myszasta11
15.09.07, 17:32
A co tam, miejmy my także swój wątek, w którym nie będzie o torebkach za 1000
zł czy spodniach za 300 zł! :D
Zacznę od siebie. Jestem studentką, pobieram rentę po mamie. Z tego płacę za
wynajem mieszkania, prąd, media, dojazdy. To, co zostanie, idzie w głównej
części na jedzenie (ale nie wizyty w pizzeriach czy kawiarniach, bo nie stać
mnie na tego typu przyjemności), środki czystości i jako takie ubranie...
Kupuję średnio 2 pary dżinsów po 50-60 zł max co pół roku. Sweterki 30-40
zeta, dwa na rok. Bluzki letnie na bazarku, max 20 zł za sztukę. Buty - dwie
pary w ciągu roku, nie droższe niż 50-60 zł. Zaznaczam, że nie kupuję w SH;
próbowałam, ale w moim 80-tysięcznym mieście nie ma żadnych godnych polecenia.
Zawsze trafiałam tam na rzeczy podarte, poplamione albo z innym defektem :/
Dlatego kupuję na bazarku albo w marketach. Ostatnio kupiłam dwie pary dżinsów
w Pepco, po 19,90 za sztukę. Takie tanie chyba ze względu na fason - idealny
dla mnie, osoby liczącej 160 cm wzrostu i mierzącej 86 cm w pasie, o krótkich
nogach. Żadne wszechobecne biodrówki czy rurki. Jestem z nich bardzo
zadowolona, czego nigdy nie mogłam powiedzieć o dżinsach w "normalnych"
sklepach, gdzie 20 cm nogawki było do obcięcia :/
Dziewczyny, gdzie Wy (oczywiście zwracam się do tych z przeciętnymi zarobkami)
zaopatrujecie siebie i ewentualnie swoją rodzinę w ciuchy? Jak często?
Pozdrawiam :)