ireneo
02.07.23, 16:23
Zaczęło się od - uprzejmie donoszę…
A tak skrybom podyktował duch święty do Sagi rodu Dawida:
"Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich [mieszkańców] są bardzo ciężkie. Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się” (Rdz 18, 20-21)
I posłużył się bóg podstępem.
Objawił niewinnie,
(w postaci aniołów),
by sprawdzić: ugoszczą
czy ze wstrętem
pogonią od stołu.
A, że zachowali się niegodnie
to potraktował ich ogniem.
I byłaby do dziś Sodoma
rozwiązłością wyniosła,
gdyby jakaś kanalia
mu nie doniosła.
Co do aniołów
Dobrze traktować je
z ograniczonym zaufaniem,
a gdy zdarzy się komu
biesiadować z aniołami
to język najlepiej
trzymać za zębami.
A nuż to przebieraniec?
Gdyby po bajce
dopadł kogo
ontologiczny dylemat
to spoko
- bóg nadal jest,
albo... jeszcze go nie ma.
Pocieszeniem jest to,
że bóg, tam w niebie,
jacy tu jesteśmy
nic, a nic nie wie.