martakolasa
12.07.10, 19:55
Poproszę Was o opinie, bo jestem zagubiona i nie bardzo wiem, czy czuję się
adekwatnie do sytuacji.
W sobotę było wesele mojej młodszej siostry. Miałam troszkę stresu, bo
spodziewałam się (i trafnie) pytań o własne zamążpójście, którego nie planuję;
obawiałam się, że moje dociekliwe ciocie zrobią tym samym obciach przed moim
chłopakiem (jesteśmy z sobą 8 miesięcy). Koniec końców chyba udało mi się
odpowiadać z uśmiechem, acz asertywnie i całkiem dobrze się bawić.
Jestem raczej nieśmiałą osobą, niezbyt dobrze czuję się na dużych imprezach, a
tym bardziej w centrum uwagi. Z tego powodu ani razu nie pojawiłam się na
parkiecie – w ogóle bardzo rzadko tańczę. Kiedy przyszło do oczepin, także nie
wzięłam udziału, bo nie chciałam łapać welonu i zwracać na siebie uwagi.
Obserwowałam zabawy zza stołu, klaskałam, śpiewałam razem z innymi i naprawdę
nie pomyślałabym, że można w ten sposób popełnić faux PAX.
Tymczasem spotkałam się z totalnym ostracyzmem ze strony mojej siostry – miały
miejsce dwie sytuacje społeczne podczas których udawała, że mnie nie widzi.
Zrobiło mi się tak przykro, że wyszliśmy z chłopakiem na spacer, jakieś 40
minut mnie pocieszał, wyluzowałam trochę. Po powrocie okazało się, że ominął
nas występ – niespodzianka: panna młoda śpiewała z zespołem… kolejna wtopa,
zamieniłam dwa zdania z siostrą i wyczułam, że jest urażona. Posiedzieliśmy
jeszcze chwilę, ale nie czułam się tam fajnie, zarządziłam więc odwrót.
Siostra pożegnała się ze mną bardzo chłodno, za to pan młody bardzo serdecznie
– odniosłam wrażenie, że rozumie, dlaczego wychodzimy. Zostałam z mieszanymi
uczuciami, z jednej strony żal, że nie jestem akceptowana przez siostrę, z
drugiej wina, że nie umiałam się znaleźć w sytuacji i poprawnie zachować na
weselu.
Dodam, że rok temu bawiliśmy się we troje (siostra, jej narzeczony i ja) na
weselu znajomych, gdzie też nie tańczyłam, choć uczestniczyłam w oczepinach –
nie sprawiło mi to przyjemności, ale nie potrafiłam odmówić. Na ich ślubie, w
gronie własnej rodziny czułam się trochę swobodniej… i dostałam informację
zwrotną. Chyba powinnam uwijać się na parkiecie i ganiać za welonem w stanie
totalnego stresu i ze sztucznym uśmiechem.
Napiszcie proszę, co o tym sadzicie, bo już głupieję od tych sprzecznych
emocji. Czy to ona strzeliła focha, czy ja naruszyłam zasady savoir vivru..i
nie rozumiem pretensji panny młodej?