jasama3
10.09.09, 21:13
nie jestem tu od wczoraj i tym bardziej w dobie napiętej atmosfery na forum
mam opory pisać prośbę o pomoc, ale łapię sie teraz wszystkiego, szukając pomocy.
Mam ciężko chorego męża.. 24lipca poszedł na wizytę do neurologa,miał bóle
głowy,okresowo aż z wymiotami czekał na tą wizytę długo jak to sie czeka w
polsce. tego samego dnia na cito miał wykonane w szpitalu tk głowy. niezapomnę
tego dnia jak wczesnym popołudniem zadzwonił do mnie mąż i powiedział: słonko
usiądź.. nie denerwuj sie musze zostać w szpitalu wykryto u mnie guz.. to był
piątek w poniedziałek przewieziono go na neurochirurgię, we wtorek był
operowany.. guz..wielkości piłki do golfa w okolicy skroniowej prawej strony.
Operacja sie udała. Tylko mój mąż ma niedowład lewej strony i pogorszył mu sie
znacznie wzrok(pole widzenia) choć i tak ma dużą wadę (9 i 6 dj) teraz
czekaliśmy na wynik długie ponad 3 tygodnie nie przypuszczalismy nawet że
wynik będzie dla nas tak przerażający.. chłoniak -złośliwy nowotwór
limfatyczny.. i to z tych najgorszych.. w jednej z rozmów z lekarzem, kiedy to
mówił że wyjątkowo parszywa lokalizaja- głowa i że to jakaś wyjątkowo rzadka
mutacja chłoniaka powiedziałam mu że mój mąż zawsze był wyjątkowy.. nie mamy
wyniku tomografii- była dopiero wczoraj bo przez 3 tygodnie tomograf był
popsuty ale to mało prawdopodobne żeby głowa była miejscem pierwotnym, ale dla
lekarzy nie ma to większego znaczenia.. 6.09. w pierwszą rocznicę naszego
ślubu zaczła lecieć chemia 24godziny.. potem inny lek przez dwa dni rano i
wieczorem a wczoraj chemia bezpośrednio do kanału rdzenia.. i czekamy..
prawie 4 lata temu przyszła na świat nasza córka z ciężką wrodzoną wadą serca
była operowana w łodzi myśleliśmy że już nic złego nam sie nie przydarzy..
3 tygodnie przed tym jak mój mąż trafił do szpitala wprowadziliśmy sie do
nowego domu.. tak bardzo sie cieszyliśmy, że w końcu nie będziemy sie cisnąć w
trójkę na 10m pokoju u moich rodziców.. 3 tygodnie radości a teraz dom stoi
pusty.. tylko kredyt co miesiąc przypomina mi że gdzieś tam jest mój dom..
teraz mieszkam z powrotem u mojej mamy, pilnuje mojej córki, żywi nas,
utrzymuje, kupuje mi bilety po kilkanaście godzin siedzę w szpitalu.. codzień
serce po milimetrze rozdziera mi sie na pół między córką a mężem..
nie wiem właściwie o co mogę was prosić wiem że o pieniądze nie mogę, a może
poprostu chciałam sie uzewnęcznić,może to mi było potrzebne..
pomaga mi rodzina i przyjaciele chociaż ja ciągle jeszcze mam poczucie wstydu
otrzymując pomoc.. rodzina pomaga mi płacić kredyt,rachunki, znajomi
podarowali mi ubranka dla mojej córki
my w zasadzie nie mamy żadnych dochodów oprócz rodzinnego, mąż ma wstrzymaną
rentę rodzinną, ja mam zawieszone świadczenie pielęgnacyjne - sprawa jest w
sądzie ale nie mam jeszcze terminu rozprawy.
Nie wiem co mogę jeszcze napisać, może na bieząco będe odpowiadać na wasze
pytania dokumenty medyczne mam na komputerze,mogę przesłac dla
potwierdzenia,może również niebawem uda sie zrobic stronę internetową mojego męża
może ktoś jest w stanie pomóc nam środkami specjalnego przeznaczenia
żywieniowego(nutridrink, ensure, prosure)mój mąż przestał jeśc po chemii jeden
taki napój może mu zrekompensować jeden posiłek, jednak koszt jednego to
ok7-9zł łatwo policzyc że musiałby wypić3-4 dziennie..
jeśli chcecie coś jeszcze wiedzieć pytajcie.