Dodaj do ulubionych

Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają papiery

20.11.10, 10:31
Yap... Szczera prawda. Jak chcę kupić na uczelni komputer to muszę spędzić kilka dni nad pisaniem szczegółowej specyfikacji, w której nie mogę użyć nazwy własnej (np. Intel i7 XXX) tylko same parametry. Jak to zrobię źle to dostanę atrapę a nie komputer...

Następnie idzie to na przetarg publiczny, cała procedura trwa koszmarnie długo, więc zamówiony w maju komputer otrzymam najwcześniej w wrześniu po cenach... majowych + marża.

Przetarg czasami się nie uda bo nikt do niego nie wystartuje więc trzeba powtórzyć przetarg a czasami pieniądze przepadną bo trzeba je wydać w rok... Zdarza się, że firma która wygrała przetarg to ,,krzak'', dostarczą zamówiony sprzęt ale później znikną więc egzekwowanie gwarancji jest mega trudne.

A mogło by być znacznie prościej: mam pieniądze, idę do firmy której ufam, w której kupiłem już wiele sprzętu i mi kitu nie wcisnęli, firmie która istnieje od 10 lat więc prawdopodobnie nie upadnie jutro. Tylko ktoś musi mi zaufać! Niech mnie weryfikują wyrywkowo co jakiś czas - to będzie tańsze niż tracenie wielu dni na przygotowywanie i pielęgnowanie przetargu.
Obserwuj wątek
    • stemp10 Trzeba jeszcze powiedzieć o kolejnych etatach 20.11.10, 10:41
      Na każdym wydziale jest przynajmniej jedna osoba która tylko zajmuje się owymi zamówieniami publicznymi.
      • Gość: darek Re: Trzeba jeszcze powiedzieć o kolejnych etatach IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.11.10, 23:23
        ale jesli probowales zdac sie na taka osobe i dostales to co chciales to jestes szczesciarzem
    • Gość: ggdh Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.ucd.ie 20.11.10, 10:45
      Wlasnie koncze doktorat "za granica" i powoli mysle o powrocie, ale czytajac rozne artykuly i opinie ludzi po prostu mi sie odechciewa :-( Sam fakt wysykosci pensji na poczatek to jest wlasciwie policzek - nie po to sie ucze 20 lat, zeby dostawac 2100zl na reke.
      Przed przeczytaniem tego artykulu nie zzdawalem sobie sprawy jak to dziala w PL, a najwidoczniej dziala TRAGICZNIE! Jak mam potrzebe cos kupic (ta sama branza, co wspomniana w artykule - chemia) to zamawiam i zazwyczaj jest na nastepny dzien. Zwloka w badaniach jest zerowa. Potrzebny komputer? Jeden telefon do dzialu IT i po godzinie cos tymczasowego stoi na biurku, po nastepnych dwoch dniach przyjezdza kurier z nowym sprzetem.

      Jakos trudno mi sobie wyobrazic jak te "miliardy z EU moga byc wykorzystane skoro wydanie 200zl na butelke odczynnika to jest nie-wiadomo-co i trzeba nad tym spedzic tyle czasu.

      I niech mi ktos zarzuci niepatriotyzm w takiej sytuacji... :(
      • Gość: bella96 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: 195.82.180.* 20.11.10, 10:48
        Wracaj, trzeba tu ludzi z głową bo inaczej będzie pustynia.
        Ale będziesz musiał się przyzwyczaić do trochę innych realiów funkcjonowania - dla pracownika administracyjnego na uczelni publicznej jesteś wrogiem.

        Pozdrawiam,

        P.
        • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 13:59

          Nie wracaj - szybciej ta atrapa państwa upadnie albo ludzie wyjdą na ulicę i może wtedy wreszcie coś się zmieni. Bo zmienić może tylko jakiś wstrząs.

          Ustawa o zamówieniach publicznych służy chyba tylko temu, żeby zablokować wydawanie i tak skromnych środków. Przykład z własnego podwórka: przyznano mi pieniądze na komputer dla doktoranta. Zamówienie złożone w maju, do dzisiaj komputera nie ma. Komputer miał w założeniu służyć do realizacji projektu, spędziliśmy kilka dni, żeby ten projekt miał ręce i nogi.

          Inny przykład: chciałem kupić kilka kluczy USB, co było możliwe tylko przez wewnętrzną komórkę, która przepchnęła przetarg z wybraną firmą. Efekt: mogę zamówić tylko to co jest w magazynie albo na liście. Padło na jakiś tam model pamięci Kingstona - uczelnia PO PRZETARGU sprzedała mi te klucze po 30 PLN, podczas gdy w np. w Komputroniku są dostępne za 25 PLN, a w sieci można znaleźć nawet za 22 PLN. Czy ktoś widzi w tym sens?

          Jako pracownik uczelni jestem ciągle traktowany jako potencjalny złodziej, choć pieniądze z trudem uzyskana w drodze konkursów traktuję tak, jak z własnej kieszeni i chciałbym jest wydać z najlepszym efektem. Bo nikt mi nic nie da. Ale moja uczelnia wie lepiej - woli zapłacić za to samo 20-30% drożej i to jeszcze w majestacie prawa, ,,chroniąc'' pieniądze podatnika. To tylko drobny przykład, bo tak jest ze wszystkim. Żeby kupić mysz komputerową trzeba napisać podanie i zorganizować przetarg.

          Nie wracaj, im dłużej żyję, tym bardziej jestem przekonany, że ten kraj jest nieuleczalnie chory. Wredni ludzie, wredni sąsiedzi, wszędzie dresy, chamstwo, biurokracja i brak szacunku dla człowieka i pracownika. Nie wracaj - ja mam swoje lata i strasznie żałuję, że w odpowiednim czasie nie wyjechałem. Życie ma się jedno.

          • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 14:29
            > Ustawa o zamówieniach publicznych służy chyba tylko temu, żeby zablokować wydaw
            > anie i tak skromnych środków. Przykład z własnego podwórka: przyznano mi pienią
            > dze na komputer dla doktoranta. Zamówienie złożone w maju, do dzisiaj komputera
            > nie ma. Komputer miał w założeniu służyć do realizacji projektu, spędziliśmy k
            > ilka dni, żeby ten projekt miał ręce i nogi.
            a winna ustawa, czy pan Heniu z dzialu zamowien, ktory sobie z byle konkursem ofert nie potrafi poradzic? cos mi sie zdaje, ze to w jeden dzien mozna wszystkie papierki zalatwic...
            o ile nie utkwi sie na "zyczliwych" na wlasnym podworku...
            ps. w duzych korporacjach sa podobne zasady, w niektorych branzach nawet gorsze (autoryzacja sprzedawcy, itp. ;) I co? ja potrafilem caly "przetarg" na sredniej wielkosci zakupy rozegrac w ciagu 1 dnia (w miedzyczasie zalatwiajac wiele innych spraw). Kolega zza biurka przez trzy dni marudzil, jaka skomplikowana ta procedura, ile kosztuje jego dzien pracy i w ogole. Po trzech dniach nadal byl w polu, bo "procedury zle"...

            > pieniądze z trudem uzyskana w drodze konkursów traktuję tak, jak z własnej kie
            > szeni i chciałbym jest wydać z najlepszym efektem.
            Ty jeden. a wsrod twoich kolegow ilu takich, co by sobie prywatne dyski zewnetrzne kupili?
            no coz, dostaje ci sie rykoszetem za oszustwa innych...

            > bo tak jest ze wszystkim. Żeby kupić mysz komputerową trzeba napisać podanie i
            > zorganizować przetarg.
            Przetarg? czy moze wystarczy konkurs ofert? pomijajac, ze takie sprawy pewnie mozna zalatwic przez firmy typu corporate express, mowisz i masz ;) No, ale raz na rok trzeba zrobic przetarg na ogromna kwote, corporate czy komputronik ;)
            widzisz, nie problem w procedurach, problem w nieznajdowaniu rozwiazan...

            > Nie wracaj, im dłużej żyję, tym bardziej jestem przekonany, że ten kraj jest ni
            > euleczalnie chory. Wredni ludzie, wredni sąsiedzi, wszędzie dresy, chamstwo, bi
            > urokracja i brak szacunku dla człowieka i pracownika.
            i tylko tys jest swiety, tylko tys jest panem?
            ciekawe, czy twoi koledzy nie powiedzieli by o tobie tego, co sam o nich piszesz?
            • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 15:07
              > a winna ustawa, czy pan Heniu z dzialu zamowien, ktory sobie z byle konkursem o
              > fert nie potrafi poradzic? cos mi sie zdaje, ze to w jeden dzien mozna wszystki
              > e papierki zalatwic...

              Ja nie wiem, kto jest winien. Wiem, że ta ustawa nie działa jak powinna. Korporacje rządzą się być może innymi prawami, wyobrażam sobie, że przynajmniej szefom i zarządowi zależy, żeby zarabiać i rozwijać firmę. Na uczelni nie ma tego ,,problemu'' dlatego to wygląda jak wygląda. Życie mnie nauczyło, że jeśli zapytam urzędnika czy można tak zrobić, jak chcę odpowie na wszelki wypadek, że nie można.

              > Ty jeden. a wsrod twoich kolegow ilu takich, co by sobie prywatne dyski zewnetr
              > zne kupili?
              > no coz, dostaje ci sie rykoszetem za oszustwa innych...

              To jest właśnie podejście administracji - wszyscy kupują sobie twarde dyski do domu, więc trzeba zorganizować przetarg. Ale co za różnica, gdy ktoś kupuje ten twardy dysk w przetargu czy poza przetargiem. Jeśli może ten dysk wynieść z roboty do domu i będzie na nim gromadził filmy to go kupi w przetargu i tak wyniesie, widzisz tu jakiś związek z tematem dyskusji? Reprezentujesz typowy sowiecki typ myślenia, że każdy człowiek to potencjalny złodziej i defraudator. Jeśli ktoś kupuje sprzęt, żeby go potem ukraść z pracy to ustawa o zamówieniach publicznych mu w tym nie przeszkodzi. To jest kwestia wewnętrznej kontroli, ewidencji środków.

              Ale coś mi się widzi, że każdy mierzy innych własną miarą.


              > > bo tak jest ze wszystkim. Żeby kupić mysz komputerową trzeba napisać pod
              > anie i
              > > zorganizować przetarg.
              > Przetarg? czy moze wystarczy konkurs ofert? pomijajac, ze takie sprawy pewnie m
              > ozna zalatwic przez firmy typu corporate express, mowisz i masz ;) No, ale raz
              > na rok trzeba zrobic przetarg na ogromna kwote, corporate czy komputronik ;)

              Nie bardzo mam z Tobą o czym dyskutować, bo wygląda na to, że rozmiar tej paranoi jednak przerasta Twoje wyobrażenia :). Tak panie kolego, żeby kupić mysz na uczelni najpierw trzeba to zgłosić do działu aparatury, zamówienia są zbierane i rozpatrywane raz na kwartał. Zakup myszy w trybie poza przetargiem jest dopuszczalny jeśli nastąpiła awaria, ale wtedy trzeba napisać podanie, w którym jest to szczegółowo opisane. A potem jeszcze kilka podpisów (musi to iść droga służbową, z dziekanem włącznie), konkurs ofert i już po dwóch tygodniach mysz jest na biurku. W normalnym trybie czekamy 6 miesięcy na zakup kilku wentylatorów, które się zatarły.




              • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 19:32
                > Ja nie wiem, kto jest winien. Wiem, że ta ustawa nie działa jak powinna.
                ja nie wiem, ale w razie czego zmienmy ustawe, bo pana Henia nikt nie ruszy?

                > Korporacje rządzą się być może innymi prawami
                innymi? moloch jest moloch i basta ;)

                >, wyobrażam sobie, że przynajmniej szefom i zarządowi
                strasznie ciezko pilnowac to, co dzieje sie na szczeblu lokalnym. Wiec skoro firma ma wyniki, to nie wnika, jakie procedury rzadza zakupami papieru do ksera... niestety, mimo tego, ze firma prywatna, to w polskich oddzialach to czesto funkcjonuje na zasadzie: kogo lubi Heniu, ten ma papier ;)

                > m urzędnika czy można tak zrobić, jak chcę odpowie na wszelki wypadek, że nie m
                > ożna.
                niestety, urzedactwo to choroba toczaca nasze urzedy. Generalnie, z niechciejstwem ludzi spotkasz sie WSZEDZIE. Choc nie powiem, sam osobiscie musze pochwalic urzad miejski (nie, nie Wroclawia) za sposob zalatwiania spraw. ale to nie efekt lepszej ustawy - raczej lepszych ludzi. A to, jacy sa ludzie zalezy glownie od gospodarza (prezydenta, rektora, itp.).
                ps. na pewnej politechnice wydzial, na ktorym sie uczylem, podobno nie mial wiekszych problemow z zakupami. Kolega, ktory nie jest nawet pracownikiem, wybieral ktora firma wyposazy CALA PRACOWNIE w komputery. Musial sie odpowiednio wysoki kierownik zgodzic (katedry, instytutu, dziekan - zaleznie od kwoty zakupu, na drobiazgi decyzje podejmowali wykladowcy) i sie kupowalo z automatu. Stojacy tuz obok wydzial TEJ SAMEJ uczelni ... no coz, potrafilo to wygladac tak, jak opowiadasz. Czy sugerujesz, ze na moim wydziale zalatwili sobie lepsza oferte?
                ps. skuteczna metoda: ciagle molestowanie o PODSTAWE PRAWNA. Jak chca robic przetarg, to niech podadza podstawe prawna (ale nie ustawe - PARAGRAF!). No jak, nie zna sie? Znaczy nie trzeba przetargu ;) A jako naukowiec (a wiec czlowiek chyba inteligentny) moze zapoznaj sie ze zrodlem, jak do zapytania podstawe prawna dorzucic swoja kontr-podstawe (no, bo skoro nie ma, ze musi byc przetarg, a zgodnie z artykulem takim a paragrafem takim, wystarczy konkurs min. 3 oferty - to tu sa trzy oferty, ta jest najtansza ;) i urzedas musi przyznac nam racje ;)

                > To jest właśnie podejście administracji - wszyscy kupują sobie twarde dyski do
                > domu, więc trzeba zorganizować przetarg.
                Nie, wszyscy dostaja prywatnie duzego pendriva w ramach podziekowan za wybranie 'wlasciwej" firmy ;) no wiec trzeba trzeba ograniczyc te zakupy prywatne na koszt uczelni ;)

                > Ale co za różnica, gdy ktoś kupuje ten
                > twardy dysk w przetargu czy poza przetargiem.
                No, ogromna - bo zaraz sie okaze, ze dysk kosztuje tyle co dwa laptopy... a na koncie prywatnym kupujacego pojawia sie przelew na polowe zysku ;)

                > Jeśli może ten dysk wynieść z roboty do domu i będzie na nim gromadził filmy to go kupi w
                > przetargu i tak wyniesie, widzisz tu jakiś związek z tematem dyskusji?
                To juz inna para kaloszy. Zakup ktos musi zaakceptowac - wiec jesli naprawde nie jest potrzebny, to kierownik katedry/wydzialu/itp. w ogole nie powinien wydac zgody, wtedy sobie go niekupisz bez przetargu.

