kiks4
27.02.23, 10:25
Mieszkamy na wsi i co roku obserwujemy to samo- ktoś przywozi "zbędnego" kota i tu go wypuszcza. Bo kot sobie poradzi sam. Złapie myszkę lub ptaszka i będzie szczęśliwy.
Otóż nie poradzi sobie. Bo po pierwsze kot chowany w domu nie został przez matkę nauczony umiejętności łowieckich. A po drugie- całkiem zwyczajnie na wsi nie ma już myszy. Nie ma stodoły pełnej zboża, bo kombajn zebrał ziarno w polu. Nie ma kur, przy których myszy się pożywią, bo fermowe jajka mieszkańcy wsi kupują w sklepie. No i całkiem zwyczajnie kot skazany jest na długą i bolesną śmierć głodową.
A skąd wiem, że to podrzucony kot? Bo jest bardzo ufny wobec ludzi, łasi się i oczekuje pieszczot. Tej sztuki stary kot, dziko chowany, nigdy się nie nauczy.
Przyszedł do nas po prośbie kolejny kot- vide zdjęcie. Zagłodzony, żebra wystawały mu poprzez sierść, prosił błagalnie o coś do zjedzenia. Teraz mamy kłopot- po pierwsze ten kot nas przeżyje, nie chcemy znów skazywać go na poniewierkę.
Po drugie- nasze wcześniej przygarnięte koty nie akceptują intruza.
Czy znajdzie się ktoś, kto zechce go przygarnąć. Czarcik odwdzięczy się miłością i mruczeniem na zawołanie.
Nazwaliśmy go Czarcik, bo jego bardzo nietypowe futerko tak nam się kojarzy .
A jeśli sami nie możecie kota przyjąć- popytajcie wśród znajomych