Dodaj do ulubionych

Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po.

31.08.09, 09:23
Udało nam się zaliczyć nauki, chodź jeszcze w poradni nie
byliśmy,ale w nawiązaniu do tego co już zdążyłam usłyszeć nasuwa sie
konkluzja.....Wszystko w miłej i sympatycznej atmosferze ,ksiądz w
miarę życzliwy ,ale....prawie 200zł od pary za udział to przesada,
szczególnie że osób było mnóstwo i łatwo przeliczyc jak dobry jest
to biznes.Z jednej strony fajnie ,a z drugiej tak naprawde
rozmawianie o wszystkim i o niczym,a już największym hitem był
doktor habilitowany inzynier magister filozof z poradni-który
przyniósł pomocną w temacie literaturę do przejżenia...uwierzcie
mi , nie sądziłam że gdziekolwiek jeszcze panuje taki ciemnogród i
takie podejscie do tematu,oczywiście mieliśmy niezły ubaw ,ale jak
człowiek ochłonął to naprawde konkluzja jedna-żenada.
Obserwuj wątek
    • bystra_26 kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 09:37
      Za kurs kilkutygodniowy w parafii nikt NIE MA PRAWA pobierać opłat,
      jedynie jak idą na rękę i robią wygodny kures weekendowy lub
      jednodniowy lub prowadzi to zakon nie prowadzący parafii to mogą
      pobierać opłaty.
      • malenka691 Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 09:41
        Weekendowy.Ok, zgodze sie że opłata powinna być jakakolwiek,ze
        względu chodźby na zużyty prąd do mikrofonusmile itd.,ale nie tak
        wysoka, bo to nie jest zwrot poniesionych kosztów,ale po prostu
        bardzo droga usługa komercyjna,szczególnie że jak wiadomo nie jest
        to jedyna wydana w kościele złotówka w całym tym ślubny interesiesmile
        • emily_valentine Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 10:29
          My w ten weekend zakończyliśmy 2-dniowe nauki u Dominikanów. Były
          wyczerpujące fizycznie, ale bardzo fajne i pożyteczne. Grupa ponad
          200 osób. Koszt 80 zł od osoby, czyli 160 od pary. Nie uważam żeby
          to były jakieś strasznie wielkie pieniądze. Za te pieniądze były
          napoje i ciastka. Ale zdecydowana większość pieniędzy zasiliła konto
          poradni rodzinnej prowadzonej przez Dominikanów. Ksiądz powiedział
          nam o tym na samym początku i bardzo dziękował za okazane wsparcie.
          Poradnia utrzymuje się (częściowo) z nowożeńców na kursach. A
          przecież nigdy nie wiadomo, czy i my nie będziemy kiedyś z niej
          korzystać. Ksiądz zapraszał smile
          Co do samych nauk, to dużo też zależy od podejścia do tego tematu.
          Jak ktoś się nastawia, że nauki to zło konieczne i MUSI je oddbyć,
          to choćby ksiądz na kursie stawał na rzęsach to i tak kursant będzie
          miał negatywne podejsćie i złe zdanie. Ale jak się pójdzie otwartym
          na nauki Kościoła, to się z nich wyniesie tylko pozytywne emocje.
          Miałam wrażenie, że z naszej grupy zdecydowana większość wyszła
          zadowolona. Ale to też trzeba umieć szukać i wybierać odpowiednie
          sytuacje dla siebie, a nie iść jak stado za innymi. Albo iść na
          pierwszy lepszy kurs, tylko po to żeby go "zaliczyć", a potem żalić
          się jak to było źle. Źle jest wtedy gdy się samemu podejmuje złe
          decyzje.
          • marina111 Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 10:44
            Baaaardzo mądrze napisałas Emily. Mam wrazenie ze wiekszosc sie nastawia odrazu
            ze bedzie zle.
            My za swoje nauki płacilismy 50zł (od pary chyba) par było 14-16. Była to opłata
            za przyjazd lekarza dzieki czemu nie musielismy do zadnych poradni chodzic.
            Wszystko na miejscu. Rozśmieszyła nas bardzo jedna pani która przekazywała
            bardzo nie naukowe teorie ale to była ta jedna pani. Ksiadz był bardzo fajny,
            pani doktor i jednoczesnie przedstwicielka rodzin wielodzietnych z parafi
            baaardzo fajna babka. Lakarza ginekologa nie widziałam bo mnie na tych zajeciach
            nie było.
            Kawa, herbata na koszt koscioła (my wrzucalismy zawsze pare groszy do puszki ale
            jesli ktos tego nie zrobił to pił za darmo).

