kinga.1977
28.12.11, 12:47
www.bajkowaoaza.pl
W sierpniu po długich poszukiwaniach wybrałam ten właśnie żłobek dla mojego synka, który od stycznia miał uczęszczać jako 7 miesięczne dziecko. Pierwsze wrażenie było pozytywne, nic nie wzbudziło mojego zaniepokojenia.
Czysto, schludnie, uśmiechnięte opiekunki na czele z właścicielką. Ale to było tylko pierwsze wrażenie i jakże mylne okazało się w efekcie.
W listopadzie zatelefonowałam do właścicielki, że raczej rezygnuję ze swojego miejsca. Jako młoda mama żłobek był dla mnie ostatecznością. Przez cały czas kombinowałam, co mogę zrobić aby jednak moje dziecko mogło mieć opiekę dziadków a nie żłobka. Zaproponowałam właścicielce, że skoro dzwonię z miesięcznym wyprzedzenie to jeśli znajdzie na moje miejsce inne dziecko to podzielmy się wpisowym, które zapłaciłam już w sierpniu. Usłyszałam kategoryczne NIE. Nawet nie interesowało właścicielki, że ja podeślę jej kogoś na moje miejsce. Pani stwierdziła, że ma listę rezerwową dzieci. Godzina nie minęła od mojego telefonu, Pani jednak zmieniła zdanie i zgodziła się, że jeśli kogoś innego znajdę to odda mi wpisowe. Lista rezerwowa okazała się niewypałem.
Ponieważ w życiu różnie się układa to musiałam skorzystać ze żłobka, tym bardziej, że miałam tam miejsce opłacone. Zaczął się okres adaptacji.
1 dzień - spędziłam około 2 godzin wspólnie z dzieckiem. Było ok.
2 dnia miałam zostawić dziecko na 1 godzinę. Tego dnia były również inne Panie na adaptacji. Jak przyszłam po godzinie, Panie były niezadowolone. Właścicielka była bardzo skrępowana obecnością mam. Nie chciała przy mamach karmić dzieci, tłumaczyła się, że ciągle coś musi zrobić, że już pora karmienia dzieci itd. Zamiast się wziąć do roboty i pokazać się od najlepszej strony. Bo to, że ktoś dokonał wpłaty nie równa się z tym, że zostawi dziecko swoje. W pewnym momencie jej syn 3 letni chłopak przeszedł sobie jak nigdy nic po nóżkach mojego synka, który leżał na wykładzinie. Reakcja właścicielki była porażająca. A właściwie jej brak.
Niestety czesne za połowę miesiąca już wpłaciłam, gdyż musiałam przyspieszyć powrót do pracy. Ta sytuacja mnie przeraziła i wówczas wiedziałam, że raczej synek nie będzie tu przychodził. Jednak chciałam zobaczyć co będzie dalej, bo wpisowe 400 i czesne 490 już było wpłacone. A ja zostałam bez opieki do dziecka.
3 dnia w żłobku było dziecko, które miało katar. Gdy zapytałam dlaczego dziecko jest z katarem, odpowiedź była, że to katar od ząbkowania. Nie mając doświadczenia bo to moje pierwsze dziecko, nie poprosiłam o zaświadczenie lekarskie, iż katar nie jest prątkujący.
Następnego dnia moje dziecko było chore, katar, temperatura, kaszel. Pierwsze choroba dziecka – istny szpital w domu.
Zadzwoniłam do właścicielki, iż nie dokończyłam adaptacji i w związku z tym, że dziecko zostało zarażone u niej w żłobku to chcę zwrotu czesnego. Odmówiła. Powymieniałyśmy trochę maili. Chciałam mieć na piśmie jej tłumaczenia. Zaczęła mnie straszyć dodatkowymi kosztami, jeśli nie wypowiem umowy.
Mój argument wyciagnięcia konsekwencji prawnych w stosunku do niej po tym co zrobił jej syn i bardzo słabej jej reakcji – ostudził właścicielce emocje. Oczywiście pyskówka słowna to atut tej Pani.
Drodzy rodzice ! tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Jeśli inne mamy nie zdecydowały się na ten żłobek a miały podobne obawy, warto o tym napisać.
W mailach mam potwierdzenie, iż osoba ta nie nadaje się do prowadzenia takiej placówki mimo, że ma wykształcenie pedagogiczne.
Znalazłam na drugi dzień inny żłobek. SUPER !!!