kann2
24.09.09, 21:37
W reportażu Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego na łamach
Dużego Formatu Gazety Wyborczej, jak zmienił poglądy i życie
opowiada m.in. były wiceminister zdrowia, poseł PiS Bolesław Piecha,
który przed laty jako ginekolog dokonywał aborcji, a teraz walczy
pro life. "W sumie przeprowadziłem około tysiąca zabiegów. Zabiłem
tysiąc dzieci. Tak po prostu" - przyznaje. Opowiada o pacjentce,
która rodzi mimo podwójnego zabiegu - bo popełnił błąd w
łyżeczkowaniu, o narodzinach swoich dzieci i o filmie „Niemy krzyk”,
który uznaje za pierwszą jaskółkę zmiany - "Zobaczyłem zabijanie
krok po kroku. Lektor nie używał już tego zakłamanego słownictwa:
płód, zarodek. Film mówi: „dziecko”. Poseł opowiada, że to po
obejrzeniu tego filmu postanowił "nigdy więcej", zaczął unikać
wpisywania na zabiegi aborcyjne i działać w pro-life.
W reportażu czytamy m.in. o filmie jaki kręci z Piechą w 1996 roku
TVP 2, w którym poseł mówi: „Ja również zabijałem...”. Odpowiada tez
na pytanie o rachunek zysków i strat związany z decyzją. "Na pewno
straciłem finansowo. […] Ale zyskałem więcej" - mówi. "Przede
wszystkim wróciłem do korzeni. Do Kościoła, do Boga, do
chrześcijańskich wartości – tak bliskich od dziecka. Poznałem nowych
przyjaciół, ludzi wartościowych, oddanych sprawie życia
nienarodzonego. Zyskałem równowagę" - dodaje.
Główne media przypomniały sobie o mnie dopiero teraz, gdy zgłosiłem
projekt ustawy zakazującej in vitro. A przecież wprowadzenie tego
projektu to tylko naturalne zwieńczenie mojej życiowej drogi. Nic
nadzwyczajnego" - stwierdza poseł.