adudi
04.10.06, 08:19
Moj pobyt w Egipcie: 2 tygodnie we wrzesniu w hotelu AliBaba, 2 osoby dorosle
+ prawie 2letnia corka, biuro Sun&Fun
lot samolotem do hurgady ok, Corka spala w samochodzie... na lotnisku
marudzila troche, bylo okolo 23. o 1 w nocy wylot i spala caly lot. ciasno w
samolocie jak nie wiem:( jak lecielismy polskimi liniami na krete kiedys to
nie bylo tak ciasno. jedno dziecko strasznie plakalao. linie AMC na plus to
to, ze maja posilek na pokladzie.
Hurgada - odprawa bardzo szybka... wszytko w biegu. Pani rezydentka p. Ela
ok, po drodze odwozilismy ludzi do hotelu Hilton Long Beach. z zewnatrz i
przez ogrodzenie z tego co bylo widac, to rozlegly i bardzo malo zieleni.
nasz hotel jest przy nim bardzo zielony. w hotelu zakwaterowanie ok. nie wiem
czemu mowia zeby dac do paszportu 10$ i dostanie sie pokoj jaki chce. nie
biora w ogole paszportow a rezydentka stoi i patrzy, wiec glupio tak.
pomagala sie dogadac. dostalismy pokoj jaki chcielismy. Hotel Alibaba. Wraz z
Alladynem i Jasminem tworzy jakby jeden kompleks, bo mozesz korzsytac z
wszsytkich trzech, przechodzi sie miedzy nimi jakby niezauwazalnie.
chcielismy pokoj w czesci ogrodowej ( ta czesc miedzy tym dlugim basenem a
plaza), na pietrze i z lozkiem malzenskim. dostalimy w tej czesci, nie
chcialam przy basenach i rzeczywsicie tam jest halas... dostalismy bardzo
blisko plazy, na pietrze. rezydentka sie dziwila, bo wozek itp. ale tak
chcialam zeby Corka mogla wyjsc na balkon, bo na parterze to bylo od razu
wyjscie na teren hotelu, uciekala by mi!!! jedyne co to nie bylo juz pokoi z
lozkiem malzenskim. ale chyba nawet ok, bo lozka sa duze (140 szerokosci).
hotel jest bardzo fajny... nie wiem czemu ludzie na forum pisza ze Alladyn
fajniejszy. chodzilismy po nich i nie wydawalo sie, te 2 wydawaly sie przy
Alibabie jak porazka.... Alibaba byl najbardziej zadbany, zielen
najfajniesza, basen olbrzymi, no i pokoje, to w tych pozostalych hotelach to
takie domki parterowe.... nei wiem... holle tych hoteli tez male. na forach
narzekali ze Alibaba ma holl jak na dworcu, ale to jest wlasnie plus, kazdy
ma gdzie usiasc, dziecko moze pobiegac, a w tamtych to ciasnota i tyle... no
ale co kto lubi. mielismy isc na obiad do tych hoteli obok ale jakos nie
wyszlo:) trzeba jedynie dzien wczesniej powiedziec o tym na recepcji. Alibaba
i Alladyn maja przy plazy bary, siedzi sie i mozna zjesc. i tu Alladyn moze
mial lepsze jedzenie, pizza, frytki itp... ale zawsze byl tlok i nie bylo
miejsc. jedlismy przy Alibabie, codziennie frytki i scharma, raz z
kurczakiem, a raz z wolowina. hotdog, hamburger, salatki. napoje. cola,
sprite, fanta, woda, soda, soki za darmo. platne sa tylko soki ze swierzych
owocow i lody. lody to tylko mars, twix, itp. oraz galaxy... cos ale magnum.
troche drogie bo po 10,13 LE ( to kolo 5, czy 7,5 zl). co dalej..... Pan
codzienie sprzata, dawalismy mu codziennie 5LE, dawal nam wiecej wody, bo
przysugiwalo chyba 4 buteli, a my bralismy 7. ale ani razu nie zrobil
zwierzatek z recznikow:( reczniki zmieniaja codziennie, sprzataja... pokoj
fajny, lazienka nie jak w domu, duza, ale lepiej sie nie przygladac fugom:),
czysto ale bez przepychu. mozna przezyc. jedyny minus pokoi to prysznic.
umocowany na stale w scianie, bez weza. nie jest to tak ze woda leci duzo,
ale tak mniej (chyba staraja sie oszczedzac:) , no i Corka się nie dala myc,
obcielismy 3 butelki po wodzie i byla mala manufaktura, maz nabieral wode i
podawal mi w butelkach a ja ja polewalam:) da sie przezyc... no ale troche to
glupie... placi sie tyle i to hotel! lodowka jest. czajnik nam sie bardzo
przydal! tv tez jest, ale same nie polskie kanaly, tylko jeden byl polski ale
slabo czesto odbieral. szkoda ze nei bylo dobrego kanalu z bajkami dla
dzieci. pokoj jak mowilam duzy, balkon tez. klima sterowana indywidualnie. w
przedostatni dzien zaczela szwankowac, ale od razu przyszedl ktos naprawic,
tylko ze ona wtedy dzialala:) psula się chyba po czasie... no i chodzila dosc
glosno. nie do przesady,ale czasme bylo to denerwujace, szczegolenie w nocy.
