eryk2
01.08.05, 23:47
Kilka lat temu wybuchła w Szczecinie afera dotycząca opłat za wstęp do
katedry. Początkowo owym podatkiem mieli być objęci tylko goście z Rzeszy (w
wysokości 1 euro - wiosna 2003). Później kryska przyszła i na mieszkańców
wschodniej części ziem nad Odrą i Bałtykiem. Przed dwoma miesiącami byłem
uczestnikiem nieprzyjemnego incydentu - do Szczecina przyjechały z występami
dwa zespoły zza wschodniej granicy RP (ich imprezy były otwarte,
niebiletowane). Gdy chcieli zwiedzić katedrę, okazało się, że trzeba zapłacić
po 10 zł od łebka (było to ok. 30 osób). Panienka żądająca opłaty trochę
zmiękła, gdy dowiedziała się, że to bida ze wschodu (w dodatku częściowo
młodzież szkolna), ale nadal żądała 120 zł od całości (zniżka grupowa?). Na
żądanie widzenia się ze zwierzchnikiem odpowiedziała, że wszyscy ojczulkowie
są na lekcjach religii. W grupie znalazła się przewodnicząca Federacji
Organizacji Polskich na Ukrainie, p. Emilia Chmielowa i obiecała zrobić
odpowiednią antyreklamę w polskich środowiskach Szczecinowi (a osobliwie
szefowi katedry). Po dwóch miesiącach trafiłem tam z powrotem z czteroosobową
rodziną ze Lwowa. Tym razem cerberowała starsza oberjędza. Na żądanie zapłaty
za wstęp usłyszała, że przecież to nie wycieczka (ojciec, matka, siedemnasto-
i sześcioletnia córka), na co stwierdziła: "Mają kamerę video". Mimo
zapewnień, że kamerę mogą zostawić u niej na przechowanie i wejdą tylko na
kwadrans do środka, była nieubłagana. Kiedy powiedziałem, że we Lwowie może
wejść do dowolnego kościoła lub cerkwi bez biletu, usłyszałem: "Ale tu jest
Polska". No to pańcia dowiedziała się ode mnie, że żaden papież nie pomoże
jej i jej zwierzchnikom wobec postępowania.
A teraz kilka morałów:
- w katedrze św. Wita na Hradczanach w Pradze czeskiej wejście jest za darmo,
płaci się tylko za wstęp do wybranych miejsc (prezbiterium, skarbiec), a jest
to zabytek przewyższający o kilka klas szczecińską kapliczkę z ul. Grodzkiej
(podobnie jest w Kamieniu Pomorskim - płatny jest np. skarbiec)
- we Wrocławiu ani Warszawie nie przypominam sobie podobnych przepisów (w
Krakowie wstęp jest płatny w kościele Mariackim, ale to też nie ten szczebel
co Szczecin)
- w Paryżu nie płaci się za wejście do Sacre Coeur, bilety są natomiast w
kościele Inwalidów (grób Napoleona) - nauczony przez katolickiego
integrystę "niegdy nie wchodzę do kościoła, gdzie wstęp jest płatny", nie
zaszczyciłem tego drugiego, byłem w pierwszym (w Szczecinie też nie
zaprowadzę już nikogo, żadnej grupy ani indywidualnych znajomych)
- a mogło być tak miło: dwa tygodnie temu byłem świadkiem uroczej wycieczki
dwóch świeckich po kościele na Krzekowie, gdzie proboszcz pokazywał detale
wnętrza zupełnie obcym sobie ludziom, opowiadał o renowacji kościoła,
historii otoczenia świątyni - wszystko bezpłatnie (narzekał tylko
na "protestanckie niemieckie kutwy", które nie dbały o zabytek do 1945, oraz
wyrażał się z wyższością o ukraińskich robotnikach, którzy u niego pracują:
doznałby zawału, gdyby się dowiedział, że jeden z jego słuchaczy jest
protestantem, drugi Ukraińcem, a obaj są jednopłciowym małżeństwem, ale
zostało mu to oszczędzone)
- sądząc z postępów prac budowlanych wokół katedry, pieniądze z wymuszanych
biletów idą od samego początku na kolejny pałacyk proboszcza-dobrodzieja (a
nie, jak szumnie deklarowano, na najpilniejsze remonty obiektu zabytkowego -
w dodatku obecnie księżulo zacharapci pieniądze z UE na budowę wieży, walcząc
o te dotacje z lobby koszalińskim w sejmiku, więc 2,5 euro z każdego biletu
będzie miał na fajki, bryki, sedesiki)
- ks. mądralińskiemu, który wpadł na pomysł tak dochodowego interesu,
dedykuję historyjkę o pewnym papieżu, który usiłował zmusić owieczki w jednym
z północnych krajów, aby płaciły daninę na rzecz budowy kolejnej katedry w
Rzymie - wśród owieczek znalazł się pewien mnich-augustianin, który w 1517
wypowiedział posłuszeństwo bossowi z południa, a potem za jego przykładem
poszło pół Europy Zachodniej - bazylika w Rzymie stanęła, tylko dochody się
drastycznie zmniejszyły (i tak jest do dzisiaj); podobno zresztą wstęp do
owej świątyni też jest bezpłatny (nie wiem, nie byłem, opowiadał mi ktoś, kto
pojechał tam kilka dobrych lat temu), zresztą to akurat nieważne - współczuję
katolikom rzymskim takich duszpastuchów (licencja na to słówko - ks. J.
Tischner)
- zakończę cytatem z Bertolta Brechta o amerykańskich kapitalistach: "Gdyby
mogli, zażądaliby od pisuaru pieniędzy za siki" (mądremu dość, jak mawia o.
dyktator - zgadnij, koteczku, do kogo adresuję te słowa?). Amen