                > Reprezentujesz typowy sowiecki typ myślenia, że każdy człowiek to potencjalny złodziej
                widzisz, procedury firm prywatnych oraz te zapisane w ustawach wielu krajow demokratycznych wychodza z tego samego zalozenia. Widac, kapitalizm to sami sowieci ;)

                > ktoś kupuje sprzęt, żeby go potem ukraść z pracy to ustawa o zamówieniach publ
                > icznych mu w tym nie przeszkodzi.
                W tym nie, ale pod ta decyzja ktos sie podpisuje, ktos sprzetem inwentaryzowanym zarzadza. ustawa o przetargach ogranicza mozliwosc "gratyfikacji" za wybor nieuzasadnienie drogiej firmy... moze pora zrozumiec, po co ta ustawa powstala, a nie zbaczac z tematu?

                > Ale coś mi się widzi, że każdy mierzy innych własną miarą.
                Ja cie mierze miara ustalona w ustawie.

                > Nie bardzo mam z Tobą o czym dyskutować, bo wygląda na to, że rozmiar tej paran
                > oi jednak przerasta Twoje wyobrażenia :).
                Nie. To prostota rozwiazania przerasta twoja wyobraznie. Wierz mi, to naprawde mozna zalatwic naprawde prosto. I z ogromnymi oszczednosciami dla uczelni.
                Wiec wytlumacze jeszcze raz:
                oglaszam przetarg na zakup materialow biurowych, na kwote ok. miliona zlotych. bez wyszczegolniania jakich. Ceny musza byc atrakcyjne, warunki dostawy tez, i w ogole. Do wydzialu zamowien publicznych zglasza sie 200 firm, wydzial wybiera najlepsza, podpisuje z nimi umowe. No i teraz chcesz myszke, wysylasz do firmy zgloszenie, numer katalogowy (zeby potem nie bylo, ze chciales czarna a masz szara na ps/2 ;)i nic wiecej. po miesiacu firma wysyla zestawienie, kto ile za ile zamowil, i wysyla fakture, za ktora uczelnia placi. I gdzie tu paranoja? Ze trzeba jeden przetarg na pare milionow zrobic? A moze w tym, ze pan Kaziu nie musi jezdzic co dwa dni po ryze papieru bo sie doktoranty zorganizowac nie umieja i na miesiac na zapas okreslic, zamiast tego koszt przesylki jest za darmo, a pan Kaziu nie spala paliwa za panstwowe pieniadze?


                > Tak panie kolego, żeby kupić mysz na
                > uczelni najpierw trzeba to zgłosić do działu aparatury,
                i to wlasnie jest niewlasciwe rozwiazanie, a nie niewlasciwa ustawa.

                > zamówienia są zbierane i rozpatrywane raz na kwartał.
                Czy wynika to z ustawy, czy moze z ustalen wewnetrznych uczelni? jesli to drugie, to krzycz glosno: glupi rektor, glupi rektor, a nie czepiaj sie ustawy...

                > na biurku. W normalnym trybie czekamy 6 miesięcy na zakup kilku wentylatorów, k
                > tóre się zatarły.
                kolega, takze na uczelni, tego typu sprawy zalatwial w ciagu kilku dni. O ile akurat dziekan byl na wyjezdzie, bo zdarzalo sie nawet jeszcze tego samego dnia zalatwic...
                • Gość: nica Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 20:03
                  > oglaszam przetarg na zakup materialow biurowych, na kwote ok. miliona zlotych.
                  > bez wyszczegolniania jakich. Ceny musza byc atrakcyjne, warunki dostawy tez, i
                  > w ogole. Do wydzialu zamowien publicznych zglasza sie 200 firm, wydzial wybiera
                  > najlepsza, podpisuje z nimi umowe. No i teraz chcesz myszke, wysylasz do firmy
                  > zgloszenie, numer katalogowy (zeby potem nie bylo, ze chciales czarna a masz s
                  > zara na ps/2 ;)i nic wiecej. po miesiacu firma wysyla zestawienie, kto ile za i
                  > le zamowil, i wysyla fakture, za ktora uczelnia placi. I gdzie tu paranoja? Ze
                  > trzeba jeden przetarg na pare milionow zrobic? A moze w tym, ze pan Kaziu nie m
                  > usi jezdzic co dwa dni po ryze papieru bo sie doktoranty zorganizowac nie umiej
                  > a i na miesiac na zapas okreslic, zamiast tego koszt przesylki jest za darmo, a
                  > pan Kaziu nie spala paliwa za panstwowe pieniadze?

                  Takie podejście działa w przypadku akcesoriów biurowych, ale nie w przypadku jednego zamówienia na specjalistyczne urządzenie, budowane na specjalne zamówienie, które musi zostać dostarczone w ciągu kilku miesięcy, czy roku, aby zdążyć przed rozliczeniem przyznanego grantu. To dwie zupełnie różne sprawy.

                  Inną kwestią jest to, że np. uczelnia podpisuje taką umowę na dostarczanie sprzętu komputerowego (całych, gotowych zestawów, bo nikt się nie będzie bawił w dobieranie indywidualnych podzespołów) i taka umowa wchodzi w życie po paru miesiącach przetargu i trwa przez kolejnych parę lat. Ostatnio miałam okazję przeglądać, co moja uczelnia proponuje w ramach takiego właśnie przetargu (chodzi o sprzęt, który można zamówić i powinien być dostępny od ręki). Komputery z tej listy to aktualnie low-end - być może użyteczny na wydziałach humanistycznych, gdzie na dobrą sprawę wystarczyłaby maszyna do pisania i mozliwość odebrania poczty, ale wiele więcej sie na nich zrobić nie da. Technologia zmienia się w tak szybkim tempie, że w przypadku sprzętu komputerowego kilkuletnie przetargi po prostu nie mają sensu.
                  • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:17
                    > Takie podejście działa w przypadku akcesoriów biurowych, ale nie w przypadku je
                    > dnego zamówienia na specjalistyczne urządzenie,
                    a wedlug jakiego kryterium wybierasz dostawce takiego urzadzenia? Bo pewna firma powiedziala, ze ona potrafi? a moze jest 20 innych firm, ktore tez potrafia, a potrafia to zrobic 2x taniej? no i tu pies pogrzebany - zeby nie marnotrawic pieniedzy, skoro mozna taniej.
                    wiesz mi, ze akurat w tej kwestii firmy prywatne dzialaja dokladnie tak samo...
                    co najwyzej, potrafia swoich panow Heniow zagonic do roboty i powiedziec, ze jedne papierki sa wazniejsze od drugich, jak ktorykolwiek papierek od WSM (Wysoce Specjalizowanej Maszyny) bedzie lezal cala godzine na jego biurku, to z pracy wylatuje. ze inne leza od miesiaca - nie wazne, papierek od WSM ma zalatwic w ciagu godziny ;)

                    > rzęt, który można zamówić i powinien być dostępny od ręki). Komputery z tej lis
                    > ty to aktualnie low-end
                    byc moze warto pogadac z firmami prywatnymi, bo te potrafia sie jakos zorganizowac, a oferta jest co 2-3 miesiace aktualizowana...

                    > ybkim tempie, że w przypadku sprzętu komputerowego kilkuletnie przetargi po pro
                    > stu nie mają sensu.
                    znam firmy, ktore tez stosuja wieloletnie przetargi, a mimo to kupujac wciaz aktualny sprzet...
      • Gość: scrutinizer Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.nyc.res.rr.com 20.11.10, 11:41
        Nie wracaj. Takich jak ty i tak w Polsce jest za dużo. 20 lat nauki to nie są żadne kwalifikacje. Jak ci tak bardzo zależy na kasie to się przekwalifikuj. Prawo patentowe jest dla ciebie idealną karierą.
    • Gość: bella96 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: 195.82.180.* 20.11.10, 10:45
      Dokładnie tak.
      Ceny, które płaci się w ramach przetargów są z księżyca wzięte.
      Taniej kupiłbym komputery lub monitory tuż za rogiem i do tego markowe, bo ceny są sprzed pół roku.

      Kolejny problem - jedynym kryterium przetargów jest cena - i skutek z tego taki, że dostajemy na Wydział jakieś składaki, z których na dzień dobry pada 50% a pozostałe 25% w ciągu roku od momentu instalacji. Niby jest gwarancja, ale co z tego? Jak ja mam prowadzić zajęcia, skoro co chwilę trzeba konfigurować maszyny od zera, bo albo przychodzą "zastępcze" zupełnie inne od tych, które dostaliśmy, albo jeden z komponentów jest "wymieniony" na sprawny (ale inny od pozostałych) skutkiem czego mam w laboratorium na 15 PCtów 5-6 różnych wersji, co w praktyce uniemożliwia zrobienie jakieś zdalnej instalacji czy klonowanie.
      I tak w kółko. Do tego sterta papierów do wypełnienia, specyfikacja musi być ściśle zgodna z wprowadzonymi przez "pełnomocnika", a jak chcę inne, to trzeba wypełnić 5 stron papierów na każdy produkt.

      Pytacie, co się dzieje z tymi unijnymi milionami i miliardami? Idą w gwizdek -
      90% czasu poświęcanego na "pracę naukową" to instalacja Windows i pisanie papierów ... to nie jest normalne. Na mojej Alma Mater stosunek pracowników administracyjnych do naukowych wynosi 60 / 40 przy czym to jakoś my ciągle wypełniamy sterty papierów, odwalamy robotę pracowników technicznych czy zajmujemy się administracją systemami informatycznymi. Do tego dochodzi edukacja, więc lekko licząc czasu na pracę naukową jest tyle, co po położeniu dzieci spać, zanim się padnie na pysk.

      Pozdrawiam i mimo wszystko życzę wytrwałości,

      P.
      --------------------
      Mój sposób na komercjalizację nauki
      • Gość: Luke Pozdrowienia dla prof. Kafarskiego. IP: *.c198.msk.pl 20.11.10, 10:59
        Ech.. co to były za czasy ;) Pamiętam jak na zajęciach z mechanizmów reakcji enzymatycznych prof. Kafarski powiedział, że egzaminu nie będzie bo to tak trudny materiał, że sam by nie zdał ;). Zajęcia tak samo trudne jak i ciekawe.
        A i "zwykła" chemia organiczna była b. ciekawie poprowadzona.. w ogóle, to było to...
    • Gość: anna kowalczyk Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 10:56
      Niestety, zgadzam się w 100% z treścią artykułu. Zespół, w którym pracuję, otrzymał w marcu informację o przyznanym grancie na zakup specjalistycznej aparatury, a zakupy nie zostały jeszcze zakończone z powodu przeciągających się procedur administracyjnych. Szef projektu tylko wisi na telefonie i biega z kolejnymi papierkami, zbierając podpisy - rektora, kwestora, dziekana, kierownika działu zamówień publicznych, itp. - pod każdym świstkiem.
      • jkredman a może to szef jest do kitu - jako admionistrator 20.11.10, 14:51
        a nie procedury, które wymagają wybór spośród przyrządów spełniających kryteria, a nie na podstawie widzimisię

        występował o grant a nie zainteresował się przygotowaniem, opisaniem, scharakteryzowaniem i sparametryzowaniem swoich potrzeb

        jeżeli ktoś nie potrafi przygotować tak prostej sprawy jak opis cech urządzenia lub przyrządu - bez wskazywania nazwy - to należy też mieć spore wątpliwości co do efektów i potrzeb jego pracy naukowej
        • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 15:24
          Chodzi o to, że zakupy nawet podstawowego sprzętu typu mysz, drukarka trwają w/g przepisów pół roku. Tu nie chodzi o to, że ktoś jest kiepskim administratorem i nie umie się określić. Zakup aparatury specjalistycznej wykracza daleko poza obrazek, który przedstawiłeś.

          Ale z drugiej strony, widząc tu tyle pogardy dla naukowców: co oni właściwie badają, potrzebny im jest tylko Excel więc po co te komputery, to wszyscy złodzieje i przekrętasy, którzy kupują twarde dyski, żeby gromadzić pirackie filmy w domu - co tu można wytłumaczyć...
          • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 15:39
            Gość portalu: gizmodo napisał(a):

            > Ale z drugiej strony, widząc tu tyle pogardy dla naukowców: co oni właściwie ba
            > dają, potrzebny im jest tylko Excel więc po co te komputery, to wszyscy złodzie
            > je i przekrętasy, którzy kupują twarde dyski, żeby gromadzić pirackie filmy w d
            > omu - co tu można wytłumaczyć...

            No ale czyja to jest wina? Sami sobie wyrobiliście taką opinię w społeczeństwie. A teraz skomlecie i płaczecie... Zauważ, że wiele z osób wypowiadających się tu krytycznie o zachowaniach naukowców to sami naukowcy i doktoranci.
            • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 15:43
              To Ty napisałeś gdzieś wyżej o zajęciach z głupią krową, której jeszcze nie wy#%#%# z uczelni? To jest właśnie to ,,społeczeństwo'', które sobie wyrobiło opinię.
              • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 16:19
                Nigdzie nic takiego nie napisałem, nie widzę zresztą takiego wpisu. Za to po twoim komentarzu widać, że bardzo lubisz bezpodstawnie szkalować i oczerniać innych ludzi. To są właśnie ci naukowcy, którzy później dziwią się, że mają złą opinię w społeczeństwie.
                • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 16:25
                  Wpis został prawdopodobnie usunięty, był adresowany do użytkownika Milla, wyjątkowe dno, jeśli ktoś się zwraca w taki sposób do nauczyciela, nawet anonimowo.

                  Apropos szkalowania innych to przeczytaj sobie jeszcze raz co sam napisałeś post wyżej.

                  • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 16:38
                    Przeczytaj sobie lepiej swój poprzedni post, bo to jest najlepszy przykład na szkalowanie. Przykre, że nie widzisz w tym nic złego, ale widocznie u was takie metody są na porządku dziennym. Pomyśleć, że kiedyś wydawało mi się, że otrzymanie dyplomu doktora wiąże się także z nieco wyższymi kompetencjami moralnymi. Takich właśnie mamy naukowców - aroganckich, chamskich, butnych, na żenująco niskim poziomie kultury, którzy jedyne, co się w życiu nauczyli, to wiecznie wyciągać rękę po pieniądze z kieszeni podatników, samemu nie dając nic w zamian.
                    • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 16:53

                      No cóż, ,,społeczeństwo'' ma zawsze racje, bo sobie wyrobiło opinię. Spróbuj przeanalizować - dla zasady co napisałem. Nie atakowałem Cię przecież ''ad personam'', na zasadzie być może mylnego skojarzenia, zadałem pytanie czy Jesteś autorem wpisu o rzeczonej treści, który się pojawił, mnie zwyczajnie zatkało. Więc czemu ma służyć to uogólnianie, że ,,społeczeństwo'' wyrobiło sobie opinię, a ,,my'' sobie jesteśmy winni. My to kto: cykliści? I teraz dalej, że znowu "u Was to tak samo", że jesteśmy butni i dalej cały paragraf. Wy to kto? Jeśli ktoś nazywa dawnego nauczyciela ,,głupią krową'' to OK? Ale idąc tym tokiem rozumowania, przez takie uogólnienia - od których sam zacząłeś, pisząc, ,,sami jesteście sobie winni" dzielisz ludzi na tych dobrych złych. Czego jesteśmy sobie winni i co takiego złego "my" zrobiliśmy "społeczeństwu"? Z jakiej perspektywy?. Pracujesz na uczelni, byłeś studentem, jesteś studentem? Dalsza dyskusja w tym tonie mnie nie interesuje.
                      • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 17:33
                        Za takie "mylne skojarzenia" w dobrym tonie jest przeprosić, a nie brnąć jeszcze dalej w temat i bronić się, wymyślając kolejne zarzuty. Masz tę odrobinę kultury, żeby to zrobić?

