Gość: klient
IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl
21.08.06, 11:32
Poniedziałek, ok.10.30, pięć osób "na krzyż" w sklepie, wjeżdżam w dobrym
nastroju wózkiem do Tesco. Zamierzam zrobić duże zakupy. Ale... stop. "Pan
nie może wejść z plecakiem" Pytam zaciekawiony dlaczego: "Kobiety mogą
wchodzić, mężczyźni nie. Proszę zostawić plecak tu obok" Pytam zszokowany
już: "Czy dają gwarancję na pozostawione rzeczy?" - "Nie, ale tam się raczej
im nic nie stanie..." (Wisi tabliczka jak wół: za pozostawione rzeczy nie
ponosimy odpowiedzialności) Wyjaśniam więc, że w plecaku mam dokumenty,
portfel z pieniędzmi i kartami płatniczymi , telefon i klucze. Głupi otwieram
ten plecak i pokazuję... (oj ja durny). Ochroniarz obstaje przy swoim.
Ponieważ ta jego argumentacja z podziałem na płcie wydawała mi się
nielogiczna i pomyślałem sobie, iż być może cos "przespał" na szkoleniu, więc
proszę o rozmowę z kierownikiem lub kimś "ważnym" . Wskazuje mi na Biuro
Obsługi Klienta. Czekam tam jakiś czas, bo klientka została zrobiona
w "balona" kupując buraki za 0,89/kg a okazało się że zapłaciła 1,89..
(niewielka różnica :)) ). W końcu zjawiają się dwie istoty z zaplecza
(ustwiła się już spora kolejka) i .... tu zaskoczenie. Pani pyta Pana (tego,
któremu tak się nie spodobałem), czy nie może mnie wpuścić.. - ten teraz
trochę zmienia wersję ze swego przeszkolenia - dowiaduję się, UWAGA! - "mogę
wejść na siłę.." . Pytam się, czy "mam wtargnąć do sklepu i uciekać?", bo
wydaje mi się nieprawdopodobne, co słyszę. Dowiaduję się, ze mam prawo nie
zgodzić się z tym czego on żąda i wejśc.. ( no prawie, jak odmowa przyjęcia
mandatu.. SZOK). Pokiwałem z politowaniem głową, ale Pan nie
ustępował... "ale musi Pan wiedzieć, że będzie Pan cały czas obserwowany".
Rzuciłem na koniec, że w takich sklepach mam wrażenie, że mnie widzą na
wskroś...
Po prostu DRAMAT. 21 wiek a tu taki baran, takie dyspozycje (nie sądzę, żeby
sam sobie wymyślił taki scenariusz, scenariusz obliczony na klienta
wystraszonego, gotowego bez mała obnażyć się i zostawić "pod opiekę"
najbardziej cenne, wartościowe rzeczy.)
Ponieważ nie należę do takich klientów, więc opisuję, aby przestrzec przed
głupotą na bramkach wejściowych tegoż, bądź co bądź, największego marketu w
mieście.
teraz, gdy emocje troche już opadły, pomyślałem sobie, ze to jakieś działania
prewencyjne wzięte żywcem z lotnisk amerykańskich i angielskich... - w końcu
zamachy planowano w United Kingdom, a Tesco to chyba brytyjska sieć... Nie
wiem jednak, czy tam wybiórczo do płci podchodzą, chyba nie. A nie wygladam
na zbója i nie mam 16 lat, żeby okradać sklepy (broń Boże, nie myślę, że
akurat młodzież tylko kradnie :) ), dobijam czterdziestki i jako klient w
europejskim kraju chcę być tak traktowany.
P.S. Mam nadzieję, ze od jutra nie zobaczę tam swojej twarzy z podpisem" tego
Pana nie obsługujemy"