            Trzeba chcieć dojrzec te dobre strony.
            • malenka691 Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 11:08
              Dziewczyny - tak ogólnie - nie miałam zlego nastawienia przed
              pójściem,wręcz przeciwnie liczyłam że to może być ciekawe
              doświadczenia,jednak wyraźiłam swoją opinię o tym co zobaczyłam i
              usłyszałam-oczywiście jak każda z tu wyrażonych opini jest ona
              subiektywna,ale nie wynika z jakiegoś negatywnego podejścia do
              tematu a jedynie z moich przemyśleń jakie mi sie
              nasuwają.Oczywiście ,tak jak napisalam wyżej ,było bardzo miło,co
              nie jest dziwne bo w 75% konferencje składały sie z czytanych przez
              księdza dowcipów ,ale chyba to nie tędy droga....Ja oczekiwałam
              czegoś więcej,sądziłam że nie tylko posłucham rzeczy ciekawych,ale
              także będe mogła zabrac głoś w dyskusji ,wspólnej, razem z innymi
              parami,sądziłam że znajdzie się miejsce na dialog i nawzajem można
              będzie wymienić sie naszymi doświadczeniami i obawami,etc.
              No i nie mówiąc o wykładzie pana z poradni który w ogromnym stopniu
              kłócił sie z moimi życiowymi przekonaniami i podejściem do
              wzajemnego partnerstwa.
              L
              • emily_valentine Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 11:18
                Malenka, to co pan z poradni mówił na wykładzie na pewno jest zgodne
                z nauką Kościoła, bo po prostu musi. Problemem jest natomiast to, że
                Ty masz inne poglądy. U nas ksiądz tłumaczył to tak, że jeżeli ktoś
                się z góry nie zgadza z nauką Kościoła to ślubu kościelnego brać nie
                powinien. I dotyczy to nie tylko spraw z zakresu płodności czy
                planowania rodziny. Szkoda, że nie trafiłaś na mój kurs wink A jeśli
                masz nadal jakieś wątpliwości, powinnaś się udać (z narzeczonym?) na
                indywidualną rozmowę z księdzem czy wręcz do poradni rodzinnej
                właśnie.
            • majself Re: kurs normalny czy weekendowy? 07.09.09, 18:52
              800 zł za to, że lekarz przyjechał? Chciałabym tyle zarabiać.
          • drobiazg_lesny Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 17:49
            o, emily, my też byliśmy w ten weekend u dominikanów smile
            • emily_valentine Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 21:21
              No proszę smile
              Ja byłam asystentką księdza przy rozdawaniu świadectw, tą z lewej
              strony sali.
              A Tobie jak się podobały nauki?
              • drobiazg_lesny Re: kurs normalny czy weekendowy? 31.08.09, 22:25
                zgadzam się ze wszystkim co piszesz i naprawdę cieszę się, że trafiliśmy właśnie
                tam, a nie gdzie indziej - czasem to, co ludzie piszą na tym forum (i innych)
                sprawia, że włosy się jeżą na głowie. my jesteśmy z tych nastawionych raczej
                neutralnie wink i zamierzaliśmy przymykać oczy i nie przejmować się specjalnie
                jakimiś "ekscesami", o których można się naczytać... i byliśmy pozytywnie
                zaskoczeni - żadnej nachalnej indoktrynacji wink, wszystko na spokojnie i z takim
                pozytywnym nastawieniem, i przyznam, że nareszcie otrzymałam odpowiedź dlaczego
                kościół widzi pewne sprawy tak, a nie inaczej - a podejrzewam, że np. mój
                proboszcz odpowiedziałby "bo tak jest!" i tyle... i może nawet kilka spraw
                poukładało mi się w głowie smile
                ogólnie - jeśliby ktoś pytał, to będę zdecydowanie polecać! smile
    • malenka691 Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 31.08.09, 11:26
      Emily,ponieważ teraz nie mam zbyt dużo czasu i szerzej będe mogła
      to omówić wieczorem smile, to tylko w skrócie napiszę Ci co mnie tak
      zbulwersowało - i to bynajmniej nie jest inność mojego światopoglądu-
      bo jesli ktoś mi mówi że jedną najwazniejszych ról żony- jak nie
      najważniejszą- jest zaspokajanie potrzeb swojego meża (seksulanych
      rzecz jasna)- a zona męza musi zrozumiec poniewaz on przeciez ciezko
      pracuje i może nie mieć ochoty wtedy kiedy zona chce- to przepraszam
      bardzo i już tak zupełnie bez rozwijania wątku mówienie o kobiecie
      jako o istocie podrzędnej i drugo planowej- wiec uwierz mi że nie
      poczułam sie jak osoba wiary katolickiej,tylko jak na spotkaniach
      wspólnot muzułmańskichwink
      • emily_valentine Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 31.08.09, 11:41
        No to w takim razie bardzo źle trafiliście z tym kursem sad
        U mnie było wręcz odwrotnie. Większość kursu poświęcona była
        kobiecości, godności kobiety, judaistycznej rewolucji seksualnej -
        czyli docenieniu roli kobiety i zrównaniu jej statusu ze statusem
        mężczyzny. Bardzo mądre nauki, których konluzja jest taka, że
        kobieta nie jest poddaną mężczyzny. Nie jest przedmiotem tylko
        podmiotem.
        Myślę jednak, że nie powinnaś się zniechęcać, tylo zrobić te nauki
        jeszcze raz albo chociaż porozmawiać z jakimś mądrym księdzem na ten
        temat. Ja polecam miejsce gdzie my robiliśmy nauki. Wcześniej
        słyszałam o tych naukach wiele dobrego i się nie zawiodłam.
      • monikapers Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 31.08.09, 11:46
        bylismy na naukach u krakowskich dominikanow, polecono nam to miejsce, nie
        szukalismy niczego innego.
        aby wiedziec co, jak i kiedy, korespondowalam z Ojcem, odpowiedzialnym za
        edukacje nowozencow. ani na moment nie pojawila sie kwestia oplat, mimo, ze o to
        takze pytalam. pamietam napewno, bowiem czulam sie fatalnie, kiedy to na 1-ym
        spotkaniu, stojac w kolejce do zapisu okazalo sie, ze nauki kosztuja, a oplata
        wynosi 90 zl od osoby! poniewaz bylismy bez portfeli, telefonow itd poczulismy
        sie b. niezrecznie, ostatecznie Ks. zapisujacy, zgodzil sie abysmy weszli...

