bergasse 15.08.07, 22:25 Witam, właśnie wróciłem z imprezy objazdowej (Triada) po Jordanii oraz 7 dniowym pobycie w Sharm jeśli ktoś ma pytania to zapraszam . pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
wojek_samo_zlo Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 09:51 Opowiedz jak było. Czy jestes zadowolony ? Jak hotele na trasie przejazdu ? Jak program wycieczki ? Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 13:46 Hej, no pewnie - opowiadaj !!! Jak wrazenia, czy bylo fajnie ? I szczegolowo: 1. Z jakich wycieczek fakult. korzystales, ile kosztowaly, ktore polecasz najbardziej ? 2. Jaki miales hotel na pobycie ? 3. Co warto kupic w Jordanii ? Pisz - im wiecej tym lepiej :) Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 16:52 witam ponownie , więc tak zaczne może od nieszczęśliwego początku kiedy to 31 lipca linie lotnicze air cairo spóźniły się 22 godziny . Więc w pierwszy dzień zamiast kąpać się w zatoce Akaba zanurzyłem się w swojską atmosferę katowic i Hoteli Novotel ( Hotel całkiem całkiem) . Ale na drugi dzień tj 1-sierpnia Airbus 32 Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 17:04 no i co dalej ??? Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 17:21 Airbus 321 zabrał nas pod swoje skrzydła i przeniósł w inne-afrykańskie klimaty . Lot trwał około 4 godzin i przebiegł bez większych emocji ( ponieważ wyczerpaiśmy już chyba limit emocji w pierwszym dniu ). Na lotnisku w Sharm gorąco przywitali nas rezydenci Triady i rozdzielili towarzystwo do autobusów ( tych co na pobyt oraz tych co na objazd ) nas skierowano do zielonego ( Chyba) Mercedesa i w drogę - przed nami ponad ponad 5 godzin drogi do granicy egipsko izraelskiej więc zapakowaliśmy się do chłodniutkiego wnętrza i zaczęliśmy podziwiać drogę przez Synaj . Krajobrazy dość księżycowe myślę że nie jeden film SF mozna by tam nakręcić - cały czas skały i skaliste pustynie w szarych, białych i żółtych kolorach , absolutnie bez kropelki wody , temperatura na zewnątrz około 39 - 40 stopni ale powietrze jest suche więc całkiem inaczej się go odbiera, człowiek praktycznie się nie poci - wszystko bardzo szybko paruje . Co jakiś czas widoczne posterunki policyjne wraz z prymitywnymi zaporami z beczek po paliwie i prowizoryczne szlabany - w Egipcie każdy autobus z turystami ma swoją przepustkę od lokalnego szefa policji - tak pewnie być musi. Krótki postój przy stacji benzynowej podczas którego mamy czas na pierwsze zdjęcia i pierwszy łyk "synajskiego" gorącego powietrza , po 15 minutach wracamy do autobusu i dalej w drogę . Mijamy skrzyżowanie do dystryktu St Katherine ( kiedyś tu wrócimy jadąc na Górę Mojżesza) i lecimy drogą na Nuveibę oraz Eliat ( granica izraleska) . Za oknami autobusu krajobraz się trochę zmienia ale nadal jest sucho , gdzie nie gdzie pojawia się skromna roślinność ale jest nawet bardziej niż skromna , robimy zdjęcia z autobusu ( wiem że wyszły) . Mijamy Nuvejbę - tutaj miał być pierwszy nocleg ale wskutek problemów pierwszego dnia nie będziemy tu spać i w myślach mijamy opisywany wcześniej na forum hotel Regina Style - kierujemy się na Eliat . Obrazki za szybą się zmieniają , pojawiło się już morze ( Zatoka Akaba) i wzdłuż drogi jest sporo budowanych lub już skończonych hoteli i wiosek turystycznych ale trochę dziwne - większość jest pusta - później od przewodniczki dowiemy się że to nie jest sezon - ( jest za gorąco) . Jedziemy dalej - troszkę już tyłek mnie boli od siedzenia w autobusie ale jeszcze troszkę zaraz granica i nowe przygody ........ CZY MAM PISAĆ DALEJ ? nie rozwleczone to aby nadto ? Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 17:35 dla mnei super :) czekam na ciag dalszy z zapalem ! Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 18:23 Jedziemy więc dalej i jest wreszcie Eliat (to nazwa izraelska) . Autobus się zatrzymuje przed granicą i zawraca tutaj posiedzimy i poczekamy troszkę na trzy inne autobusy (te które dowiozą turystów z Warszawy, Poznania i Wrocławia) . Jóż są - pełne trzy białe autobusy, ludzie z dwóch z nich pojadą na objazd Izraela a z jednego z nami do Jordanii - zobaczymy kto się nam trafi jako towarzysze podróży. Najpierw jednak wchodzą kolejno piloci : Krzysztof (pisano o nim wcześniej na forum) , Anna (to z nią pojedziemy) i chyba pani Barbara ale ona również pojedzie z grupą izraelską więc nie zawracajmy sobie nią głowy . Pani Anna (to ta z którą pojedziemy) sprawia pierwsze wrażenie osoby młodej, drobnej i co tu kryć niedoświadczonej ale jak się wkrótce przekonamy potrafi być też szorstka i radzi sobie całkiem nieźle z niektórymi polskimi indywiduami jakie pojawią się w krótce w nowym autobusie do Jordanii . Po zapoznaniu się z pilotem i zebraniu się grupy jordańskiej zabieramy bagaże z autobusu i w żółwim tempie (a sprawia to upał) zaczynamy się przemieszczać w kierunku budynków granicznych . Aby opuścić Egipt musimy prześwietlić bagaże , okazać paszport z wizą i otrzymać stepel wyjazdowy z Egiptu i tak też się stało . Po wyjściu z egipskiej strażnicy mamy jakieś 500 m ziemii niczyjej (ale cholernie gorącej) do przejścia z bagażami na nogach . Już teraz wiem że zrobiłem błąd biorąc wielki plecak bez kółeczek - ekspedycję chciałem sobie zrobić to mam - niosę sobie teraz w upale ten wielki wór na szelkach - krótko mówiąc nigdy więcej plecaka na objazdówkę . Cały spocony docieram wreszcie do budynku granicznego Izraela - i tu powoli grupa wchodzi z upału do klimatyzowanego baraku . Przed budynkiem kilka młodych osób w cywilu z małymi słuchaweczkami w uszach i dwoma komórkami za pasem pali sobie (to też ochrona lub policja) . Taka ciekawostka jest tam sporo roślinek wiszących , są stale zraszane , więc jest im dośc przyjemnie . Ale przyjemnie skończyło się za drzwiami baraku . Są dwie kolejki : lewa i prawa . Lewa jest praktycznie nie kontrolowana ale prawa to będzie jazda bez trzymanki . Odkuda wy idiot ( słyszę ) - to rosyjski chyba jest myślę sobie udaję że nie rozumiem , bu wkurza mnie że ktoś do mnie po rusku wali . Młoda dziewczyna( ładna ) wreszcie przechodzi na jakiś inny język i pyta , skąd jestem , gdzie jadę , czy mam broń, czy swój bagaż miałem zawsze na oku i w ogóle czy jestem pewny że to mój bagaz i takie tam pierdoły - odpowiadając na te pytania piastuję w duchu nadzieję że trafię do lewej kolejki i po tej przepytance trafię już do wyjścia a tu klops idę do prawej . A prawa kolejka oznacza kontrolę bezpieczeństwa czyli : prześwietlanie, dżwiganie itd. a potem na deser rozmowa . Prześwietliłem juz sobie prawie wszystko, myślę że na ścianie izraelskiego baraku jest już moje zdjęcie rentgenowskie i idę dalej do pana którego zaciekawiła moja torba ze sprzętem fotograficznym . Pan jest również bardzo młody (19-20 Years old)ale po angielsku perfect i jest grzeczny . Prosi o otwarcie torby , staram się tłumaczyć że to standardowy aparat . Ale on skubany zabiera się do mojego obiektywu , prosi o jego zdemontowanie , uważnie się przygląda czy to obiektyw i cwaniaczek trzymając mój obiektyw w łapie zamyka torbę z body aparatu i resztą badziewii ponownie ją skanuje - szuka gość prochu myślę sobie a niech szuka - boję się tylko o sprzęt żeby coś nie spieprzył . No wreszcie koniec wychodzę , jeszcze tylko pieczatka wjazdowa i witaj izralelska ziemio obiecana ( jedynie na 20 minut) . Tak na 20 minut - tyle zajmie nam przejazd przez Eljat do granicy Jordańskiej . Po krótkiej kłótni przewodniczki z naczelnikiem przejścia granicznego, który nie wydał zgody na podjazd naszego autobusu pod bramę przejścia granicznego ruszamy jakieś 300 metrów do parkingu gdzi ejest nasz pojazd na najbliższe 20 minut . Ładujemy się siadamy i jedziemy . Widok z okien busa zupełnie inny - ładne domy , sklepy, samochody, knajpy - po prostu zachód . Typowe nadmorskie miasto , dużo roślinności , plaża jachty - cywilizacja wróciła ( na 20 minut) . CD też za 20 minut . Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 19:27 Minęło 20 minut więc wyjeżdżamy z Izraela i za chwilę wiedziemy do Jordanii . Te dwa państwa nie kochają się zbytnio ( jak każde państwo arabskie nie kocha żydów i nie tylko ono) więc przejście graniczne nie jest wspólne ale oddalone od siebie o 500 - 600 m . Izrael opuściliśmy dość łatwo i tu postęp pomiędzy terminalami granicznymi pojawiły się wózki ( takie jak na lotnisku) więc plecak w dół i na wózek i jedziemy - na Tablicach WELCOME TO JORDAN . Budynek graniczny nie tak okazały jak izraelski ale skaning bagaży być musi ( nie wiem co prawda po co ) ponieważ izraelski rentgen wybadał wszystko i wszystkich nawet do piątego pokolenia od strony wója o rodzicach nie wspominając . Ale jest i trzeba się poddać badaniom . Potem krótkie ( godzinne) oczekiwanie na paszporty - tam pieczęcie wjazdowe wbija się zbiorowo więc czekamy aż wszyscy je dostaną . Dostali - idziemy do autobusu jordańskiego , towarzyszy nam Safi (to pomocnik, bankier, cinkciarz, dostawca wody, dostawca baklawy, towarzysz no i rodowity Jordańczyk) - bardzo pozytywna postać , z którą od teraz będziemy podróżować po Jordanii . Wita nas nowy kierowca - starszy elegancki pan pod krawatem zaprasza do pakowania bagaży do bagażnika , włożyłem chcemy pakować się do autobusu a tu pani Anna mówi stop . ( co jest myślę , system się jej przegrzał czy co ? ) po chwili wyjaśnia że do autobusu wsiadać będziemy według kolejności Triadowej - co ona oznacza ? nie wiem - albo numer umowy, albo wysokość kasy wpłaconej albo data urodzenia sąsiada kompletnie nie wiem , w końcu wsiadamy jako piąta czy szósta para ( a właściwie trójka) . Zapomniałem jeszcze dodać że podczas oczekiwania na granicy izraelskiej na autobus pilot zbiera po 200 USD za tzw pakiet . Większość płaci ale kilka indywiduów nie . Dlaczego nie ? ponieważ Triada nie dość jednoznacznie sformuowała to w warunkach imprezy. jedynie zaznaczyła że należy mieć około 200 USD ale nie napisała że należy całe 200 USD dać pilotowi . I te dwie osoby tak to zrozumiały że 200 USD miały ale nie dadzą tylko będą sobie sami płacić to co jest do zapłacenia . Krótko mówiąc niech 48 jeleni zapłaci po 200 a my się jakoś przykleimy i będzie cacy - tak sobie te dwie osoby pomyślały . Co ja o tych osobach pomyślałem - niech spowije zasłona milczenia . Wk...wia mnie takie polskie kombinowanie . Ruszamy z granicy - cel Wadi Musa - miasteczko u stup słynnej Petry tam zatrzymamy się na dwie noce . Jutro zaś PETRA !!! - czyli dla mnie cel wyjazdu do Jordanii . A tym czasem zapada zmrok i juz po ciemku przemierzamy pierwsze kilometry w Jordanii. Safi częstuje wszystkich baklawą - jest pyszna . ( Safi robi to z sympatii , dodaje jednak że jak ktoś chciałby zamówić taką to do niego zamówienia ... ) nieważne miły gest . Jest 22:00 dla mnie i mojej rodziny jest to 17 godzina podróży z Polski dojeżdżamy do Wadi Musa parkujemy przy hotelu Amra Palace - to będzie nasz dom na dwie noce. Na szczęście plecaka nie muszę już dźwigać - bagaże wniesie obsługa hotelu aż do pokoju - my mamy jedynie poczęstowac się napojem i odebrać klucze od pokoi . Oczywiście mamy też zjeść kolację . Idziemy do pokoju , włączamy klimę , myjemy się i idziemy jeść - to pierwsza kolacja w innej kuchni - Jordańskiej - jemy na tarasie restauracji i nagle słyszymy Allah Akbar !!!!!!!!!!!!! - to muezin wzywa na wieczorną modlitwę - hotel jest połozony 100m od meczetu .... jest pięknie . do wkrótce - ( PISAĆ ? czy może już wystarczy) Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 19:44 no zartujesz ? :) pewnie ze pisac !!!!!!!!!!!!! Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 23:35 Zasypiamy mimo tego że modły w meczecie co prawda jeszcze trwają ale muezin jest dziś łaskawy i nie będzie już wzywał, po około 30 minutach wierni wysypują się z meczetu , gdzieś w okolicy rozbrzmiewa jakieś wesele ale odpływamy ... . Około 8 rano pobudka, śniadanie i wyjazd do Petry . Autobus dowozi nas pod samo wejście , dostajemy bilety od pani Ani i początkowo zwiedzamy razem podziwiając to magiczne miejsce . Tym którym nie chce się maszerować do wąwozu pieszo oferowane są konie i wielbłądy , ja nie pękam, żona tak wybiera konika . Ten pierwszy odcinek to właściwie droga spacerowa z niewielkimi skałami i pojedynczymi formacjami z bazaltu w kolorach piaskowych . Niektóre skały mają ni to wyrzeźbione lub wydrążone otwory jakby drzwiowe i okienne , ale jeszcze nie robi to wrażenia . Po około 15 minitach marszu i pierwszych zdjęciach zaczyna się właściwa trasa - droga w ogromnym skalnym wąwozie , którego skalne ściany wznoszą się na wysokość od kilkudziesięciu do 100-200 metrów to coś podobnego do wąwozu Samaria na Krecie ale dużo większe i bardziej rozbudowane a poza tym Skalne miasto Petry zbudował człowiek a Samarię natura lub Bóg . Idąc dalej wzdłóż ścian wąwozu natrafiamy na rzeźby i skąpą roślinność wybijającą się ze skał - razem tworzą super scenerię i nastrój . Na szczęście na razie nie ma wielu turystów więc jest szansa na fajne zdjęcia . Kolory skał mieszają się od żółtego , przez czerwony do koloru ohry , wraz z ostrym słońcem daje to niesamowite efekty , co chwilę trzaskam jakąś fotę . Powoli posuwamy się do przodu, przyznam ze wstydem że nie słucham przewodniczki tylko sam oglądam - szczerze mówiąc najważniejsze jest tam być a resztę można potem doczytać ... Więc sunąc tak pzez wąwóz , wyłania się po woli jasny budynek skarbca oświetlony porannym słońcem - ma w słońcu jasno czerwony kolor ( łososiowy może nawet - taki łosoś bałtycki) ten kolor w ciągu dnia zmieni jeszcze barwę z kilka razy w zależności od położenia slońca .Przed skarbcem jest spory plac na którym są sklepiki z pamiątkami, jest kilka wielbłądów , są takie stylizowane stragany z przyprawami i innymi duperelami gdzie za ladą stoi przebrany za Nubetyjczyka Jordańczyk - fajnie to wygląda . Skręcamy w prawo ( patrząc na skarbiec) i posuwamy się jakby jakimś miejskim traktem do kolejnych zabudowań a właściwie skał z wydrążonymi w nich budynkami . Jest to niesamowite że jakaś starożytna cywilizacja potrafiła w litej bazaltowej skale wykonać takie cuda . Jak robiłem zdjęcia detali architektonicznych skarbca sobie to uświadomiłem - nie jest to jakiś drewniany Biskupin (Biskupin też mi się podoba) . Nie wspominałem nic o temperaturze otóż był to 2 sierpień a rano w Petrze było tylko 23 stopnie , oczywiście potem było około 30 z hakiem ale było do wytrzymania , ponieważ jest tam sucho - klimat pustynny . Przewodniczka nawet wspomniała że jak na sierpień to jest dość chłodno - podobno gorzej ( cieplej) było w maju . Ale dalej cały czas oglądamy budowle skalnego miasta , czasami zaglądając do lokalnych kafejek w celu napojenia się . Po drodze decydujemy się na zdobycie tzw. Monastyru , do którego dostać się można po około 1,5h marszu górską ścieżką lub na wielbłądzie - wybieram nogi , na wielbłądzie się stresuję . żona tez wybiera nogi - idziemy , robi się co raz cieplej - widzę że nie będzie lekko . Wypiłem podczas podejścia około 2 - 3 litry wody inaczej chyba bym wyparował . Widoki super . Dochodzimy do szczytu monastiru i otóż tam jest jakby budowla bardzo podobne do skarbca ale mniejsza trochę , obok jest fajna kafejka osadzona w skale i urządzona w stylu beduińskim może - zamiast stolików są maty , dywaniki i inne takie - ładnie to wygląda . Wypijam tam kolejny płyn i udaję się dalej w kierunku jakby gór . Zaintrygowały mnie takie kolorowe napisy - na drogowskazach "POINT View" . Miejscowi w ten sposób zachęcają na do odwiedzenia tych kilku Point View a tam w każdym najwspanialszy widok (lepszy niz u sąsiada) , przy okazji w takim Point View zawsze są jakieś pamiątki duperelki, kolczyki dzbanki i inne arabskie akcesoria do położenia na kominku po powrocie . Sporo jest pojedynczych straganów prowadzonych przez dzieci - sympatycznie to wygląda i jest skuteczne jeśli chodzi o system sprzedaży .... Robię kilkadziesiąt ujęć i powoli trzeba będzie schodzić - tym razem w dół . Po około godzinie jestesmy u stóp wzniesienia monastiru i przed nami jeszcze około 1,5 godziny marszu do wejścia do wąwozu . Mnie juz nogi do D. wchodzą ale staram się myśleć pozytywnie w końcu to tylko 1,5 h . Jakoś doczołgalismy się ponownie do skarbca , kilka ujęć w popołudniowym świetle , kilka ujęć pustego skarbca i z powrotem tą samą drogą do wyjścia - tam jest już klimatyzowany autobus , zjedliśmy z córą najdroższe w życiu lody typu "Coral" i do autobusu i hotelu . Dzień był odjazdowy ale męczący , więc kolacyjka , kilka zdjęć widoku z okna hotelu na zachodzące za meczetem słońce , mycie i spanko jutro wyjeźdżamy dość wcześnie . Wcześnie dla tego aby nadrobić dwa stracone zamki Krzyżowców, które mieliśmy zobaczyć w pierwszym dniu . więc dobranoc .... Odpowiedz Link Zgłoś
miriam_73 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 16:19 Akurat wąwóz Siq w Petrze jest tworem naturalnym, dokładnie tak jak Samaria :)))) Ale cała reszta kuta w litej skale. Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 16:37 Wstaliśmy około 6.30 rano - wcześnie ponieważ dziś sporo do przejechania oraz zobaczenia . Jemy szybkie śnadanie , obsługa hotelowa w tym czasie znosi nasze bagaże z pokoi do autobusu , naszą rolą jest jedynie wskazanie który jest nasz i dopilnowanie aby wsunięto go do bagażnika autobusu . Około 7.30 stoimy gotowi do drogi i czekamy na co ? ano na jedną panią , która wypiła coś z barku i nie chce zapłacić ( to jedna z atrakcji jakie towarzyszyć nam będą na objeździe) w końcu drobna, ale silnie trzymająca władzę pani Ania ( pilot) sama płaci za ten napój 3$ - konsekwencja pilotka prosi obsługę hotelu aby na przyszły przyjazd polskiej wycieczki opróżnić wszystkie barki, obsługa hotelu potwierdza że opróżni wszystkie barki z wyjątkiem tego w pokoju pani Ani . Ta pani , która nie chciała płacić coś tam jeszcze narzeka i mamrocze ale nikt nie zwraca na nią specjalnej uwagi . Jedziemy dalej plan na dziś to Amman ( stolica Jordanii) ale wcześniej po drodze zobaczymy jeszcze dwa zamki Krzyżowców ( w tym ten, który mieliśmy zobaczyć w pierwszym dniu) . Nie pamiętam dokładnie ale chyba po około 1,5 godz. jazdy dojeżdżamy do pierwszego z nich to Shoubak - Warownia Krzyżowców . Słowo warownia jest tu może również semantycznym nadużyciem ponieważ z tej warowni niewiele zostało . Trudno się dziwić w końcu ładnych kilka wieków panuje tam inny Bóg . Sam zamek ( ruiny) przypominają te w Polsce np w Tenczynku, Chęcinach czy Ogrodzieńcu można zrobić kilka romantycznych fotek, zwiedzić lochy, które są podobne wszędzie i jechać dalej , ciekawostką był miły chłód i wiatr panujący na zamkowym wzniesieniu . Nie obyło się bez incydentów ( z tą panią od napoju w hotelu i jej towarzyszem) oni nie płacili pakietu ( po 200 $) ale stawili się na zamku i wysłuchali prelekcji pilotki a pani Ania w niewybredny sposób dała im do zrozumienia że nie powinni tam być gdzie są ponieważ nie zapłacili ani za wstęp ani za prelekcję - nie było to miłe ale cóż zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu a będzie wszystkim lepiej . Zamek więc nie zachwycił - ruszaliśmy do następnego z pewnym niedosytem - ale cóż to nie wina Triady że zamek jest jaki jest . Jedziemy dalej około 2 godzin i trafiamy do zamku Kerak - wrażenia identyczne z tą różnicą że tym razem pani Ania wzbogaciła opowieść o legendę dotyczącą zrzucania nieszczęśników z murów zamkowych w przepaść dodając że każdy taki zrzucany delikwent miał zakładaną na głowę drewnianą skrzyneczkę aby dokładnie wiedzieć i czuć kiedy zginie i co mu właśnie pęka .... (bez komentarza) . Oba zamki prezentują się więc dość ponuro , tak ponuro jaka była historia z nimi związana w końcu to Krzyżowcy tam pojechali aby "nawracać" niewiernych a skończyli tak samo jak Sułtan pod Wiedniem . Podsumowując jeśli ktoś pasjonuje się tym okresem historii powinien zobaczyć jak się ktoś nie pasjonuje to też zobaczy bo nie ma innego wyjścia . Wracamy do autobusu, podczas postoju jest okazja na drobne zakupy ponieważ Kerak leży praktycznie w miasteczku ( nazwy nie pamiętam) , jest też czas na toaletę . Autobus rusza - cel najbliższy i ostatni tego dnia to Amman - stolica Jordanii - jestem ciekawy tego miasta ponieważ ze zdjęć wygląda niezbyt okazale i przygnębiająco ale jak wkrótce się przekonam jestem w błędzie . Zbliżamy się do stolicy , po drodze pani Ania informuje nas o dzisiejszej Jordanii, jej problemach z wodą , o tym że 80 % mieszkańców to Palestyńczycy o tym że 60 % ludzi na wyższe studia, itd . Z okien autobusu widać czyste , białe budynki, trochę ładnych rezydencji , wiele biurowców siedzib koncernów i banków arabskich głownie a także linii lotniczych ( tez arabskich) . Generalnie miasto jest dość czyste jak na Orient , ciekawostka - droga którą jedziemy jak i większość dróg ma pozbawioną dziur nawierzchnię - dziwne to . W samym Ammanie nowoczesne wiadukty , dwupoziomowe skrzyżowania - odbieram miasto bardzo pozytywnie . Gdzieś majaczy ogromny gmach szpitala, w samym Ammanie jest 11 wyższych uczelni , pani pilotka opowiada nam kila słów o systemie kształcenia w Jordani a także wspomina że przejeżdżamy właśnie koło rezydencji jakiejś krewnej obecnego króla - wspomina też aby nie filmować i nie pstrykać przy tego typu budynkach ponieważ może być to ostatnia fotka tego aparatu . Powoli dojeżdżamy do naszego hotelu Sillent Hill ( tak się nazywał chyba) , słowo hotel też jest tu semantycznym nadużyciem ponieważ pokój jest taki jakby do 16 było w nim biuro a od 16.30 hostel dla powodzian, tzn brak jakiejkolwiek szafki, brak klimatyzacji (ten drugi brak jak się przekonam nie będzie istotny no i to tyle braków a na plus to ostatnie 9 piętro , dwa pokoje , duża łazienka (jak na Orient Czysta) i panorama miasta - ale kiepska . Jadalnia hotelu : stoły przykryte ceratą ( to nie zbrodnia) , jedzenie znośne , sporo nawet w sumie hotel nie ma 3 gwiazdek ale spać się da, jeść też a to tylko 2 noce więc nie protestujemy zbytnio tylko nadal myślimy pozytywnie i zapisujemy się u pani Ani na dwie wycieczki fakultatywne jedną na jutro ( Dead Sea) i drugą na po jutrze - Wadi Rum . Jemy więc kolację , spoglądamy na wieczorną panoramę miasta ( kiepską dość) i zapadamy w sen ( to znaczy planujemy zapaść ale przeciąg , który zrobiłem z uwagi na brak klimy troszkę przeszkadza ale w końcu zasypiamy , śnimy o tym jacy będziemy piekni i młodzi po zanurzeniu się w Dead Sea . do wkrótce Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 17:25 Pierwsza noc w Ammanie przebiegła OK, możemy się dłużej wyspać tzn wyjazd nad Morze Martwe dopiero o 9.30 więc mozna spokojnie się przygotować . Ci , którzy nie wykupili fakultetu mogą zwiedzić Amman ( nie wiem dokładnie co poniewaz Amman nie ma starówki ani bazaru) , pozostali, którzy nie chcą zwiedzać Ammanu mogą pojechac nad Morze Martwe na własną rekę - tak robi kilka osób - wychodzi to taniej o połowę . My założylismy że jedziemy z Triadą więc po śnadaniu wyruszamy, zabieramy kostiumy, kąpielówki i filtry , oczywiście wodę słodką pitną . Nad Morze Martwe jest około 1,5 h jazdy, porządną górzystą autostradą . Po drodze mijamy dość ładne widoczki , trochę roślinności, winnice, no i wszech obecne góry . Z okien autobusu widać że powoli obniżamy wysokość i schodzimy aż do zera bezwzględnego tzn 0 mnpm . W punkcie zero autobus się zatrzymuje i wszyscy robią sobie pamiątkowe fotki pod tablicą określającą punkt wejścia w depresję ( oczywiście depresję geograficzną, tą drugą pozostawimy na powrót do pracy) dojeżdżamy do Morza Martwego kierujemy się do strefy hoteli , sporo widać patroli wojskowych podobno Jordania wciąż boi się agresji ze strony izraelskiej więc trzyma palec na pulsie (właściwie rękę a palec na spuście trzyma ) a jest to obszar graniczny więc to normalne . W okolicy kilka potężnych i drogich hoteli i SPA sieci Marriot i Movenpick oraz jeden skromniejszy ale niezły nazywa się chyba Dead Sea resort - to z jego plaży i basenów będziemy przez cały dzień korzystać - podobno Triada opłaciła vaucher - w tym hotelu a przynajmniej tak nas informuje pani Ania . Wchodzimy przez hotel (ma 4 *) , pani Ania pokazuje też gdzie są toalety, baseny, bary , przebieralnie i gdzie jest plaża . Krótko też instruuje nas co i jak w wodzie co jak się okaże później jest cenną informacją . Nie możemy się już doczekać aby odmłodnieć więc wciągam kąpielówki, (żona kostium) i idziemy się taplać w błocie . Ale najpierw wejście do wody - pamiętajcie tylko na plecach . Wchodzimy , woda nie przyzwojcie ciepła około 30 - 40 stopni ( a jest 11 rano), próbuję płynąć żabką opornie to idzie: tyłek i nogi zwielokrotnione prawo Arhimedesa wypycha mi do góry wciskając mi mordę w sól , dziękuję za taki relaks , przechodzę zgodnie z instrukcją na plecy i płynę jakoś idzie ale zero przyjemności . Decydujemy się na błoto - polega to na tym że włazisz przy brzegu po kolana , sięgasz ręką na dno i wyciągasz normalne błoto-muł w takim szarym kolorze i smarujesz co się da : nogi, brzuch , twarz ( bez oczu bo szczypie jak jasna cholera) i czekasz z 15 minut aż wyschnie potem spłukujesz i apiat od nowa co pól godzinki taki zabieg - powtórzyłem ze dwa trzy razy aby się nazywało że byłem i ponieważ woda stawała się co raz cieplejsza około południa miała z 50 stopni powiedziałem dość tego Dead Sea - mogę być brzydki i poszedłem na basen - tam też woda w basenach miała ze 35 stopni więc nie był to relaks no ale sam chciałem . Poza tym jedna refleksja w tym jednym miejscu ( mała zatoczka przy hotelu) tapla się co dziennie po kilkadziesiąt (różnych brudnych i czystych )osób a w sezonie kilkaset nie jestem przekonany o specjalnej zdrowotnej mocy tej terapii mam wrażenie że skutek jest ten sam co po kąpieli w wodach geotermalnych na Słowacji - czyli wizyta u dermatologa . Mnie się nie podobało i było cholernie gorąco i duszno poza tym nie jestem pewny czy chcę mieć w sobie połowę Tablicy Mendelejewa . Autobus zabrał nas z powrotem około 16.30 . Jeszcze jedna uwaga: do tej wycieczki jest jeszcze płatna opcja wizyty w miejscu chrztu w rzece Jordan (Chodzi chyba o chrzest Jezusa albo Jana Chrzciciela) za 15 $ można tam na chwilkę pojechać ja nie byłem kilka osób pojechało. Wracamy więc do hotelu, po drodze oczywiście wizyta w zaprzyjaźnionej z Safim hurtowni kosmetyków z nad Morza Martwego więc Ci którzy wierzą w jego odmładzającą moc (morza nie Safiego) wstępują na zakupy - kosmetyki dość drogie ale podobno i tak tańsze niż u nas . Dojeżdżamy do hotelu , tutaj kolacja i spanko , wcześniej jeszcze spłukuję z siebie resztki morza martwego i jego błota . Jutro przedostatni dzień w Jordanii i druga perełka tj pustynia Wadi Rum. do wkrótce Odpowiedz Link Zgłoś
miriam_73 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 17:36 czyli co: nie ma Góry Nebo, Madaby i Jerash? Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 18:31 To już chyba moja ostatnia opowieść o podróży po Jordanii zostały nam tylko 2 dni a właściwie jeden poświęcony zwiedzaniu ale posiadający bardzo obszerny program . Rano chyba około 7.30 wyjechaliśmy z hotelu Sillent Hill mając w planie : cytadelę ammańską ,teatr, muzeum archeologiczne , Górę Nebo , jakieś mozaiki, Matabę , miasto Jerash oraz gwóźdź programu dnia wizytę na Pustyni Wadi Rum . Może kolejność tych pierwszych elementów pomieszałem ale takie były . Wizyta na Cytadeli to możliwość ujrzenia panoramy Ammanu z wielką jordańską flagą i cyknięcia kilkunastu fotek nawet w towarzystwie miłych pań policjantek . Najważniejszą jednak rzeczą jest muzeum , w którycm przechowywane są obecnie zwoje papirusów z Kum Ran . To między innymi z treści tych papirusów narodził się pomysł książki "Da Vinci Code" , w muzeum jest też wiele pamiątek z samej Petry, kilka sarkofagów , trochę antycznych rzeźb więc warto zerknąć . Jesteśmy tam około godziny . Ruszamy w dół w kierunku antycznego teatru - teatr jak teatr jest ich dużo w Europie więc nie ma co pisać - jest dość dobrze zachowany , obok teatru jest również muzeum - coś na kształt muzeum etnograficznego ,zobaczyć można tam stroje, meble, przedmioty codziennego użytku - w sumie fajnie zaprezentowane w postaci scenek rodzajowych z naturalnej wielkości ludzkimi figurami . Po oglądnięciu muzeum i teatru ruszamy w kierunku Góry Nebo - czas przejazdu około godziny od Ammanu . Autobus parkuje na sporym parkingu , do wzniesienia około 100 - 200 metrów zacienionej alei na końcu której stoi monument upamiętniający wizytę Papieża Jana Pawła II w tym miejscu . Monument jest w kształcie księgi . Za pomnikiem wyłania się klasztor Franciszkanów otoczony śródziemnomorską roślinnością - czujemy się jak w Grecji , jest bardzo sucho i pachnie ziołami , pstrykamy kilka zdjęć z agawami w tle . To stąd Mojżesz zobaczył ziemię obiecaną . Zwiedzamy też klasztor - bardzo skromny z kilkoma okrągłymi witrażami , kolumnami . Bardzo spokojne i ciche miejsce , sprzyjające zadumie - nie jest bardzo gorąco jest lekki chłodny wiatr , koniec wizyty jedziemy w kierunku Mataby , w której jest słynny z mozaiki kosciół św Jerzego . Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w małym zakładzie gdzie produkuje się mozaiki oraz meble nimi zdobione , uwagę przykuwają blaty stolików wykonane z mozajek - ładne , wykonują je podobno niepełnosprawni , kilka zdjęć i dalej do Mataby i Jerash . Około południa docieramy do Mataby - to małe miasto gdzie zobaczymy kościół Św Jerzego oraz mozaikę (na posadzce) ukazującą mapę ówczesnego starożytnego świata - robi wrażenie ale zmęczenie podróżą robi swoje więc zmysły postrzegania się przytępiają i percepcja znacznie spada poniżej przeciętnej ,u innych również - widzę to po komentarzach współtowarzyszy podróży . Wracając z kościoła do autobusu , pstrykam kilka zdjęć np krzesła z perskimi dywanami na tle starego muru - ładne kolory i powoli wracamy do autobusu odjeżdżamy do Jerash , kawałek pojedziemy . Około 15 parkujemy w Jerash miejscu gdzie zachowane są ruiny starożytnego miasta . Rzeczywiście obszar ruin ogromny , wszędzie walają się jakieś kolumny ale wrażenie robi jedynie aleja z kolumnadą i starożytnym brukiem , do teatru niestety nie wejdziemy - zamknięty z powodu jakiś uroczystości . Same ruiny wrażenia nie robią być moze dla tego że już kilka podobnych miejsc widziałem w Europie a dodatkowo to jest wyjątkowo rozwleczone , poza tym jest gorąco i mamy powoli dość zwiedzania ruin - ja tu przyjechałem dla Petry i Wadi Rum reszta to wypełniacz więc czekam z niecierpliwością na koniec aby się udać