platynka.iw
20.10.05, 12:14
28 WRZESIEN 2005 (SRODA) DZIEN 1
Czekalam na ten wyjazd ponad rok... do konca nie bylo wiadomo-pojedziemy??
nie pojedziemy?? a moze tym razem do innego kraju?? Koniec koncow na 2
tygodnie przed wylotem wykupilismy wyjazd... i dzis przyszedl ten dzien.
Wczoraj przyjechalismy do przyjaciol, u nich spalismy. O 6 rano Dorotka
zawiozla nas na Okecie. Tam pierwsza wpadka. Chcialam schowac jeszcze
sweterek do bagazu glownego ale okazalo sie-ze nie mozna otworzyc walizki!!
Szyfr-nie reaguje. HA! No tak!! Przeciez nasza walizke pozyczyli pol roku
temu znajomi jak lecieli na wakacje. Szybki telefon i-szczeka na posadzce.
Owszem, zmienili kod-ale nie pamietaja na jaki.... no coz. Sweter wyladowal
pod pacha a problem kodu zostawilismy na pozniej.
Nadalismy bagaz. Okazalo sie, ze moglam jeszcze dowalic ze 4 kg ;-) Przejscie
przez odprawe paszportowa-zerkniecie celnika na Radka (lat 5) i jego zdjecie
w paszporcie ( w wieku 8 miesiecy) Powiedzial "Malo podobny".
Powiedzielismy "to Wy wydaliscie zarzadzenie, ze paszpotr dziecka jest wazny
10 lat" Koniec rozmowy.
Jestesmy w bezclowce. Szybkie zakupy i upragniona kawa... 2h szybko minely i
juz siedzimy w samolocie lini Fischer. Samolot jak samolot... Ja strasznie
boje sie latac!! Na Rzesia (meza) "Myszko, nie boj sie, bedzie dobrze" Radus
odpowiedzial "mamuniu... przeciez to tylko lot!!" No tak... Uwielbiam dzieci
za ich nieskomplikowane myslenie. Nie mielismy kateringu. Zamowilismy
herbatke i zjedlismy domowe kanapki.
W koncu lecimy nad Kairem. Znajomy widok... nitka Nilu... piramidy... hotele
polozone przy brzegu granatowo-blekitno-szmaragdowo-zielonego morza
czerwonego. I to czego najbardziej nielubie-podejscie do ladowania. Blednik
wariuje, uszy sie zatykaja...raz sie przechylamy w prawo, raz w lewo... Nigdy
sie tyle nie modle co w samolocie ;-)
W koncu wysiadamy. Mimo koncowki wrzesnia-wita nas sciana goraca!! A wiatr-
jakby ktos dmuchal na nas ogromna suszarka do wlosow!! UWIELBIAM TO!!
Kierujemy sie do okienka niepolecanego przez pana z Eximu i kupujemy wize za
15$ od paszportu. Odbieramy bagaze (qrcze...jak my otowrzymy ta walizke??) i
wypadamy na zewnatrz. Wita nas znajomu smrod i walajace sie sieci ;-) Idziemy
do autokaru, po drodze dowiadujemy sie, ze bedziemy w hotelu "Panorama" w El
Gouna.
Transfer trwal ok 40 minut... Nie nudzilam sie. Upajalam sie tak dlugo
oczekiwanym widokiem!! Palmy, slonce, wysokie krawezniki ;-) ... Jest i nasz
hotel (opisz go na forum hotele) Witaja nas szklaneczka soku, odbieramy
klucze i szukamy pokoju. Jest. Na 2 pietrze w budynku 2 pietrowym ;-) Widok
na zatoke i basen. Super!!
Szybkie siku, szybki prysznikc i decyzja-wyjmujemy kapielowki i lecimy na
basen!! HURRAAA!! I nagle "O NIE!!" Ta cholerna walizka a w niej
nasze "paszporty" na basen w postaci kapielowek....
Nic to. Postanawiamy, ze po 50 cyfrach bedziemy sie zmieniac, zaczyna Grzes
-000- ; -001- ; -002- ; -003- ; -004- ; -005- ; .... zmieniajac sie po jakims
czasie przy numerze -303- walizka otwiera sie!! WOW!! W zyciu nie ciechalam
sie tak bardzo na znajomy klik otwieranej walizki ;-)
I oto siedzimy na basenie-biali, nakremowani... mmm... cudownie tu byc...
Po ok godzinie robimy obchod...tu jest restauracja... tu sklepy... tu wydaja
reczniki... Gorace kafelki parza w stopy... jak milo!!
Wracamy do pokoju. Nie ma sensu sie rozpakowywac-pojutrze ruszamy na rejs.
Wyjmujemy co wazniejsze rzeczy, przebieramy sie i hopsa na kolacje. O tak!!
Czekalam na te mega slodkie ciasta i torty!! Koniec z dieta-nie chce slyszec
o odchudzaniu przez caly pobyt w Egipcie!! Zajadamy sie i delektujemy
jedeniem... ja mam dodatkowe powody do radosci-przede mna 3 tygodnie bez
prania-gotowania-zmywania-sprzatania....wow....cudownie jest byc na
wakacjach!! ;-)
Po kolacji posiadowa przy oswietlonym basenie... Potem spacer do El Gouny.
Czas kupic jakas wode i napoje... robimy szybkie zakupy i wracamy do hotelu.
Jest 21:00 a my padnieci!! Jeszcze szybki tel do recepcji i przypomnienie o
dostawce dla Radka. O 22:00 przy akompaniamecie szumiacej klimy zasypiamy....
Jeszcze tylko szybka mysl przed snem "wow!! naprawde znowu tu jestem!! " i
wyszeptane do uszka Rzesia "kocham Cie!! Tak bardzo sie ciesze, ze jestesmy w
Egipcie"...
Sen... sen...sen...