w hotelu jest caly budynek z silownia, fryzjerem, krytym basenem, masazami...
na plazy deski, nauki nurkowania... mase animacji, to w wodzie, to tance
brzucha, areobik.. wieczorem duzo pokazow i slychac disco... ale nie
korzystalismy, bo orzy dziecku pozno się nie dalo. jest dyskoteka w pianie.
co do jedzenia.... od 7 do 10.30 bylo sniadanie. codzinnie to samo: jajka w
roznej postaci: na twaro, jajecznica, robili omlety z czego chcialas (bardzo
dobre), parowki, ich jakies 2 dania, takie kotleciki i jakas miazga- nie
probowalam, mase platkow dla dzieci, mleko, zupa mleczna, pyszne pieczywo i
buleczki, w roznych rodzajach, duzo ciast, ciastek, bulek slodkich, no i
nalesniki!!! ja jadlam raczej wlasnie nalesniki, polewalam je twarozkiem z
owocami, dzemem i jeszcze kladlam salatke z owocow (glownie melon, winogrona,
gruszka i takie chyba winogrona na rodzynki). dziecku bylo trudno cos
wybrac. jajka uwielbia, ale nie moze jesc codziennie, parowki jej tak sobie
smakowalay. kanapki sie nie bardzo dalo zrobic, bo wedlina to mortadela i ser
zloty...zeschniete... nie je tego... byla raz wedlina z kurczaka!:)
pozostawala wiec czasem kaszka w pokoju... duzo warzyw, stoi Pan i kroi co
chcesz, pomidor, ogorek, papryka itp. my sie balismy na poczatku jesc....
wlasnie to uwazanie z jedzeniem bylo bardzo denerwujace. kiedys nas posadzili
przy wiekszym stole i babka jadla pomidora, moje dziecko oczywiscie tez
chcialo (ona bardo lubi), ryk i w ogole... no i wzielismy... potem juz jadla
codzinne. zaczelismy tez jesc wtedy owoce.
obiad jest od 12.30 do 14.20, kolacja od 18.30 do 22 chyba.... obiad tez
mozna zjesc przy plazy i w barze przy basenach. od 16 do 17 w hollu byly
ciasta. lody do obiadu i kolacji na sali za darmo, ale to ich lody... takie
sobie. ogolenie duzo slodza, za duzo!!! nie umia robic lodow, ciasta ok, choc
to tez nie takei jak u nas:) przyzywyczailam sie jesc codziennie cos
slodkiego :(
na obiad i kolacje mniej wiecej to samo... 2 rodzaje zup ( takei sobie, wiec
nie jedlismy), zimne przystawki - tez nie bralismy, salatki z warzyw, stoisko
z roznymi makarnoami, kucharz robil spaghetti, dodawal co chcialas i
gotowal... codzinnie mniej wiecej taki sam zestaw dan, tylko w roznej
postaci, wiec: ryz, gotowane warzywa, ryba, kurczak pieczony czy roladki na
rozne sposoby, wolowina, tosty, (grzanki na sniadanie tez byly), ziemniaki,
albo frytki, gotowane, pieczone, okragle, pociete itp... lasane.... duzo
ciast, pieczywo, i owoce. dziwne ale tylko raz byl arbuz... takto to ich
gruszki, melon, winogron.. Corka uwielbiala te z cienka skorka bez pestek
chyba na rodzynki. ogolenie bylo roznie z jedzieniem, czasem na obiad zjadla
tylko pomidora, lub sam groszek!!! ale jak szlismy na plaze, to jadla frytki
i szarme. posilki to byl lekki koszmar:) karmienie jej i zawsze moment ze np.
wsadzila reke do talerza i rozwalila all po stole!!! pozniej bralismy wozek i
wsadzalismy ja do wozka:) ogolenie maly stres:( 2 razy zasnela... ach...
przyjemne jedzenie bylo wtedy. ciagle chciala lody:) pila pozniej juz cole i
soki. po przyjezdzie musilismy jechac do hurgady, bo nie bylo sokow w
kartonie (byl jeden ale bardzo niedobry i drogi), balismy sie dawac te z
automatow. kupilsmy na miescie w katonikach z pomaranczy, za slodkie ale
pila:) strach bylo jechac, wychodzissz z hotelu i nagabuja jak nie wiem zeby
jechac. rezydentka powiedziala zeby wiecej niz 20LE nie dawac. mowi ze chce
25 to ja ze nie. i ze idziemy, on krzyczy za nami i tak z 2 razy i w koncu
sie poddal:) jedziesz normalnie i strach... klima naturalna, pootiwrane okna,
jezdza bez swiatel, czasem trabia, nie ma prawie wcale znakow, droga jest
2kierunkowa, nagle jedno... normalnie szok:) ale zero wypadkow!!. po drodze
widac hotele inne, i pustki, budowle innych hoteli.