ryza_malpa1
03.02.05, 12:03
..jest gotowy.
Jak nie wiecie o co chodzi,t o zajrzyjcie do wątku pt "No to zróbmy coś z
tym".
Jeżeli macie jakieś uwagi - piszcie.
No i podpisujcie sie pod listem.
Ja podpisze sie jawnie , imieniem i nazwiskiem. Jak ktoś chce to prosze
bvardzo, moze sie ujawnić do mnie na maila : paravion@poczta.onet.pl - prosze
o
imie i nazwisko oraz aders mailowy - dane te bęą użyte tylko do listu.
Można też podpisac się imieniem i nazwiskiem ale zastrzec, ze tylko "do
wiadomości redakcji ?fundacji " - generalnie adresata - tu prosze napisać tez
na mojego maila i zaznaczyc zastrzeżenie.
Oczywiście nie jest to obowiązkowe i dziewczyny, które chcą sie podpisac
tylko
nickiem prosze o zgłaszanie się na forum.
No a tu jest list:
Szanowni Państwo,
W ostatnich latach w Polsce zdziałano bardzo dużo, by przywrócić rodzicom
radość i godność przeżywania pierwszych chwil z nowonarodzonym dzieckiem .
Wiele dokonała Fundacja Rodzić po Ludzku, dzięki której akcjom i rankingom
my, młodzi rodzice, mamy dostęp do usług położniczych na dobrym poziomie,
wiemy, jak dbać o siebie podczas wyjątkowych chwil - porodu, pierwszych
momentów spędzonych z naszymi dziećmi w szpitalu.
Ten piękny i sielankowy obraz burzy jednak fakt, że my istniejemy - my, mamy
butelkowe. Spotkałyśmy się na forum Gazety Wyborczej „Karmienie butelką”. Tu
udzielamy sobie wsparcia, porad, pomocy - bo niestety bardzo często tylko
tutaj mozemy na nią liczyć.
Wiele z nas, wbrew lansowanej tezie, jakoby "każda matka mogła wykarmic
własne dziecko" nie jest w stanie dać maluszkowi najlepszego, naturalnego
pokarmu.
Przyczyn jest wiele - nie mamy wystarczającej ilości pokarmu, chorujemy i
musimy przyjmować leki, które są zagrożeniem dla zdrowia naszych dzieci, bo
przechodziłyśmy operacje piersi, po których karmienie jest niemożliwe,
wreszcie czasem także dlatego, że jest nam ciężko się do tego przełamać.
Co matka - to inna przyczyna, historia, zmaganie z niemożliwym. Powody są
różne. My jesteśmy różne. Łączy nas jedno - jesteśmy matkami, kochamy nasz
dzieci i chcemy dla nich jak najlepiej.
I zasługujemy na taki sam szacunek, pomoc i wsparcie, jak matki karmiące
naturalnie.
Niestety, napotykamy na ogromne problemy, które nierzadko zatruwają nam
pierwsze chwile spędzane z naszymi dziećmi. Wtedy, gdy powinnyśmy być
spokojne , odprężone i skupione na dziecku, musimy toczyć walkę z
przeciwnościami losu. Co złego nas spotyka?
Po pierwsze : brak rzetelnych informacji na temat wad, zalet oraz sposobów
karmienia.
Matka, która wie już przed porodem, że nie będzie mogła karmić piersią, jest
praktycznie zdana na samą siebie, swoją intuicję, metodę prób i błędów.
Miota się w poszukiwaniu ważnych informacji - ile butelek , czy i jak
sterylizować, jakie dobrać smoczki? A przede wszystkim - jakim rodzajem mleka
karmić?
Przecież z godnie z ustawą z ustawa o niepromowaniu mlek poczatkowych wsrod
mlodych rodzicow nie mamy nawet prawa do pełnego dostępu do informacji na
temat mleka modyfikowanego dla najmłodszych niemowląt. Strony internetowe
producentów mlek informują o... mlekach od 5 miesiąca życia, gdyż producenci
muszą przestrzegać prawa.
Także ci, na których powinnyśmy liczyć, czyli pediartrzy, bardzo często
odmawiają nam pomocy okraszając wykład o wyższości mleka naturalnego kąśliwym
komentarzem i uwagą, ze robimy krzywde naszym dzieciom, podczas gdy my po
prostu karmimy maluszki w jedyny dostępny nam sposób.
Po drugie : ogromna społeczna presja na karmienie piersią.
Zaczyna sie to już w szpitalu położniczym, gdzie najczęściej stosują
straszliwą presję na karmienie naturalne za wszelką cenę - „straszliwą” bo
ktoś, kto karmić nie może przeżywa serię upokarzających prób zmuszania do
karmienia, komentarzy personelu medycznego, odmowy pomocy w sztucznym
dokarmianiu dziecka.
Nagminne jest nieprzygotowanie szpitali do karmienia sztucznego - brak
smoczków i butelek, dokarmianie naszych dzieci przez sodę przyłożoną do
swoich palców, lub łyżeczką, nie bacząc na krztuszenie się maluszków. Butelka
i smoczek to często na oddziale położniczym tabu . Dochodzi do sytuacji, że
posiadanie własnego sprzętu jest niedozwolone.
Zdarza się i tak, że bez wiedzy i zgody matek podaje się dzieciom mleko
innej kobiety (!) zamiast mieszanki.
Na porządku dziennym są często nieudane próby "skłonienia" niemających mleka
matek do karmienia poprzez pozbawianie dziecka sztucznego pokarmu ( dziecko
ma próbować ssać i w ten sposób pobudzic laktację ).
Zdarza się także, że dzieci które z różnych powodów nie powinny być karmione
piersią lub wskazane jest ich dokarmienie pozbawione sa mleka modyfikowanego,
co odbija się później na ich zdrowiu.
Kiedy matka i noworodek opuszczają szpital i podejmują w domu nieudaną próbę
karmienia, najczęściej matka doznaje głębokiego rozczarowania i depresji,
pogłębionej przez presje otoczenia.
Zamiast cieszyć się z niepowtarzalnych chwil spędzonych z maleństwem,
popadamy w rozpacz, spiralę obwiniania się, nabieramy przekonania, że
jesteśmy złymi matkami, płaczemy...Można powiedzieć, że to sprawa osobista i
same jesteśmy odpowiedzialne za te stany - ale tak naprawdę większość z nas
nie przezywałaby tych niepowodzeń tak dramatycznie, gdyby nie wszechobecny
nacisk na bezwzględne karmienie piersią. Obecnie panuje „moda” na mówienie o
depresji poporodowej i udzielanie wsparcia matkom - ale żadna z nas nie
otrzymała takiego wsparcia w temacie problemów z karmieniem.
Kolejny problem pojawia się, gdy idziemy z dzieckiem do lekarza. Bez względu
na to, czy jest to wizyta kontrolna, szczepienie, czy interwencja w przypadku
choroby malca - jesteśmy pytane o karmienie. To oczywiście jest uzasadnione,
w końcu rozmawiamy z lekarzami, którzy muszą dobrze poznać nasze dziecko.
Jednak kompletnie nieuzasadnione są raniące komentarze, przytyki, potępiające
tyrady , wścibskie dopytywanie. Lekarz powinien uszanować naszą intymność,
odnotować fakt, że dziecko jest karmione sztucznie i pomóc nam wybrać
najlepszą mieszankę, omówić sposób karmienia, reakcje przewodu pokarmowego
dziecka itp. Z gabinetu lekarskiego powinnyśmy wyjść zadowolone i spokojne o
dziecko. Niestety - najczęściej wychodzimy czerwone z upokorzenia,
zapłakane , pognębione.
Tak szeroki nacisk i propaganda na temat karmienia naturalnego nie pozostaje
bez wpływu na osoby z otoczeni , z którymi się stykamy.
Ile razy można odpowiadać na pytania krewnych, znajomych, sąsiadów czy
wreszcie nawet obcych osób - czy karmimy piersią?
Ile razy musimy bronić swojego prawa do prywatności i nie dać wciągnąć się w
tłumaczenia - dlaczego nie?
Ile razy zdarzyło się, że nasze wyjaśnienia komentowano z lekceważeniem i
dalej wtrącano się w nasze intymne sprawy?
Nie tylko młode matki słyszą słowa potępienia - ojcowie też spotykają się z
przykrymi komentarzami- np. w miejscu pracy itp. Komentarzami kompletnie
obcych osób, które nagle czują się kompetentne i chętne do dyskusji o naszych
piersiach, brodawkach i kanalikach mlekowych.
Nasze forum, w przeciwieństwie do forum „Karmienie piersią” nie ma
przydzielonego eksperta. Jesteśmy zdane na swoją pomoc, kierujemy się
intuicją, opieramy na radach bardziej doświadczonych koleżanek.
Prosimy o zainteresowanie się nami, naszą sytuacją, Pomóżcie nam walczyć o
zlikwidowanie tych nierówności. Mamy nadzieję, że adresatami akcji „Rodzić po
ludzku” nie są tylko matki, które mogą karmić piersią. Pomóżcie nam walczyć
o:
prawo do pełnej informacji na temat karmienia mlekiem modyfikowanym
uszanowanie nas i naszych dzieci w szpitalu położniczym i traktowanie na
równi z kobietami karmiącymi piersią
godne traktowanie nas przez pediatrów
zdjęcie z nas brzemienia matek wyrodnych, nieudanych, egoistycznych
Każda z nas mogłaby napisać wielostronicowy list z opisem swo