                        Co do społeczeństwa, to zainteresuj się lepiej, jaką środowisko, które reprezentujesz, ma opinię. Taki zimny prysznic dobrze ci zrobi. Choć w tej kwestii jestem sceptykiem - skoro do tej pory tego nie zrobiłeś, marne są szansę, że zrobisz to teraz, zamknięty w swoim "naukowym" światku niczym w klasztorze. Na takim aroganckim zachowaniu to jednak wy tracicie, a nie nikt inny, choć tego pewnie też nie jesteś w stanie dostrzec.
                        • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:39

                          Dobrze, masz rację. Przepraszam. Nie mam żadnej kultury, tak samo jak moje środowisko, tkwię we własnym światku, a opinię o nim poznaję dzięki takim dyskutantom jak Ty. Mam nadzieję, że Ci to poprawiło samopoczucie.

                          • Gość: Robin z Hub Dutkiewicz rżnie głupa IP: 87.99.39.* 20.11.10, 17:44
                            [...] ocenzurowano
                            Administrator
                          • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 18:18
                            Ja mam całkiem dobre samopoczucie - wykonuję swoją pracą dobrze i jestem za nią dobrze wynagradzany. Zdumiewające, jak mało potrzeba człowiekowi do szczęścia, prawda? To ty, razem ze swoimi kolegami, żalicie się, że wam ciągle coś dolega. Powiem ci coś: zachowujecie się jak chorzy ludzie, których ciągle coś boli, ale za żadne skarby nie potraficie zdiagnozować, co. Mimo że przyczynę znają wszyscy wokół.

                            Czasem warto, zwyczajnie dla własnego dobra, posłuchać innych, a nie żyć w przekonaniu, że się wszystko wie najlepiej i że nie warto zniżać się do rozmów z "kmiotkami".
                  • Gość: kattoo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.wroclaw.mm.pl 20.11.10, 17:03
                    gizmodo, przyznaj się,to ty dałeś ten wpis a teraz zwalasz na innych! Przywialo cię nawet tutaj , stary trollu??? znowu nudzisz się doktorku?
                    • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:07

                      Napisz do administratora forum, to Ci odpowie i poda IP albo nick tej osoby.
                      Chyba nie wierzysz, że będę jeszcze udowadniał, że nie jestem wielbłądem.
                      • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 17:42
                        Gość portalu: gizmodo napisał(a):

                        > Chyba nie wierzysz, że będę jeszcze udowadniał, że nie jestem wielbłądem.

                        Ale żeby inni to udowadniali przed tobą, to byś chciał, prawda? To jest właśnie typowy polski "naukowiec" - mieszanka arogancji, buty i zadufania w sobie, szkoda, że zabrakło miejsca na odrobinę kultury i zrozumienia innych.
                • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 16:29

                  W tej dyskusji jest jeszcze jeden gracz - moderator forum, który usuwa wpisy. Ukłony!

                  • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 16:40
                    Szkoda, że twoich nie usunął. Bo należałoby.
                    • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 16:55

                      Zgłoś do moderowania, masz taką ikonkę z koszem. Już żałuję, że się odzywałem. Ze ,,społeczeństwem'' się przecież nie dyskutuje.

                      • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 17:37
                        Żeby dyskutować ze "społeczeństwem", trzeba przede wszystkim chcieć to robić. Ty, jak widzę, ani tego nie chcesz, ani nie potrafisz, co widać po twoich aroganckich, butnych wpisach.
                        • Gość: gizmodo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:54

                          Człowieku, o co Ci chodzi? Przeprosiłem za pytanie parę postów wyżej, nie mam zamiaru odpowiadać dalej na Twoje zaczepki.
                          • Gość: wobo Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 18:23
                            Przykro mi, ale to nie były przeprosiny - to była ironia. I to ty mnie zaczepiłeś bezpodstawnymi oskarżeniami. Nie chce mi się w kółko powtarzać tego samego, ale po raz kolejny dowodzisz, że masz deficyt kompetencji interpersonalnych (że pozwolę sobie wyjątkowo na taki, tfu, naukowy zwrot).
                  • zetkaf Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr 20.11.10, 19:40
                    > W tej dyskusji jest jeszcze jeden gracz - moderator forum, który usuwa wpisy.
                    I co, on tez w spisku przetargowym przeciw tobie? ;)
          • zetkaf Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr 20.11.10, 19:38
            > Ale z drugiej strony, widząc tu tyle pogardy dla naukowców: co oni właściwie ba
            > dają, potrzebny im jest tylko Excel więc po co te komputery,
            nie wszystkim, ale wielu wystarczy. jesli badanie polega np. na symulacji lotu elektronu w tunelu zbudowanym z kwazarow, to uwierze, ze sa to skomplikowane obliczenia i zaawansowana stacja obliczeniowa meczy to przez tydzien. Skoro trzeba, to kupuje sie taka stacje i basta.
            ale wielu chemikow siedzi dwa dni przy probowkach, robi jakies notatki, tabelki z wynikami, i obliczenia jakie wykonuja, to odchyl statystyczny, rozklad naturalny wynikow, itp. - sorry, ale najtanszy komputer z tesco robi obrobke pomiarowa 1000 probek w kilka sekund!
            Chyba nie probujesz nikomu wmowic, ze wszyscy naukowcy odwalaja teoretyczne sytuacje, a odczynniki kupuja jako srodki pobudzajace wyobraznie do wizualizacji abstrakcyjnych wizji? ;)

            > to wszyscy złodzieje i przekrętasy, którzy kupują twarde dyski, żeby gromadzić pirackie filmy
            bo ustawa jest to w jakimkolwiek stanie ograniczyc... ;)
            chodzi o to, co wystepuje przy wielu zamowieniach na duze kwoty, nie tylko wsrod naukowcow, ale i w urzedach, itp. - wybieranie wykonawcow na podstawie mierzalnych, choc nieoficjalnych kryteriow: a co JA bede z tego mial. Kryterium, ktore czesto wystepuje takze w firmach prywatnych...
            • Gość: dala.tata Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 20:06
              Sytuacja polskiej nauki jest dziś, to jest pod koniec roku 2010, jedną z najlepszych na świecie i zdecydowanie jest ona najlepsza w całej pond tysiącletniej historii Rzeczypospolitej, a to na skutek mądrej polityki prowadzonej przez rządy RP począwszy od roku 1989, czyli od momentu, gdy premierem został profesor Tadeusz Mazowiecki, a tym samym zakończyły się w Polsce rządy tzw. ciemniaków, jak to je trafnie określił nieodżałowany Kisiel.

              Lata 1989-2010 to okres nieprzerwanego ciągu sukcesów polskiej nauki, w którym to okresie, dzięki światłemu poparciu polskich władz i Kościoła, polscy uczeni odkryli m.in. szereg nowych planet, zbudowali szereg nowoczesnych aparatów - np. tzw. błękitny laser, a przede wszystkim odnieśli olbrzymie sukcesy w badaniach nad historią Polski czy też nad naszym ojczystym językiem. Osobny hołd należy zaś złożyć naszym iście genialnym ekonomistom, z profesorem Leszkiem Balcerowiczem na czele, którzy w sposób wręcz cudowny zapełnili towarami półki polskich sklepów, kończąc tym samym wieloletni okres tzw. gospodarki niedoborów.

              Owe sukcesy były możliwie tylko dzięki mądrej polityce premierów RP, a szczególnie profesorów-premierów takich jak profesorowie Mazowiecki, Bielecki czy Buzek. Owa światła polityka polegała głównie na:

              1. Nieingerencji władz państwowych w wewnętrzne sprawy wyższych uczelni.

              2. Popieraniu prorodzinnej polityki selekcji młodych kadr naukowych i awansowania pracowników naukowych.

              3. Duże znaczenie ma tu też stabilizacja kariery naukowej, czyli popieranie modelu ‘od studenta do rektora na tej samej uczelni’.

              4. Istnieniu habilitacji.

              5. Istnieniu państwowej („belwederskiej”) profesury.

              6. I wreszcie na obowiązku nostryfikacji zagranicznych dyplomów akademickich, szczególnie zaś doktoratów.


              Podsumowując: jeszcze nigdy w historii Polski nie mieliśmy aż tylu studentów. To jest nasz olbrzymi sukces, gdyż np. w roku 1938 mieliśmy w Polsce (przy zbliżonej ludności) mniej niż 50 tysięcy studentów, a dziś mamy ich prawie 2 miliony ( w roku akademickim 2008/2009 mieliśmy dokładnie 1.927.762 studentów i 32.494 doktorantów). W latach 1936-1937 nadano zaledwie 26 tytułów doktora (w tym tylko 2 czyli niecałe 8% - kobietom), a w samym tylko roku 2008 nadano doktoraty aż 5427 osobom, w tym aż 2719 (nieco ponad 50%) – kobietom, zaś 941 osób otrzymało w tymże roku habilitacje a 369 tytuły profesorskie.

              Tak więc nauka polska i polskie wyższe uczelnie wręcz dziś kwitną, i jedyne czego potrzebują to więcej pieniędzy i mniej ingerencji ze strony państwa. Nasz rząd powinien bowiem jeszcze bardziej zaufać polskiej profesurze, pod wieloma względami najlepszej na świecie, i zmniejszyć jeszcze bardziej swą ingerencję w sprawy nauki. Polscy profesorowie dowiedli, iż potrafią optymalnie sterować nauką i uczelniami wyższymi, więc zostawmy ową naukę oraz owe uczelnie pod ich światłym kierownictwem. Dajmy im tylko więcej pieniędzy, aby mogli szerzej rozłożyć swe skrzydła i poszybować jeszcze wyżej!

              Na początek proponuję więc następujące podwyżki uposażeń:

              1. Profesor zwyczajny 100%.

              2. Profesor uczelniany i docent z habilitacja 75% (bez habilitacji jak adiunkt z habilitacją).

              3. Adiunkt z habilitacją 50%.

              4. Adiunkt bez habilitacji i starszy wykładowca 25%.

              5. Asystent z doktoratem i wykładowca 10%.

              6. Pozostali pracownicy, w tym asystenci bez doktoratu 5%.

              Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, iż głos mój zostanie wysłuchany.


              Więcej na moim blogu: dalatata.blox.pl/html , na który serdecznie zapraszam wszystkich uczestników dyskusji. Tutaj dowiecie się m.in., jak się uprawia naukę w Wielkiej Brytanii, do której wyemigrowałem przed laty, co wciąż uważam za najtrafniejszą decyzję mojego życia.

              Prof. zw. dr hab. Dalatata, czyli dalatata01@gmail.com
        • Gość: anna kowalczyk Re: a może to szef jest do kitu - jako admionistr IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 15:49
          Akurat określenie tego, co potrzebne, to nie problem. Składając wniosek grantowy dokładnie wiedzieliśmy, co będzie nam potrzebne. Problem w tym, że całość zakupów składa się z kilku drogich urządzeń, do których obsługi potrzebne są jeszcze komputery i masa drobnego sprzętu i nie ma firmy, która dostarczyłaby całość - każde z urządzeń musi być kupowane osobno, część za granicą, więc i wniosków o zakup jest kilka, oczywiście do każdego uzasadnienie i masa załączników. Żeby było zabawniej, w grę wchodzi równiez dostosowanie pomieszczenia na tą całą aparaturę (potrzebowaliśmy w związku z tym zezwoleń m.in. z nadzoru budowlanego). Z kolei producent jednego z elementów zestawu wycofał się nam praktycznie w ostatniej chwili przed podpisaniem umowy - przerzucanie papierków w administracji trwało tak długo, że firma doszła do wniosku, że nie zdąży nam już zamawianego urządzenia zbudować w ustalonym terminie - i tym samym zostaliśmy zmuszeni do zakupu podobnego urządzenia, ale o nieco gorszych parametrach, niż zakładaliśmy pierwotnie.
    • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 11:04
      a ja sie spytam inaczej: czemu to NAUKOWCY kupuja komputer? Czy tak jak ktos sugeruje w innym poscie, nie powinien robic tego informatyk? Na biezaco (np. co tydzien) dostaje oferty od kilku firm, jak ktorys naukowiec zglasza zapotrzebowanie - to powinien jedynie podac wymagania SPECYFICZNE (jesli ten komp to tylko do excela i maila, to po co mu wiecej). I sie INFORMATYK martwi. Z reszta zakupow podobnie...
      a same przetargi SA potrzebne, zeby nie wydac 40 mld w "sprawdzonej' od 10 lat firmie, ktora od 10 lat podaje zawyzone ceny, dzieki czeu zarabia np. na dodatkowa "premie motywujaca do zakupow" w tejze wlasnie sprawdzonej firmie ;)
      • zetkaf jeszcze jedna propozycja... 20.11.10, 11:08
        a moze by tak nie robic sztuki dla sztuki, a nauke ukierunkowac na potrzeby przemyslu? Robia wielkie badania, 10% z budzetu panstwa, 20% z budzetu kapitalu prywatnego, 70% UE. Trzeba cos pilnie - dzwonia do "kapitalu prywatnego", informuja ze potrzebuja to i to i "ze sobie kupia". Ew. informuja, ile moze potrwac przedluzenie badan ze wzgledu na brak czegos.
        I wtedy prywaciarz przeciez chyba moze im kupic to, co pilnie potrzebne. Gorzej jak sie okaze, ze psorek jakis balaganiarz, i 99% zakupow to zamowienia pilne - ale wtedy to powinno wplynac jakos na jego ocene ;)
        • Gość: tomae prawdziwy artykuł IP: *.awakom.net 20.11.10, 11:33
          Święta prawda. To co się dzieje na uczelniach to absurd
          Kilka przykładów - pendrive to aparatura - patrz konieczne zamówienie publiczne.... czekanie 6mc, laptop - kiedy się złoży zamówienie na model - przychodzi po 9mc, ceny sprzętów nie wiadomo dlaczego mają kosmiczne ceny! - prezenter multimedialny w sklepie ok. 150 - 200 zł, na przetargu uczelnianym - cena 350zł!!!
          do tego ogrom biurokracji - co mc sprawozdania, później roczne (zazwyczaj kilka podsumowujących rok akademicki i kilka podsuowujący rok kalendarzowy...), Wypełniam w ciągu roku po kilkanaście dokumentów - najgorzej że do różnych komórek ale czasami to samo.. kompletny brak przepływu informacji!
          • zigzaur Re: prawdziwy artykuł 20.11.10, 11:55
            W zasadzie słusznie, ale trzeba wziąć pod uwagę następujący fakt:

            Startująca do publicznego przetargu firma musi najpierw:
            - kupić tzw. specyfikację istotnych warunków zamówienia
            - dostarczyć furgon dokumentów, REGON, odpis z KRS, zaświadczenia o niekaralności członków zarządu, zaświadczenia o niezaleganiu z podatkami i ZUSami, listy referencyjne itd.

