edico
24.04.21, 16:22
Zanim katolicyzm w Imperium Romanum zanim stał się religią państwową, przeszedł wręcz zadziwiającą ewolucję - by nie powiedzieć metamorfozę, która w dużym stopniu zmazała nie tylko jego pierwotne ewangeliczne oblicze. Sama kreacja katolicyzmu w dzisiejszym jego wydaniu następowała nie tylko w walkach ze starotestamentowcami judaizmu, ale także między biskupami i biskupstawmi tworzącymi tę nową religię.
Podejmowana nieustająca walka z istniejącymi systemami wierzeń religijnych, a także ze strukturami państwa rzymskiego spowodowała, że chrześcijaństwo mówiąc ściślej katolicyzm wchłonął wiele elementów obcych, pogańskich, nie mających nic wspólnego z tzw. duchem ewangelii.
Kościół katolicki zapożyczył niemal wszystko od tego z czym uprzednio walczył. Strukturę organizacyjną przejął od znienawidzonego Antychrysta (tj. państwa rzymskiego). Również jak na ironię tytuł (pontifex maximus) najwyższego kapłana, który nosili dotąd rzymscy imperatorzy przyjęli katoliccy biskupi Rzymu (zrzekli się go katoliccy następcy Augusta, aby nie mieć nic wspólnego z pogaństwem!). Nawet dzień narodzin postaci centralnej dla całego chrześcijaństwa — Jezusa Chrystusa — zapożyczono od konkurencyjnej religii Mitranizmu!
Katolicyzm wcale nie wygrał łatwo wojny o panowanie wśród mrowia różnych wyznań światowego rzymskiego Imperium Romanum. Miał wielu rywali, religii i kultów, które mogły wygrać z nim walkę o rząd dusz. Sam kult Herkulesa cieszył się ogromną popularnością do końca świata antycznego. Według niektórych historyków starożytności, jak np. Marcela Simona, był on najpoważniejszym rywalem chrześcijaństwa. Zwłaszcza filozoficzno-moralna (stoicka) interpretacja kultu Herkulesa uczyniła z herosa-boga wzór dobrego władcy (jego kult odgrywał ważną rolę za panowania dynastii Antoninów, m.in. Marka Aurelisza).
Przez warstwy niższe Herkules był traktowany jako obrońca sprawiedliwości, który poskromił złych, a ocalił dobrych. Czczono go jako bezinteresownego mściciela krzywd i jako herosa niosącego pomoc biednym. Triumf Herkulesa nad śmiercią był inspiracją m.in. dla sztuki. Uwidocznił się np. w rzymskich sarkofagach, które stały się wzorem artystycznym także dla chrześcijan.
Najgroźniejszym jednak rywalem chrześcijaństwa był mitraizm, uznawany przez katolicyzm za właściwego Antychrysta III i IV wieku. Niewiele też brakowało, a Antychryst ten wygrałby walkę o rząd dusz z chrześcijaństwem!
Mitraizm jako religia narodził się w Persji. Sam Mitra ani nie umarł, ani nie zmartwychwstał. Ale też podobnie jak Chrystus podobno nigdy nie miał kobiety. Był czysto męskim bóstwem, a do jego kultu nigdy nie były dopuszczane kobiety, co widoczne jest także w katolicyzmie. W panteonie irańskim pełnił rolę pomocnika boga dobra, Ahuramazdy.
Był bogiem światła, prawa, wierności, przysięgi, układu. Rzymianie poznali go jako boga światłości i słońca, utożsamili z solarnym bogiem — Słońcem Niezwyciężonym (Sol Invictus);
Wierzyli, że narodził się ze skały w dniu 25 grudnia i wychował wśród pasterzy. Kult Mitry był niezwykle popularny w armii rzymskiej z uwagi na jego męski charakter, a także męskie atrybuty i cnoty samego Mitry, jak męstwo, lojalność, braterstwo, wierność przysiędze.
W przeciwieństwie do chrześcijaństwa, które głosiło, aby nie sprzeciwiać się złu, do rangi religijnego obowiązku
była podniesiona w mitraizmie walka ze złem i czynienie dobra na świecie.
Podobnie jak w religii chrześcijańskiej i wyznawców Mitry czekała kara za złe uczynki w życiu pozagrobowym. Poza wojskiem mitraizm wyznawały także inne grupy społeczne, a zwłaszcza niewolnicy i kupcy. Stopniowo kult tego perskiego boga przedostawał się do Italii. Początkowo podobnie chrześcijaństwo i mitraizm były religią ludzi prostych, szerzył się wśród mas ludowych. A od końca II wieku także wśród arystokracji i na dworze cesarskim, nie wyłączając rzymskich cesarzy (wyznawcą mitraizmu był np. syn Marka Aureliusza, cesarz Kommodus).
Szczyt popularności mitraizm osiągnął w III w., kiedy to właśnie utożsamiano Mitrę ze Słońcem Niezwyciężonym (Sol Invictus), od którego przejęto i datę narodzin samego Mitry — 25 grudnia.
Teraz pojawia się pytanie: jak to się stało, że 25 grudnia uznano także za dzień narodzin Jezusa Chrystusa?
Otóż dla pierwszych chrześcijan data narodzin Chrystusa nie była aż tak bardzo istotna, najważniejsze było to, że Zbawiciel umarł i zmartwychwstał, obiecując tym, którzy w niego uwierzą życie wieczne. Dopiero z czasem ten fakt zaczął nabierać coraz większego znaczenia dla wyznawców Chrystusa. Dotyczyło to zwłaszcza kapłanów, gdzie miały szczegóły z życiorysu Jezusa (jak np. dzień narodzin) pozwoliłyby ustalić własny kalendarz świąt. Stanowiło to nie lada kłopot w stosunku do innych religii, w których popularne święto przesilenia słońca stanowiło podstawę wiary w coroczne odnawianie się życia na ziemi.
Tymczasem ewangeliści nie przekazali żadnej wskazówki co do dnia narodzin „Zbawiciela świata". Stąd nie może nas dziwić to, że pojawiły się różne propozycje, jak 18 lub 19 kwietnia, 29 marca czy 17 listopada.
Żyjący jeszcze na przełomie II i III wieku jeden z najwybitniejszych pisarzy chrześcijańskich tamtych czasów, Klemens Aleksandryjski, nie wiedział, której z tych dat należy przyznać pierwszeństwo. Ostatecznie wybór padł na 25 grudnia, który to dzień był oficjalnym pogańskim świętem narodzin Mitry — Słońca Niezwyciężonego (w dniu tym przypadało zimowe przesilenie Słońca) — w kultach solarnych bardzo uroczyście obchodzonym.
Katolicy widząc w mitraizmie i kulcie Słońca Niezwyciężonego — lansowanego przez cesarza Aureliana (270-275) na oficjalnego, najwyższego boga Imperium Romanum — śmiertelne niebezpieczeństwo dla Kościoła, wybrali ten właśnie dzień także dniem narodzin Jezusa Chrystusa.
Kult Słońca był ostatnim tak ważnym kultem późnego antyku, który mógł zagrozić chrześcijaństwu i Kościołowi. Naturalistyczna religia Rzymu ewoluowała bowiem ku monoteizmowi, a ponieważ oparta była na kulcie sił przyrody, musiała w końcu dojść do ubóstwienia Słońca, jak to miało miejsce w starożytnym Egipcie.
Także Konstantyn Wielki uważany za pierwszego chrześcijańskiego cesarza Imperium Rzymskiego sam był zdeklarowanym czcicielem boga Słońca. Bardzo wolno stawał się wyznawcą Chrystusa (nigdy zresztą nie zrezygnował z tytułu najwyższego kapłana kultów pogańskich), którego w końcu utożsamił ze Słońcem Niezwyciężonym. Zresztą to samo czynili chrześcijanie, alegorycznie nazywając Chrystusa — Sol Iustitiae - Słońcem Sprawiedliwości, które zatriumfowało nad nocą, tj. śmiercią. Tak jak 25 grudnia, kiedy to Słońce triumfuje nad nocą.