        bylo b.zimno, tlok taki, jaki widuje tylko na koncertach, odniesienia sie
        jakiegokolwiek do oplat nie bylo, tym bardziej zadnej herbaty, kawy czy
        czegokolwiek.
        bylo natomiast cale mnostwo stojakow z komercyjnymi ulotkami sal, kwiaciarni
        cukierni... co, mowiac szczerze, uznalam za niestosownosc. to oznacza bwoiem, ze
        sa rowniez jeszcze inne oplaty z tzw. "zewnatrz".

        ja nie uwazam, ze kwota jest wysoka ale jednoczesnie mysle, ze dla wielu jednak
        moze byc sporym problemem. rozumiem, ze zakon zyje z tych nauk ale mysle, ze
        calosc wygladac powinna jak opisala Emi.
        u nas w krakowie wszystko bylo jakies takie SZA...
        mimo, ze poziom byl nazwijmy to wysoki, z nauk bylismy zadowoleni, bylo mi
        jednoczesnie przykro, ze po pierwsze cos, co jest obowiazkowe, a wiec oczekiwane
        przez kazdego ksiedza, udzialajacego sakramentu musi dodatkowo kosztowac, w
        sytuacji, kiedy za udzielenie tego sakramentu placimy tez nie male wcale kwoty,
        po drugie dlatego, ze nie bylam na to przygotowana mimo kilkudniowej
        korespondencji i dziwnie sie czulam, kiedy musialam prosic o mozliwosc wejscia
        bez placenia, po trzecie z powodu braku jakiegokolwiek odniesienia sie do
        tematu, np. kwestii przeznaczenia tych pieniedzy.
        dodam jeszcze, ze kazdorazowo na sali bylo okolo 400 osob...
        to taki tylko maly dodatek do Waszej dyskusji
        • joginka83 Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 05.09.09, 22:25
          Monikapers a na jakich dokładnie naukach byliście? My byliśmy w
          czerwcu, co piątek po ok 2 h i płaciliśmy po 30 zł za wszystkie 4
          spotkania!!
          • monikapers Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 05.09.09, 23:08
            no to pieknie, okazuje sie, ze ceny sie roznia sad
            my styczen 09
      • marina111 Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 31.08.09, 11:58
        Bardzo dziwne rzeczy Ci na tych naukach mówili. U nas bardzo stawiali na
        partnerstwo i nawet podczas zajec z NPR podkreslano ze to ze kobeta mierzy
        temp., bada śluz to nie znacz ze mezczyzna jest zwolniony ze wszelkiego
        obowiazku. Ze powinien wiedziec na czym to polega, ze moze jej pomoc budząc ja
        albo notować. Mowili o tym jak ważne jest zeby ojciec włączał się w opieke nad
        dziecmi. Ze panowie powinni rozumiec ze zona moze nie miec ochoty na seks bo ona
        tez ciezko pracuje i moze byc zmeczona.
        Ja bym na Waszym miejscu poszła jeszcze raz na inne nauki. A po za tym jest tyle
        bezpłatnych miejsc...
        • emily_valentine Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 31.08.09, 12:32
          ojej Monia, to naprawdę przykre co Was spotkało sad
          A przecież i Wy i my byliśmy na naukach u Dominikanów, więc powinno
          to wyglądać dokładnie tak samo. U nas nie było żadnych ulotek,
          folderów. Każdy natomiast dostał teczkę z materiałami i długopis smile
          Materiały dotyczyły tylko nauk. Była w nich też książeczka po kolei
          opisująca cały sakrament małżeństwa - nowenna, ceremonia
          błogosławieństwa, przebieg mszy ze wszystkimi czytaniami itd. No po
          prostu super! Za całe nauki ksiądz na koniec dostał od grupy owację
          na stojąco i widać że był troszkę wzruszony. Ja nauki bardzo sobie
          chwalę. Zarówno pod względem organizacyjnym jak i merytorycznym.