            To wszystko kosztuje.
            • jkredman a co wolałbyś kupować w firmie kogucik 20.11.10, 14:53
              co w tedy z wykonaniem gwarancji
            • marter7 Re: prawdziwy artykuł 20.11.10, 15:52
              Ależ z całą pewnością kosztuje. I to obie strony - stąd pytanie, czy koszty wyboru "najlepszej" firmy nie są wyższe niż kupienie w pierwszej z brzegu.
        • jkredman prywatny kapitał też na piękne oczy nie da 20.11.10, 14:44
          pieniędzy - także na zakup urządzeń, przyrządów, materiałów
        • Gość: gizmodo Re: jeszcze jedna propozycja... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 15:29

          A tak naprawdę, to pozamykać te uczelnie, niech darmozjady zaczną pracować. Do biedronki!

          Homo sovieticus w czystej postaci.
      • Gość: Mila Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.chem.uni.torun.pl 20.11.10, 11:26
        Komputer na uczelni kupuje urzędnik- nie informatyk. Urzędnik uczelniany ma wyjątkowy dystans do tego, co będzie potrzebne i do czego będzie potrzebne. Jeśli w specyfikacji, którą oddaję urzędnikowi nie zabezpieczę się możliwie starannie, to zamiast komputera średniej klasy, rozwijanego raczej w kierunku obróbki obrazów graficznych dostanę markowy, potwornie drogi komputer, bez możliwości rozbudowy normalnymi częściami, za który zapłacę ze swojego grantu. To wychodzone i wyproszone pieniądze na moje badania- dlaczego mam pozwolić, żeby wydawała je osoba, której zwykle nie zależy?
        • almamag Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 12:34
          w takim razie nie ustawa jest zla tylko organizacja pracy na uczelni, jezeli pracownik dzialu IT nie umie/ne chce efektywnie wspolpracwac z naukowcem to albo brak komunikacji pomiedzy nimi, albo nie rozumie czemu sluzy jego praca

          w obu orzypadkach wine zle zarzadzanie, trzymanie latami na uczelniach nieprzydatnych pracownikow itd.

          wiec moze zamiast pisac listy w sprawioe ustawy warto byloby sie przyjzec jak wewnetrznie dzialaja jednostki naukowe
          • Gość: zxc Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 13:28
            Koleżko, o jakim Ty IT mówisz na uczelni. Tam płacą jakieś śmieszne pieniądze jakimś śmiesznym ludziom, więc to jest bieda z nędzą. IT na uczelni to jest śmiech na sali - kupa roboty (bo komputerów jest kilkaset, do tego sieci, serwery), a płaca na poziomie ca. 1500 pln na rękę (ograniczenie wynikające z ustaw). Później dziwić się, że pracują tam niedorobieni technicy, którzy nie potrafią w miesiąc kabla zarobić.
            • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 13:44
              > akimś śmiesznym ludziom, więc to jest bieda z nędzą. IT na uczelni to jest śmie
              > ch na sali - kupa roboty (bo komputerów jest kilkaset, do tego sieci, serwery),
              kolega robil za darmo, opiekowal sie pracownia komputerowa w zamian za jakies przywileje. i wiesz co? Potrafil nawet raz na tydzien przeinstalowac komputery (uczelnia nie chciala dac na antyviry i inny soft do zarzadzania komputerami, bezplatnych antyvirow wtedy jeszcze zdaje sie nie bylo - a i te bezplatne sa tylko dla uzytkownikow prywatnych). przeinstalowanie kilkunastu komputerow zajmowalo mu... pol godziny, bo dopiero byl na etapie dopracowywania procedury...
              chciec to moc, gorzej, jak ktos markuje robote...

              > a płaca na poziomie ca. 1500 pln na rękę (ograniczenie wynikające z ustaw).
              niektorzy informatycy w firmach zarabiaja mniej...

              > źniej dziwić się, że pracują tam niedorobieni technicy,
              bo to chore w ogole, ze w supportach iT pracuja INZYNIEROWiE. Wiecej technikow IT i problem rozwiazany. Do wymiany myszki/klawiatury/itp. nie trzeba wyzszego wyksztalcenia.
              • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 15:39

                Ten Twój kolega to jakiś stachanowiec, nie prościej było wgrać linuxa? A tych komputerów to ile było, aż 5? Może się czepiam, ale Twoje rozumowanie jest po raz kolejny jak z innej epoki. To normalne, że trzeba pracować za 1500PLN albo w czynie społecznym?
                • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:22
                  [ > Ten Twój kolega to jakiś stachanowiec,
                  ooo, pan kulturalny sie odezwal, a sam co, wyzywa od sowietow, stachanowcow, itp.

                  > nie prościej było wgrać linuxa?
                  i dokupic wersje matlaba na linuxa, i jeszcze studenciakom zawracac glowe linuksem, zamiast uczyc bardziej przydatnych rzeczy?

                  > A tych komputerów to ile było, aż 5?
                  15... taka normalna pracownia komputerowa...

                  > Może się czepiam, ale Twoje rozumowanie jest po raz kolejny jak z innej epoki.
                  moze z tej przyszlej? ;)

                  > To normalne, że trzeba pracować za 1500PLN albo w czynie społecznym?
                  Nie, to nie normalne pracowac w czynie spolecznym. To indywidualny przyklad czlowieka... ps. chodzilo nie o to, ze spolecznie, ale o to, ze mozna w godzine przeinstalowac kilkanascie komputerow.
                  a co do pracy za 1500 zl - a ile powinien wedlug ciebie dostawac ktos, kto robi za suport? Wymienia myszki, klawiatury, czasem rzutnik pomoze podlaczyc... dla mnie bardziej nienormalne jest, ze takie rzeczy robia inzynierowie, tacy powinni juz rozlegle sieci tworzyc, nowe programy pisac, itp.
          • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 14:21

            Hehe dobre, pisać listy. Kolego, pisanie takich listów kosztuje równowagę psychiczną. To jest beznadziejne, skoro wszyscy narzekają, łączenie z dziekanem na radach wydziału, a i tak urzędnik ma zawsze rację, bo na jakikolwiek zarzut zaraz wyciąga ustawę o zamówieniach publicznych. Te problemy produkuje złe prawo, które doprowadza do absurdów.
            • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:25
              > adach wydziału, a i tak urzędnik ma zawsze rację, bo na jakikolwiek zarzut zara
              > z wyciąga ustawę o zamówieniach publicznych.
              to widac profesory glupie, bo czesto wystarczy powiedziec: ale par. taki a taki ustawy o zamowieniach publicznych mowi, ze myszke mozna kupic z wolnej reki. Nie mozna? A niby czemu...
              raz drugi zagniesz takiego urzedasa, i potem sie boi podskoczyc. Urzedactwo nalezy tepic ;)

              > Te problemy produkuje złe prawo, k
              > tóre doprowadza do absurdów.
              Nie prawo zle, ale glaby, co prawa nie znaja, wiec sie nim zaslaniaja... jak ktos sie uprze, to kupowanie myszki w przetargu z umieszczeniem informacji w biuletynie tez jest zgodne z prawem, ale jak sie urzednik tak bawi, to glupi, bo bez przetargu tez legalnie mozna. Nadgorliwosc jest gorsza niz faszyzm ;)
        • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 14:17

          O, widzę znajome podwórko i dział zamówień publicznych naszej Alma Mater, na samą myśl o kontaktach z tymi ludźmi dostaję dreszczy. Arogancja w czystej postaci. Mało tego, że im nie zależy, oni nie rozumieją, że pełnią działalność usługową i są dla naukowców a nie odwrotnie, zresztą tak działa ta cała administracja. Nie byłoby naukowców, którzy sciągają pieniądze, to musieliby sobie poszukać lepszej pracy w hipermarkecie przy kasie. Wtedy może by dotarło.
      • Gość: technik Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 11:34
        Naukowcy nie kupuja jedynie komputerów. W wielu przypadkach komputer jest tylko dodatkiem do innego, specjalistycznego urządzenia - potrzedny do jego obsługi, opracowania wyników badań, itp., dlatego często musi spełniać konkretne wymagania (w jednym projekcie potrzeba dużej przestrzeni do przechowywania danych, w innym dużej mocy obliczeniowej, w jeszcze innym - dodatkowych kart z nietypowym interfejsem przesyłania danych, itp.).
        Informatyk nie kupuje komputerów na potrzeby grantu, ponieważ to kierownik grantu jest do tego zobligowany. Informatyk może najwyżej zaproponować konkretne parametry, jeśli ma pojęcie o tym, do jakich celów komputer będzie przeznaczony.
        • zigzaur Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 11:52
          Najlepiej napisać specyfikację komputera w następujący sposób:

          procesor - możliwie najszybszy
          pamięć RAM - możliwie najwięcej
          dysk twardy - możliwie największy

          Za rok i tak się okaże, że procesor za wolny, RAM za mało a miejsca na dysku twardym brak.
          • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 13:20
            > Za rok i tak się okaże, że procesor za wolny, RAM za mało a miejsca na dysku tw
            > ardym brak.
            bo to taka wielka roznica, czy komputer startuje w 2,5 minuty, czy w 2. Zwlaszcza jak sie zaczyna dzien od wypicia kawki ;)
            bo to taka wielka roznica, po spedzeniu pol godziny nad wyrafinowana formulka matematyczna i dwudniowym zbieraniu danych, czy komputer obrobi je w jedna, czy w dwie sekundy ;)
            • Gość: nica Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 13:44
              > bo to taka wielka roznica, czy komputer startuje w 2,5 minuty, czy w 2

              Nie ma znaczenia, jak szybko startuje system na komputerze służącym do obliczeń - takie maszyny zwykle uruchamia się raz na kilka miesięcy, a w miedzyczasie powinny być w stanie pracować bez przerwy. I owszem, mi na przykład robi różnicę, czy komputer jest w stanie wykonać niezbędne obliczenia w ciągu doby, czy w ciągu 2 godzin (taka jest różnica między komputerem stojącym na moim biurku w pracy a maszyna, którą kupiłam z własnych pieniędzy i postawiłam w domu, ponieważ to było znacznie łatwiejsze i szybsze rozwiązanie, niż czekanie pół roku na realizację przetargu). I owszem, robi mi różnicę, czy kupuję drobny sprzęt przez pół roku, odkładając kolejny etap badań w czasie, czy płacę tych kilkadziesiąt-kilkaset złotych z własnej kieszeni, żeby przyspieszyć pracę.
              • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 13:50
                > owinny być w stanie pracować bez przerwy. I owszem, mi na przykład robi różnicę
                > , czy komputer jest w stanie wykonać niezbędne obliczenia w ciągu doby, czy w c
                > iągu 2 godzin
                a jaki odsetek naukowcow na uczelni ma tak skomplikowane obliczenia???

                > alizację przetargu). I owszem, robi mi różnicę, czy kupuję drobny sprzęt przez
                > pół roku, odkładając kolejny etap badań w czasie,
                a) czemu ty, naukowiec, kupujesz, a nie urzednik? to chyba nie jest wina ustawy, a organizacji pracy...
                b) czemu to trwa pol roku? na drobny sprzet, zapytanie mailem do kilku firm, masz kilka ofert cenowych, wybierasz oferte, zrobione ;)
                ps. istnieje mozliwosc pdpisania przez uczelnie duzych kontraktow na np. dostawe sprzetu biurowego z firmami typu corporate express - jeden przetarg trzeba przebolec, ale potem juz nozyczki zamawiasz z dnia na dzien (czas dostawy trzeba uwzglednic, dlatego dopiero na jutro)
                • marter7 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 14:53
                  ad a)
                  oczywiście, że wina głównie organizacji pracy (choć nie tylko)... a właściwie - ogólnej mentalności urzędniczej, gdzie od załatwienia sprawy ważniejszy jest d*pochron (zarówno po stronie uczelni, jak i UZP).

                  ad b)
                  nikt tego nie wie - poza biurokratami - czemu zebranie kilku pieczątek tyle trwa (nie mówiąc o tym, dlaczego one w ogóle są potrzebne)
                • Gość: nica Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 15:12
                  > a) czemu ty, naukowiec, kupujesz, a nie urzednik? to chyba nie jest wina ustawy
                  > , a organizacji pracy...
                  > b) czemu to trwa pol roku? na drobny sprzet, zapytanie mailem do kilku firm, ma
                  > sz kilka ofert cenowych, wybierasz oferte, zrobione ;)
                  > ps. istnieje mozliwosc pdpisania przez uczelnie duzych kontraktow na np. dostaw
                  > e sprzetu biurowego z firmami typu corporate express - jeden przetarg trzeba pr
                  > zebolec, ale potem juz nozyczki zamawiasz z dnia na dzien (czas dostawy trzeba
                  > uwzglednic, dlatego dopiero na jutro)

                  To bardzo proste, już wyjaśniam.
                  Z reguły sytuacja sprowadza się do dwóch opcji:

                  1. Spędzenie dnia na wypełnianiu wniosku zamówienia, pisaniu uzasadnienia zakupu i przebijaniu się przez pół miasta i z powrotem, aby dostarczyć te papierki do odpowiedniego działu. Następnie wisi się na telefonie, aby dowiedzieć się, na jakim etapie jest zamówienie i kiedy będzie można je odebrać. W rezultacie nie zawsze dostaje się dokładnie to, o co chodziło, ale z grubsza metoda się sprawdza.

                  2. Spacer do pobliskiego sklepu (około kwadransa, licząc w obie strony + kilka minut na zakup) i wydatek kilku, kilkudziesięciu, czasami paruset złotych z własnej kieszeni na dokładnie to, co jest potrzebne. Czasami jest to parę śrubek, czasami switch, kabel sieciowy, bądź dysk twardy (bo u admina akurat się skończyły i czeka na nową dostawę).

                  Cenię swoją pracę i swój czas, dlatego jest dla mnie oczywiste, że jeśli akurat stać mnie na taki zakup (wydatek kilku tysięcy z wlasnej kieszeni to juz byłaby przesada, ale 200-300 złotych raz do roku nie jest aż takim problemem), lepszy będzie wariant drugi. Załatwienie sprawy trwa max pół godzinki i można wrócić do pracy.
                  Przypomnę może jeszcze, że przy okresowej (co 1-2 lata) ocenie pracy, czy rozliczaniu grantów badawczych, nikt nie zwraca uwagi na to, ile czasu pan doktor czy profesor stracił na użeranie się z administracją, wypełnianie stosów wniosków i zakupy sprzętu. Rozlicza się nas z wyników pracy - czyli głównie publikacji. Te wszystkie przedłużające się procedury to z naszego punktu widzenia czysta strata czasu.
                  To, że sami musimy wszystko załatwiać, to naprawdę nie jest jakaś nasza fanaberia, co zdają się sugerować niektóre komentarze. Jesteśmy do tego zmuszeni przepisami i faktem, że urzędnikom po prostu nie zależy na sprawnym załatwieniu sprawy - tylko nam zależy i dlatego sami musimy wszystkiego dopilnować.
                  • marter7 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 15:49
                    Ale przepisy (w sensie: ustawy) wcale Cię do tego nie zmuszają - to jest - jak ktoś wyżej słusznie zauważył - problem niekompetencji/lenistwa administracji, czyli złej organizacji, za którą odpowiadają także zwierzchnicy (których zapewne wybierasz).

                    • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 16:18

                      To są Twoje prywatne wyobrażenia - problem jest globalny, skoro środowisko dużej uczelni zdecydowało się napisać taki list, a głosy doktorantów, które się tu pojawiają - ludzi, którzy dopiero zaczynają to dostrzegać - są najlepszym potwierdzeniem, że prawo nie działa dobrze.

                      Nb. na wybór władz uczelni lub rozpasanie jej urzędników każdy z nas ma taki sam wpływ jak na wybór partii rządzącej. Raz na 4 lata można oddać głos w głosowaniu INDYKATYWNYM (do niczego nie zobowiązuje rektora) na dyrektora instytutu, dziekana itd. Ale jest jeszcze gorzej - rektora można ,,zmienić'' ale administracji nie można ot tak wymienić, co z tego że zmieni się np. dziekan, jeśli pan Henio nadal trwa na rubieży jako kierownik administracyjny kanclerz, kwestor, kierownik działu zamówień etc.

                      • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 16:57
                        > To są Twoje prywatne wyobrażenia - problem jest globalny, skoro środowisko dużej uczelni
                        > zdecydowało się napisać taki list, a głosy doktorantów, które się tu pojawiają - ludzi, którzy
                        > dopiero zaczynają to dostrzegać - są najlepszym potwierdzeniem, że prawo nie działa
                        > dobrze.

                        Wręcz przeciwnie. Fakt, że to akurat środowisko dużej uczelni zgłosiło problem jest wyraźną oznaką tego, że w ocenie środowiska łatwiej zmienić ustawę niż zasady panujące w ich instytucji. Uczelnie publiczne nie są jedynym zamawiającym, który zgłasza zapotrzebowanie na komputery. Pomijając durnowate procedury w niektórych instytucjach oraz czynnik ludzki (i.e. błędy popełnione przy określaniu przedmiotu zamówienia czy zwyczajna nieznajomość podstawowych przepisów ustawy) wszędzie to prawo się sprawdza.

                        • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:03

                          Nie zgadzam się. Uczelnia ma autonomię na poziomie zarządzania, kształcenia, polityki zatrudnienia, ale np.od niedawna wymóg ogłaszania przetargów W BRUKSELI (!) jest wymogiem ustawodawcy. To opóźnia przetargi o 2-3 miesiące i dowodzi jak bardzo skomplikowana jest ustawa. Na poziomie lokalnym nikt nie umie z tym nic zrobić - uważasz, że wszystkie uczelnie są tak źle zarządzane i skostniałe, że żadna nie może sobie z tym poradzić? Nawet takie po kilkanaście tys. studentów? Bo jeśli tak jest, to czy aby cały system szkolnictwa wyższego to nie jest jedna wielka porażka? Ale to już nie jest poziom lokalny.

                          • marter7 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:24
                            Ale ogłoszenia "w Brukseli" to dla zakupów powyżej 193tys.EUR (lub 4.8mln przy robotach budowlanych) - to raczej nie są częste zakupy.

                            A co do odpowiedzi na pytania - może nie wszystkie, ale większość - tak. Znasz takie, które są zarządzane dobrze?
                            • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:27
                              No ale o to właśnie chodzi!!! Jak myślisz, jak uczelnia jest w stanie wygenerować takie zakupy?!
                              Zbiera się zamówienia na cały kwartał, w przetargu są wszystkie myszy, dyski, kabelki, laptopy, drukarki etc potrzebne przez 4 miesiące na całym uniwersytecie. Na tym polega ten absurd!

                              • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:46
                                > Na tym polega ten absurd!

                                Ale to nie jest absurd z prawa zamówień publicznych, tylko z uczelni. Ustawa takiego obowiązku nie nakłada. A sam obowiązek publikacji w TEDzie (podkreślam: publikacji; pomijam więc pewne procedury wynikające z wartości szacunkowej zamówienia) nie opóźnia przetargu w ogóle.
                                • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 18:06
                                  W/g mojej wiedzy opóźnienie oznacza min 40 dni dłużej potrzebnych na publikację przetargu + czas na odwołania (tak mi wytłumaczono w komórce od zamówień), a dodatkowo, że obowiązek publikacji zamówień spowodował przejście na system kwartalny bo jest wymagana znacznie dłuższa procedura przygotowywania dokumentacji. Więc to jednak nie jest takie proste i problem leży gdzieś pośrodku - pomiędzy uczelnią a ustawodawcą i wymaganiami globalnymi.
                                  • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 18:42
                                    > W/g mojej wiedzy opóźnienie oznacza min 40 dni dłużej potrzebnych na publikację
                                    > przetargu + czas na odwołania (tak mi wytłumaczono w komórce od zamówień),

                                    W takim razie w komórce od zamówień źle Ci wytłumaczono, albo źle zrozumiałeś, albo my się teraz nie rozumiemy:) Obowiązek publikacji w TED powstaje dopiero wówczas, gdy wartość szacunkowa zamówienia przekracza 193 tysiące euro (740 tyś. złotych) dla dostaw i usług lub 4,8 mln euro (18,427 mln złotych) dla robót budowlanych. Przekazanie ogłoszenia do TEDa w przypadku zamówień, które nie przekraczają tej wartości, nie wpływa na termin składania ofert (7 dni dla dostaw i usług, 14 dni dla robót budowlanych) i na możliwość składania odwołań (wybór trybu, opis warunków, wykluczenie wykonawcy, odrzucenie oferty).

                                    Natomiast nie wiem w jaki sposób publikacja ogłoszenia w TED miałaby wpływać na procedurę przygotowywania dokumentacji. Jeżeli uczelnia celowo zwleka z udzielaniem zamówień, żeby przekroczyć tzw. progi unijne, to jest to jej wybór (w sensie decydentów), a nie nakaz ustawodawcy.
                                    • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 18:53
                                      Dzięki za to wyjaśnienie - być może żyje (nie tylko ja zresztą) w nieświadomości. Jest faktem, że przeciąganie przetargów i system kwartalny jest faktem, a opóźnienia tłumaczono właśnie koniecznością publikowaniem dokumentacji przetargów w UE. Trudno się na te tematy dyskutuje będąc w roli petenta, zwykle spory odnoszą taki skutek, że prowadzą do zaostrzenia formalności... Przyjmowałem, że tak być musi, bo takie jest prawo.
                                      • Gość: gosc Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 22.11.10, 01:22
                                        > Dzięki za to wyjaśnienie - być może żyje (nie tylko ja zresztą) w nieświadomośc

                                        Nie być może, tylko na pewno. Obowiązek "gromadzenia" zamówień dotyczy rzeczy związanych z jednym działaniem (np. nie można kupić miliona cegieł z wolnej ręki przy budowie budnyku, tylko trzeba zrobić przetarg na ten milion). Nie dotyczy on sytuacji, kiedy jakiś artykuł jest potrzebny "ad hoc", jak np. bilet kolejowy, myszka na wymianę, spalona żarówka itp.

                                        Uczelniana administracja interpretuje to jednak nieprawidłowo (na wszystkich uczelniach) i robi np. przetargi na dostawę biletów kolejowych, który wygrywa jakieś biuro podróży, a potem trzeba im płacić prowizję przy każdym wyjeździe służbowym (autentyk z Warszawy). Prawdopodobnie w ten sposób administracja dba o odpowiednią ilość etatów w biurze zamówień.
                                  • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:42
                                    > przetargu + czas na odwołania (tak mi wytłumaczono w komórce od zamówień)
                                    Widzisz, urzedaki (nie mylic z urzednikami!) zawsze wymyslaja jakies swoje prawa, bedace wynikiem nadmiernego upraszczania w swoich umyslach prawa zbyt skomplikowanego dla nich, zeby go zapamietac. I potem wszystkim wmawiaja, ze to prawo winne, a nie ich glupota.
                                    Czasem naprawde warto zajrzec do zrodla, i postawic takiego urzedaka przed problemem: ale ustawa mowi inaczej, niz twoje prawo. Niestety, niektorzy przedstawiciele tego gatunku dochodza potem do absurdalnych wnioskow, ze moze ustawa sie myli ;)


                                    > odatkowo, że obowiązek publikacji zamówień spowodował przejście na system kwart
                                    > alny bo
                                    urzedakom wygodniej, jak musza raz na kwartal pracowac, a nie na biezaco ;)

                                    > Więc to jednak nie jest takie proste i problem leży gdzieś pośrodku
                                    a dokladniej, w srodku - w srodku uczelni. W srodku dzialu zamowien publicznych ;)
                              • marter7 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:47
                                Rozumiem, że tak robi - ale wcale nie musi, bo to nie wynika z Ustawy, a tylko z tego, że zamawiającym z uczelni tak wygodniej i nie zależy im na czasie. Bo przecież zamiast zbierania zamówień na myszki czy kabelki można zastosować umowy ramowe lub dynamiczny system zakupów i nie będzie tego problemu - ale to trzeba chcieć i wiedzieć jak.
                                • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 18:09

                                  Zgadzam się, w tym rzecz, że może być pewnie prościej, pytanie tylko czemu nie jest - ja nie znam na to odpowiedzi.


                                  • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:43
                                    > Zgadzam się, w tym rzecz, że może być pewnie prościej, pytanie tylko czemu nie
                                    > jest - ja nie znam na to odpowiedzi.
                                    a ja znam. Bo panu Heniowi tak prosciej, a przeciez jako urzedak ma wladze zwierzchnia nad cala uczelnia.A moze pan Heniu jest za glupi, przeczytal dwa punkty ustawy, a trzeci i czwarty byl za trudny? Moze pora to zmienic, pokazac urzedakowi, gdzie jego miejsce????
                              • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:37
                                > No ale o to właśnie chodzi!!! Jak myślisz, jak uczelnia jest w stanie wygenerow
                                > ać takie zakupy?!
                                No, skoro nie potrafi wygenerowac takich zakupow, to problemu nie ma. Nie musi czekac, az sie kwota uzbiera, tylko od razu zgodnie z procedura kupuje, bez zglaszania do Brukseli...
                                ale jak uczelnia glupia, i na sile zbiera, zeby tylko sobie roboty dorobic...
                                jak znam urzedy, to wrecz odwrotnie, jak trzeba, to wrecz na sile rozdziela zamowienia, byle "magicznych kwot" nie przekroczyc. Skoro u ciebie robia na odwrot, to sie naprawde dziwuje, co za zdolnych tam zatrudniaja ;)
                      • marter7 Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:12
                        Ależ ja wierzę, że jest to globalny problem - jednak nie tyle z Ustawą, a z kompetencjami i motywacją urzędników (jak pisałem wcześniej - zarówno uczelnianych, jak i z UZP) - ja do tej pory pamiętam, jak przy próbie rozliczenia faktury na niecałe 10zł usłyszałem "a gdzie 3 oferty"? - przecież nie wynikało to z u.z.p. tylko przepisów wewnętrznych.

                        Swoją drogą - po przejściu z uczelni do prywatnej firmy to, co najbardziej mi się podobało, to właśnie fakt, że nie muszę się zajmować różnymi pobocznymi sprawami. Po prostu firma wie, że płacą mi za rozwiązania i nie stać ich na to, bym się zajmował zakupami papieru do drukarki czy długopisu.
                  • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 16:09
                    > To, że sami musimy wszystko załatwiać, to naprawdę nie jest jakaś nasza fanaber
                    > ia, co zdają się sugerować niektóre komentarze. Jesteśmy do tego zmuszeni przep
                    > isami i faktem, że urzędnikom po prostu nie zależy na sprawnym załatwieniu spra
                    > wy - tylko nam zależy i dlatego sami musimy wszystkiego dopilnować.

                    Dokładnie tak to widzę, podobnie jak zakupy drobnego sprzętu (machnąłem ręką na kwoty rzędu 200-300 PLN od czasu do czasu). Jeśli nie podważać faktu, że uczelnie i nauka są potrzebne ,,społeczeństwu'' (pomimo, że społeczeństwo potrafi napisać ,,ty głupia krowo, miałem z tobą zajęcia, jeszcze Cię nie #$%#$% z uczelni'', vide post, który pojawił się wyżej, co oddaje sposób rozumowania i pojmowania świata, o elementarnej kulturze nie wspominam), a badania podstawowe (matematyka, fizyka teoretyczna i inne dziedziny ,,oderwane'' od rzeczywistości), to sposób funkcjonowania administracji i komórek technicznych powinien jednak ulec zmianie. Brak szacunku do uczonych nie wynika z tego, że są źli - bo tak samo ,,społeczeństwo'' nie szanuje policjantów, lekarzy i nauczycieli, ale tylko dlatego, że w tych zawodach zarabia się znacznie mniej niż w korporacji, a często na poziomie tego przysłowiowego magazyniera Biedronki.

                  • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:34
                    > 1. Spędzenie dnia na wypełnianiu wniosku zamówienia, pisaniu uzasadnienia zakup
                    a czemu na glupia myszke trzeba tyle papieru? Bo... durny urzedak probuje pokazac komunistycznie, kto tu rzadzi? Przeciez na drobiazgi wystarczylby prosty mail: panie Heniu, popsula mi sie myszka, potrzebuje nowej ;)
                    No, chyba ze bezprzewodowych sie zachciewa - to trzeba cie przytemperowac, zebys naszej, podatnikow, kasy nie marnowal ;)

                    > i przebijaniu się przez pół miasta i z powrotem,
                    o kant du... taka nauke rozbic, jesli za miliony wymysla sie maile, a potem do pana Henia i tak trzeba papiur przywiezc... co to, instytut archeologii??? ;)

                    > o odpowiedniego działu. Następnie wisi się na telefonie, aby dowiedzieć się, na
                    > jakim etapie jest zamówienie i kiedy będzie można je odebrać.
                    i znowu wina organizacji pracy, a nie ustawy...

                    > ia, co zdają się sugerować niektóre komentarze. Jesteśmy do tego zmuszeni przep
                    > isami
                    jakimi przepisami? wewnetrznymi uczelni, czy moze przepisami pana Henia? To zadnego z tych ustawa nie zmieni ;)

                    > i faktem, że urzędnikom po prostu nie zależy na sprawnym załatwieniu spra
                    > wy - tylko nam zależy i dlatego sami musimy wszystkiego dopilnować.
                    Jak to czesto w pracy, kazdemu zalezy tylko na sobie ;)
                    • Gość: nica Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.icpnet.pl 20.11.10, 20:42
                      > > i przebijaniu się przez pół miasta i z powrotem,
                      > o kant du... taka nauke rozbic, jesli za miliony wymysla sie maile, a potem do
                      > pana Henia i tak trzeba papiur przywiezc... co to, instytut archeologii??? ;)

                      "Instytut Archeologii"... dobre, muszę to zapamiętać :D Nie, to normalna procedura, ponieważ urzędnicy w naszej kochanej administracji chcą mieć wszystko na papierze, nie może to być ksero, skan ani fax, a podpisy życzą sobie niebieskim długopisem i inaczej, niestety, nie daja się przekonać. Proszę mi wierzyć, próbowałam. I nie musi mi Pan tłumaczyć, że to wina złej organizacji pracy na uczelni, bo tyle, to od dawna wiem sama. Problem tylko w tym, że zwykły pracownik tego nie zmieni, bo prędzej sam wyleci, niż ruszy panią z administracji.
                      • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:53
                        > "Instytut Archeologii"... dobre, muszę to zapamiętać :D
                        w skrocie archeo, za seksmisja ;)

                        > Nie, to normalna procedura,
                        Nie, nie normalna. Obowiazujaca - byc moze to dobre slowo, ale z normalnosci to w niej nic nie ma ;)

                        > ponieważ urzędnicy w naszej kochanej administracji chcą mieć wszystko na p
                        > apierze, nie może to być ksero, skan ani fax, a podpisy życzą sobie niebieskim
                        > długopisem
                        a co to za uczelnia? techniczna, majaca wnosic postep? Toz elektroniczny obieg, nawet bez podpisu elektronicznego, to juz norma... a jak sie UZP zaslaniaja, to niech uczelnia zainwestuje w klucze uwierzytelniajace, podpis elektroniczny czy jak to sie zwie, i zgodnie z odpowiednimi ustawami mail BEDZIE dokumentem. A co do niebieskiego dlugopisu... podpisujesz na zlosc czarnym. Za dwa miesiace robisz afere urzedakowi (mailowo, z kopia do twojego i swojego przelozonego) ze z powodu preferencji kolorystycznych urzedaka, twoj projekt jest na granicy ryzyka wykonalnosci, ze zmarnowales od groma czasu, itp. Jak sie bedzie bronil, ze ma byc niebieski - to spytaj o PODSTAWE PRAWNA. Nie ma? To czemu odrzucil? (ktoras tam ustawa mowi wyraznie, ze niebieski i czarny sa rownie wazne prawnie - ale uwazaj, zielony, czerwony, zolty juz nie ;)

                        > ni, bo tyle, to od dawna wiem sama. Problem tylko w tym, że zwykły pracownik te
                        > go nie zmieni, bo prędzej sam wyleci, niż ruszy panią z administracji.
                        wystarczy, ze pokazesz, ze znasz ustawy lepiej niz urzedak... odrzucil wniosek - to podstawe prawna. no dobrze, w kolumnie a, d14 i b 17 musi byc podpis - to sie podpisz. A ze na czarno? No i co z tego ze na czarno, znaczy zgodnie z ustawa, wiec o co chodzi? Aaa, panu urzedakowi sie kolorki nie podobaja, rasista jeden ma cos do czarnego, to sie bedzie szarogesil? Znaczy sie, ustawy bedzie kwestionowal? URZEDAK??? przeciez on ma ich przestrzegac ;)
                        Paru umeczonych urzedakami waznych psorkow jak stanie za toba, to urzedak raczej sie nie wybroni ;)
                      • Gość: doktorant Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.wroclaw.mm.pl 20.11.10, 21:01
                        Gość portalu: nica napisał(a):

                        > I nie musi mi Pan tłumaczyć, że to wina złej organizacji pracy na uczel
                        > ni, bo tyle, to od dawna wiem sama. Problem tylko w tym, że zwykły pracownik te
                        > go nie zmieni, bo prędzej sam wyleci, niż ruszy panią z administracji.

                        Zacznijmy od tego, że nikt na uczelni nawet nie próbuje tego zmieniać. Wszyscy kładą uszy po sobie i z nieśmiałym uśmiechem, grzecznie wykonują to, co pan Henio (wprawdzie magister, ale ze znajomościami lepszymi niż niejeden profesor) każe i nawet boją się okiem mrugnąć, bo to mogłoby zaszkodzić "karyjerze". Cóż, oportunizm kosztuje, ale proszę nie obarczać winą społeczeństwa. Naukowcy sami, wspólnym "wysiłkiem" (a raczej jego brakiem") naważyli sobie piwa, wypadałoby teraz przynajmniej z godnością je wypić.
        • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 13:18
          > Naukowcy nie kupuja jedynie komputerów. W wielu przypadkach komputer jest tylko
          > dodatkiem do innego, specjalistycznego urządzenia - potrzedny do jego obsługi,
          > opracowania wyników badań, itp., dlatego często musi spełniać konkretne wymaga
          > nia
          dlatego mowie, zeby naukowiec podawal jedynie wymagania SPECYFICZNE, np. zwiekszona pojemnosc dysku, specyficzne protokoly transmisji (btw, nie wystarczy przejsciowka z usb?) I tyle...
          ps. czesto ten specjalistyczny sprzet wysyla dane po kilkanascie kb, ktore po polaczeniu w excela zajmuja 5mb? ale naukowiec musi miec wypas-komputer, bo on naukowe dane zbiera ;)

          > Informatyk nie kupuje komputerów na potrzeby grantu, ponieważ to kierownik gran
          > tu jest do tego zobligowany.
          Moze to wlasnie jest blad?
      • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 14:11
        Chłopie, to proste - bo żaden normalny i zdolny człowiek nie przyjedzie pracować na uczelni za 1500-2000 PLN na rękę.

        Nie masz racji imputując, że wszyscy pracownicy uczelni są potencjalnym złodziejami lub zajmują się tylko kombinowaniem jak robić jakieś wałki. Przetargi powinny dotyczyć dużych przedsięwzięć a nie sprzętu wartego kilkaset PLN. Chciałbym, żebyś poczuł tą bezsilność, którą ja czuję, wiedząc, że sprzęt, który dociera po pół roku, kupiony z łaski, mógłbym kupić w sklepie za rogiem za 20% taniej i od ręki. Komputer kupuje się, żeby pracować. Jesteś pewny, że przetargi są takie uczciwe? Akurat bywa zupełnie odwrotnie.

        • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 14:22
          > Nie masz racji imputując, że wszyscy pracownicy uczelni są potencjalnym złodzie
          > jami lub zajmują się tylko kombinowaniem jak robić jakieś wałki.
          Wystarczy kilku, zeby przejesc miliony...

          > Przetargi powinny dotyczyć dużych przedsięwzięć a nie sprzętu wartego kilkaset PLN.
          chyba, ze kupujemy go systematycznie...
          ryza papieru kosztuje 10 zl? 20? To przemnoz to przez ilosc zuzywanego papieru na uczelni...
          a przeciez mowimy o 10-20zl ;)

          > , żebyś poczuł tą bezsilność, którą ja czuję, wiedząc, że sprzęt, który dociera
          > po pół roku, kupiony z łaski,
          ale to nie wina ustawy, ale ludzi, ktorzy nie potrafia sie do niej dostosowac...

          > i od ręki. Komputer kupuje się, żeby pracować. Jesteś pewny, że przetargi są ta
          > kie uczciwe? Akurat bywa zupełnie odwrotnie.
          Nie, sa metoda ulatwiajaca wykrycie przekupstwa... jak wszedzie, niestety zamiast myslenia wlacza sie wskazniki i wszystko jest cacy...
          • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 15:17
            > > Przetargi powinny dotyczyć dużych przedsięwzięć a nie sprzętu wartego ki
            > lkaset PLN.
            > chyba, ze kupujemy go systematycznie...
            > ryza papieru kosztuje 10 zl? 20? To przemnoz to przez ilosc zuzywanego papieru
            > na uczelni...
            > a przeciez mowimy o 10-20zl ;)

            Przeczytaj mój wcześniejszy przykład o kluczach USB, ale to dotyczy wszystkich materiałów. Przetargi na papier etc organizowane są w taki sposób, ze określa się parametry towaru a wygrywa firma, która dostarcza dany asortyment teoretycznie najtaniej. W efekcie można kupić tylko taki ,,uśredniony'' towar po cenach, które są zwykle wyższe niż w sklepie.

            > > , żebyś poczuł tą bezsilność, którą ja czuję, wiedząc, że sprzęt, który d
            > ociera
            > > po pół roku, kupiony z łaski,
            > ale to nie wina ustawy, ale ludzi, ktorzy nie potrafia sie do niej dostosowac..

            Twoje rozumowanie jest absurdalne - dla kogo jest to prawo prawo tworzone? Prawo jest dla ludzi czy ludzie są dla prawa? Po raz kolejny sowiecki sposób rozumowania, ile Ty masz lat?Skoro problem jest globalny to znaczy, że prawo wiąże ręce wszystkim - i administracji i zainteresowanym. Zza biurka swojej korporacji możesz tego nie dostrzegać...


            • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 16:58
              > Twoje rozumowanie jest absurdalne - dla kogo jest to prawo prawo tworzone? Praw
              > o jest dla ludzi czy ludzie są dla prawa? Po raz kolejny sowiecki sposób rozumo
              > wania, ile Ty masz lat?

              Ty przejawiasz raczej policyjny sposób rozumowania: prawo powszechnie obowiązujące ma ustępować przed procedurami obowiązującymi w placówce naukowej.
              • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:16
                Widzę, że prawo na moim podwórku działa źle, bo o tym jest artykuł i o tym jest ta dyskusja. Działa źle, bo nawet drobne zakupy podlegają skomplikowanej procedurze co utrudnia życie, a dodatkowo ustawa wprowadza absurdy: materiały kupione po przetargu bywają często (nie zawsze oczywiście) droższe niż w sklepie dostępnym od ręki. Jeśli zakładamy, że badania są potrzebne i państwo wykłada na to pieniądze, pieniądze są dystrybuowane w konkursach; ale potem czeka się 5-6 miesięcy na np. zakup komputer zaakceptowanego we wniosku lub baterię do laptopa, to mówię, że taka ustawa jest zła, bo ogranicza aktywność i buduje biurokrację, a w pewnych przypadkach działa wbrew zdrowemu rozsądkowi.
                • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:50
                  Może i działa źle, ale ciągle nie potrafisz opisać związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy obowiązującą ustawą a Twoimi problemami. Wszystko kręci się wokół uczelnianych procedur, które nie znikną nawet wtedy, kiedy zmieni się ustawa.
                • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:56
                  > Widzę, że prawo na moim podwórku działa źle,
                  ale to nie prawo dziala zle, a bezprawie pana Henia ;)

                  > ta dyskusja. Działa źle, bo nawet drobne zakupy podlegają skomplikowanej proce
                  > durze co utrudnia życie, a dodatkowo ustawa wprowadza absurdy:
                  wiesz zgodnie z ustawa, jak sobie do domu bedziesz kupowal komputer i zorganizujesz pelen przetarg, z informacja w prasie, itp. to TEZ BEDZIE LEGALNE. Ale to nie bedzie fuszerka prawa, ale twojej wlasnej glupoty...

                  > to mówię, że taka ustawa jest zła, bo ogranicza aktywność i buduje biurokrację
                  > , a w pewnych przypadkach działa wbrew zdrowemu rozsądkowi.
                  Ale to nie ustawa ogranicza, bo ona nie kaze takich absurdow utrzymywac. To samowolka pana Henia ogranicza aktywnosc i buduje biurokracje. A w pewnych przypadkach dziala wbrew zdrowemu rozsadkowi ;)

                  ps. zdrowy rozsadek nakazuje znalezc rzeczywiste zrodlo problemu i je usunac. Zmiana ustawy, to postepowanie w stylu: kowal zawinil, a cygana powiesili ;)
            • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 20:11
              > Przeczytaj mój wcześniejszy przykład o kluczach USB, ale to dotyczy wszystkich
              > materiałów.
              To pytanie, czy to wina ustawy? Czy ustawa nie przewiduje uproszczonych procedur na zakupy do okreslonej kwoty?

              > Przetargi na papier etc organizowane są w taki sposób, ze określa s
              > ię parametry towaru a wygrywa firma, która dostarcza dany asortyment teoretyczn
              > ie najtaniej. W efekcie można kupić tylko taki ,,uśredniony'' towar po cenach,
              > które są zwykle wyższe niż w sklepie.
              to moze pora zaproponowac zaprzyjaznionej firmie, zeby wystartowala w przetargu?
              a moze... to tak male kwoty, ze wiele firm nie chce sie bawic w procedure przetargowa?
              zreszta, ty widzisz, ze traci sie na procedurach zlotowki, a przeciez one sa po to, zeby nie wspierac lapowkarstwa na duzych inwestycjach?

              > Twoje rozumowanie jest absurdalne - dla kogo jest to prawo prawo tworzone?
              ale czy wina w prawie? skoro pan Heniu sie postawil, to pana Henia za morde, i na zbity pysk wyrzucic na bruk, ze sie rzadzic probuje w czasie gdy ustawa mowi, ze nie trzeba przetargu. To nie ustawa okresla, jak czesto pan Heniu zbiera zamowienia i je realizuje...

              > o jest dla ludzi czy ludzie są dla prawa? Po raz kolejny sowiecki sposób rozumo
              > wania, ile Ty masz lat?
              a ile ty, skoro nie chcesz zrozumiec istoty problemu i glupote i gnebienie innych ludzi populistycznie zwalasz na ustawe?

              > Skoro problem jest globalny
              ale skoro sa uczelnie, ktore przy takich samych ustawach nie maja takich problemow...

              > że prawo wiąże ręce wszystkim - i administracji i zainteresowanym.
              prawo, czy glupota pana Henia, ktory prawo zna z brykow, a nie ze zrodla? bo przeczytal w madrych ksiazkach, ze trzeba organizowac przetarg. A ze ksiazka w ogole nie zajmowala sie zakupem myszek, i ze w ustawie jest zapis, ze myszke mozesz bez przetargu - to juz ksiazke nie obchodzilo...

              > Zza biurka swojej korporacji możesz tego nie dostrzegać...
              za to zza tresci ustawy dostrzegam, ze istnieje np. zamowienie z wolnej reki, licytacja elektroniczna, zapytanie o cene, itp.
              szkoda, ze pan Heniu z dzialu zamowien tego nie dostrzega... ale to juz nie wina ustawy czy moja... tu najmadrzejsza ustawa nie pomoze...
    • zigzaur Podobnie jest z polskimi lekarzami i nauczycielami 20.11.10, 11:49
      Zamiast leczyć czy uczyć, muszą wypełniać druki i pisać sprawozdania.
    • peperro Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają papiery 20.11.10, 11:50
      Bawmy się, bawmy na tym Titanicu dalej :-((((((((
    • jkredman jeden komputer możesz sobie kupić z wolnej ręki 20.11.10, 14:40
      a jak kupujecie wyposażenie dla całego wydziału lub uczelni to chyba normalne że trzeba określić co chcecie kupić - jakie ma mieć parametry, a nie jakie ma mieć zainstalowane podzespoły i części,

      ty oczywiście wolałbyś kupić u kumpla albo u szwagra - czy dlatego się burzysz,

      a artykułowania i opisywania własnych potrzeb warto się uczyć
      • marter7 Re: jeden komputer możesz sobie kupić z wolnej rę 20.11.10, 14:56
        A jak kupujesz dla siebie, to kupujesz to, co najtańsze, czy jednak marka ma dla Ciebie znaczenie?
        • zetkaf Re: jeden komputer możesz sobie kupić z wolnej rę 20.11.10, 20:58
          > A jak kupujesz dla siebie, to kupujesz to, co najtańsze, czy jednak marka ma dl
          > a Ciebie znaczenie?
          A jak kupujesz z przetargu, to kryteriow jakosciowych nie mozesz narzucic? np. okresu gwarancji na komputer?
          A ze ty wolisz della a nie hp - no coz, takie indywidualne kryteria akurat faktycznie sa ograniczone ustawowo. No, ale to akurat wynika ze zdrowego rozsadku, ze masz kupic tanie i dobre, a nie majace odpowiedni znaczek ;)
    • mr.mud Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają papiery 20.11.10, 15:05
      heh aqrat jestem w temacie więc coś napisze i ja. Robię właśnie zakup za jakies 140 kpln, zatem ten podpada pod ustawę (powyzej 19300 euro), co ciekawe większość zakupów które są puszczane przetargiem to rzeczy które nie muszą podlegać ustawie. Sposób ludzi z działów zamówień uczelni to wrzucanie wszystkich zamówień np na komputery jakie sie pojawiają w danym okresie do jednego worka i wtedy już tę magiczną barierę przekraczamy. Zatem w większości przypadków jesteśmy po prostu ofiarami poszukiwania dupochronów przez urzędników.

