judtytkat
10.04.07, 19:05
Witam, czekam na moje drugie maleństwo. Termin mam na 20 sierpnia. Córcia ma
już 2,5 roku. Niestety jestem przerażona tematem karmienia naturalnego. 2,5
roku temu, pomimo iż byłam zwolenniczką karmienia naturalnego, przeżyłam
koszmar. Od początku - już w szpitalu zatory za zatorami, po powrocie do domu
kilkakrotnie miałam gorączkę, kolejne zapchane kanaliki. Kiedy córeczka
zasypiała, ja zamiast odpocząć, uprawiałam sadystyczne zabiegi (wg instrukcji
położnych) na swoich piersiach (ręczne ściąganie mleka, laktatory ręczne i
wypożyczane elektryczne, okłady z ciepłych ziemniaków i lodowatych rozbitych
liści kapusty, a także gorące prysznice). Ciągle było nie tak. Po trzech
tygodniach walki przybyła z pomocą położna z przychodni i odprawiała kolejne
sadystyczne zabiegi - zagryzałam zęby, starałam się wytrzymać ten ból. Mleko
było wszędzie - na podłodze, na ścianach, suficie, ale niestety zapchany
kanalik nie puścił, a ja z gorączką 41 stopni i trzytygodniowym maleństwem
trafiłam do szpitala na oddział septyczny. Tam dostałam antybiotyki (Małą
nadal karmiłam - dziś wydaje mi się to bardzo dziwne), oksytocynę do nosa,
naświetlanie lampami i te cholerne masaże piersi. Długo miałam ślady i
zgrubienia na piersiach. Nadal ufałam położnym i lekarzom, że należy karmić
TYLKO NATURALNIE, że KAŻDA KOBIETA MOŻE KARMIĆ NATURALNIE. Byłam naiwna i
dalej ufałam lekarzom tym ze szpitala i z przychodni. W międzyczasie okazało
się, że Mała ma skazę białkową, z każdym dniem coraz barzdiej czerwoną buźkę
i krostki (na szczęście już z tego wyrosła). Pediatra (wiedziała, jakie
miałam problemy z piersiami) zamiast doradzić przestawienie Małej na mleko
sztuczne dla alergików, zaleciła jedzenie gotowanego ryżu, ewentualnie
gotowanych jabłek i tyle. Ciekawa jestem na ile zdrowe jest mleko matki,
kiedy ta stosuje tak radykalną diete. Ja naiwna znów dałam się przekonać. Po
kolenym miesiącu zatkał mi się kanalik mleczny gdzieś na wysokości dekoltu
(wcześniej nie pomyślałabym, że tak wysoko też są kanaliki). Chirurg doradził
nacęcie piersi, udało mi się go przekonać, żebyśmy spróbowali podobnie jak
poprzednim razem wyleczyć pierś antybiotykami i masażami. Poskutkowało - na
trzy tygodnie. Mała została przestawiona na butelkę. Po trzech tygodniach
nawrót zapalenia w tym samym miejscu i już wtedy nie uciekłam przed nacięciem
i założeniem sączka. Przeżyłam najstraszniejszy w moim zyciu ból. Tydzień
czasu chodziłam na zmianę optrunku i kontrolę - o kosztach nie będę się
rozwodzić. Ponadto już zawsze muszę być pod stałą (raz na pół roku) kontrolą
Specjalisty Chorób Sutka. KARMIENIE NATURALNE pozbawiło mnie radości z
posiadania zdrowego, upragnionego dziecka. Ponosiłam klęskę za klęską, tylko
dlatego, że całe otoczenie wywarło na mnie taką presję. Tym razem nie chcę
by podobne problemy zabrały mi radość pierwszych miesięcy po porodzie
drugiego Maleństwa. Proszę poradźcie co mam robić. Chciałabym, żeby dziecko
mogło wypić tą pierwszą partię mleka - siarę, ale później może już po
tygodniu chciałabym przejść na butelkę. Czy na wstrzymanie laktacji działają
tylko środki farmakologiczne (poprzednim razem łykałam Bromergon, ale po nim
prawie mdlałam)? Są na tm forum mamy, które swoje dzieci karmiły od samego
początku butelką?
Pozdrawiam serdecznie