antares504
04.05.23, 15:21
Hejka wszystkim, ja jestem platończykiem, dla mnie przy jakiejś mojej nowej teorii najistotniejsza jest myśl, potem dopiero fakty, doświadczenie co teorię potwierdza. Dlatego też teraz pojawiła mi się taka myśl o tym gorącym katoliku. Ale popatrzmy wspólnie... statystyczne polskie dziecko statystycznego Polaka-katolika jest już od niemowlęctwa deformowane umysłowo poprzez tresurę, jakiej nie powstydziliby się nawet wybitni artyści cyrkowi. Niebawem po urodzeniu dokonuje się na bezbronnym dziecku przemocy polewając mu główkę zimną wodą i - nie pytając go o zdanie - wciela się je w szeregi wyznawców katolicyzmu. Następnie, kiedy tylko zacznie ono komunikować się z otoczeniem, podejmuje się tresurę - każe się składać rączki, kreślić w powietrzu tajemnicze znaki, klękać na kolanka przed obrazkami i powtarzać niezrozumiałe dla dziecka słowa - zaklęcia. Zanim dziecko owo zacznie cokolwiek rozumieć z otaczającej go rzeczywistości, wbija mu się do główki system pojęć i znaków, a także gestów i zachowań, które w rezultacie wywołują u dziecka odruchy warunkowe, jak u słynnego psa Pawłowa.Wprowadza się do świata dziecka fikcyjne postaci, jak "Bozia", której musi ono oddawać cześć i która jest uniwersalnym instrumentem do tresury w rękach rodziców i katechety. Za pomocą tego instrumentu wymusza się na dziecku wszelkie czynności i postawy strasząc, iż "Bozia" pogniewa się lub przeciwnie - nagrodzi za uległość. A dorosły już człowiek, po kilkunastoletniej katolickiej tresurze, nie jest więc w stanie wychylić się poza klapki umysłowe, które mu zafundowano u zarania życia. No i cyk cyk, gorący katolik gotowy.