do busa i odjechać na pustynię Wadi Rum . Poza tym denerwują mnie rzędy plastikowych budek i krzeseł na tle starożytnych ruin - psuje to całą atmosferę . W końcu wyjeżdżamy i plan na koniec jest taki : Ci którzy chcą zobaczyć Wadi Rum zboczą z trasy na około 2 godziny a reszta pojedzie do Akaby do Hotelu . Po zwiedzeniu Wadi Rum , tych którzy zwiedzali pustynię zabierze autobus do tego samego hotelu w Akabie więc jedźmy nikt nie woła .... do wkrótce Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 20:17 Chyba tym razem już skończę ten maraton. Około 17 rozdzielamy się z grupa główną tzn. oni wysiadają a nas autobus podwiezie do wejścia parku narodowego Wadi Rum . W autobusie robi się prawie pusto - zostało kilka osób plus nasza trójka . Safi włącza taśmę z muzyką Enio Moricone to aby zrobić nastrój taki jak w westernach . Rzeczywiście kształty i kolory pustynnych gór jeszcze przed dojazdem do bram parku bardzo przypominają dziki zachód (przynajmniej ten z filmów) . Słońce biegnie już ku zachodowi a góry zaczynają mieć pomarańczowy i miodowo-czerwony kolor . Dojechaliśmy do głównego wejścia do parku Wadi Rum, dalej pojedziemy odkrytymi Jeepami, na razie wysiadamy i czekamy na Jeepy . Samochody załatwia Safi . Samo wejście to okazały budynek - bedący właściwie centrum turystycznym , są tam knajpki, sklepy i jakieś biura . Po 10 minutach na siusiu i picie ruszamy, pakujemy się do samochodów . Auta terenowe to stare 30-40 letnie Toyoty pamiętające jeszcze wojnę 6-dniową ale świadczy to o klasie aut w końcu Toyota zobowiązuje .Jadą trzy auta w każdym po 6 osób , siadamy na pace trzymając sie metalowych wsporników od zdjętej plandeki . Na początku jedzie się po asfalcie około 5 - 6 km , śmierdzi spalinami jak cholera ale nic to podziwiamy krajobraz , przełączamy aparaty na super szybką migawkę i trzaskamy w biegu co się da jak wyjdzie to wyjdzie . Po 5 kilometrach skręcamy do małej osady , w której właściwie z każdego możliwego materiału sklecono coś na kształt domostw lub też pokoi do wynajęcia . Pojawiają się napisy o możliwości wynajęcia pokoju wielbłąda, konia i zorganizowaniu "a nice desert trip" niestety ceny nie znam . Osada wygląda na pustą . Mijamy więc osadę jedziemy w kierunku czegoś co się nazywa studnią Laurence'a . Właściwie nie zwracam uwagi na nazwy , trzaskam tylko foty i chłonę pustynię. Z końcem osady kończy się ten cholerny asfalt wjeżdżamy w prawdziwą pustynię . Nie podoba mi się to że cały czas jedziemy mijamy kilka ładnych miejsc z których można by wziąć kilka ładnych pejzaży ( za pomocą aparatu oczywiście) a my gnamy do cienia . Stajemy wreszcie, wysiadamy na najprawdziwszy czerwony piach, w okolicy rozbite dwa namioty beduińskie ale puste ,na ziemi walają się jakieś czajniki i kawałki opon ale nic to podziwiamy. Safi wdrapuje się na wielki głaz u stóp góry i objaśnia że ten oto głaz służył beduinom jako tablica wymiany informacji, objaśnia nam znaki , napisy i ich sens . Ja idę troszkę w kierunku Słońca chcąc złapać trochę innego światła . Po 10 minutach muszę wracać ruszamy dalej . Jedziemy teraz w kierunku bazaltowej wielkiej czerwonej góry , której faktura wygląda jakby przed chwilą zastygła - niesamowita faktura skał widać gołym okiem że kiedyś była to lawa . Niesamowity jest kolor piasku - kolor ohry - taka czerwień , żółć i brąz razem . Zwraca uwagę skąpa ale jednak roślinność , fajnie się komponuje zieleń z tym kolorem piasku i skał , wyjdą niezłe zdjęcia. Stajemy pod samą skałą idziemy do jej stóp, i ukazuje się mały prześwit skalny wchodzimy - robi się mała Petra , cały czas robimy zdjęcia, niektórzy ( moja żona i córka też ) zbierają do butelek po wodzie ten czerwony piach - fajnie się prezentuje w formie kompozycji w jakimś szklanym naczyniu z kawałkami skał - pamiątka będzie . Powoli wracamy do jeepów, do zachodu Słońca zostało 40 minut, Safi nas pogania , musimy jeszcze wdrapać się na jedną górę , z której mamy podziwiać zachód Słońca . Pakujemy się do samochodów i zmierzamy do ostatniego punktu wyprawy . trzy Toyoty parkują u stóp wzniesienia , my wysiadamy i niektórzy boso po piasku śmigają do góry , ja idę w sandałach, piasek się przesypuje . Długie cienie robią niesamowite wrażenie , słońce powoli zachodzi . Wchodzimy na wzniesienie i jest cisza nikt nie gada i nie papla słychać jedynie szczęk aparatów fotograficznych siedzimy tak ze 40 minut , długą chwile jeszcze jak zaszło słónce jest super , niestety czas wracać . Trasa powrotna jest prawie taka sama z tą różnicą że autobus podjedzie po nas do samej osady o której pisałem wcześniej . Było super ale dla mnie za krótko ... . Czekając na autobus zastaja nas zmrok, i pustynna cisza po 15 minutach jest przyjechał - jedziemy do Akaby . Akaba leży około 1 godzinę jazdy od Wadi Rum - to duży port i terminal granicznych dla Tirów , wiedzie do niego autostrada pod koniec nawet oświetlona , czuć że zbliżamy się do morza jest co raz cieplej i parno , termometr autobusu wskazuje 34 stopnie a jest prawie 21.00 marzę i klimie w hotelu (wkrótce się przekonam że w hotelu klima to jedynie nawiew) ale to wkrótce . Około wpól do dziesiątej dojeżdżamy do Hotelu w Akabie na dużym świetlnym zegarze wyświetla się temperatura jest 36 stopni jest cholernie parno, czuję się źle , chce mi się pić i chce mi się chłodu - to znak że czas zakończyć objazd , idziemy na kolację potem próbujemy zasnąć ciężko ale jakoś zasnęliśmy jutro opuszczamy Jordanię i czas na odpoczynek na rafie w hotelu Sea Club koło Nama bay to było 6 dni objazdu . pozdrawiam i dzięki za posty Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-D.Sea ...podsumowanie 18.08.07, 07:46 W ostatni 7 dziń objazdu powtórzyliśmy przekraczanie granic w odwrotnej kolejności i udaliśmy się do hotelu w Nuveibie ( Egipt) . Sam hotel budził moje obawy (na podstawie opisu scorpio) ale byłem całkiem przyjemnie rozczarowany . Znacznie gorzej (niż scorpio) odebrałem hotele w Ammanie i Akabie (ten pierwszy to nie hotel a ten drugi ma fatalną klimę co w tamtym klimacie sprawia duży dyskonfort) .Co do Jedzenia w Nuveibie to musiało się poprawić ponieważ nie było na co narzekać . Czystość może na 3 z plusem , klima OK . Hotel w Wadi Musa(Petra) taki sobie na 4 ( w skali od 1-6) . Generalnie hotele na objeździe akceptowalne - oczywiście tradycyjnie uważam że te 3 * mają naciągnięte ale rozumiem w końcu to objazd i żaden hotelarz nie lubi przyjmować na 1 - 2 noce bo potem ma kupę roboty a poza tym Triadzie kasa musiała się zgadzać więc najdroższych firma nie wybierała (z definiocji ) - chłopaki też muszą zarobić a trzeba przyznać że były osoby w grupie dla których ta objazdówka z pobytem kosztowała tylko 2000 PLN !!! więc nie wymagajmy cudów . Co do pilota ( pani Ani) to dla mnie ok wystarczająco przygotowana i kompetentna, były jednak osoby w autokarze, ( min jeden dziennikarz chyba z TVN albo TVP )które narzekały że skandal i w ogóle że pilot opowiada pierduły , ja o takich osobach mamy wyrobione zdanie i zawsze proponuję im bezpośredni samolot do Ammanu oraz zwiedzanie na własną rękę zawsze im będzie lepiej w końcu trzeba założyć że poziom wiedzy historycznej , geograficznej i pozostałej pilota powinien być troszkę wyższy od poziomu pani Madzi w 40-latku ale nie wymagajmy wiedzy uniwersyteckiej , sam miałem ochotę przepytać tego dziennikarzyka o parę szczegółow ale dałem spokój , wkońcu to urlop dla mnie i dla niego . Reasumując sprawność i wiedzę pilota oceniam na 4+ . Ogólnie oceniam objazd pozytywnie, co chciałem zobaczyć zobaczyłem, jedna uwaga - zbyt krótko Wadi Rum (płatny fakultet), zbyt długo sklepiki zaprzyjaźnione z duperelami oraz źle dobrane bary i restauracje przy drodze - zbyt drogie . Reszta w porządku. Nie jestem pewny co do polecenia imprezy innym - niech każdy sam zdecyduje w końcu to jego pieniądze . do następnych wakacji , pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
stecg Re: Jordania-Petra-Amman-D.Sea ...podsumowanie 21.08.07, 21:14 Fajnie to wszystko opisałeś! Przeczytałem "jednym tchem". Faktycznie czytało się lepiej jak przewodnik, rozjaśniłeś mi wiele spraw. Zdjęcia też przeglądnąłem. Pozdrawiam! Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Jak nie ma bazaru ? 20.08.07, 10:25 Ma, w rejonie meczetu Króla Husajna. Tak wyczytalam w przewodniku. Moze ktos tam byl i powie, czy warto sie wybrac ? To taki duzy baszar jak w Tunisie czy Stambule ? Napiszcie prosze Odpowiedz Link Zgłoś
miriam_73 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 16.08.07, 19:57 Berg, czy wskutek tego 22-godzinnego opóźnienia, poza noclegiem w Nuweibie, jeszcze jakieś elementy programu w Jordanii nie zostały zrealizowane? Co z Shobak, co z Kerakiem, wycieczkami fakultatywnymi, szczególnie Wadi Rum? Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead - do Miriam 73 16.08.07, 22:26 żaden z punktów programu nie został nadszarpnięty . Zamki widzieliśmy, natomiast Wadi Rum - fakultet odbył się tuż przed wyjazdem do Akaby w przed ostatnim dniu objazdu . Wadi Rum to druga perełka . pozdro Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead - do Miriam 73 17.08.07, 08:46 Ja juz wlaczylam kompa, siedze i niecierpliwie czekam na dalsze opowiesci :} Odpowiedz Link Zgłoś
miriam_73 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead - do Miriam 73 17.08.07, 10:29 ooo, super, dzieki, uspokoiłeś mnie. ja lecę za tydzien (28.08) Odpowiedz Link Zgłoś
moshica Re: Jordania-Petra-Amman-Dead - do Miriam 73 17.08.07, 11:36 Siedzę i z niecierpliwością czekam na dalszą kontunuację zwiedzania. Prosimy o dalszy opis, będę ta może za rok jak Allah pozwoli a Jordania jest wspaniała. Prosimy o szczegółowy opis Wadi Rum oraz programu jaki obejmuje podczas bycia na niej... Pozdrawiam Moshica Odpowiedz Link Zgłoś
cover123 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 14:34 Bergasse - bardzo dziękuje za tak szczegółowy opis - szybko się czyta, lepiej niż przewodniki - piszesz o tym co ważne a czego nie zawiera typowy paskal. Tak dalej... Mam pytanie odnośnie Petry jak dadzą sobie radę osoby po 50 albo raczej przed 60 - czy w twojej grupie były takie, dodam, że kondycja mizerna - oj bardzo...Piszesz, że na granicy duzo pytań zadają a gdy ten ktoś języka ni w ząb - to co zostaje na granicy ;-))Czy łopatologicznie odpowiada a może jakiś pilot jest w pobliżu. Oj... tyle pytań się ciśnie na usta - co ja dobrego zrobiłam trza było w domu siedzieć a nie globtrotera udawać... ;-(((Pozdrawiam! Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 17.08.07, 14:42 Hej ! Nie przejmuj sie, na pewno dasz rade. Jak zobaczysz takie piekne miejsce to od razu poczujesz energie, zobaczysz ! Podczas objazdu w Egipcie byl z nami prawie 80-letni dziadek, bylo to pod koniec sierpnia, upaly na maxa! Dawal sobie swietnie rade, nawet wspial sie wysoko po schodach w El Amarnie. Bylam pelna podziwu! Wiadomo, ze takie wyjazdy sa troche meczace, ale to wyjazd turystyczny, a nie wyczynowy. Wystarcza checi i jesli zdrowie ok to na pewno nie bedziesz mial problemu. Pozdrawiam ! Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead -na raziedo Cover123 17.08.07, 15:39 Uważam ,że nie powinieneś się martwić na zapas i przejmować . Gówne nastawienie to myślenie pozytywne te kilka tysięcy kilometrów od Polski bardzo ułatwia szybką adaptację . Poza tm klimat pustynny znacznie lepiej się znosi niż upał np w Krakowie czy Poznaniu ( wilgotność) . Co do kondycji ( rozumiem że pytasz o kondycję do marszu np w Petrze) to nie ma z tym problemu, ponieważ to Ty decydujesz ile chcesz zobaczyć a poza tym zawsze możesz posłużyć się bryczką lub też usiąść w cienistej kafejce beduińskiej i tylko chłonąć tą atmosferę . W Petrze spędzasz praktycznie cały dzień gdzie z grupą tylko 2 godziny potem każdy sam zwiedza co i jak chce . Nie ma tam osobnych wstepów i jest tylko jedna droga powrotu do autobusu . Kondycję trzeba mieć na Górę Mojżesza ale o tym potem . pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
yrec61 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead -na raziedo Cover12 17.08.07, 20:53 berg teraz czas na te fotki- wstawiaj, czekamy Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Jordania-Petra-Amman-Dead -na razie doYrec 18.08.07, 22:42 Wrzuciłem kilkanascie fotek z podóży do fotoforum fotoforum.gazeta.pl/5,2,bergasse.html pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Sharm-fakultety i hotel 19.08.07, 11:54 Czy wiesz cos moze na temat hotel Noria ? Pisales, ze byles na gorze mojzesza - ciezko bylo, jak wrazenia, czy warto sie tak meczyc ? ;) Korzystales jeszcze z innych fakultetow? Co polecasz w Sharm, gdzie warto pojsc, co zobaczyc ? Czekam na odpis :) Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Sharm-fakultety i hotel 19.08.07, 13:27 Niestety hotelu Noria nie znam i nie widziałem - więc jedynie forum. Z fakultetów to jedynie Góra Mojżesza (Gratis) oraz nurkowanie z butlą na 3 rafach w Parku Narodowym Ras Mahamed (65 USD) . Poza tym Chciałem trochę pobyć w genialnym hotelu Sea Club więc specjalnie fakultetów na pobycie w Egipcie nie szukałem. fakultety w Jordanii to Morze Martwe (50 USD) (nie warto) i Wadi Rum (30 USD)( krótko ale warto) jeszcze Jordan (Miejsce Chrztu jezusa) (15 USD ale nie byłem) - innych nie proponowali . Co do Góry Mojżesza to jest to trochę męczące - te 750 schodów do góry i 3700 w dół ale warto ( widoki z Góry przecudnej urody) . Ta atmosferka oczekiwania w grupie na szczycie na wschód słońca też fajna . Część drogi można na wielbłądzie (10 USD) (żona tak spróbowała) i mówi że było warto oglądała gwiazdy a wielbłąd po ciemku sobie szedł - gwiazd jest tam znacznie więcej niż u nas . Mnie się podobało chociaż na początku się podłamałem tłumem i zapachem wielbłądzich gówien , których tam mnóstwo ale im wyżej tym lepiej . Schodzi się z góry inną trasą - bardzo widokową ( te 3700 schodów) . Jest na trasie chyba z 10 budek z napojami i batonami czekoladowymi . Temperatura chyba około 15 - 17 stopni , na szczycie , przed świtem jest zimno ( to ponad 2200 mnpm) . Sam klasztor - umiarkowanie atrakcyjny ( we wnętrzu bazyliki nie można fotografować a tam jest najciekawiej) powodzenia , pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
wojek_samo_zlo Re: Sharm-fakultety i hotel 20.08.07, 09:39 A jaki miałeś aparat fotograficzny ? Z nazw plików wnioskuje że był to Sony ale jaki model ? :-) Bo zdjęcia są naprawdę ładne. Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Sharm-fakultety i hotel 20.08.07, 10:41 Nikon d70s z kitowym obiektywem Odpowiedz Link Zgłoś
co-co Re: Sharm-fakultety i hotel 20.08.07, 14:14 witaj, jakie sa jeszcze fakultety oprocz pustyni i morza martwego? a jak z cenami w hotelu? Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Sharm-fakultety i hotel 20.08.07, 19:46 Tylko Morze Martwe i Wadi Rum w Jordanii W Egipcie jest jeszcze Kair, Kolorowy Kanion, dahab, i wiele innych atrakcji , w Jordanii za mało jest czasu . Odpowiedz Link Zgłoś
co-co Re: Sharm-fakultety i hotel 21.08.07, 09:12 a opisz prosze troche sam hotel, czy plaza jest ok, czy nie trzeba bic sie o lezaki? czy ten kompleks jest bardzo duzy, tzn czy są budynki bardzo oddalone od plazy? i jakie sa ceny w hotelu? dzieki :) Odpowiedz Link Zgłoś
bergasse Re: Sharm-fakultety i hotel 21.08.07, 09:49 Zrobiłem trochę zdjęć thotel , kliknij na nw link i zobacz, może coś cię zainteresuje : fotoforum.gazeta.pl/5,2,bergasse.html Co do hotelu to jest genialny , pod każdym względem z jednym wyjątkiem tzn. w wodzie nie ma piasku i niemożliwe jest takie zejście do wody jak nad Bałtykiem czy w Tunezji ale to typowe dla rejonu Sharm z uwagi na klif i rafy , dla nurkujących jest super ponieważ przy samym hotelu jest rafa , którą oglądasz po zejściu ze specjalnego pomostu . Po zejściu z pomostu od razu jest głębia (15 - 20 m) i obok rafa . Przy brzegu aż do uskoku rafowego jest woda max po pas a czasem płycej (odpływ) . Po rafie nie powinno się łazić . Hotel Sea Club i Sea Life to jeden kompleks trochę różniące się stylem architektury budynków i kolorem elewacji . Można zamiennie jeść posiłki w obu hotelach. Są organizowane zamiennie dni kuchni świata w obu restauracjach . Można korzystać z obu basenów i animacji .Oba baseny są super - są części płytkie i głębokie (1,85 m) . Codziennie pokoje są sprzątane i wymieniane ręczniki , są osobne ręczniki plażowe . Jest plaża z łóżkami i jest plaża z matami beduińskimi , jest też sporo leżaków i parasoli przy basenach ale trzeba je sobie zarezerwować ręcznikami dość wcześnie (około 7.00) . Oba hotele są przy plaży (50 - 100 m) . Ceny : - kola 7LE - piwo 10 - 16 LE - sandwich , hamburger - około 4-5 Euro - grillowane owoce morza - 4-5 Euro - woda 1,5 Litra - 1 Euro - internet godzina 8 USD - autobus do naama bay - gratis (rezerwacja w recepcji) Odpowiedz Link Zgłoś
wojek_samo_zlo Re: Sharm-fakultety i hotel 21.08.07, 10:36 A ile w hotelu kosztowało wypozyczenie płetw ? Odpowiedz Link Zgłoś
co-co Re: Sharm-fakultety i hotel 21.08.07, 21:13 a czy na plazy tez trzeba tak wczesniej rezerwowac? Odpowiedz Link Zgłoś
pozdroztron Re: Sharm-fakultety i hotel 26.08.07, 16:32 Niezłe to Morze Martwe skarby-swiata.pl/izrael-zabytki-wczasy/izrael/morze_martwe.html Odpowiedz Link Zgłoś
lucas_1 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 30.09.07, 22:08 witam wylatuję do Naama Bay 09.10 z Triady. Hotel - Noria. Czy ,ktoś był w tym hotelu? Jakie wrażenia? Czegoś brakowało? Co z fakultetami? Myślałem aby wycieczkę wykupić w miejscowym biurze AABA SHARM ale przeczytałem na tym forum wiele nieprzychylnych opinii. Może znacie jakieś inne biura , które sprawdziliście i możecie je polecić. A może lepiej dać sobie spokój i zapłacić więcej rezydentowi? Proszę o szybką odpowiedź...czasu jak widać niewiele pozdrawiam ;-P Odpowiedz Link Zgłoś
aga_2 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 01.10.07, 08:26 Tez jade 9.10 do Norii. Mam pytanko - czy na przejsciu granicznym Egipt/Izrael/Jordania mozna przewozic alkohol ? Sprawdzaja czy sie przewozi ? Nie bede wiozla chleba i kielbasy, ale czy jakies ciastka itp. mozna przewozic ? ;) Odpiszcie prosze Odpowiedz Link Zgłoś
yrec61 Re: Jordania-Petra-Amman-Dead Sea-Wadi Rum-Akaba- 01.10.07, 09:51 Sprawdzają, ale.........można Odpowiedz Link Zgłoś