z nim tak pomogło?
      • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 13.02.07, 10:24
        Decyzja czy iść czy nie do psychologa należy do Ciebie i nikt nie podejmie jej
        za Ciebie.Skoro czujesz że masz problem i chcesz przerwać błędne koło to pewnie
        powinnaś póść.Ale to co ja myślę nie ma tutaj chyba większego znaczenia bo to
        nie ja mam podjąć decyzję czy chcę się leczyć tylko Ty.Więc zastanów się czego
        tak na prawdę chcesz.Chcesz chorować czy się leczyć.Odpowiedz sobie sama.
        A co dały mi rozmowy z psychologiem?Przede wszytskim świadomość siebie i
        problemu.Większą odwagę do pokonywania problemów.W trakcie psychoterapii
        nauczyłam się że nie jestem małą dziewczynką tylko dojrzałą kobietą która
        powinna brać odpowiedzialność za swoje czyny.Poza tym w jednym z moich postów
        nie pamiętam już w którym pisałam już co się poprawiło w moim życiu dzięki
        psyhcoterapii więc nie będę się powtarzać.Pozdrawiam i życzę abyś umiała dokonać
        właściwego wyboru.
        • cameleonyx Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 13.02.07, 22:00
          Wiesz co? Jest to jakaś dziwna rzecz u mnie. Nie umiem tego wyjaśnić. Są chwile
          kiedy chcialabym wyrzucić z siebie wszystko komuś kto umiałby mi pomóc, chce
          wtedy za wszelką cenę szukać pomocy...ale to zazwyczaj jest w momencie kiedy
          nic nie mogę juz zrobić np. przed snem. Potem przechodzi, czuje ze sobie
          poradze i radze sobie jakoś, nawet zapominam i wtedy nie umiem opisać tego co
          działo sie w mojej głowie w momencie załamania. Mam chyba jakis objaw depresji
          ale ona tylko fazami sie pojawia...Wiesz moze do kogo mogłabym zgłosić sięw
          Wawie? Nie mam za duzo kasy więc moze znasz miejsce gdzie moglabym z
          kimśporozmawiac państwowo? Boje sie teg bo juz raz sie sparzyłam strasznie u
          psychiatry kilka lat temu i boje sie ze mnie znowu ktos potraktuje jak obiekt
          jeden z wielu i pole do promocji firmowych specyfików.
          • misiaxl Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 14.02.07, 13:22
            Widzę że szukasz pomocy.To bardzo dobrze bo samemu raczej trudno uporać się z
            chorobą.Na pewno przydałaby Ci się psychoterapia ale taka z prawdziwego
            zdarzenia u psychologa który ma doświadczenie w leczeniu zaburzeń
            odżywiania.Mnie się udało trafić najpierw na jedną fajną panią psycholog ale
            doszłam do momentu kiedy nie widziałam postępów i zmieniłam tą psycholog na
            inną.I wiem że to był dobry wybór.Zastanawiam się jak mogłabym Ci pomóc...Ja
            jestem z Tarnowa.Niestety nie znam żadnych lekarzy psychiatrów ani psychologów z
            Warszawy.Ale może powinnaś pójść do lekarza pierwszego kontaktu i zapytać o
            kogoś dobrego i wiarygodnego.Może on Ci kogoś poleci.Mnie właśnie do psychologa
            skierowała lekarka endokrynolog ponieważ zauważyła u mnie niepokojące
            zachowanie.Jestem Jej ogromnie wdzięczna gdyż ja nie uważałam że mam jakieś
            problemy i wydawało mi się że wszystko jest w porzadku i pewnie z własnej woli w
            życiu nie wybrałabym się do psyhcologa.Możesz popytać też znajomych może oni coś
            Ci poradzą,może wiedzą gdzie pracują dobrzy fachowcy a przy tym są mili dla
            pacjenta.W zaburzeniach odżywiania ważne jest zaufanie do lekarza i psychologa i
            dobrze też gdy czuje się wsparcie - wtedy łatwiej jest wyjść z choroby.Trzymaj
            się dzielnie.Pozdrawiam
            • grazuchna Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 14.02.07, 20:15
              Czy ktoś z was zna dobrego psychologa w Trójmieście, najlepiej w gdyni.Proszę mi
              pomóc mam problem z 18,5 latką (moją córką), która moim zdaniem ma
              anoreksję.Oczywiście, żadne argumenty do niej nie docierają.Staramy się z mężem
              jej pomóc, ale jest to b.trudne.Nie wiem czy pójdzie do psychologa, ale
              chciałabym wiedzieć do kogo się udać, kto się po prostu na tym zna.Z góry
              dziękuję za pomoc.
              • cameleonyx Re: Nic nie dzieje się bez przyczyny 17.02.07, 14:15
                witam. Być może uznasz, że się wtrącam a nie odpowiadam na Twoje pytanie.
                Niestety nie jestem z Trójmiasta. Sama mam problemy z jedzeniem i...z
                rodzicami. Wiem, że oni chcą dla mnie jak najlepiej i kochają mnie mocno, ale
                wiem też że złą drogę wybrali. Mnie choroba dopadła jak miałam 16cie- są wzloty
                i upadki, ale nie daję za wygraną choć przyznam, że teraz (23lata) mam stan
                dziwny- nie jestem chuda a z jedzeniem problemy mam nadal, czasem tylko
                przychodzi moment kiedy jest przez chwile jakoś normalnie...i jem nie czując
                potem winy...i ciesze sie bo zaczyna sie to zdarzac coraz czesciej. Boję sie
                przytyć i wiem ze to jest chore dlatego sama pytam o jakiegoś psychologa (patrz
                na górze w wątku). Wydaje mi sie- choć mogę się mylić- że moi rodzice nie
                rozumieją tego ze NIE UMIEM jeść normalnie. Są mi bliscy ale nakłanianie mnie
                do jedzenia konczy sie zazwyczaj wyrzutami obustronnymi i ostatnio zauwazyłam
                ze jak wracam do domu to tylko czekam kiedy usłysze "zjedz coś, rób tak dalej a
                sie doigrasz i.." - jakośczuje ze odechciewa mi sie wtedy wracac do domu. Wiem
                tez ze jeśli nie pytają, nie starają sie tłumaczyć ze jesz za mało i ROZMAWIAJĄ
                ze mną na każdy inny temat to ja się jakby powoli odblokowuję i zaczynam
                funkcjonowac normalniej (robię jedzenie, jem i nie denerwuję sie). Dużo zależy
                od rodziców- nie mozna w zadnym wypadku KAZAĆ jeść, ani stawiać warunków..wiem
                ze na mnie to wpływało wręcz odwrotnie- blokada nerwy i chęć jak najkrótszego
                pobytu w domu. Pomaga mi bardzo mój narzeczony...jemy razem, nigdy nie mówi ze
                jem za mało i czuje sie wtedy spokojna...sama siegam po jedzenie. Nie wiem jak
                to jest w Twoim przypadku i Twojej córki ale chetnie sie podziele
                doświadczeniami z perspektywy córki jeśli tylko bedziesz chciała. A do
                psychologa...na pewno by mnie rodzice nie namówili...musiałabym sama CHCIEĆ a
                teraz wiem ze chce.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka