dociek
18.09.19, 09:54
Patrząc logicznie, należy mieć świadomość, że wodzunio PiSowy i jego służalcy tyle naobiecywali w ramach "kiełbasy wyborczej" i tymi obietnicami tak obciążyli i zadłużyli już i jeszcze bardziej zadłużą nasz budżet, że na 100% temu nie podołają i nie spełnią po wyborach swych, czczych obietnic, po raz kolejny zwalając winę na PO i Tuska, a nawet na LGTB i cyklistów. Ale jednak będzie się kompromitował. Przynajmniej u części ciemnego suwerena.
Problem tkwi w tym, że bez naszej zgody, zadłużył nas i nasze potomstwo i to my będziemy spłacać. Problem w tym, że zdemolował nasz, z trudem tworzony, odrodzony system państwa demokratycznego.
Na dodatek skłócił nasz kraj ze wszystkimi innymi, z którymi mu się tylko udało, tworząc słabe ogniwo w Unii, co Putinowi zdecydowanie jest na rękę.
Problem w tym, że odtworzenie zdobytej po wejściu do Unii i NATO pozycji Polski nie odzyska się łatwo i bezboleśnie, bo staliśmy się niewiarygodni i niemal wrodzy dotychczasowym sojusznikom. USA ma w nas interes, doi nas równo, a nie traktuje jako sojusznika (np. jak Izrael, Arabię S., Pakistan).
I teraz, w przypadku potencjalnej wygranej przez partię, bądź raczej ewentualną koalicję, inną niż PiS - nowa władza wpada z miejsca w gigantyczne szambo stworzone przez ekipę Kaczyńskiego. Żeby posprzątać tę "Stajnię Kaczora", straci czas, siły, środki i energię i polityczne oblicze. A w każdej ważnej szafie władzy schowano nie jednego, a kilka PiSsmańskich trupów.
W wielu przypadkach efekt działań resuscytacyjnych wobec państwa może być mizerny, po tak masowym, generalnym zagnojeniu Polski przez obecnych władców. Ta mało efektywna walka nowej władzy daje PiSsmanom, którzy trafią do opozycji ogromnie silne narzędzie krytyki. Ciemny lud, nie będzie raczył pamiętać, kto to spier*olił , tylko, kto tego nie naprawił.
Zadać sobie należy pytanie, czy lepiej się stanie, gdy następcy PiSu w obłędzie naprawiania nie poradzą sobie, co jest prawdopodobne i mogą tak przegrać kolejną szansę, bo trafią do bezdennego, poPiSowskiego bagna.
Czy dopuścić PiS do wywołania totalnej klęski demokracji, do polexitu, dewaluacji złotego do poziomu milionów, więzienia przeciwników politycznych, osiągnięcia poziomu Wenezueli - oczywiście naszym kosztem? Do stworzenia PiSonazikomunizmu schlapanego pseudkatolicką wiarą, Co w efekcie chyba musi spowodować antyPiSowski bunt społeczny, nawet u ciemnego ludu, połączony z definitywnym wywiezieniem Kaczora na taczce, na wysypisko historii? Solidarność też nie urosła z powietrza. Tyle, że w obecnym klimacie nienawiści nie skończy się pokojowo "okrągłym stołem".
Jest we mnie wielka obawa, że każda droga działania niesie za sobą ogromne ryzyko dla Polski i Polaków. Bo albo wpadniemy jeszcze głębiej w piso-kato-bolszewickie szambo i oddamy się w zabór Rosji, Białorusi i Watykanu, albo będziemy bezsilnie, ponosząc ogromne straty, walczyć o wypłynięcie, tracąc wszystko, czas, siły, środki i energię .