feelek
02.01.22, 11:21
Czy można być szczęśliwą/ym gdy wszystko się temu sprzeciwia?
Robisz wszystko, co potrzeba: starasz się, nikogo nie oszukałeś, nikomu nic nie ukradłeś, a nic ci się nie udaje?
..
Wyobraź sobie, że jesteś w większości ubezwładniowolniona/y: powiedzmy, że możesz jeszcze pisać na klawiaturze, no i oddychać.
Masz takie same aspiracje, jak każdy inny: chcesz robić coś dobrego, a się nie daje?
..
Osobiście mogę jedynie współczuć komuś takiemu. Bo co też można o tym wiedzieć, gdy nie jest to naszym udziałem.
..
Nie robią na mnie wrażenia, nie dodają otuchy, osiągnięcia osób bezwładnych od pasa w dół, które potrafią się popodciągnąć po 20 x na rękach, choć to b. dobrze, że tak umieją.
..
Ten wątek - to taki paradoks: nic się nie udaje, a jestem szczęśliwy. Zwiedziłem 38 krajów, udało mi się ( do spółki z kimś) stworzyć rodzinę, bodaj udaną. Chodzić po górach, żeglować, jeżdzić na nartach. Zrobić kilkadziesiąt pożytecznych rzeczy, jak przywrócenie do życia pewnej zapomnianej rocznicy.
..
Dotykane, zwiedzane rzeczy podobają się, smakują, choć coraz bardziej są jedynie wspomnieniami.
..
Czy to tylko opóźnienie nieubłaganego procesu gdy przyjdą na mnie tak nieuchronne rzeczy, jak wszechobecna w dzisiejszych czasach "depresja" "ratowana" alkoholem, narkotykami, powrót ( po latach) do papierosów i , na koniec, otyłość?
:)