doksok
19.07.21, 00:35
Wszyscy wiemy, jakie stanowisko ma Kościół Katolicki wobec antykoncepcji - jest uznawana za grzech.
Z drugiej strony mamy coś takiego, jak grzechy przeciw Duchowi Świętemu - czyli te niewybaczalne. Charakteryzują się one tym, że nie są jednorazowym uczynkiem, tylko wieloletnią, często do śmierci, postawą.
Mam 17 lat i się tak zastanawiam. Zapewne kiedyś będę w związku, zapewne ta osoba nie będzie zagorzałym katolem tak jak ja i skończy się oczywiście na antykoncepcji - czy to prezerwatywach, czy partnerka sama będzie brała hormony. No i tu właśnie jest problem.
Czy to przypadkiem nie jest idealny przepis na grzech niewybaczalny? Wieloletnie popełnianie tego samego grzechu z myślą, że Bóg go odpuści, w zasadzie bez nadziei na to, że przestanie się ten grzech popełniać, aż żona będzie miała menopauzę.
Nie wybieramy za bardzo w kim się zakochujemy, więc co, mam żyć w celibacie?
Patrząc na to pod tym kątem stwierdzam, że życie jako zagorzały katolik jest beznadziejnie ciężkie...