          • linka.k Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 31.08.09, 23:13
            A czy znacie jakąś parafię, zakon, godny polecenia w Bydgoszczy z kursem
            weekendowym? Chodziłam już na jeden kurs przykościelny i... cóż nie wytrzymałam
            do końca.
            • malenka691 Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 04.09.09, 22:32
              podsumowując dodam jeszcze że jak narazie sprawy kościelne kosztują
              nas w sumie 1500zł - i jak tu nie powiedzieć że kościół to
              komercyjny dom handlowy .....sad
              • majself Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 07.09.09, 18:56
                malenka691 napisała:

                > podsumowując dodam jeszcze że jak narazie sprawy kościelne kosztują
                > nas w sumie 1500zł - i jak tu nie powiedzieć że kościół to
                > komercyjny dom handlowy .....sad

                Jeśli nie chcesz wspierać kościoła, bo nie zgadzasz się z jego naukami, to nie
                bierz ślubu kościelnego. Jeśli się zgadzasz, to powinnaś z radością płacić.
                • malenka691 Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 07.09.09, 23:36
                  Nie zgadzam sie z płaceniem tak dużych kwot za rzeczy ze ślubem
                  związane...dla mojej babci ,pobożnej (nie mylić z dewotyzmem )
                  staruszki jest nie do pomyślenia żeby płacić tak ogromne kwoty za
                  ślub, za jej czasów to była prawdziwa posługa boża, wynikająca z
                  duchowości ,a nie z zasobności kiesy wiernego...i tak od dziecka mi
                  wpajano,że kościół to coś duchowego, niesamowitego.... po latach
                  czar prysł...teraz w moim odczuciu nie ma to nic wspólnego z domem
                  bożym jaki pamiętam z dzieciństwa...jest tylko komercja i handel pod
                  krzyżem ...Zgadzam się z wnoszeniem ofiary za ślub , chrzest
                  itd...ale nie zgadzam sie z sytuacją w której wchodze do zakrystii i
                  pytam siostry ile wynosi opłata za ślub,słysze "co
                  łaska ",pytam "ile to jest co łaska",na co siostra -"minimum 800zł".
                  Sory ale z tym sie własnie nie zgadzam.
                  • majself Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 09.09.09, 09:35
                    Sposobem na wyrażenie swojego sprzeciwu jest:
                    1) NIEPYTANIE, ile to jest "co łaska"
                    2) zmiana kościoła na taki, który naprawdę chce "co łaska"
                    3) zmiana wyznania - na takie, które będzie Cię satysfakcjonowało duchowo i
                    zadowalało instytucjonalnie
                    4) ślub tylko cywilny

                    Głosuj nogami.
                    • malenka691 Re: Nauki przedmałżeńskie - konkluzja po. 09.09.09, 09:46
                      Mam prawo pytać bo ślub biorę pierwszy i ostatni raz w życiu i
                      najzwyczajniej w świecie nie wiem i uważam że podanie mi informacji
                      jakie są rzędy wielkości jest jak najbardziej na miejscu, nie na
                      miejscu jest sztywny cennik .Nie mam zamiaru zmieniać ani
                      kościoła ,ani wyznania bo to nie wiara się zmieniła na przestrzeni
                      wieków, ale ludzie którzy tą wiarę reprezentują, bóg pozostał i
                      pozostanie dla mnie taki sam,ucieczka do innego kościoła w ramach
                      zmiany miejsca nie jest tu rozwiązaniem.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka