jasiek111
04.04.05, 20:59
Witam.
Mam do oddania kocurka brązowego pręgowanego. Ma on rok, z nami mieszka około
10 miesięcy. Jest zdrowy (fizycznie) , wykastrowny, szczepiony, odrobaczony.
Kilka miesięcy temu przeszedł zapalenie ucha - całkowicie wyleczone. Z
kotkiem trochę jedzenia, żwirku, witaminy w paście, zabawki. Żadnych
elementów stałych jak transporter czy kuweta. Kotek jest szczupły, smukły i -
co tu dużo mówić - piękny. Tak twierdzą też wszyscy nasi znajomi kociarze.
Wszystko pięknie, nie ? jest niestety jedno ale ...
Kotek mianowicie jest po prostu niesamowity złośnik. Od pierwszego dnia
pobytu z nami gryzł. I mnie i wszystkich naszych gości. Nie toleruje innych
kotów w swoim otoczeniu, mimo prób przyzwyczajenia go do różnych kotów
domowych. Nie gryzie z całej siły, ale w końcu jest jeszcze młody... Nie
toleruje również kwiatków... żadnych - ani doniczkowych ani ciętych.
Wiadomo ,że każdy kotek musi się czasami powściekać. Ale jak Piegus się
wścieka, to najlepiej opuścić mieszkanie. Oczywiście kotek lubi wchodzić
wysoko - który nie lubi? Tylko , że Piegus nie umie omijać dekoracji...
Efektem tego wszystkiego jest brak w naszym mieszkaniu jakichkolwiek ozdób,
kwiatków i tym podobnych elementów dekoracyjnych. W poprzednim mieszkaniu
mieliśmy firanki - do nowego stwierdziliśmy , że nie ma sensu ich zakładać...
Kot niczego i nikogo się nie boi i przed nikim nie czuje respektu.
Jak na takiego typka przystało , jest bardzo inteligentny. Bardzo szybko
orientuje się , jak otworzyć szafę, drzwi, czy jak zapalić światło. Potraił
skoczyć na antyrame wiszącą na ścianie i uwiesić się jej... niestety nie
potrafił zejść - żona go zdjęła. Z rozpędu potrafi przebiec po ścianie około
2 metrów na wysokości metra. Średnio lubi ludzi nie lubi pieszczot, chociaż
potrafi mruczeć przy głaskaniu - ale tylko przez sen albo jak jest śpiący.
Opisałem najlepiej jak umiałem. Mam nadzieję, że jego minusy wynikają na
przykład z braku akceptacji nas jako mieszkających w tym samym domu i u kogoś
innego będzie to normalny i kochany kotek. Gwarancji jednak nie ma żadnej.
Był i jest niejadek. Może dlatego taki szczupły. Jestem z Warszawy i chętnie
podrzucę go nowemu właścicielowi w tym mieście. Jeżeli jest wśród Was chętny
twardziel, proszę o szybki odzew, gdyż czuję się pokonany przez własnego kota.
Dla własnego spokoju psychicznego nie pisałem o stratach materialnych i
moralnych powstałych z uwagi na zamieszkiwanie razem z Piegusem.
Uprzedzam również, że jestem miłośnikiem kotów, nie jet to mój pierwszy kot i
zapewne nie ostatni. Proszę też nie pisać żeby poczekać, bo on się zmieni...
Nie zmieni się...
pozdrawiam - jasiek