      We wtorek zostałem wezwany do działu zamówień celem udzielenia odpowiedzi na pytania jakie mają odnośnie złożonego zamówienia, będę udzielał 5 raz odpowiedzi 6 pracownikowi przez którego przechodzi te zamówienie. Nikt się mnie nie pyta, czy mam w tym czasie zajęcia ze studentami. Urzędas jest najważniejszy - i nikt tu nie widzi ,ze role chyba powinny być odwrotnie pookładane.

      Zakup komputerów w drodze przetargów to imo w skali kraju powinien tym zainteresować się prokurator. Zwykle wygląda to tak, ze dokładnie wyspecyfikowanie w zamówieniu elementy są zastępowanymi takimi, które niby mają te same parametry ale za nic nie pozwalają uzyskiwać osiąganej wydajności. Przykładowo w zamówieniu na stacje obliczeniową pisze się że potrzebne są procesory danego typu i specjalizowana karta graficzna. Ze nie można pisać jaka karta i ajkie procesory trzeba podawać parametry. Gdy się poda parametry karty, to zamiast specjalizowanej do obliczeń numerycznych dostaje się kartę dobrą do gier komputerowych. Oczywiście różnicy ceny nie ma chociaż, specjalizowana kosztuje 2800 a zabawowa 450, różnica na całym zestawie jest taka, ze kupuje się komp za 20000 a rzeczywista cena zestawu który dociera to 8000. Takich przykładów można by mnożyć.


      W tym roku w ramach grantu który prowadzimy razem z tzw. przemysłem nie wykorzystamy około 200000 pln, z prostego powodu - nie mamy czasu na zabawę w procedury. Kupiliśmy co koniecznie niepotrzebne a pozostałe badania robimy korzystając z aparatury którą już mamy. I to moim zdaniem jeden z zamierzonych efektów takiego systemu. Tylko, ze stary sprzęt za kilka lat już nie będzie działał...
      • Gość: joannah Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.wroclaw.mm.pl 20.11.10, 15:19
        "mr.mud", skąd ja cię znam??? Od kiedy ty zajmujesz się grantami? Od kiedy prowadzisz badania naukowe? Spieprzaj obiboku na forum "Doktorat - nauka - uczelnia" na którym całymi dniami siedzisz i plotkujesz z innymi pseudonaukowcami-nierobami! Łatwo to sprawdzić. I jeszcze na kilku innych forach. Symptomatyczne, że własnie takie nieroby jak ty zawsze najwięcej krzyczą :(
        • Gość: mr.mud Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.stk.vectranet.pl 20.11.10, 16:43
          a tak bardziej rzeczowo zamiast wysilać tej wysokich lotów elokwencji?

          nie oceniaj po pozorach, taka mała rada na przyszłość :). Bo się możesz nieźle zdziwić.
      • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 21:04
        > mówieniu elementy są zastępowanymi takimi, które niby mają te same parametry al
        > e za nic nie pozwalają uzyskiwać osiąganej wydajności. Przykładowo w zamówieniu
        > na stacje obliczeniową pisze się że potrzebne są procesory danego typu i specj
        > alizowana karta graficzna.
        a czemu danego typu? A nie mozna okreslic np. mocy obliczeniowej (np. w ilosci operacji na sekunde)? Tak po "naukowemu", a nie po amatorsku ;) No, i ew. dookreslic maksymalna pobierana moc, zeby ci tysiaca plyt z 486-tkami nie wstawili ;)

        > Ze nie można pisać jaka karta i ajkie procesory trze
        > ba podawać parametry.
        No i bardzo dobrze... bo zaraz sie okaze, ze wybrales taka a nie inna karte (znaczy sie drozsza) bo oni ci ladniejsze kalendarze wysylaja ;)

        > Gdy się poda parametry karty, to zamiast specjalizowanej
        > do obliczeń numerycznych dostaje się kartę dobrą do gier komputerowych.
        To znaczy, ze zle parametry podales. Bo czym sie rozni ta specjalizowana od takiej do gier? Jesli niczym - to czemu chcesz specjalizowana? Jesli jednak czyms sie rozni, i na tym czyms wlasnie ci zalezy, to chyba wiesz, co jest "tym czyms"? no to teraz ubierz to w slowa i dopisz do specyfikacji... takie trudne to? ;)

        > W tym roku w ramach grantu który prowadzimy razem z tzw. przemysłem nie wykorzy
        > stamy około 200000 pln, z prostego powodu - nie mamy czasu na zabawę w procedur
        > y.
        a moze... z powodu nadmiernych oszczednosci, ze nie zatrudniliscie kompetentnych urzednikow do grantu, ktorzy wypelnili by za was wnioski? ale co tam, przyoszczedzilo sie 2 tys na urzednika, zeby stracic 2Mpln na niezakupionym sprzecie... typowo polskie rozumowanie...

        > Kupiliśmy co koniecznie niepotrzebne a pozostałe badania robimy korzystając
        > z aparatury którą już mamy. I to moim zdaniem jeden z zamierzonych efektów taki
        > ego systemu.
        a to chyba dobrze, ze nie kupiliscie tego, co zbedne? ;)
        • mr.mud Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 22.11.10, 21:22
          zetkaf napisał:

          > > mówieniu elementy są zastępowanymi takimi, które niby mają te same parame
          > try al
          > > e za nic nie pozwalają uzyskiwać osiąganej wydajności. Przykładowo w zamó
          > wieniu
          > > na stacje obliczeniową pisze się że potrzebne są procesory danego typu i
          > specj
          > > alizowana karta graficzna.
          > a czemu danego typu? A nie mozna okreslic np. mocy obliczeniowej (np. w ilosci
          > operacji na sekunde)? Tak po "naukowemu", a nie po amatorsku ;) No, i ew. dookr
          > eslic maksymalna pobierana moc, zeby ci tysiaca plyt z 486-tkami nie wstawili ;
          > )
          >
          Ok fakt,z tym, ze Panie szanowny takie rzeczy pasjonowały mnie w szkole średniej, no może jeszcze w początkach doktoratu kiedy własnoręcznie z kupionych za własne pieniążki komputerów musiałem poskładać klaster obliczeniowy (2001 rok). Obecnie, mimo ze naprawiam zwykle wszystkim dookoła komputery to po prostu nie jestem informatykiem, i uważam, ze życie jest zbyt krótkie żeby się tym parać. Jeżeli kilka dni przed ogłoszeniem wyników przetargu zadzwonił pan z przetargowego z pytaniem, czy może nie być procesora graficznego typu tesla (takie parametry wpisałem) tylko o podobnych to byłem po 8 h wykładów
          i poprosiłem tylko żeby były podobne. Wyszło jak wyszło. Czy uważasz, ze my wszyscy jesteśmy po to żeby znać się na wszystkich możliwych sprawach??

          > > Ze nie można pisać jaka karta i ajkie procesory trze
          > > ba podawać parametry.
          > No i bardzo dobrze... bo zaraz sie okaze, ze wybrales taka a nie inna karte (zn
          > aczy sie drozsza) bo oni ci ladniejsze kalendarze wysylaja ;)
          >

          Skoro są przetargi to chyba te kalendarze idą nie do mojego biura tylko działu przetargów , jak uważasz?

          > > Gdy się poda parametry karty, to zamiast specjalizowanej
          > > do obliczeń numerycznych dostaje się kartę dobrą do gier komputerowych.
          > To znaczy, ze zle parametry podales. Bo czym sie rozni ta specjalizowana od tak
          > iej do gier? Jesli niczym - to czemu chcesz specjalizowana? Jesli jednak czyms
          > sie rozni, i na tym czyms wlasnie ci zalezy, to chyba wiesz, co jest "tym czyms
          > "? no to teraz ubierz to w slowa i dopisz do specyfikacji... takie trudne to?
          > ;)
          >
          Jw.

          > > W tym roku w ramach grantu który prowadzimy razem z tzw. przemysłem nie w
          > ykorzy
          > > stamy około 200000 pln, z prostego powodu - nie mamy czasu na zabawę w pr
          > ocedur
          > > y.
          > a moze... z powodu nadmiernych oszczednosci, ze nie zatrudniliscie kompetentnyc
          > h urzednikow do grantu, ktorzy wypelnili by za was wnioski? ale co tam, przyosz
          > czedzilo sie 2 tys na urzednika, zeby stracic 2Mpln na niezakupionym sprzecie..
          > . typowo polskie rozumowanie...
          >

          Zaraz , zaraz - sam chodziłem za tym, żeby kogoś zatrudnić - czasem to jest tak, że władze zwierzchnie nie pozwalają i już, czasem szef zespołu skąpy. Dzisiaj z ciekawości sam zapytałem ludzi z przetargów - sami mają ten problem roboty więcej niż kiedyś a zatrudnień nie ma, raczej zwolnienia.

          Dzisiaj np. Załatwiałem sprawy które leżały od początku roku, po prostu starszy kolega zobaczył ile
          papierków musi wypełnić więc włożył do biurka. Zatem za niego straciłem te kilka godzin i pchnąłem kolejny przetarg.
          Ale - my nie jesteśmy od przetargów!!. Jeżeli teraz siedzę w pracy i z uciechą zajmuję się nauką,bo w godzinach 7-14 nie było możliwości, to chyba jest coś nie tak ( w każdym razie jeżeli tak już robię 9 rok).

          > > Kupiliśmy co koniecznie niepotrzebne a pozostałe badania robimy korzystaj
          > ąc
          > > z aparatury którą już mamy. I to moim zdaniem jeden z zamierzonych efektó
          > w taki
          > > ego systemu.
          > a to chyba dobrze, ze nie kupiliscie tego, co zbedne? ;)


          sarkazm - ok :)
          >
          >

          Jest jeszcze inne wyjście - można samemu wszystko, własnym sumptem - kiedyś przyjechał do nas w odwiedziny pewien prof. z azji, zobaczył co robimy w laboratorium i stwierdził, ze Polska to bogaty kraj - żeby tracić 2 lata na coś, co specjalizowana firma robi w kilka miesięcy. Ok, zawsze też może potem ktoś z boku taką robotę ocenić tak, jak koleżanka która tak rzeczowo odpowiedziała na mój post :).

          Globalny model zjawisk zachodzących w obecnym szkolnictwie, (zresztą również to na co narzekamy) ma wiele wspólnego z tym, o czym tak pięknie w zeszłym tygodniu mówił w wywiadzie dla GW profesor Bauman. Dlatego - czujmy się impotentami :).
          • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 22.11.10, 21:36
            > Skoro są przetargi to chyba te kalendarze idą nie do mojego biura tylko działu
            > przetargów , jak uważasz?
            Przeczytaj jeszcze raz. Ja mowie czemu wymyslono przetargi? Zebys TY nie wybieral sobie wedlug bzdurnych kryteriow typu "ladny kalendarzyk".
            Rozumiem, ze zmeczenie umyslowe po 8h sprawia, ze nie myslisz - ale w takim razie po co zagladasz na forum? ;)


            > Jw.
            Czyli... nie ma roznicy, ale "ty chcesz"...


            > Zaraz , zaraz - sam chodziłem za tym, żeby kogoś zatrudnić - czasem to jest tak
            > , że władze zwierzchnie nie pozwalają i już, czasem szef zespołu skąpy.
            No dobrze, moze nie twoja wina, ale kogos innego - ale istota problemu ta sama?

            > Ale - my nie jesteśmy od przetargów!
            Dlatego od poczatku mowie, ze absurdem nie jest ustawa, a jedynie to, ze sie za jej przestrzeganie biora naukowcy, a nie urzednicy. Czyli problem w organizacji pracy, a nie w pomyslach z ustawy ;)
            • Gość: wobo Panie "mr.mud", a może wziąłbyś się za pracę? IP: *.opera-mini.net 22.11.10, 23:58
              Zaraz, zaraz, po jakich "8 h wykładów", mr.mud??? Skoro mr.mud tak bardzo chce, to - w przeciwieństwie do koleżanki - odpowiem mu rzeczowo. Poszukałem sobie po internecie i co znalazłem? Oto rezultat pracy pana "muda" na samych tylko forach portalu gazeta.pl:

              szukaj.gazeta.pl/forumSearch.do?&s.sm.query=%22mr.mud%22

              Imponujący "dorobek" "naukowy"! Wygląda na to, że jedyna działalność mr.muda związana z nauką to mielenie jęzorem na forach internetowych na tematy związane z nauką, głównie oczywiście pełne roszczeń narzekania, jak to nas źle traktują, jak mało nam płacą itp. Od świtu do północy, i tak co dzień. Skąd ja to znam? Głównie na forum Doktorat - nauka - uczelnia, które obsiadło wielu podobnych nierobów z tytułami naukowymi, ale nie tylko... Koleżanka Joannah, jak widać, nie pomyliła się.

              Weźcie się, panie mr.mud razem ze swoimi kolegami, w końcu za porządną, uczciwą robotę, zamiast zapełniać setki stron internetowych kolejnymi narzekaniami i pretensjami wobec wszystkich, tylko nie samych siebie!
          • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 22.11.10, 23:01
            Nie wiem jak inni, panie mud, ale ja nie twierdzę, że dobrze się dzieje w zakresie uczelnia-przetargi. Jednak, moim zdaniem, przyczyn nie należy szukać w ustawie - z którą tysiące osób ma do czynienia i musi sobie radzić - tylko w ludziach, którzy ją stosują. I nigdy nie wskazałem naukowców, ani jako grupy, ani personalnie.
            Cała rzecz w tym, że to o czym mówią naukowcy, to życie codzienne tysięcy pracowników setek instytucji publicznych. Że o urzędnikach tu nie wspomnę. Jeżeli pracownicy naukowi są przekonani, że tylko na uczelniach zamówienia idą przez specjalistyczną komórkę, to się mylą. Jeżeli sądzą, że tylko wszędzie - poza uczelniami - pracują znawcy zamówień publicznych, to się mylą. A jeżeli myślą, że w innych instytucjach publicznych pracownicy merytoryczni się opieprzają, to mylą się tym bardziej. Praktycznie wszędzie jest tak samo.
            A mimo to, te wszystkie niewydolne i nieudolne urzędy jakoś sobie radzą z zamówieniami publicznymi.
            Pani redaktor z przerażeniem stwierdza, że: "Zdaniem badaczy czas zamiast na badania muszą poświęcać na wypełnianie drobiazgowych, absurdalnych zaleceń (przygotowanie przetargów na odczynniki chemiczne wymaga analizy półtora tysiąca pozycji)." Czy gdyby nie było przetargu, to pozycji byłoby mniej? Badacz nie musiałby już tych pozycji analizować, bo kupowałby w ciemno? Czego wymaga się od niego w przetargu, czego nie musiałby robić, gdyby kupował bez ustawy? Konkretnie.
            Nawiasem mówiąc półtora tysiąca pozycji to ma przedmiar na solidne roboty budowlane. Tyle, że w przypadku wpadki, budowlańców (zwłaszcza drogowców) wszyscy się czepiają i wymagają od nich znajomości prawa zamówień publicznych. Nie bacząc na to, że są to np. inżynierowie z uprawnieniami w branży elektrycznej i z zamówieniami mają tyle samo wspólnego co pracownicy naukowi.

    • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:05
      Wychodzi na to, że najlepiej w ogóle znieść prawo zamówień publicznych i dopuścić pełną swobodę wyboru wykonawców. Większość problemów wskazanych przez naukowców dotyka przecież nie tylko uczelni publicznych, ale także urzędów, szpitali czy spółek kapitałowych z większościowym udziałem środków publicznych. Nie tylko naukowcy muszą organizować przetarg na zakup komputerów, urzędnicy i pracownicy szpitali również. O ile szybciej by było, gdyby drogowcy sami mogli wybrać firmę niż gdy muszą organizować przetarg. Nie mówiąc o tym, że można byłoby oszczędzić na pracownikach zajmujących się przetargami.
      • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 17:24
        Chodzi o to, aby drobne zakupy: materiały, podzespoły, odczynniki sprzęt o niewielkiej wartości można było kupować w trybie uproszczonym (zapytania o cenę), jak to było możliwe do niedawna. Teraz trzeba czekać 6 miesięcy aby kupić przysłowiową mysz, WSZYSTKO trzeba kupować w trybie przetargu. Do niedawna zakupy poniżej 1000 euro (ok. 3500PLN) teoretycznie były zwolnione z przetargu i mogły podlegać tej procedurze prostszej, która była przezroczysta, bo należało najpierw zebrać kilku oferentów (3-5) i dopiero wybrać dostawcę. To i tak trwało 1-2 tygodnie ale było realne. Przecież nikt nie mówi o zwolnieniu z przetargu inwestycji budowlanych, samochodów lub drogiej aparatury. Chodzi o to, żeby zakup przedmiotów potrzebnych do realizacji projektów nie trwał dłużej niż te projekty lub ich etapy.
        To naprawdę nie jest jasne?

        • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 17:52
          > Chodzi o to, aby drobne zakupy: materiały, podzespoły, odczynniki sprzęt o niew
          > ielkiej wartości można było kupować w trybie uproszczonym (zapytania o cenę), j
          > ak to było możliwe do niedawna.

          A dlaczego teraz nie można?
          • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 18:03

            Nie wiem czemu nie można, nie można i już, na to pytanie nikt nie umie mi odpowiedzieć, generalnie procedura jest bardzo złożona i niejasna a urzędnicy przy próbnie konfrontacji zawsze zasłaniają się UZP. Jakiś czas temu wprowadzono zarządzenie, że przetargi muszą być publikowane w Brukseli, wprowadzono także system kwartalny zamówień (poprzednio był jeden lub dwumiesięczny). Myślałem, że ten problem dotyczy tylko mojego podwórka ale z artykułu i wpisów na forum wynika, że na innych uczelniach jest podobnie (źle).
            • sverir Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 18:27
              > Jakiś czas temu wprowadzono zarządzenie, że przetargi muszą być publikowane w Brukseli,
              > wprowadzono także system kwartalny zamówień (poprzednio był jeden lub dwumiesięczny).

              Obowiązek publikacji ogłoszeń w tzw. TEDzie funkcjonuje od 2 marca 2004 roku. W zakresie zapytania o cenę przepisy zmieniły się o tyle, że można teraz zamawiać do większej kwoty (początkowo do 60 tysięcy euro, teraz do 193 tysięcy euro. Z tym, że do tej własnie kwoty ustawa nie nakłada obowiązku publikacji zamówień w TED.
              To samo z systemem kwartalnym: to pomysł uczelni, ale nie ustawy.
              • Gość: dala.tata Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 19:56
                Sytuacja polskiej nauki jest dziś, to jest pod koniec roku 2010, jedną z najlepszych na świecie i zdecydowanie jest ona najlepsza w całej pond tysiącletniej historii Rzeczypospolitej, a to na skutek mądrej polityki prowadzonej przez rządy RP począwszy od roku 1989, czyli od momentu, gdy premierem został profesor Tadeusz Mazowiecki, a tym samym zakończyły się w Polsce rządy tzw. ciemniaków, jak to je trafnie określił nieodżałowany Kisiel.

                Lata 1989-2010 to okres nieprzerwanego ciągu sukcesów polskiej nauki, w którym to okresie, dzięki światłemu poparciu polskich władz i Kościoła, polscy uczeni odkryli m.in. szereg nowych planet, zbudowali szereg nowoczesnych aparatów - np. tzw. błękitny laser, a przede wszystkim odnieśli olbrzymie sukcesy w badaniach nad historią Polski czy też nad naszym ojczystym językiem. Osobny hołd należy zaś złożyć naszym iście genialnym ekonomistom, z profesorem Leszkiem Balcerowiczem na czele, którzy w sposób wręcz cudowny zapełnili towarami półki polskich sklepów, kończąc tym samym wieloletni okres tzw. gospodarki niedoborów.

                Więcej na moim blogu: dalatata.blox.pl/html
            • zetkaf Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap 20.11.10, 21:08
              > iedzieć, generalnie procedura jest bardzo złożona i niejasna
              jest zlozona i niejasna dla niekompetentnych urzednikow.

              > a urzędnicy przy próbnie konfrontacji zawsze zasłaniają się UZP.
              Urzednicy zawsze zaslaniaja sie jakas ustawa. Dlatego czasem warto je znac i pokazac im, ze mozna. a jak? To juz ich problem, ty musisz jedynie doczytac, ze paragraf xx zezwala w pewnych przypadkach na to, ze bez przetargu. I ze ta myszka do komputera sie pod ten paragraf lapie, bo...

              > Jakiś czas temu wprowadzono zarz
              > ądzenie, że przetargi muszą być publikowane w Brukseli,
              ze NIEKTORE przetargi... a niektore (zapewne wiekszosc ;) nie.

              > m kwartalny zamówień (poprzednio był jeden lub dwumiesięczny).
              a w jaki sposob wynika to z UZP?
              • Gość: gizmodo Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.11.10, 21:54
                Nie komentowałem wszystkich Twoich odpowiedzi i komentarzy a także innych osób, które się wypowiadały pod moimi postami, wątek rozrósłby się gigantycznie. Generalnie jestem wdzięczny za informacje i punkt widzenia, jaki przekazaliście. To mi naprawdę pomogło zrozumieć (chyba) w czym rzecz.

                Widzę to teraz tak: jest ustawa, która ma przypilnować aby było uczciwie ale jej realizacja wymusza różnego rodzaju kompromisy (być może niedostateczną ilość osób obsługujących, stąd lokalne ustalenia aby grupować przetargi, co wymusza wtedy konieczność publikacji w UE i opóźnienia), które z kolei powodują konflikty między urzędnikami i zainteresowanymi. Trudno też generalizować, że wszyscy są źli, zarówno prawo i jakieś niejasne do końca mechanizmy ustawiają ludzi w tej samej firmie po różnych stronach barykady. Jak z tego wybrnąć nie wiem, ale metoda pisania pism i powoływania się na paragrafy daleko nie prowadzi, koniec końców jest jeszcze gorzej (sprawdzone).

                W ferworze dyskusji (temat dla mnie jest emocjonalny, bywało, że wydawałoby się bardzo proste postępowania kończyły się zwyczajnym upokorzeniem) pozwoliłem sobie na dość niewybredne sformułowania - na forum o to łatwo, ale naprawdę nie chciałem nikogo urazić.



                • zetkaf Niby naukowiec... 20.11.10, 23:18
                  ... a prostej sprawy zrozumiec nie moze...
                  od dawien dawna mowilo sie, ze naukowcy to jakies niezyciowe ludzie ;)

                  > Widzę to teraz tak: jest ustawa, która ma przypilnować aby było uczciwie ale je
                  > j realizacja wymusza różnego rodzaju kompromisy (być może niedostateczną ilość
                  > osób obsługujących, stąd lokalne ustalenia aby grupować przetargi, co wymusza w
                  > tedy konieczność publikacji w UE i opóźnienia),
                  nie, nie, nie. Jest ustawa. Ktora wyraznie mowi: do takiej kwoty idziesz do sklepu i kupujesz, od takiej to juz 3 oferty musisz miec, przy wyzszej przetarg, przy jeszcze wyzszej pol swiata informujesz. NIC WIECEJ.
                  Oprocz ustawy jest jeszcze pan Henio, czyli Bardzo (nie)Wazna Osoba. Pan Heniu, z powodu braku magistra i wrodzonych kompleksow nizszosci, probuje pokazac, kto ta uczelnia rzadzi. Do tego podobnie jak wiekszosci pracownikow, robic mu sie nie chce. No i niekompetentny jest. No wzorcowy przyklad przedstawiciela gatunku Urzedak Durnowaty (przez wielu mylony z urzednikiem).
                  No i Urzedak Durnowaty, zwany panem Heniem, probuje pokazac, co to on nie umie, on nawet przetarg przeprowadzi. A ze nie ma na co? To sobie skumulujemy zamowienia, to sie wykazac bedzie mozna. A moze... dzieki kumulowaniu moze poobijac sie przez 2 miesiace, choc nie zauwaza, ze potem przez 3 musi nadrabiac braki? Moze on nie zna/boi sie tych uproszczonych procedur? Jak pojdzie uproszczona, a tu pelna trzeba bylo, to kto po du... dostanie? No, to pozbierajmy zeby miec pewnosc, ze przetarg byc musi, a wtedy to juz wiemy co robic...
                  ech, wyjazd do Rosji, najlepiej samodzielny, bez zapewnionego noclegu, z rosyjska wyplata (nie w dolcach ;), to wszystko zrozumiesz.

                  > y między urzędnikami i zainteresowanymi. Trudno też generalizować, że wszyscy s
                  > ą źli, zarówno prawo i jakieś niejasne do końca mechanizmy ustawiają ludzi
                  mechanizmy sa jasne dla tych, ktorzy chca je poznac. Naprawde tak ciezko zajrzec do zrodla?
                  dla niektorych konstrukcja srubki jest skomplikowana, ze o cepie nie wspomne ;)

                  > j samej firmie po różnych stronach barykady. Jak z tego wybrnąć nie wiem, ale m
                  > etoda pisania pism i powoływania się na paragrafy daleko nie prowadzi, koniec k
                  > ońców jest jeszcze gorzej (sprawdzone).
                  No coz, mozesz jak baranek isc na rzez, mozesz probowac sie dogadac (takze wtedy pomagaja paragrafy - ale pokazywane nie jako bat, a podpowiedz), albo szukac wsparcia artylerii - i isc na wojne. Jak sie panowi Heniowi nie bedzie chcialo, to druga metoda nie przejdzie, albo ty zrobisz rzez jemu, albo on tobie...

                  > W ferworze dyskusji (temat dla mnie jest emocjonalny, bywało, że wydawałoby się
                  > bardzo proste postępowania kończyły się zwyczajnym upokorzeniem)
                  ooo, to i mobbing dochodzi? To sie ciekawie robi, widzisz, znaczy rzez juz byla...
                  moze naprawde warto pogadac ze swoim przelozonym... tylko czy on nie z takich, co jak pracownik ma problemy to zly pracownik?
    • Gość: dala.tata Re: Polscy naukowcy zamiast badać, wypełniają pap IP: *.opera-mini.net 20.11.10, 20:08
      Szanowni dyskutanci!

      Sytuacja polskiej nauki jest dziś, to jest pod koniec roku 2010, jedną z najlepszych na świecie i zdecydowanie jest ona najlepsza w całej ponad tysiącletniej historii Rzeczypospolitej, a to na skutek mądrej polityki prowadzonej przez rządy RP począwszy od roku 1989, czyli od momentu, gdy premierem został profesor Tadeusz Mazowiecki, a tym samym zakończyły się w Polsce rządy tzw. ciemniaków, jak to je trafnie określił nieodżałowany Kisiel.

      Lata 1989-2010 to okres nieprzerwanego ciągu sukcesów polskiej nauki, w którym to okresie, dzięki światłemu poparciu polskich władz i Kościoła, polscy uczeni odkryli m.in. szereg nowych planet, zbudowali szereg nowoczesnych aparatów - np. tzw. błękitny laser, a przede wszystkim odnieśli olbrzymie sukcesy w badaniach nad historią Polski czy też nad naszym ojczystym językiem. Osobny hołd należy zaś złożyć naszym iście genialnym ekonomistom, z profesorem Leszkiem Balcerowiczem na czele, którzy w sposób wręcz cudowny zapełnili towarami półki polskich sklepów, kończąc tym samym wieloletni okres tzw. gospodarki niedoborów.

      Owe sukcesy były możliwie tylko dzięki mądrej polityce premierów RP, a szczególnie profesorów-premierów takich jak profesorowie Mazowiecki, Bielecki czy Buzek. Owa światła polityka polegała głównie na:

      1. Nieingerencji władz państwowych w wewnętrzne sprawy wyższych uczelni.

      2. Popieraniu prorodzinnej polityki selekcji młodych kadr naukowych i awansowania pracowników naukowych.

      3. Duże znaczenie ma tu też stabilizacja kariery naukowej, czyli popieranie modelu ‘od studenta do rektora na tej samej uczelni’.

      4. Istnieniu habilitacji.

      5. Istnieniu państwowej („belwederskiej”) profesury.

      6. I wreszcie na obowiązku nostryfikacji zagranicznych dyplomów akademickich, szczególnie zaś doktoratów.


      Podsumowując: jeszcze nigdy w historii Polski nie mieliśmy aż tylu studentów. To jest nasz olbrzymi sukces, gdyż np. w roku 1938 mieliśmy w Polsce (przy zbliżonej ludności) mniej niż 50 tysięcy studentów, a dziś mamy ich prawie 2 miliony ( w roku akademickim 2008/2009 mieliśmy dokładnie 1.927.762 studentów i 32.494 doktorantów). W latach 1936-1937 nadano zaledwie 26 tytułów doktora (w tym tylko 2 czyli niecałe 8% - kobietom), a w samym tylko roku 2008 nadano doktoraty aż 5427 osobom, w tym aż 2719 (nieco ponad 50%) – kobietom, zaś 941 osób otrzymało w tymże roku habilitacje a 369 tytuły profesorskie.

      Tak więc nauka polska i polskie wyższe uczelnie wręcz dziś kwitną, i jedyne czego potrzebują to więcej pieniędzy i mniej ingerencji ze strony państwa. Nasz rząd powinien bowiem jeszcze bardziej zaufać polskiej profesurze, pod wieloma względami najlepszej na świecie, i zmniejszyć jeszcze bardziej swą ingerencję w sprawy nauki. Polscy profesorowie dowiedli, iż potrafią optymalnie sterować nauką i uczelniami wyższymi, więc zostawmy ową naukę oraz owe uczelnie pod ich światłym kierownictwem. Dajmy im tylko więcej pieniędzy, aby mogli szerzej rozłożyć swe skrzydła i poszybować jeszcze wyżej!

      Na początek proponuję więc następujące podwyżki uposażeń:

      1. Profesor zwyczajny 100%.

      2. Profesor uczelniany i docent z habilitacja 75% (bez habilitacji jak adiunkt z habilitacją).

      3. Adiunkt z habilitacją 50%.

      4. Adiunkt bez habilitacji i starszy wykładowca 25%.

      5. Asystent z doktoratem i wykładowca 10%.

      6. Pozostali pracownicy, w tym asystenci bez doktoratu 5%.

      Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, iż głos mój zostanie wysłuchany.


      Więcej na moim blogu: dalatata.blox.pl/html , na który serdecznie zapraszam wszystkich uczestników dyskusji. Tutaj dowiecie się m.in., jak się uprawia naukę w Wielkiej Brytanii, do której wyemigrowałem przed laty, co wciąż uważam za najtrafniejszą decyzję mojego życia.

      Prof. zw. dr hab. Dalatata, czyli dalatata01@gmail.com
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka