kaczy.i.indyczy 15.11.08, 09:57 Fajny wątek znalazłem na innym forum , a tu link : Ulubione cytaty świętych, błogosławionych, mistyków forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=4646&postdays=0&postorder=asc&start=0 Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
amm06 Re: cytaty świętych, błogosławionych, mistyków 16.11.08, 01:48 To istna kopalnia cytatow, dziekuje :) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Piękne teksty 20.11.08, 22:30 Czesc , jeszcze jeden watek , moim zdaniem wart uwagi :) Piękne teksty forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=313&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight= Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Święci o walce duchowej 13.04.09, 22:03 Na innym forum natrafiłem na taki oto temat : Święci o walce duchowej forum.ewangelizacja.pl/viewtopic.php?t=4539&sid=9ea149e3032ac09136d719f027701fa3 Cytatów może już nie tyle (tylko jedna strona) , co we wcześniej podanych linkach ,ale zawsze coś.Poza tym liczy się przecież jakość :) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: cytaty świętych, błogosławionych, mistyków 18.04.09, 22:01 Św. Jan od Krzyża "...przed Bogiem więcej znaczy jeden czyn czy akt woli spełniony w miłości, niż wszystkie widzenia i obcowania niebieskie." "Dzieje się zaś tak dlatego, że zdrowiem duszy jest miłość Boża i gdy nie posiada ona pełni tej miłości, nie ma zupełnego zdrowia, jest chora. Choroba bowiem to brak zdrowia i dusza, która nie ma w sobie nic z miłości, jest umarła; gdy ma odrobinę tej miłości, jest żywa, lecz bardzo osłabiona i chora. I dopiero stopniowo, gdy miłość jej się zwiększa, odzyskuje siły. Gdy zaś osiągnie pełnię miłości, wtedy będzie się cieszyła zupełnym zdrowiem." " Wielka jest moc i stanowczość miłości, kiedy samego Boga chwyta i wiąże. Szczęśliwa dusza miłująca, gdyż samego Boga ma więźniem oddanym na wszystko, czego by pragnęła, ponieważ jest On taki, że jeśli odnosić się do Niego z miłością i dobrocią, wszystko z Nim uczynić można. Innym zaś sposobem nie ma słów ani mocy na Niego, chociażby były najszczytniejsze. Przez miłość zaś jednym włosem można Go związać." "Mówiliśmy już, że Bóg pragnie jedynie miłości. Dobrze więc będzie przed dalszymi wyjaśnieniami podać tu przyczynę tego, że wszystkie nasze czyny i trudy, choćby były możliwie największe, niczym są przed Bogiem. Nie możemy bowiem nic złożyć przez nie Bogu, ani wypełnić Jego jedynego pragnienia, którym jest wywyższenie duszy. Dla siebie bowiem Bóg nic z tego nie pragnie, gdyż niczego nie potrzebuje. A jeśli czegoś pragnie, to jedynie tego, co wywyższa duszę. Ponieważ nie ma innej rzeczy, w której mógłby ją bardziej wywyższyć jak zrównanie jej ze sobą, przeto tego jedynie żąda, żeby Go miłowała. Właściwością bowiem miłości jest zrównanie miłujących się. " " W tym wewnętrznym zjednoczeniu udziela się Bóg duszy z miłością tak prawdziwą, że nie ma uczucia matki, która z taką czułością pieści swe dziecko, ani miłości brata, ani życzliwości przyjaciela, którą by można z nią porównać. Dzieje się tak dlatego, ponieważ czułość i szczerość miłości, z jaką wszechmocny Ojciec pieści i wywyższa tę duszę pokorną i rozmiłowaną, dochodzi do tego, że - o rzeczy przedziwna i godna największej bojaźni i podziwu! - naprawdę poddaje się jej, aby ją wywyższyć, jakby On był jej sługą, a ona jego panem. I tak troszczy się o to, aby jej dogodzić, jakby On był jej niewolnikiem, a ona Jego Bogiem. Tak głęboka jest pokora i słodycz Boga! Ponieważ w tym udzielaniu się miłości spełnia w pewnym stopniu tę przysługę, jaką obiecuje w Ewangelii swoim wybranym w niebie, gdzie “przepasze się, a przechodząc od jednego do drugiego usługiwać im będzie" (Łk 12,37). I tak tu jest zajęty dogadzaniem i pieszczeniem duszy, jak matka troską o swoje dziecię, które karmi swymi piersiami. Z tego poznaje dusza prawdę słów, które mówi Izajasz: “Przy piersiach was poniosą, a na kolanach będą pieścić się z wami" (66, 12). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: cytaty świętych, błogosławionych, mistyków 21.04.09, 17:09 Św. Teresa z Avili “Nie moge watpic w Twoja obecnosc w Eucharystii”- powiedziala sw. Teresa z Avili. “Dales mi tak zywa wiare, ze kiedy slysze jak inni mowia, ze zyczyliby sobie, aby byli zyli kiedy Ty byles na ziemi, smieje sie do siebie, bo wiem, ze mam Ciebie tak samo prawdziwie w Najswietszym Sakramencie, jak ludzie mieli Cie wtedy, i dziwie sie co wiecej ktos moglby chciec.” Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy (DZIENNICZEK św. siostry Faustyny) 21.04.09, 17:16 OWOCE MODLITWY (DZIENNICZEK św. siostry Faustyny) „Dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelkiej. W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę" (Dz. 146). „...dusza powinna być wierną modlitwie, pomimo udręczeń, oschłości, i pokus, bo od takiej przeważnie modlitwy zależy urzeczywistnienie nieraz wielkich zamiarów Bożych; a jeżeli nie wytrwamy w takiej modlitwie, krzyżujemy to, co Bóg chciał przez nas dokonać albo w nas. Niech słowa te wszelka dusza zapamięta: A będąc w ciężkości dłużej się modli" (Dz. 872). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy "Dialog" św. Katarzyna ze Sieny 21.04.09, 17:28 "Dialog" św. Katarzyna ze Sieny "Ileż razy pragnąłeś uczynić coś, a nie mogłeś i nie umiałeś tego uczynić. Innym razem wiedziałeś jak, ale nie mogłeś, a gdy mogłeś, nie wiedziałeś jak. Innym razem nie miałeś czasu, a jeśli miałeś czas, brakło ci woli. Wszystko to pochodzi ode Mnie, wszystko to zrządziła Moja Opatrzność dla twego zbawienia. Chce ona, abyś poznał, że sam z siebie nie istniejesz i musisz uniżyć się, a nie pysznić. We wszystkim napotykasz zmiany i brak, bo nic nie jest w twej mocy. Tylko łaska Moja jest niewzruszona i stała; nie zmieni się ona i odebrana być ci nie może. Nikt nie zdoła oderwać cię od niej i wtrącić cię na powrót w grzech, chyba że się sam zmienisz (...)" Odpowiedz Link Zgłoś
smuga7 Re: "Dialog" św. Katarzyna ze Sieny 21.04.09, 17:31 Dzieki Kaczorku za te cytaty, balsam dla duszy. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: "Dialog" św. Katarzyna ze Sieny 21.04.09, 18:11 Cieszę się Smużko ,że Ci się podobają . Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: "Dialog" św. Katarzyna ze Sieny 14.05.09, 23:53 Słowa Pana Jezusa do św. Katarzyny ze Sieny Diabeł łowi pozorami dobra (t. 1, s. 125) Diabeł zaprasza ludzi do wody śmierci, jedynej jaką posiada; oślepia ich rozkoszami i zaszczytami świata; na wędkę przyjemności chwyta ich pozorem dobra. W inny sposób nie mógłby tego uczynić; ludzie schwytać by się nie dali, gdyby nie znajdowali tam czegoś dobrego lub przyjemnego, bo dusza z natury swojej zawsze pragnie dobra. Szczęście zbawionych (t. 1, s. 128) Czy wiesz, na czym głównie polega szczęśliwość błogosławionych? Na tym, że mają wolę pełną tego, czego pragną. Pragną mnie, a pragnąc mnie, posiadają mnie i kosztują mnie bez przeszkody. 'Bądź wola Twoja' (t. 1, s. 129) Słudzy moi, widząc mnie, poznają; poznając mnie, kochają; i kochając mnie unicestwiają i zatracają swą wolę własną. Straciwszy wolę swoją, przywdziewają moją, a ja nie chcę niczego prócz waszego uświęcenia. Pokusy i doświadczenia (t. 1, s. 130) Jeśli pozwalam diabłu dręczyć ich, dopuszczając liczne pokusy dla wypróbowania ich cnót, jak ci rzekłem powyżej, oni opierają się wolą, którą umocnili we mnie; uniżają się i uważając za niegodnych pokoju i spoczynku ducha, uznają, że zasłużyli na tę mękę i przechodzą ją z weselem i poznaniem siebie, nie czując przygnębienia. Gdy przyjdzie udręczenie ze strony ludzi, czy choroba, czy ubóstwo, czy utrata stanowiska w świecie, czy śmierć dzieci lub innych stworzeń, które się bardzo kocha (a wszystko to są ciernie, które zrodziła ziemia po grzechu), oni przyjmują wszystko ze światłem rozumu i wiary świętej, patrząc tylko na mnie, który jestem najwyższym Dobrem i mogę chcieć tylko dobra; i dopuszczam to dla ich dobra, z miłości, nie z nienawiści. Modlitwa ustawiczna (t. 1, s. 184) Każdy, wedle stanu swego, winien współdziałać w zbawieniu dusz, zgodnie z zasadą świętej woli. Wszystko, co czyni, słowem lub czynem dla zbawienia bliźniego, jest czynną modlitwą, którą by, jak sądzę, sam odmówił w tym czasie na właściwym miejscu. Lecz nawet poza tą obowiązkową modlitwą, wszystko to, co czyni dla bliźniego lub dla siebie, wszystkie uczynki zewnętrzne, jakiekolwiek by one były, są modlitwą miłości. Istota błędu miłości niedoskonałej (t. 1, s. 185) Wiedz o tym, że jeśli sługa mój kocha mnie niedoskonale, szuka nie tyle mnie, ile pociechy, dla której mnie kocha. Radość z pomyślności a radość z pełnienia cnoty (t. 1, s. 186) Łudzą się. Dzieje się z nimi, jak z człowiekiem, który ma ogród. Człowiek ten upatruje przyjemność w przebywaniu w swoim ogrodzie i w uprawianiu ogrodu. Zdaje mu się, lubuje się w uprawie ogrodu, podczas gdy naprawdę pociąga go tylko [akurat ten] ogród. Jedno zdarzenie objaśni go co do prawdy uczuć. Człowiek traci ogród i odtąd nie znajduje upodobania w ogrodnictwie. Gdyby główną przyjemność widział w samej pracy dla ogrodu, nie przestałaby mu się ona podobać, choć nie posiada on już swego ogrodu. Tak samo ten, który lubuje się w pełnieniu cnoty bardziej niż w pociechach zewnętrznych, nie opuści się w dobrych uczynkach, nie przestanie, o ile nie chce znajdować w nich spoczynku dla ducha. Gdy przyjdzie niepowodzenie, nie będzie taki, jak ów, co utracił ogród. Radość z pomyślności a radość z pełnienia cnoty - bez ilustracji (t. 1, s. 187) Gdyby szukali zadowolenia w czynieniu dobra, dla miłości samego dobra i cnoty, nie straciliby ochoty, przeciwnie, wzmogłaby się ona i wzrosła. Lecz ponieważ pełnienie cnoty oparte było tylko na własnym ich zadowoleniu zmysłowym, przeto słabnie i ginie. Oto złudzenie, w które popada większość ludzi w pełnieniu cnoty. Oszukują się sami przez poszukiwanie własnej przyjemności zmysłowej. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: "Dialog" św. Katarzyna ze Sieny 15.05.09, 23:05 św. Katarzyna ze Sieny Nasz konieczny udział w naszym zbawieniu (t. 1, s. 77) Prawda wieczna ukazała tej duszy, że stworzyła nas bez nas, lecz że nie zbawi nas bez nas. Bóg chce, abyśmy przez wolną wolę i wolny wybór używali danego nam czasu na pełnienie prawdziwych cnót. Oczyszczenia bierne gorliwych (t. 1, s. 81) Wiesz, jakiego sposobu używam, kiedy słudzy moi gorliwie przestrzegają nauk słodkiego Słowa miłości? Oczyszczam ich, aby przynosili obfity owoc, i aby owoc ich był udany, a nie dziczał. ... Sługi moje, które trwają we mnie, oczyszczam przez liczne udręczenia, aby rodzili liczniejsze i lepsze owoce i przez to dowiedli swej cnoty. Tych zaś, którzy nie przynoszą owocu, obcinam i rzucam w ogień, jak rzekłem. Praca nad sobą i jej wymiar społeczny (t. 1, s. 81) Prawdziwymi rolnikami są ci, co uprawiają dobrze duszę swoją, plewiąc z niej wszelką miłość własną i odwracając we mnie ziemię uczucia swego. Żywią tak i rozwijają nasienie łaski, które posiedli na chrzcie świętym. Uprawiając duszę swoją, uprawiają też duszę bliźniego i nie mogą uprawiać jednej bez drugiej. Wiesz już, co ci rzekłem, że każde dobro i zło popełnia się poprzez bliźniego. Wymiar społeczny rozwoju wewnętrznego (t. 1, s. 81n) Pamiętaj, że każde stworzenie obdarzone rozumem ma swoją winnicę związaną bezpośrednio z winnicą bliźniego. Obie są tak zjednoczone, że nikt nie może czynić dobrze lub źle sobie, nie czyniąc dobrze lub źle bliźniemu. Miejsce w Bożych planach (t. 1, s. 82n) Chcę więc, abyście byli prawdziwymi robotnikami i z wielką gorliwością pomagali uprawiać dusze w mistycznym ciele świętego Kościoła. Po to was wybieram, bo chcę uczynić miłosierdzie światu, za który tak bardzo mnie prosisz. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Teresa z Avila 21.04.09, 17:31 'Zastanawiałam się któregoś dnia nad pytaniem - pisze św. Teresa z Avila - dlaczego Pan tak bardzo kocha cnotę pokory, i nagle - bez własnego, jak mi się zdaje, namysłu mego - stanęła mi pred oczyma ta racja, że Bóg jest Prawdą najwyższą, a pokora niczym innym nie jest jak chodzeniem w prawdzie. Nie ma zaś prawdy większej nad to, że sami z siebie nic nie mamy dobrego, że nasza jest tylko nędza i nicość. Kto tego nie rozumie, ten chodzi w kłamstwie. Im zaś kto szczerzej uznaje tę prawdę, tym przyjemniejszy się staje Prawdzie najwyższej.'” Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Św. Brat Albert 21.04.09, 17:34 ''Jaka modlitwa taka doskonałość, jaka modlitwa taki dzień cały. Na darmo usiłujemy postąpić przez inne środki, inne praktyki, inną drogą. Modlitwa jest warunkiem nawracania dusz. Bez modlitwy niepodobna wytrwać w powołaniu'' Św. Brat Albert Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Teresa z Avila 21.04.09, 17:40 Czy należy się lękać złego ducha? Odpowiada sw. Teresa od Jezusa. Przeciwko nieuzasadnionym lękom przed złym duchem przytaczam urywek z życia (rozdz. 25,19-22), napisanego przez św. Teresę z Avila. Są to słowa dodające otuchy, pod warunkiem, że sami nie otwieramy drzwi złemu duchowi... Jeśli Pan ten jest tak potężny, jak wiem i widzę, że jest, jeśli złe duchy są Jego niewolnikami, w co wiara nie pozwala mi wątpić, cóż więc złego mogą mi zrobić, skoro jestem służebnicą tego Króla i Pana? Czemuż więc miałoby mi zabraknąć odwagi do walki nawet z całym piekłem? Brałam do ręki krzyż i rzeczywiście Bóg dodawał mi odwagi. W jednej chwili czułam się tak odmieniona, że nie lękałabym się wzywać ich wszystkich do walki: - Wystąpcie teraz wszyscy, abym ja, służebnica Pańska, zobaczyła, co potraficie mi zrobic! Tak naprawdę to raczej one się mnie bały, gdyż ja byłam zupełnie spokojna. Od tego czasu bez śladu zniknęły lęki przed nimi, nie bałam się wcale widoku złych duchów, a raczej jak niżej opowiem, to one drżały przede mną. Wszechwładny Pan całego stworzenia dał mi nad nimi taką władzę, że teraz są dla mnie jak brzęczenie muchy. Są tak bardzo tchórzliwi, że skoro tylko poczują, że ma się ich za nic, tracą wszelką odwagę. Wrogowie ci napadają tylko takich, którzy uciekają od walki i sami 65 łatwo się poddaja, lub gdy Bóg pozwala, aby ich pokus i udręczenia były na większy pożytek tych, którzy są Jego sługami. Oby dał Pan w swojej Boskiej łaskawości, byśmy umieli się bać tylko tego, czego rzeczywiście bać się powinniśmy, byśmy zrozumieli tą prawdę niezawodną, a jeden grzech powszedni większą nam może wyrządzić szkodę niż wszystkie razem potęgi piekielne. Czy wiecie, kiedy czarci napawają nas strachem? Wówczas, gdy sami sobie dajemy powód do strachu naszym przywiązaniem do czci, do rozkoszy, do bogactw tego świata. Wtedy, kochając się w tym i pożądając tego czym winnismy się brzydzić, sami w ich ręce składamy oręż, którym powinniśmy się bronić przeciw nim, i doprowadzamy ich do tego, że pokonują nas i nam wyrządzają wielkie szkody. Litość pojawia się na myśl o tym, a przecież wystarczyłoby uchwycić się krzyża i obrzydzić sobie te dobra dla miłości Boga, a wtedy zły duch będzie bardziej uciekał niż my od zarazy. Zły duch kocha klamstwo, sam jest kłamstwem i nigdy się nie sprzymierzy z tym, kto postępuje w prawdzie. Ale gdy u kogoś widzi zaćmiony umysł, tego zręcznie doprowadza do całkowitego zaślepienia; a gdy zauważy, że ktoś jest tak ślepy, że swoje szczęście pokłada w dobrach tego świata, tak błahych i marnych jak dziecinne zabawki, z takim też postępuje jak z dzieckiem i śmiało rzuca się na niego, nie raz, ale wiele razy. Nie daj Boże, bym się znalazła wśród tych nieszczęślwych, ale abym, dzięki użyczonej łasce, umiała poczytywac za spokój to, co jest prawdziwym spokojem, za częto, co jest prawdziwą czcią, za pociechę to, co jest prawdziwą pociechą, a nigdy to, co jest fałszem i złudą. Wtedy będę mogła szydzić ze wszystkich diabłów i wówczas nie ja będę się ich bała, ale oni mnie. Nie rozumiem wątku tego, kto krzyczy "diabeł! diabeł!", podczas gdy powinien wołać "Bóg! Bóg!" i napędzić strachu całemu piekłu. Czyż nie wiemy, że złe duchy nawet nie mogą się ruszyć jeśli im Bóg nie pozwoli? Na cóż więc te wszystkie daremne wątki? Co do mnie, to bardziej się boję tych, którzy się boją diabła, niż diabła samego, ten bowiem nic mi zrobić nie może, ale tamci, zwłaszcza jeśli są spowiednikami, mogą spowodować wielki niepokój duszy. To z ich powodu przeżyłam wiele lat tak wielkiego udręczenia, że jeszcze dzisiaj się dziwię, że potrafiłam je znieść. Błogosławiony niech będzie Pan, że podał mi tak skuteczny ratunek. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Thomas Merton 21.04.09, 18:10 W tym okresie złożenia ślubów doszedłem do przekonania, że już nie wiem, co to jest życie kontemplacyjne i jakie jest powołanie do niego, jakie jest w ogóle moje powołanie, a także całego naszego zakonu cystersów. W istocie nie mogłem być pewny, czy w ogóle coś wiem i rozumiem prócz tego, że wierzę, iż z jedynie Tobie znanych powodów Ty sam chcesz, abym złożył właśnie takie śluby i to tego dnia i właśnie w tym klasztorze. A potem wszystko, co miałem do zrobienia, to iść razem z innymi i czynić to, co mi każą, a te sprawy powoli same się wyjaśnią. Tego ranka, kiedy leżałem z twarzą na posadzce na środku kościoła, a ojciec opat modlił się nade mną, roześmiałem się z ustami w prochu, bo nie wiedząc, jaki i czemu, zrobiłem właśnie to, co trzeba było zrobić, a co było zadziwiającą rzeczą. Ale to, co było zadziwiające, nie było moim dziełem, ale Twoim dziełem dokonanym we mnie. Miesiące minęły, a Ty nie przygasiłeś żadnego z tych dawnych pragnień, ale dałeś mi pokój, i zaczynam dostrzegać, o co właściwie chodzi. Zaczynam już coś rozumieć. Bo powołałeś mnie tutaj nie po to, abym nosił pewną etykietę, według której mógłbym się rozpoznać i zaliczyć do jakiejś kategorii. Nie chcesz, abym rozważał, kim jestem, ale jedynie – kim Ty jesteś. Albo raczej nie chcesz, abym w ogóle wiele rozmyślał, bo pragniesz mnie podnieść ponad poziom myślenia. A jak może dopełnić się we mnie to dzieło, jeżeli będę się ciągle zastanawiał nad tym, czym jestem i gdzie jestem, i dlaczego jestem? Nie robię dramatu z tej sprawy. Nie mówię: „Żądałeś ode mnie wszystkiego i wszystkiego się wyrzekłem” . Bo już nie pragnę zobaczyć niczego, co zakładałoby jakąś odległość dzielącą mnie od Ciebie. A jeśli odstąpię i popatrzę na siebie i na Ciebie, jak gdyby coś mogło przejść między nami, ode mnie do Ciebie, dostrzegę nieuchronnie rozwierającą się między nami przepaść i przypomnę sobie dzielącą nas odległość. Mój Boże, ta przepaść i ta odległość zabijają mnie. To jest jedyna przyczyna, dla której pragnę samotności – dla zniknięcia z oczy rzeczom stworzonym, dla obumarcia dla nich i wiedzy o nich, bo one przypominają mi moje oddalenie od Ciebie. Mówią mi coś o Tobie – mówią, że jesteś od nich daleki, chociaż jesteś także i w nich. Stworzyłeś je i Twoja obecność podtrzymuje ich istnienie, ale zasłaniają mi Ciebie. Chciałbym żyć samotny i poza nimi. O beata solitudo! Wiedziałem bowiem, że tylko opuszczając je, będę mógł dojść do ciebie – dlatego czułem się tak nieszczęśliwy, kiedy zdawałeś się skazywać mnie na pozostanie wśród nich. Teraz przestałem się o to troszczyć i radość zaczyna się we mnie budzić – ta radość, która trwa w najgłębszych cierpieniach. Zaczynam już coś rozumieć. Oświeciłeś mnie i pocieszyłeś mnie, i znów zacząłem uczyć się i mieć nadzieje. Słyszę Cię mówiącego do mnie : „Dam ci wszystko, czego pragniesz. Poprowadzę Cię w samotność, poprowadzę cię drogą, której nie potrafisz absolutnie zrozumieć, bo chcę żeby to była droga najkrótsza. Wszystkie rzeczy wokół ciebie uzbroją się przeciwko tobie, aby się wyrzec ciebie, aby cię ranić, aby sprawiać ci ból, a prze to doprowadzą cię do osamotnienia. Ich wrogość sprawi, że pozostaniesz wkrótce zupełnie sam. Wyrzucą cię precz, opuszczą cię, odrzekną się ciebie i będziesz samotny. Wszystko, co cię dotknie, będzie cię palić z bólu i z bólu będziesz cofał twoją rękę, aż oddalisz się od wszystkich rzeczy stworzonych. Wtedy znajdziesz się zupełnie sam. Wszystko, czego zapragniesz, będzie cię parzyć i piętnować jak rozpalonym żelazem i uciekniesz w męce od wszystkiego, aby zostać sam. Każda radość płynąca ze świata stanie się dla ciebie cierpieniem i umrzesz dla wszelkiej radości, i wszystko opuści cię, by pozostawić cię samego. Wszystkie dobra, które inni ludzie kochają, których szukają i pragną, przyjdą do ciebie, ale tylko jako mordercy, aby odciąć cię od świata i jego zajęć. Ludzie będą cię chwalić, ale ich pochwały staną się dla ciebie płonącym stosem – pokochają cię, lecz to tylko uśmierci twoje serce i zawiedzie cię na pustynię. Otrzymasz wiele darów i złamiesz się pod ich ciężarem. Doznasz wielu słodyczy w modlitwie, ale i one zbrzydną ci i uciekniesz od nich. A gdy zażyjesz już trochę sławy i trochę miłości, odbiorę ci wszystkie twoje dary i pochwały, i przywiązania i będziesz całkowicie opuszczony i zapomniany, aż staniesz się niczym, rzeczą martwą, odrzuconą. I wówczas dopiero przyjdziesz do posiadania tej samotności, której tak długo pragnąłeś. A twoja samotność wyda wielkie plony w duszach ludzi, których nigdy nie zobaczysz tu na ziemi. Nie pytaj, kiedy ani gdzie, ani jak się to stanie. Czy na jakiejś górze, czy w więzieniu, czy w szpitalu, czy na pustyni, czy w obozie koncentracyjnym, czy tez w Gethsemani. To nie ma znaczenia. Nie pytaj mnie więc, bo ci i tak nie odpowiem. Nie będziesz wiedział, dopóki się tam nie znajdziesz. Zakosztujesz prawdziwej samotności mojej męki i mojego ubóstwa i poprowadzę cię na wyżyny mojej radości; umrzesz we Mnie i odnajdziesz wszystkie rzeczy w głębi Mojego Miłosierdzia, które stworzyło cię w tym celu i poprowadziło cię z Prades na Bermudy, do St. Antonin, do Oakham, do Londynu, do Cambridge, do Rzymu, do New Yorku, do Columbii, do parafii Corpus Christi, do Bonawentury i do cysterskiego opactwa ubogich mnichów pracujących w Gethsemani: Abyś mógł stać się bratem Boga i nauczyć się poznawać Chrystusa ludzi wypalonych płomieniem” Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Jan Paweł II 21.04.09, 18:15 "Jeżeli chcecie się dowiedzieć, czym jest wewnętrzne wyzwolenie i prawdziwa radość, nie zapominajcie o sakramencie pojednania. W nim kryje się tajemnica ciągłej młodości duchowej" (Kowno, 06.09.1993). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: Jan Paweł II 15.05.09, 00:10 Nie sposób przecież zaprzeczyć, że wielu chrześcijan przechodzi w swoim życiu duchowym chwile niepewności, które obejmują nie tylko życie moralne, ale także modlitwę, a nawet samą teologalną poprawność wiary. Wiara, i tak już wystawiona na próbę przez konfrontację z naszą epoką, zostaje czasem sprowadzona na manowce przez błędne kierunki teologiczne, które szerzą się miedzy innymi na skutek kryzysu posłuszeństwa wobec Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: Jan Paweł II 25.05.09, 21:46 Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi. Jan Paweł II (ur. 1920) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa z Avila 15.05.09, 22:54 Św. Teresa z Avila (Teresa de Cepeda y Ahumada) CIERPLIWOŚĆ ZWYCIĘŻA Nie trwóż się, nie drżyj Wśród życia dróg, Tu wszystko mija, Trwa tylko Bóg. Cierpliwość przetrwa Dni ziemskich znój, Kto Boga posiadł Ma szczęścia zdrój: Bóg sam wystarcza. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: cytaty świętych, błogosławionych, mistyków 21.04.09, 18:27 "Św. Jan od Krzyża poucza człowieka, który pragnie Boga: „Posłuchaj słowa pełnego znaczenia i prawdy najgłębszej; Szukaj Go przez wiarę i miłość, nie zadowalając się żadną inną rzeczą” (P.d. 1, 11). Życie w zjednoczeniu z Bogiem nie może opierać się na uczuciu, lecz jedynie na cnotach teologicznych. Trzeba wiec nauczyć się szukać Boga, odrywając się od wszelkiej przyjemności i pociechy, nawet duchowej, aby postępować drogą „czystej wiary”. Wiara, więcej niż jakiekolwiek doświadczenie zmysłowe, jakiekolwiek poznanie i rozumowanie, stawia człowieka w bezpośrednim kontakcie z Bogiem. Tylko wiara „jest jedynym, proporcjonalnie najodpowiedniejszym, środkiem zjednoczenia duszy z Bogiem. Takie bowiem jest podobieństwo między wiarą a Bogiem, jak między Bogiem widzianym (w widzeniu uszczęśliwiającym) a poznawanym przez wiarę” (Dr.II, 9, 1). Wiara ukazuje Boga takim, jakim On jest. Nie dozwala Go oglądać, lecz każe wierzyć w Niego w Jego istotnej rzeczywistości; w ten sposób rozum człowieka nawiązuje łączność z Bogiem. „Tak więc, przez ten sam środek, objawia się Bóg duszy w boskim świetle, przewyższającym wszelkie zrozumienie. Przeto im większą wiarę ma dusza, tym więcej jest z Bogiem zjednoczona” (tamże). Wiara jednoczy człowieka z Bogiem, nawet wówczas gdy nie doznaje on żadnej pociechy. Owszem, Bóg często pozbawia wszelkiej pociechy duchowej tych, którzy Go szukają, aby obcując z Nim nie opierali się na uczuciu, lecz na wierze, i w niej wzrastali. „Przystępujący do Boga winien wierzyć” (Hbr 11, 6). W tej mierze, w jakiej człowiek żyje wiarą, zbliża się do Boga, jednoczy się z Nim i wierzy Jego miłości. „Oto szczyt wiary naszej”, pisze siostra Elżbieta od Trójcy Świętej: wierzyć w miłość Boga, a wierzyć niezłomnie, nawet wśród doświadczeń i ciemności. Wówczas dusza „nie zatrzymuje się już przy swych upodobaniach i uczuciach. Nie jest ważne dla niej to, czy Boga czuje, czy też nie, czy Bóg obdarza ją radością, czy cierpieniem. Ona wierzy w Jego miłość” (I, 8). Lecz aby dojść do takiej niezłomnej wiary, trzeba ćwiczyć się w niej i prosić: Panie, „przymnóż nam wiary!” (Łk 17, 6)." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy ŻYCIE MISTYCZNE - IDEAŁ KARMELU 21.04.09, 18:30 "Karmel (...) swoim stanowiskiem rozstrzyga ostatecznie kwestię: czy wolno pragnąć życia mistycznego? Miło mi więc stwierdzić, że ideał mistyczno-kontemplacyjny jest nakreślony z największą delikatnością już w najdawniejszych pismach Zakonu. Jest on celem życia, ale celem, który pozostaje wyłącznym darem Boga. Wysiłki duszy winny być skupione i skierowane do innego celu, a mianowicie, by złożyć Bogu w ofierze serce czyste i pełne miłości, duszę oderwaną i rozpaloną miłością Bożą. Takie jest zadanie duszy, taki przedmiot jej osobistych trosk. Ale czyż Bóg nie okaże się wspaniałomyślnym względem duszy wspaniałomyślnej? Czyż nie napełni sobą duszy oderwanej od wszelkiego stworzenia? "Przez czystość serca i doskonałą miłość osiąga się drugi cel - stwierdzają Ustawy. Ale nie jako następstwo konieczne czy mechaniczne - pozostanie on bowiem na zawsze wyłącznym darem Boga. Nie wyklucza to jednak zasługi: "Ponieważ z miłości ku Bogu wyrzekałeś się świata i obcowania z ludzmi, by złączyć się z Bogiem przez czystość swego serca, zasłużysz sobie na obfite kosztowanie słodyczy współżycia z Bogiem"7. Mimo to jednak nie jest to zasługą w ścisłym tego słowa znaczeniu: "Osiągnąłeś tę słodycz dzięki mej łasce, a nie przez swe zasługi"8. Cała tradycyjna postawa Karmelu wobec ideału zjednoczenia z Bogiem jest tutaj doskonale naszkicowana. Ideał ten leży w zamiarach duszy, jest przedmiotem jej pragnień jako najwyższy przejaw tego współżycia z Bogiem, tak gorąco pożądanego, jednak nie jako cel, który musi koniecznie osiągnąć, lub względem którego mogłaby sobie rościć jakieś prawo: jest on bowiem wyłącznym darem Bożym. Bóg miłosierny udzieli go jednak duszy, jeśli się ona do niego odpowiednio przygotuje. Dusza wie o tym, ale się tym nie zajmuje, Bóg bowiem sam myśli, jak rozdzielać swe dary! Ona zaś tak stara się przygotować, by nie było w niej żadnej przeszkody do zjednoczenia się z Panem. Oto dlaczego św. Jan od Krzyża i św. Teresa od Jezusa rozróżniając dwojakie zjednoczenie duszy z Bogiem9. Pierwsze polega na jak najdoskonalszej zgodności woli człowieka z wolą Bożą. Ta zgodność pobudza duszę do stałego wyrzeczenia się we wszystkim, nie wykluczając własnego naturalnego sposobu działania i postępowania10, który Bóg przekształci z czasem na własny sposób. Ponadto zgodność ta skłania duszę, by ustawicznie, wszystkimi siłami starać się sprawiać przyjemność Umiłowanemu. Naturalnym uwieńczeniem jednak tego zjednoczenia zgodności jest zjednoczenie mistyczne, w którym dusza ogołocona z wszelkiej miłości własnej, zostaje napełniona życiem Bożym i odczuwa, że Bóg żyje w niej, a dzięki Jego działaniu osiąga niewysłowione sztyty miłości. Dusza kieruje wszystkie swe siły do zdobycia pierwszego zjednoczenia; zwyczajnie jednak jej ofiarnej pracy towarzyszy powolny postęp w drugim zjednoczeniu. A gdy posiądzie obydwa, zdobędzie w pełni ideał karmelitański osiągalny na ziemi, przedstawiony sybolicznie w sławnej "Górze doskonałości", którą naszkicował św. Doktor Mistyczny. Na jej szczycie umieścił charakterystyczne zdanie: "Sama tylko chwała Boża i cześć mieszkają na tej górze"11. Dusza mistyczna nie zwraca się nigdy do siebie, ale całkowicie dąży jedynie do Boga. Świętość ujęta w tym pełnym całokształcie jest największym darem Bożym. Bóg, tak hojny względem swych biednych stworzeń, udzieliłby tego daru wszystkim... Jeśli niewiele jest dusz, które dochodzą do tego stanu przemiany przez miłość - pisze Doktor Mistyczny - "to nie dlatego, że Bóg chce, by tak mało było tych dusz wzniosłych. Bynajmniej, Bóg chce by wszyscy byli doskonali. Mało jednak znajduje naczyń, które by mogły znieść tak wzniosłe działanie"12, jakim jest to oczyszczenie. Często jesteśmy tak nędzni i mali, bo zbyt przywiązani do własnych wygód. Dlatego to św. Jan woła: "O, dusze stworzone dla tak wielkich rzeczy i do nich powołane! Co czynicie? Na czym się zatrzymujecie? Jakże są niskie wasze pragnienia i jak nędzne wasze skarby!"13. Cóż więc mamy czynić? Szukać Boga, a On wyjdzie na nasze spotkanie: "Jeśli dusza szuka Boga - mówi Święty - tu o wiele więcej Umiłowany jej szuka"14. Oto dlaczego Karmel w swej ascezie nie zapomina nigdy, że Pan jest gotów doprowadzić do końca to, czego dusza sama nie może dokonać. Asceza Karmelu będzie więc typowym połączeniem działania i bierności." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy ks. Tadeusz Dajczer, “Rozważania o wierze” 21.04.09, 18:50 To osobiste doświadczenie ludzkiej słabości i uzdrawiającej mocy Boga pobrzmiewa w "Regule". Żeby dobrze żyć, człowiek potrzebuje łaski. Augustyn wiedział o tym nie od innych, ale ze swojej własnej historii, która kazała mu myśleć o sobie, jako o potrzebującym Chrystusowego uzdrowienia. Nawet jeszcze po nawróceniu wciąż tak na siebie spoglądał. Jak więc doskonali się moc w słabości? Czym jest obiecana przez Pana łaska? Jest rozlanym w naszych sercach pragnieniem nieustannego zwracania się do Boga z prośbą o przebaczenie i zachowanie od ulegania pokusom. To dlatego Augustyn wyżej ocenia kogoś, kto często upada ale i często przeprasza, od rzadziej doświadczającego słabości, który jednak ma kłopoty z prośbą o przebaczenie. Wie bowiem, jak wielkiej pokory potrzeba, by przychodzić do Pana i mówić Mu "przepraszam" wciąż za to samo. Dlatego bardzo wyraźnie pokazuje jedyną właściwie sytuację, która wyklucza ze społeczności ludzi wspólnie poszukujących Boga. I nie jest nią słabość, błąd czy grzech, ale brak życia przebaczeniem. Jeżeli więc trwanie w jedności jest przebywaniem w bliskości Świętego, jest drogą ku Niemu, ku świętości, to przekreśla tę drogę jedynie brak przebaczenia. Dlatego możemy kończąc naszą z nim rozmowę możemy powiedzieć, że prócz doskonałości, jaką będzie kiedyś ostateczne przebywanie w Świętym, dostępną na ziemi doskonałością jest życie tajemnicą przebaczenia. Święty jest to więc ktoś, kto odkrył przebaczenie, odkrył miłość Boga i w niej się zanurzył. To właściwie jest wspólne doświadczenie "miłośników duchowego piękna". I dlatego wiele wieków później święta Teresa od Dzieciątka Jezus w zachwycający sposób zauważy to samo, co odkrył Augustyn : "Co to szkodzi, Jezu drogi, jeżeli upadam co chwila, widzę wtedy słabość moją, a to dla mnie wielki zysk. Ty, Jezu, widzisz wówczas, jak słaba jestem i nic nie potrafię uczynić, a wtedy tym skłonniejszy jesteś, by nieść mnie w swoich ramionach" (zob. ks. Tadeusz Dajczer, “Rozważania o wierze”, Częstochowa 1993, Edycja Paulińska, s.73). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy ks. Tadeusz Dajczer, “Rozważania o wierze" 21.04.09, 18:53 Jeżeli więc ktoś naprawdę pragnie żyć dla Pana bez upadków, niech najpierw zanurzy się w Jego przebaczającej miłości. To jest pierwsza doskonałość. Dopiero z niej przychodzi druga, która jest brakiem upadków. I trzeba to odkryć, w przeciwnym bowiem razie wciąż będziemy się załamywali swoimi słabościami, przekonani, że to od ich braku lub obecności zależy Boża miłość wobec mojej osoby. I im bardziej będziemy trwali w tym przekonaniu, tym mocniejsza stanie się w nas słabość. Uzdrowienie bowiem pochodzi od Pana , nie od nas, a choć jest to banalna prawda, zadziwiające jest jak w praktyce nieustannie o niej zapominamy. Dlatego Augustyn, rozmawiając o naszych słabościach, podkreśla dwie rzeczy: po pierwsze przezwyciężenie zła nie pochodzi przede wszystkim z naszych wysiłków, ale z przebaczenia Bożego, po drugie zło nie jest nigdy ostateczne, ponieważ może zostać zawsze przebaczone. Bóg jest Tym, który działa, co słyszymy w słowach ostatniego rozdziału "Reguły": "Niech Pan sprawi, byście przestrzegali tego wszystkiego, kochając duchowe piękno i dobrym postępowaniem rozsiewając doskonałą woń Chrystusową; nie jak niewolnicy poddani prawu, lecz jak ludzie wolni, poddający się łasce " (VIII,2). Jeżeli natomiast ktoś stwierdziłby, że zachowuje słowa, zapisane przez Augustyna, czyli jest bardzo blisko Najświętszego, niech nieustannie dziękuje Panu, Dawcy wszelkiego dobra. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy list 12.05.09, 19:05 Pod koniec II wieku jakiś nie znany z imienia chrześcijanin żyjący prawdopodobnie w Aleksandrii, pisze otwarty list do niejakiego Diogneta, poganina, w którym tak charakteryzuje chrześcijan i ich życie: "Chrześcijanie nie odróżniają się od innych ludzi ani jakimś specjalnym terytorium, ani językiem, ani zwyczajami. Nie zamieszkują osobnych miast, nie mają własnego języka, nie prowadzą jakiegoś osobliwego trybu życia. Ich nauka nie jest owocem refleksji czy poszukiwań filozofów goniących ustawicznie za nowościami; nie wyznają oni, jak tylu innych, żadnego systemu filozoficznego. Mieszkają w miastach zarówno greckich jak i barbarzyńskich, jak komu wypadnie, i mimo że w ubiorze, jedzeniu i we wszystkich innych sprawach idą za zwyczajami miejscowymi, prowadzą tryb życia wspaniały i, jak to wielu wyznaje, niewiarygodny. Mieszkają w swojej ojczyźnie, ale jakby byli cudzoziemcami; wykonują wszystkie obowiązki dobrego obywatela i nie uchylają się od żadnych ciężarów, ale czynią to jakby byli przyjezdnymi gośćmi. Każda obca ziemia jest dla nich ojczyzną, każda ojczyzna jest dla nich obcą ziemią. Tak jak wszyscy żenią się, wychodzą za mąż i rodzą dzieci, ale nigdy nie zabijają nowego życia. Mają wspólnotę dóbr, ale nie łoża. Żyją w ciele, ale nie według ciała. Żyją na tej ziemi, ale czują się obywatelami nieba. Są posłuszni ziemskim prawom, ale ich sposób życia wynosi ich ponad wszelkie prawo. Kochają wszystkich, a wszyscy ich nienawidzą. Są nieznani, a jednak ustawicznie padają na nich wyroki. Posyła się ich na śmierć, a oni w niej otrzymują życie. Są ubogimi, a wzbogacają wszystkich. Brak im wszystkiego, a obfitują we wszelkie dobra. Są pogardzani, a oni uważają to za tytuł chwały. Szkaluje się ich na wszystkie sposoby, a jednak przyznaje się im ustawicznie rację. Gdy wyrządza się im krzywdę, oni błogosławią; gdy traktowani są haniebnie, odpowiadają szacunkiem. Mimo że czynią dobrze, karze się ich, jakby byli złoczyńcami. Gdy muszą znosić karę, cieszą się, jakby im ktoś dawał życie. Żydzi ustawicznie toczą z nimi wojnę, poganie ich prześladują. Ale ci, którzy ich nienawidzą, nie potrafią powiedzieć, jaki jest powód ich wrogości. Słowem, chrześcijanie są dla świata tym, czym dusza jest dla ciała.Bóg ich umieścił w tym zaszczytnym miejscu i oni nie mogą stamtąd zdezerterować." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Bruno Ferrero 12.05.09, 19:11 Syn samotnej matki, urodził się w pewnej zapadłej mieścinie. Rósł w innej osadzie, gdzie pracował jako stolarz aż do trzydziestego roku życia. Następnie przez trzy lata obchodził ziemię, nauczając. Nie napisał żadnej książki. Nie otrzymał nigdy publicznego urzędu. Nie miał własnej rodziny ani domu. Nie uczęszczał na uniwersytet. Nie oddalił się więcej niż trzydzieści kilometrów od miejsca swoich narodzin. Nie osiągnął niczego, co można nazwać sukcesem. Nie miał żadnych pism uwierzytelniających, tylko samego siebie. Miał zaledwie trzydzieści trzy lata, gdy opinia publiczna obróciła się przeciw niemu. Jego przyjaciele uciekli. Został sprzedany swoim wrogom i osądzony w pożałowania godnym procesie. Przybito go do krzyża, pomiędzy dwoma złoczyńcami. Gdy umierał, jego oprawcy pogrywali w kości o jego ubranie – jedyną własność, jaką posiadał na ziemi. Kiedy umarł, został złożony do grobu, użyczonego przez przyjaciela, powodowanego litością. Trzeciego dnia ten grób był pusty. Minęło dwadzieścia wieków i oto dzisiaj On stanowi centrum historii ludzkości. Nic nie zmieniło tak bardzo życia człowieka na ziemi: ani przemarsze wojsk, ani przemieszczające się floty, ani obradujące parlamenty, ani królujący władcy czy myśliciele i naukowcy zebrani razem - jak to jedno samotne istnienie. Bruno Ferrero Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy ks. Jan Twardowski 12.05.09, 19:21 Dobro i zło Ze złem skrada się siła władza urzędowe twarze z dobrem przychodzi serce choćby najmniejsze jamnik z każdą nogą skrzywioną jak szczęście wiejskie na wsi Godzinki gdy zmieniają słowa „i niezwyciężonego plask w mordę Samsona” Prowadzi do Boga Jezus dokonał rozłamu, bo nazwał dobro dobrem, a zło złem, anioła aniołem, a diabła diabłem. Oddzielił grzesznika zatwar- działego od grzesznika, który chce być świętym, a samoluba od tego, który chce czynić dobrze. Oddzielił samobójcę od tego, który przetrwał najcięższą próbę cierpienia. Także i nas podzielił, bo W każdym z nas siedzą owca i kozioł, święty i grzesznik. Kto gubi Jezusa, ten dostaje pomieszania pojęć, bo miesza dobro ze złem, diabła z aniołem. Pouczył nas Jezus, że dobro nie ma początku ani końca, jest z Boga. Chociaż zagłuszane, wciąż żyje. Zło zaczęło się w raju, a skończyło w piekle. W czasie ostatniej wojny Niemcy zabili ojca Kolbego, bo nie mogli znieść wierzącego wśród niewierzących. Jak może święty po piekle chodzić! A teraz Niemcy czczą świętego Maksymiliana Kolbego i przed polskim świętym palą świece w swoich kościołach. Podział na dobro i zło trwa i w ostateczności prowadzi do Boga. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Paweł od Krzyża 12.05.09, 20:11 „Komunia Święta jest najbardziej skutecznym środkiem, aby zjednoczyć się z Bogiem.” Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan Bosko 12.05.09, 20:19 "... Wielką pomocą w drodze do nieba są sakrament Komunii Św. i sakrament pokuty; stąd każdy nieprzyjaciel waszej duszy, stara się was oddalić od tych praktyk naszej świętej religii ..." "... Czy jest coś piękniejszego i droższego od spowiedzi świętej? Czy istnieje coś, co bardziej zbliżało by nas do Pana? Jeżeli mamy grzech śmiertelny na duszy, skazujemy się na piekło, a możemy się uwolnić od niego jedynie przez spowiedź. Masz więc szansę, czy zechcesz z niej jedynie skorzystać, gdy będziesz stary ? Pamiętaj jednak, że jesteś zawieszony ponad tym strasznym piekłem, a Pan jest tym, który przez swoje miłosierdzie trzyma cię w zawieszeniu. Jeśli będziesz Go nadal obrażał, może się zdarzyć, że zostawi cię samemu sobie i wpadniesz tam gdzie się bardzo starałeś - do piekła ..." "... To co sprawia największą krzywdę diabłu, to czego obawia się najbardziej, to praktykowanie tego, co się postanowiło na spowiedzi ..." "... Często odwiedzajcie waszego spowiednika, módlcie się za niego i kierujcie się jego radami. A gdy wybraliście spowiednika i wiecie, że jest odpowiedni dla potrzeb waszej duszy, nie zmieniajcie go bez potrzeby." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan Bosko 12.05.09, 21:31 "Szatan boi się ludzi radosnych." "... Uczestniczyć w pełni we Mszy św. znaczy zrujnować cały dorobek diabła ..." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan Bosko 14.05.09, 23:50 Przystępujcie często do Komunii Świętej, a łaski Jezusa, którego przyjmujesz do swojego serca tak ukształtują twoja dusze, ze ciało stanie się jej posłuszne. Chcecie być silni, by walczyć przeciw diabłu i jego pokusom? Kochajcie Kościół, czcijcie Najwyższego Pasterza, korzystajcie z sakramentów Św. odwiedzajcie często Pana Jezusa ukrytego w tabernakulum, miejcie wielkie nabożeństwo do Najświętszej Matki, ofiarujcie jej wasze serce, a przezwyciężycie trudności i pokusy świata.. Bądź przygotowany na śmierć. Kto dzisiaj nie jest przygotowany, by dobrze umrzeć, ciężko ryzykuje, ze umrze źle... Na świecie jest dużo naiwnych głupców, ale i dużo roztropnie przebiegłych. Roztropnie przebiegłymi są ci, którzy się trudzą i walczą, nawet po trochu, by zasłużyć na raj. Natomiast głupcami są ci, którzy dla chwilowych celów wstępują na drogę wiecznego potępienia.. Co do wiary, jestem zawsze z papieżem i z papieżem mam zamiar pozostać jako katolik aż do śmierci. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan Bosko 15.05.09, 00:08 Bądźcie wewnętrznie przekonani o tej wielkiej prawdzie: tam, gdzie jest następca św. Piotra, tam jest prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan Bosko 15.05.09, 00:11 Bycie dobrym nie polega na tym, że nie popełnia się żadnego błędu: bycie dobrym polega na posiadaniu woli poprawy. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Paweł od Krzyża 12.05.09, 20:22 "Pamiętaj aby nie zaprzestawać przyjmowania Komunii Św. ,przyjmuj ją codziennie... .Głównym wysiłkiem szatana jest odsunąć nas od Anielskiego Stołu, gdzie otrzymujemy pożywienie na życie wieczne i gdzie dusza staje się okrutna dla demonów." List do Siostry Kolumby Gandolfi, 15.04.1744 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) 12.05.09, 20:25 "Każdy jest odpowiedzialny za swe własne zbawienie, tak dalece jak ono tego wymaga, gdyż nie może się dokonać bez współdziałania jego wolności. Każdy jest również odpowiedzialny za zbawienie innych, ponieważ ma możność uproszenia im łaski w modlitwie. Modlitwa jest wolnym działaniem człowieka, a odpowiedzialność zakotwicza się właśnie w sferze wolności." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) 12.05.09, 20:26 "Udział w Ofierze i w Komunii św. uzdalnia duszę, by się stała żywym kamieniem w budowli miasta Bożego, więcej - by była świątynią Boga." "Modlitwa jest najwyższym osiągnięciem do jakiego uzdolniony jest duch ludzki, lecz nie jest osiągnięciem jedynie czysto ludzkim. Jest drabiną Jakuba, po której wznosi się człowiek do Boga, a łaska Boża zstępuje na ludzi." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan od Krzyża 12.05.09, 20:36 Dusza (...) doskonała cieszy się z tego, z czego się smuci niedoskonała. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan od Krzyża 15.10.09, 23:55 „Kto gardzi modlitwą, gardzi wszelkim dobrem.” św. Jan od Krzyża Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) 13.05.09, 17:23 "Miłość ludzka dąży do zatrzymania dla siebie przedmiotu ukochania. Kto kocha ludzi jak Chrystus, chce, by należeli oni do Boga, a nie do niego. W ten sposób zapewnia sobie ich posiadanie na wieki. Jeżeli zdobędziemy człowieka dla Boga, jesteśmy z nim w Bogu zjednoczeni, podczas gdy chęć zdobycia go dla siebie prowadzi często do tego, że go później tracimy" E. Stein, Tajemnica Bożego Narodzenia [w:] Z własnej głębi, tłum. J.I. Adamska, Kraków 1978, t. II, s. 67 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) 15.05.09, 00:25 "Ponad drogą poznania filozoficznego jest droga wiary. Daje nam ona zupełnie szczególną bliskość Boga miłującego i miłosiernego oraz obdarza taką pewnością, jakiej nie może udzielić nam żadne poznanie naturalne. Należy jednak pamiętać, że i droga wiary jest drogą ciemną. Bóg dostosowuje swoje słowa do miary człowieka, abyśmy mogli pojąć to, co Niepojęte". "Istotne jest zjednoczenie z Bogiem przez wolę, czyli zgodność z wolą Bożą. Najpewniejszą drogą osiągnięcia zjednoczenia z Bogiem jest czynić wszystko, co w naszej mocy, aby stać się opróżnionym naczyniem na łaskę Bożą" "To, co niekiedy wiemy – jak nam się zdaje – o własnej duszy, jest zaledwie przelotnym refleksem tego, co pozostaje tajemnicą Boga aż do dnia, w którym się wszystko objawi. Raduję się nadzieją przyszłego widzenia w jasności. Wiara w zakryte przed nami tajemne dzieje duszy winna nas wspierać wtedy zwłaszcza, gdy to, co widzimy na zewnątrz (u siebie czy u innych), mogłoby nam odebrać odwagę." „Krew Chrystusa jest zasłoną, poprzez którą wchodzimy do Świętego świętych – do życia Bożego. (…) Nade wszystko jest ona sakramentem obecności Chrystusa, który czyni nas członkami swego Ciała. Gdy bierzemy udział w Najświętszej Ofierze i Uczcie ofiarnej, gdy pożywamy Jezusowe Ciało i pijemy Jego Krew, wówczas sami stajemy się Jego Ciałem i Krwią. Tylko wtedy, gdy jesteśmy i jak dalece jesteśmy członkami Jego Ciała, może nas Jego Duch ożywiać i w nas panować" Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) 15.05.09, 23:19 Być dzieckiem Boga znaczy oddać się w ręce Boga Z wykładu św. Teresy Benedykty od Krzyża "O Tajemnicy Narodzenia Pańskiego" (E.Stein, Z własnej głębi, Kraków 1978, s. 67-69) Być dzieckiem Boga znaczy oddać się w ręce Boga, czynić Jego wolę, złożyć w Jego Boskie ręce swoje troski i swoje nadzieje, nie męczyć się obawą o przyszłość. Na tym polega prawdziwa wolność i wesele synów Bożych. Posiada je niewielu ludzi, nawet prawdziwie pobożnych i po bohatersku gotowych na każde poświęcenie. Chodzą zawsze pochyleni pod ciężarem swych trosk i obowiązków. Wszyscy znamy przypowieść o ptakach niebieskich i liliach polnych. Ale jeśli spotkamy człowieka, który nie ma ani majątku, ani żadnego trwałego zabezpieczenia, a nie męczy się myślą o przyszłości - kręcimy głową, jakbyśmy znaleźli się wobec czegoś niezwykłego. Oczywiście, myliłby się bardzo ten, ktoby czekał bezczynnie, aby Ojciec Niebieski zawsze się o wszystko dla niego starał. Ufność w Bogu jest niezawodna tylko wtedy, gdy godzimy się przyjąć zpokorą to, co na nas Bóg zsyła, bo tylko On jeden wie, co jest dla nas istotnie dobre. I jeśli czasem słuszniej będzie, że dopuści na nas raczej biedę i niedostatek aniżeli wygodne i zabezpieczone utrzymanie, albo też niepowodzenia i upokorzenia zamiast czci i poważania - trzeba i na to być gotowym oraz okazać ufność i poddanie. W ten sposób będziemy mogli żyć nie przytłoczeni ciężarem trosk o przyszłość, radując się chwilą obecną. Słowa "Bądź wola Twoja" powinny stać się dla chrześcijanina normą życia,powinny regulować bieg dnia od rana do wieczora, być ciągle główną naszą myślą.Wszystkie inne troski Bóg przejmie na siebie, nam do końca życia pozostanie ta jedna, gdyż nigdy nie możemy być pewni, że zawsze znajdujemy się na drodze,która wiedzie ku Niemu. Jak pierwsi rodzice, którzy utracili dziecięctwo Boże i od Boga się oddalili, tak każdy z nas stoi nieustannie w obliczu wyboru nicości lub pełni Boskiego życia i prędzej czy później dotkliwie się o tym przekona. W początkach życia duchowego, kiedy zaczynamy się dopiero poddawać Bożemu kierownictwu, czując pewną i mocną rękę Boga, który nas prowadzi, to, co powinniśmy czynić, stoi przed nami jasne jak słońce. Ale nie zawsze tak bywa.Kto należy do Chrystusa, musi przeżyć całe Jego życie. Musi dojrzewać do wieku Chrystusowego, musi z Nim wejść na drogę krzyżową, przejść przez Ogrójec i wstąpić na Golgotę. Lecz wszystkie cierpienia zewnętrzne są niczym w porównaniu z ciemną nocą duchową, gdy gaśnie Boskie światło i milknie głos Pana. Bóg jest w tym doświadczeniu blisko, lecz ukrywa się i milczy. Dlaczego? Są to Boże tajemnice, których choć do końca nigdy nie przenikniemy, przecież możemy je nieco zrozumieć. Bóg stał się człowiekiem, aby nas uczynić uczestnikami swego życia. Ciemna noc życia rozpoczyna to uczestnictwo już na ziemi i chce doprowadzić do jego pełni, jako ostatecznego celu, ale w środku drogi zawiera się coś jeszcze. Chrystus jest Bogiem i człowiekiem; ten więc, kto chce żyć z Nim, musi uczestniczyć zarówno w Jego Boskim, jak i ludzkim życiu. Natura ludzka, którą Chrystus przyjął, dała Mu możność cierpienia i śmierci. Natura Boska, którą posiadał odwiecznie, nadała temu cierpieniu i śmierci wartość nieskończoną i moc odkupieńczą. Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego Ciele Mistycznym i jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości Tego, który jest jego Głową. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Paweł od Krzyża 12.05.09, 21:01 „Patrz oczyma żywej wiary na wydarzenia, które dzieją się wokół ciebie, jako na pochodzące z miłującego Serca słodkiego Jezusa, a to umożliwi ci wielki rozwój duchowy, jeśli będziesz umiał z nich skorzystać, poddając się woli Boga, który wszystko postanawia w tym celu, by cię uczynić bogatym w zasługi. Zabiegaj dla siebie o pokój, a umarłym zostaw grzebanie ich umarłych, jak mówi Ewangelia.” "Wierzcie mi, że zarazą wspólnot (...) jest sądzenie postępowania innych, przy zagubieniu z pola widzenia własnego. Interpretowanie postępowania w sposób negatywny, wspólne szemranie o wadach innych, narzekanie, opowiadanie jeden drugiemu co się o nim słyszało; cóż to za zaraza! jakiż powoduje upadek w biednych wspólnotach. Prawdziwa pokora, która odkrywa w nas coraz więcej wad, nie pozwala na przyglądanie się postępowaniu innych, ale sprawia, że stajemy się coraz bardziej zatroskani o wykorzenienie wszelkich wad, które mogą nie podobać się Bogu. Poza tym, jako że prawdziwa pokora serca każe wiedzieć i wierzyć, że na świecie nie ma osoby gorszej niż my sami, jakże może zostawić miejsce dla sądzenia innych, jeśli wszystkich uważa za lepszych i świętych?" Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Paweł od Krzyża 12.05.09, 21:08 "Ten, kto pozostaje w ramionach Jezusa nie upadnie. Jeśli nie czujesz słodyczy ani pocieszenia na modlitwie, to znak, że Bóg pragnie zabrać Ci wszelką satysfakcję ażebyś ćwicząc rezygnację z przyjemności Bożego Dobra, stał się nowym człowiekiem, całkowicie duchowym, a potem doświadczył jak słodki jest Pan." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Paweł od Krzyża 12.05.09, 21:14 "Możesz słyszeć "Bóg Cię kocha" tysiąc razy, ale możesz to poznać tylko w modlitwie." "Odmawiajcie swoje modlitwy bez pośpiechu, łagodnie, z waszym duchem w Bogu." "O, jak święta modlitwa parzy diabła!" "Adorujcie codziennie Przenajświętszy Sakrament a jeśli wasze obowiązki uniemożliwią wam to, adorujcie go w myśli." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Teresa od Dzieciątka Jezus 12.05.09, 20:40 "Mali będą sądzeni z niezwykle wielką łagodnością. A małym można zostać, nawet piastując najwyższe stanowiska i żyjąc bardzo długo. Choćbym umarła, mając 80 lat, choćbym była w Chinach czy gdziekolwiek, czuję to dobrze, umierałabym tak samo mała, jak jestem dzisiaj." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa od Dzieciątka Jezus 12.05.09, 21:16 "Ach! To właśnie modlitwa i wyrzeczenie stanowią całą moją siłę, to one są bronią niezwyciężoną, którą dał mi Jezus; docierają do drugiego bardziej niż słowo, często tego doświadczyłam." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa od Dzieciątka Jezus 13.05.09, 17:22 -" Swiętość to dyspozycja serca, która czyni nas pokornymi i małymi w ramionach Boga, świadomymi naszej słabości i ufnymi aż do śmiałości w dobroć naszego Ojca w niebie". - " Ponieważ jesteście słabi...czyńcie to, co ja czynię: Bierzcie boga sercem! Rzućcie się w Jego ramiona i poproście, żeby was ukarał pocałunkiem. Jak mógłby się wam opierać? Gdy z pełną synowską ufnością rzucamy w ten piec nasze winy, jak mogłyby nie zostać strawione na zawsze?". Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa od Dzieciątka Jezus 13.05.09, 17:55 Wyznaję, że odkąd zostało mi dane zrozumieć miłość Serca Jezusowego, wygnała ona wszelki lęk z mego serca! Wspomnienie moich przewinień upokarza mnie, skłania mnie do nieopierania się nigdy na własnych siłach, które są tylko słabością. Wspomnienie to mówi mi jeszcze więcej o miłosierdziu i miłości. Czy to możliwe, żeby nasze winy nie zostały zniszczone bezpowrotnie w trawiącym ogniu miłości, gdy wrzuca się je weń z całą dziecięcą ufnością? Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa od Dzieciątka Jezus 13.05.09, 18:14 Wielu służy Jezusowi, gdy ich pociesza, lecz mała liczba jest tych, którzy godzą się na dotrzymanie towarzystwa Jezusowi śpiącemu [w łodzi] na falach lub cierpiącemu w ogrodzie agonii. Kto zechce służyć Jezusowi dla Niego samego? Mówiąc daj mi pić (J 4, 7), Stwórca świata domagał się miłości od swego biednego stworzenia. On pragnął miłości. Ach! czuję to teraz więcej niż kiedykolwiek, Jezus jest spragniony. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa od Dzieciątka Jezus 15.05.09, 00:04 Rozumiem i wiem z własnego doświadczenia, "że królestwo Boże jest w nas" (Łk 17,21). Jezus nie potrzebuje książek ani doktorów, by pouczać dusze; On, Doktor doktorów, naucza bez hałasu słów... Nigdy nie słyszałam Jego głosu, ale czuję, że jest On we mnie w każdej chwili, że mną kieruje i daje mi natchnienia, co powinnam mówić lub czynić. Odkrywam nie znane mi dotąd światła w tym samym momencie, kiedy ich potrzebuję, a dzieje się to najczęściej nie tyle podczas modlitwy, której jest bardzo dużo, ile raczej pośród codziennych zajęć (św. Teresa od Dz. Jezus, Man. A, 83v). Doprawdy, jakże daleko mi do świętości; już to jedno jest wystarczającym tego dowodem; zamiast cieszyć się z mojej oschłości, winnam trapić się, że zasypiam (od 7 lat) podczas modlitwy i dziękczynienia Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Teresa od Dzieciątka Jezus 15.05.09, 23:01 Ja będę miłością. Z autobiografii św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy (Manuscrits autobiographiques, Lisieux 1957, 227-229) Kiedy wielkie moje pragnienia zaczęły się stawać dla mnie męczeństwem, otwarłam listy świętego Pawła, aby znaleźć jakąś odpowiedź. Przypadkowo wzrok mój padł na dwunasty i trzynasty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. Przeczytałam najpierw, że nie wszyscy mogą być apostołami, nie wszyscy prorokami, nie wszyscy nauczycielami, oraz że Kościół składa się z różnych członków i że okonie może być równocześnie ręką. Odpowiedź była wprawdzie jasna, nie taka jednak, aby ukoić moje tęsknoty i wlać we mnie pokój. Nie zniechęcając się czytałam dalej i natrafiłam na zdanie, które podniosło mnie na duchu: "Starajcie się o większe dary. Ja zaś wskażę wam drogę jeszcze doskonalszą". Apostoł wyjaśnia, że największe nawet dary niczym są bez miłości i że miłość jest najlepszą drogą bezpiecznie prowadzącą do Boga. Wtedy wreszcie znalazłam pokój. Gdy zastanawiałam się nad mistycznym ciałem Kościoła, nie odnajdywałam siebie w żadnym spośród opisanych przez Pawła członków, albo raczej pragnęłam się odnaleźć we wszystkich. I oto miłość ukazała mi się jako istota mego powołania.Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków, to nie brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego; zrozumiałam, że Kościół ma serce i że to serce pała gorącą miłością. Zrozumiałam, że jedynie miłość porusza członki Kościoła i że gdyby ona wygasła, apostołowie nie głosiliby już Ewangelii, męczennicy nie przelewaliby już krwi. Zobaczyłam i zrozumiałam, że miłość zawiera w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i miejsca; słowem, miłość jest wieczna.Wtedy to w uniesieniu duszy zawołałam z największą radością: O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość. O tak, znalazłam już swe własne miejsce w Kościele; miejsce to wyznaczyłeś mi Ty,Boże mój. W sercu Kościoła, mojej Matki, ja będę miłością. W ten sposób będę wszystkim i urzeczywistni się moje pragnienie. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Izydor z Sewilli 12.05.09, 20:43 „Nie więcej kusi wybranych diabeł, niż dozwoli Boża Wola. Kusząc zaś służy wzrastaniu świętych.” „Liczni zwiedzeni zostali przez diabła i są nieświadomi, że zostali zwiedzeni, za świadectwem proroka Ozeasza obwieszczającym: Siłę jego pochłaniają obcy, a on nic o tym nie wie (Oz 7,9). Obcy bowiem oznaczają złe duchy, które pochłaniają cnoty umysłu, lecz tego nie rozumieją serca lekkomyślnych.” „Najbardziej przeciw tym diabeł nastaje różnorodnymi pokuszeniami, którzy mogą i innych swoją użytecznością posunąć do przodu, aby gdy owych się powstrzyma, nie poczynili postępów i ci, którzy są pouczani.” „Diabeł, kiedy zamierza kogoś zwieść, wcześniej próbuje jego naturę i stamtąd się podłącza, skąd wybadał skłonność człowieka do grzeszenia.” „Nigdy nie próżnuje diabeł przeciw człowiekowi sprawiedliwemu. Albo bowiem pomnaża mu niepokoje serca, albo wzbudza smutki ciała. Stąd jest to, co Apostoł mówi: Dany jest mi oścień dla ciała, anioł Szatan, aby mnie policzkował (2 Kor 12,7)” „Często umysł sprawiedliwego cierpi różnorodne smutne udręczenia za sprawą demonów, stąd i niekiedy bywa doprowadzony aż do małostkowej rozpaczy. Duszy zaś trwającej w Bożej miłości i sama taka trwoga jest pożyteczna ku zasłudze. Czy to bowiem w duszy, czy to w ciele cierpi sprawiedliwy poprzez bodźce duchów nieczystych jakiekolwiek przeciwności, z Bożego w każdym razie przyzwolenia to cierpi. I jeżeli to samo pokornie odniesie ku chwale Bożej i powie to, co na cielesne cierpienie Hiob powiedział: Jeżeli dobro przyjęliśmy z ręki Pana, dlaczegoż zła mamy nie przyjąć? (Hi 2,10), ów nie jest oddzielony od Boga, lecz zjednoczony, nieważne jakąkolwiek okrutną dręczony trwogą.” Sentencje, księga III, rozdział 5 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Józef Sebastian Pelczar 12.05.09, 20:58 "Pokora jest fundamentem, jest niejako korzeniem życia duchowego; jak bowiem kwiat z korzenia ciągnie żywotne soki i bierze od niego wzrost, odcięty zaś od korzenia więdnie tak każda cnota, jeżeli nie trzyma się korzenia pokory, prędko schnie i ginie. Pokora jest probierzem prawdziwej cnoty; jak bowiem drzewa obciążone owocem uginają swe gałęzie, te zaś które owocu nie mają, wzbijają się w górę, tak prawdziwa cnota jest pokorna a fałszywa dumna." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan od Krzyża 12.05.09, 21:05 "Jeśli bowiem dusza będzie sobie podobała w słodyczach pobożności zmysłowej, nigdy nie dojdzie do mocy duchowej rozkoszy. Ta bowiem ma swe źródło w ogołoceniu duchowym, do którego się dochodzi za pośrednictwem skupienia wewnętrznego." Droga na Górę Karmel Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan od Krzyża 12.05.09, 21:06 "Miłujesz Ty, Panie, roztropność, miłujesz światło, lecz ponad wszystkie czynności duszy kochasz najbardziej miłość." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan od Krzyża 12.05.09, 21:09 "Nie zaniedbuj się w modlitwie, a kiedy poczujesz trudności i oschłość, dla tego samego trwaj na niej, ponieważ Bóg niekiedy chce zobaczyć to, co jest w twej duszy, a czego się nie widzi w czasie pomyślności i słodyczy." Stopnie doskonałości Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Faustyna 12.05.09, 21:11 Słowa Pana Jezusa do siostry Faustyny: "Pisz, mów o moim miłosierdziu. Powiedz duszom gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud Miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była rozkładająca się jak trup i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu: cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego; na darmo będziecie wołać, ale będzie już za późno." (Dz. 1448) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Faustyna 12.05.09, 21:17 "Pokąd żyjemy, miłość Boża w nas wzrasta. Aż do śmierci winniśmy się starać o miłość Bożą. Poznałam i doświadczyłam, że dusze, które żyją w miłości, odznaczają się wielkim światłem w poznawaniu rzeczy Bożych, jak we własnej duszy, tak i w duszach innych. I dusze proste, nie mające wykształcenia, odznaczają się wiedzą." (Dz. 1191) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan od Krzyża 12.05.09, 21:18 "Zmagania się bowiem duszy wśród trudów i przykrości, i pokus wyniszczają złe i niedoskonałe skłonności duszy, oczyszczają ją i umacniają. Dlatego dusza powinna to uważać za wielkie dobrodziejstwo, gdy jej Bóg zsyła utrapienia wewnętrzne i zewnętrzne..." Żywy płomień miłości Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Paweł Le-Bao-Tinh 12.05.09, 21:21 Ja, Paweł, uwięziony dla imienia Chrystusa, chcę wam opisać moje cierpienia, w których codziennie jestem pogrążony, abyście zapaleni miłością do Boga, oddawali Mu ze mną chwałę, "bo na wieki Jego miłosierdzie". To więzienie jest prawdziwym obrazem wiecznego piekła: do okrutnych udręczeń wszelkiego rodzaju, jak pęta, żelazne łańcuchy i kajdany, dołącza się nienawiść, mściwość, obelgi, słowa nieprzyzwoite, przesłuchania, złe czyny, fałszywe przysięgi, przekleństwa, wreszcie trwoga i smutek. Bóg, który niegdyś wybawił trzech młodzieńców z pieca ognistego, zawsze jest przy mnie, uwolnił mnie od tych utrapień i zmienił je w słodycz, "bo na wieki Jego miłosierdzie". Pośród tych cierpień, które innych zwykle przerażają, z łaski Bożej napełniony jestem radością i weselem, ponieważ nie jestem sam, lecz z Chrystusem. Sam nasz Mistrz dźwiga cały ciężar krzyża, a na mnie nakłada najmniejszą i ostatnią część. Jest On nie tylko widzem mojej walki, lecz sam walczy i zwycięża, i całą walkę doprowadza do końca. Dlatego na Jego głowie spoczywa wieniec zwycięstwa, a w Jego chwale uczestniczą także Jego członki. Jak zniosę to widowisko, oglądając codziennie władców, mandarynów oraz ich siepaczy znieważających święte imię Twoje, Panie, "który siedzisz nad Cherubinami" i Serafinami? Oto krzyż Twój jest deptany stopami pogan! Gdzie jest Twoja chwała? Widząc to wszystko, zapalony miłością ku Tobie, wolę, po obcięciu członków, umrzeć na świadectwo Twojej miłości. Okaż, Panie, swoją potęgę, zachowaj mnie i podtrzymaj, aby moc ukazała się w mojej słabości i wsławiła się wobec pogan, aby Twoi nieprzyjaciele nie mogli w pysze podnosić swojej głowy, gdybym się zachwiał w drodze. Najdrożsi bracia, słysząc to wszystko, z radością składajcie dzięki Bogu, od którego pochodzą wszelkie dobra, błogosławcie ze mną Pana, "bo na wieki Jego miłosierdzie". (...) "Chwalcie Pana, wszystkie narody, wysławiajcie Go, wszystkie ludy", bo "to, co jest niemocne w oczach świata, Bóg wybrał, aby mocnych poniżyć, i to, co nie jest szlachetnie urodzone, i wzgardzone wybrał Bóg", by szlachetnych zawstydzić. Przez moje usta i mój rozum zawstydził filozofów, którzy są uczniami mędrców tego świata, "bo na wieki Jego miłosierdzie". Piszę wam to wszystko, aby zjednoczyła się wiara wasza i moja. Wśród tej burzy aż przy tronie Bożym zarzucam kotwicę, żywą nadzieję, która jest w moim sercu. Wy zaś, najdrożsi bracia, tak biegnijcie, abyście osiągnęli wieniec, włóżcie "pancerz wiary" i chwyćcie oręż Chrystusa "zaczepny i obronny", jak uczył święty Paweł, mój patron. Lepiej wam z jednym okiem lub bez członków wejść do życia, niż z wszystkimi członkami być odrzuconymi. Pomóżcie mi waszymi modlitwami, abym mógł walczyć według prawa, i to "toczyć dobry bój" aż do końca, abym szczęśliwie ukończył mój bieg; jeżeli już się nie zobaczymy w tym życiu, w przyszłym świecie będziemy szczęśliwi, gdy stojąc przy tronie niepokalanego Baranka, jednogłośnie będziemy śpiewali Jego chwałę, radując się zwycięstwem na wieki. Amen. Z listu do alumnów Seminarium Ke-Vinh, wysłanego w roku 1843 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan od Krzyża 12.05.09, 21:24 "By rozmiłować się w duszy, nie patrzy Bóg na jej wielkość, lecz na głębię jej pokory." Słowa światła i miłości Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Paweł od Krzyża 12.05.09, 21:28 "Powiem ci zasadę świętego Jana od Krzyża, wielkiego mistrza życia duchowego. On uczy nas by odrzucać wizje, objawienia i lokucje, szczególnie gdy są one częste, aby uwolnić się od jakiegokolwiek oszustwa (na wypadek gdyby o to właśnie chodziło). Ponieważ, jak mówi ten święty, jeśli są one od Boga, to nawet gdy zostaną odrzucone, ich wpływ i ślad są tak dobre i święte że na zawsze pozostaną. Z drugiej strony, jeśli zostały wywołane przez nieprzyjaciela, wtedy osoba, przez odrzucenie ich, uwalnia się od oszustwa." List do siostry Magdaleny od Świętego Józefa, 1758 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. o. Pio 13.05.09, 17:01 "We wszystkich sytuacjach życiowych staraj się nade wszystko rozpoznać i uwielbiać wolę Bożą. Powtarzaj często Boskie słowa naszego najdroższego Mistrza: „Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi”. To piękne wezwanie niech będzie zawsze w twoim sercu i na twoich ustach; to zdanie powtarzaj we wszystkich okolicznościach życia. Powtarzaj je w udręczeniu, powtarzaj je w pokusie i podczas prób, jakim chce cię poddać Jezus. Ponawiaj je i wówczas, gdy odczujesz, że jesteś w oceanie miłości Jezusa. Niech ta prośba będzie twoją kotwicą i zbawieniem. Nie lękaj się nieprzyjaciela: on nie będzie mógł nic uczynić przeciw małej łódce twego ducha, gdyż jej sternikiem jest Jezus, a gwiazdą Maryja." (Ep. III, s. 55) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. o. Pio 14.05.09, 23:47 Trzymaj się zawsze mocno Kościoła świętego, ponieważ tylko on może dać ci prawdziwy pokój, posiadając Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, który jest prawdziwym Księciem Pokoju (FM, s. 166). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. o. Pio 15.05.09, 00:00 W tych tak smutnych czasach śmierci wiary, triumfującej bezbożności, najbezpieczniejszym środkiem uchronienia się przed chorobą zakaźną, która nas otacza, jest wzmacnianie się pokarmem eucharystycznym. Rzeczą oczywistą jest, że nie może się nim wzmocnić ten, kto miesiącami nie karmi się ciałem nieskalanego Baranka Bożego (AdFP, s. 463). Św. o. Pio Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Faustyna 13.05.09, 17:03 "Kto umie przebaczać, ten gotuje sobie wiele łask od Boga. Ile razy spojrzę na krzyż, tyle razy szczerze przebaczę" (Dz. 390) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Faustyna 13.05.09, 18:12 Słowa Pana Jezusa: Napisz, córko Moja, że jestem miłosierdziem samym dla duszy skruszonej. Największa nędza duszy nie zapala mnie gniewem, ale się wzrusza Serce Moje dla niej miłosierdziem wielkim. (Dz. 1739) źródło: św. Faustyna Kowalska Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Faustyna 14.05.09, 23:58 Jezu utajony, w Tobie cała siła moja. Od najmłodszych lat pociągnął mnie ku Sobie Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Mając siedem lat, kiedy byłam na nieszporach, a Pan Jezus był wystawiony w monstrancji, wtenczas po raz pierwszy udzieliła mi się miłość Boża i napełniła moje małe serce i udzielił mi Pan zrozumienia rzeczy Bożych, od tego dnia aż do dziś wzrasta moja miłość do Boga utajonego, aż do najściślejszej zażyłości. Cała moc mojej duszy płynie z Najświętszego Sakramentu. Wszystkie wolne chwile z Nim przepędzam na rozmowie, On jest Mistrzem moim. Św. Faustyna (Dz 1404) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy bł. Michał Sopoćko 13.05.09, 17:07 Jak wywołać miłość ku Bogu? Przede wszystkim pamiętać trzeba, że miłość ku Bogu siedzibę ma nie w sercu, lecz w woli i objawia się w trwałym postanowieniu, aby wolę Bożą zawsze i wiernie spełniać (...). Wprawdzie i uczuciowa miłość jest cennym darem Bożym, bo daje zapał i polot, osładza trudy, łagodzi cierpienia, ułatwia wykonanie prac i ofiar, ale te uczucia i wzruszenia nie są istotą miłości i nie dowodzą jej istnienia. Często nie są darem Bożym, ale owocem czułej i do wzruszenia skłonnej natury. Są osoby, co się do łez rozrzewniają przy czytaniu żywotów świętych lub słuchaniu kazań, ale miłości Bożej nie posiadają, gdyż woli Bożej nie pełnią. Niejedna znowu osoba posiada miłość w wysokim stopniu, chociaż jej się zdaje, że albo Boga nie kocha, albo mało kocha, bo wola jej jest z Bogiem złączona, ale to złączenie pozostaje przed nią ukryte. Tak dzieje się w duszach nawiedzanych oschłością, lub które są z natury niezdolne do głębszych uczuć. bł. ks. M.Sopoćko, O wdzięczności za Miłosierdzie Boże, AZSJM, rps, s. 15-17a Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: bł. Michał Sopoćko 13.05.09, 18:10 "Istnieje legenda, że wszystkie cnoty, na czele ze sprawiedliwością, postanowiły opuścić ziemię, splamioną tylu występkami, a odejść do ojczyzny swojej, skąd przyszły - do nieba. Zebrały się wszystkie razem i ruszyły do bram niebieskich. Bramy jednak były zamknięte i odźwierny nie chciał ich do przybytku szczerości wpuścić, zapytując, dlaczego tak szybko z ziemi wracają. "Nie można już dłużej na ziemi wytrzymać - odrzekły - każda cnota jest tam poniewierana i prześladowana, a grzechy jak powódź świat zalewają". "Wejdźcie - odrzekł odźwierny - tylko ty, ufność, wracaj na ziemię, by biedny człowiek nie popadł w rozpacz wśród tylu pokus i cierpień". Na te słowa ufność wróciła, a z nią powróciły potem i wszystkie inne cnoty." Nieufność ludzi do Boga jest niedorzecznym i bezpodstawnym nieporozumieniem. Powstaje ona stąd, że nasze ułomności i błędy przenosimy na Boga i przypisujemy mu to co widzimy w sobie. Wyobrażamy sobie Boga zmiennego, kapryśnego jak my - surowego i zmartwionego jak my: Otóż tak myśląc i postępując wyrządzamy Bogu obelgę, sobie samym wielką krzywdę. Gdzie byśmy byli teraz, gdyby ten, co kieruje naszymi losami, był tak kapryśny, tak mściwy, tak gniewliwy, jak to my sobie nieraz wyobrażamy? Przyczyną naszego błędnego pojęcia o Bogu i przypisywanie Mu naszych wad jest skutkiem naszej własnej słabości i smutku, ustawicznej obawy i niepokoju wewnętrznego, które panują zresztą prawie na całym świecie. Ufność można przyrównać do wiszącego z nieba łańcucha, do którego przyczepiamy nasze dusze. Ręka Boża podnosi ten łańcuch w górę i porywa tych, którzy się go mocno trzymają. (...) Chwyćmy się więc tego łańcucha w czasie modlitwy, jak ów ślepy z Jerycha, który siedząc przy drodze usilnie wołał : „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną” Ufajmy Bogu w potrzebach doczesnych i wiecznych, w cierpieniach, niebezpieczeństwach i opuszczeniach. Ufajmy nawet wówczas, gdy nam się zdaje, że nas Bóg opuścił, gdy nam odmawia swych pociech, gdy nie wysłuchuje nas, gdy przygniata nas ciężkim krzyżem. Wówczas trzeba ufać Bogu najwięcej, bo to jest czas próby, czas doświadczenia, przez które musi przejść każda dusza. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy bł. Matka Teresa z Kalkuty 13.05.09, 17:10 "Naprawdę cieszę się, kiedy coś nie idzie po mojej myśli - ponieważ rozumiem, że On chce naszego zaufania - dlatego gdy coś tracimy, chwalmy Boga, tak jakbyśmy wszystko mieli." źródło: Matka Teresa "Pójdź, bądź moim światłem" prywatne pisma "świętej z Kalkuty" Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: bł. Matka Teresa z Kalkuty 13.05.09, 18:16 Pragnę Ciebie! "Oto stoję u drzwi i kołaczę..." To prawda, stoję u drzwi Twego serca dniem i nocą. Jestem tam, nawet kiedy nie słuchasz, nawet kiedy wątpisz, że to mógłbym być Ja. Oczekuję na najmniejszy znak Twojej odpowiedzi, przynajmniej na wyszeptane zaproszenie, które pozwoli abym wszedł. Chcę abyś wiedział, że kiedykolwiek mnie zapraszasz, przychodzę - zawsze i niezawodnie. Przychodzę cichy i niewidzialny ale z nieskończoną mocą i miłością, przynosząc wiele darów MOJEGO DUCHA. Przychodzę z Moim miłosierdziem, z Moim pragnieniem przebaczenia i uzdrowienia Cię, z miłością do Ciebie ponad Twoje zrozumienia - miłością tak samo wielką jak ta, którą sam otrzymałem od Ojca ("Jak Mnie umiłował Ojciec tak i Ja was umiłowałem..." J 15,9). Przychodzę- pragnąc pocieszyć Cię i dodać Ci siły, podnieść Cię i opatrzyć wszystkie Twoje rany. Przynoszę Ci Moje światło, aby rozproszyć Twoje ciemności i wszystkie Twoje wątpliwości. Przychodzę z Moją mocą, abym mógł nieść Ciebie i wszystkie Twoje problemy; z Moją łaską, by dotknąć twego serca i przemienić Twoje życie, z Moim pokojem, by uspokoić Twoją duszę. Znam Cię na wskroś- wiem wszystko o Tobie. Policzyłem każdy włos na Twej głowie. Nie ma nic w Twoim życiu co by nie było dla mnie ważne. Przez lata podążałem za Tobą, zawsze kochając Cię, nawet w Twojej tułaczce. Znam wszystkie Twoje problemy. twoje grzechy. Jednak powtarzam, że Cię kocham nie za to co zrobiłeś, lub czego nie zrobiłeś- kocham Cię dla Ciebie samego, za piękno i godność, które Mój Ojciec Ci dał stwarzając Cię na swój własny obraz. To jest ta godność, o której często zapominałeś, to piękno, które zacierałeś grzechem. Ja Cię kocham takim jaki jesteś i przelałem nawet Moją krew, aby Cię odzyskać. Jeżeli tylko poprosisz Mnie z wiarą, Moja łaska dotknie wszystkiego co potrzebuje przemiany w twoim życiu; dam Ci również siłę byś uwolnił się od grzechu i wszelkiej niszczącej jego mocy. Wiem, co kryje się w Twoim sercu - znam Twą samotność i wszystkie Twe zranienia - odrzucenia, osądy, upokorzenia. Ja zniosłem to wszystko dla Ciebie, abyś również i Ty mógł dzielić Moją moc i zwycięstwo. W szczególny sposób znam Twą potrzebę miłości - tak bardzo pragniesz być kochany i pielęgnowany. Jakże często pragnąłeś nadaremnie, szukając tej miłości egoistycznie, starając się wypełnić wewnętrzną pustkę przemijającymi przyjemnościami bądź grzechem, który tylko pogłębiał tę pustkę. Czy pragniesz miłości ?. "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy spragnieni jesteście.." (J 7,37). Ja Cię zaspokoję i wypełnię. Pragniesz być otoczony czułością?. Kocham Cię bardziej niż możesz to sobie wyobrazić - aż do śmierci na krzyżu - dla Ciebie. PRAGNĘ CIĘ. Tak, to jedyny sposób, w jaki mogę rozpocząć opisywanie Mojej miłości do Ciebie: PRAGNĘ CIĘ. Pragnę Cię kochać i być przez Ciebie kochanym - oto jak drogim Mi jesteś. PRAGNĘ CIĘ. Przyjdź do Mnie, a wypełnię Twoje serce i uzdrowię Twoje rany. Uczynię Cię na nowo i dam Ci pokój, nawet we wszystkich Twych trudnościach PRAGNĘ CIĘ. Nie wolno Ci nigdy zwątpić w Moje miłosierdzie, moją akceptację Ciebie, moje pragnienie przebaczania, pragnienie błogosławienia Ci i życia Moim życiem w Tobie. PRAGNĘ CIĘ, jeżeli czujesz się nieważnym w oczach świata- to wiedz, że jest to w ogóle bez znaczenia. Dla Mnie, w całym świecie nie ma nikogo ważniejszego od Ciebie. PRAGNĘ CIĘ. Otwórz Mi, przyjdź do Mnie, pragnij Mnie, daj Mi swoje życie- a udowodnię Ci jak bardzo ważnym jesteś dla Mojego serca. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że Mój ojciec już posiada doskonały plan przemiany Twojego życia, poczynając od chwili obecnej ? Ufaj Mi. Proś Mnie każdego dnia, abym wszedł i pokierował Twoim życiem- a uczynię to. Obiecuję Ci przed Moim Ojcem w niebie, że będę czynił cuda w Twoim życiu. Dlaczego miałbym to robić ?- ponieważ PRAGNĘ CIĘ. Wszystko o co Cię proszę to to, byś całkowicie powierzył Mi siebie. Sam natomiast zajmę się resztą. Już teraz troszczę się o miejsce, które Ojciec Mój przygotował dla Ciebie w Moim królestwie. Pamiętaj, że jesteś pielgrzymem w tym życiu zdążającym do domu. Grzech nigdy nie jest w stanie Cię zadowolić, lub przynieść Ci pokój, którego poszukujesz. To wszystko czego szukałeś poza Mną, uczyniło Cię jedynie bardziej pustym, tak więc nie trzymaj się kurczowo rzeczy tego świata. Nade wszystko jednak nie uciekaj przede Mną. Dając Mi zaś Twoje grzechy, dajesz Mi radość bycia Twoim Zbawicielem. Nie ma niczego, czego nie mógłbym przebaczyć lub uzdrowić więc przyjdź i ulżyj swojej duszy. Nie ma znaczenia jak bardzo się oddaliłeś, nie ma znaczenia jak często zapominasz o Mnie, nie ma znaczenia ile krzyży nosisz w tym życiu, Jest tylko jedna rzecz, o której chcę, abyś zawsze pamiętał, jedna rzecz, która nigdy się nie zmieni: PRAGNĘ CIĘ- takim jaki jesteś. Nie potrzebujesz się zmieniać, by uwierzyć w Moją miłość, bo to będzie Twoja wiara w Moją miłość, która Cię przemieni. Zapominasz o Mnie, Ja jednak szukam Cię w każdej chwili dnia i nocy. Stoję u drzwi twego serca i kołacze. Czy trudno Ci w to uwierzyć ? Popatrz więc na Krzyż, popatrz na Moje Serce przebite dla Ciebie. Czyż nie zrozumiałeś Mojego Krzyża ? Wsłuchaj się ponownie w wypowiedziane tam słowa, ponieważ one mówią Ci wyraźnie dlaczego zniosłem to wszystko dla Ciebie "PRAGNĘ..." (J 19,28]. Tak PRAGNĘ CIĘ- jak werset psalmu, którym się modliłem mówi o Mnie: " na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem" (Ps 69,21). Całe Twoje życie czekałem na Twoją miłość. Nigdy nie przestałem Cię kochać i pragnąć, aby być kochanym przez Ciebie. w poszukiwaniu szczęścia próbowałeś wielu różnych. Dlaczego więc nie spróbujesz otworzyć dla Mnie swego serca właśnie teraz, o wiele bardziej niż kiedykolwiek przedtem ? Gdy tylko otworzysz drzwi twego serca, gdy tylko podejdziesz wystarczająco blisko wówczas usłyszysz Mnie, powtarzającego ciągle nie w zwykłych ludzkich słowach, lecz w duchu: "Nie ma znaczenia to co uczyniłeś, kocham Cię dla Ciebie samego. Przyjdź do Mnie z Twoją nędzą i Twoimi grzechami, z Twoimi kłopotami i potrzebami, z całym Twoim pragnieniem bycia kochanym, Ja stoję u drzwi Twego serca i kołaczę... Otwórz Mi, ponieważ CIĘ PRAGNĘ. " "Jezus jest Bogiem, dlatego Jego Miłość, Jego Pragnienie są nieskończone. On, Stworzyciel wszechświata, prosi o miłość swoich stworzeń. On pragnie naszej miłości... To słowo PRAGNĘ- czy dźwięczy ono w naszych duszach ?" Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Bernard z Clairvaux 13.05.09, 17:15 "Spośród wszystkich poruszeń duszy, spośród wszystkich uczuć i przeżyć, jedynie miłość pozwala stworzeniu odpowiedzieć swemu Stwórcy wzajemnością, wprawdzie nie równą, ale podobną. Albowiem gdy Bóg miłuje, niczego innego nie pragnie, jak tego, by być miłowanym. Miłuje nie dla czego innego, jak tylko po to, by Go miłowano, wiedząc, że ci, którzy miłują, mocą tej miłości dostępują szczęścia." Kazanie 83 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Teresa od Jezusa 13.05.09, 17:17 "Pan nie chce zmuszać woli naszej, więc przyjmuje, co Mu damy, ale całkowicie nam siebie nie odda, dopóki my całkowicie nie oddamy się Jemu. Jest to rzecz pewna i dlatego tak często wam ją przypominam. I to pewna, że Pan nie zdziała w duszy waszej wszystkiego, co działać chce, jeśli jej w zupełności, bez podziału nie posiada." Droga doskonałości 28, 12 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan Maria Vianney 13.05.09, 17:18 "Czy wiecie jaka jest pierwsza pokusa diabła wobec osoby, która zaczęła lepiej służyc Bogu? Jest to wzgląd na innych ludzi." Kazanie o pokusach Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Jan Maria Vianney 15.05.09, 22:57 Męczeństwo, jest niczym w porównaniu ze Mszą Świętą, ponieważ męczeństwo jest ofiarą człowieka złożoną Bogu, natomiast Msza Święta jest ofiarą Boga dla człowieka. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy bł. Maria Angela Truszkowska 13.05.09, 17:19 "Prosiłam Pana, aby sam mi powiedział, co mam uważać za największą łaskę. I przyszło mi na myśl, że Najświętszy Sakrament jest największą łaską, bo w nim jest Dawca wszelkiej łaski. On jest źródłem, z którego wszystkie łaski wypływają." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Paweł od Krzyża 13.05.09, 18:09 „Czasami na jakiś okres, Bóg odbierze tym, którzy Mu służą, wszystkie łaski pocieszenia. Czyni to, aby uczyć ich jak mają służyć czystą miłością i tą drogą oni stają się naprawdę wiernymi Jego sługami.” Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Ireneusz z Lyonu 13.05.09, 17:29 “Otóż każdy, kto chce zobaczyć prawdę, może stwierdzić w każdym Kościele tradycję apostołów na całym świecie. I możemy wyliczyć tych, których apostołowie ustanowili biskupami w Kościołach, oraz ich następców aż do nas." Adversus haereses III 3,1 “Gdy błogosławieni apostołowie założyli i zbudowali Kościół, przekazali urząd biskupowi Linusowi. Tego Linusa wspomina Paweł w Listach do Tymoteusza (2 Tm 4,21). Następcą jego był Anaklet. Po nim na trzecim miejscu po apostołach został biskupem Klemens, który również widział błogosławionych apostołów i z nimi obcował, a słowa ich dźwięczały jeszcze w uszach jego, a naukę i tradycję ich miał przed oczyma, i to nie tylko on sam, albowiem jeszcze wielu żyło z tych, co naukę brali od apostołów. [...] Następcą Klemensa był Ewaryst, a Ewarysta Aleksander, a potem jako szósty po apostołach nastał Ksystus (Sykstus), po nim zaś Telesfor, który świetne poniósł męczeństwo. Potem był Hygin, następnie Pius, a po nim Anicet, następcą Aniceta był Soter, a teraz na dwunastym miejscu po apostołach, dzierży urząd biskupi Eleuteros. Tym porządkiem i takim następstwem tradycja apostolska w Kościele i opowiadanie prawdy przeszło do naszych czasów. Taki oto jest najpełniejszy dowód, że jest jedna i ta sama wiara ożywiająca, zachowana w Kościele od apostołów aż do dziś i przekazywana w prawdzie” Adversus haereses III 3,3 "Tę wiarę, którą otrzymaliśmy od Kościoła, zachowujemy troskliwie, ponieważ nieustannie, pod działaniem Ducha Bożego, odmładza się ona jak cenny depozyt zamknięty we wspaniałym naczyniu i odmładza naczynie, które ją zawiera" Adversus haereses, III, 24, 1 Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Ireneusz z Lyonu 25.05.09, 21:36 Skoro napój zmieszany w kielichu i zwyczajny chleb, otrzymując Słowo Boże, stają się Eucharystią, to jest krwią i ciałem Chrystusa, i jeśli dzięki nim wzrasta i umacnia się substancja naszego ciała, to jak mogą [heretycy] zaprzeczać zdolności przyjęcia przez ciało daru Bożego, jakim jest życie wieczne, skoro karmi się ono krwią i ciałem Chrystusa i jest Jego częścią? Jak mówi błogosławiony Apostoł w Liście do Efezjan: „gdyż jesteśmy członkami Jego ciała, z ciała Jego i z kości Jego”. I nie mówi tego o jakimś duchowym i niewidzialnym człowieku, „duch bowiem nie ma ani kości, ani członków ciała”, ale mówi o organizmie prawdziwie ludzkim, który składa się z członków ciała, z nerwów, kości. Ten właśnie organizm karmi się z kielicha, który jest krwią Jego, i umocniony jest chlebem, który jest Jego ciałem. I jak krzew winny zasadzony w ziemi w swoim czasie przynosi owoc, a „ziarno pszenicy, padając w ziemię, rozkłada się”, ale pod działaniem Ducha Bożego, który ogarnia wszystko, rozmnaża się i wychodzi na powierzchnię, a potem przez Mądrość Bożą idzie na użytek ludzi, zaś gdy przyjmuje Słowo Boże, staje się Eucharystią, to jest ciałem i krwią Chrystusa, tak i nasze ciała, nią posilone, gdy zostaną złożone w ziemi, rozkładają się wprawdzie, ale w swoim czasie powstaną, gdy Słowo Boże obdarzy je zmartwychwstaniem „na chwałę Boga Ojca”, który to, co śmiertelne, otoczy nieśmiertelnością, a to, co zniszczalne, obdarzy za darmo niezniszczalnością, ponieważ „moc Boża w słabości się doskonali” (AH V,2,3). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Franciszek z Asyżu 13.05.09, 17:32 "Błogosławiony sługa, który tak kochałby i szanował swego brata będącego daleko od niego, jak gdyby był z nim i nie mówiłby w jego nieobecności tego, czego nie mógłby powiedzieć z miłością w jego obecności." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Augustyn 13.05.09, 17:39 Podkreślamy zatem: czyny ludzkie tylko miłością różnią się pod względem swej wartości. Niejeden czyn wygląda zewnętrznie na dobry, choć nie wyrasta z korzenia miłości. Podobnie i kwiaty mają ciernie. Niejeden czyn wygląda na surowy i twardy, choć dokonuje się go dla wychowania, z pobudki miłości. Dlatego polecamy ci jedno krótkie zdanie: Kochaj i czyń, co chcesz! Gdy milczysz, milcz z miłością; gdy mówisz, mów z miłości; gdy karcisz, karć z miłości; gdy przebaczasz, przebaczaj z miłości. Niechaj tkwi w sercu korzeń miłości; wyrośnie z niego tylko dobro. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Rafał Kalinowski 13.05.09, 17:40 Ten się Bogu podoba, komu się Bóg podoba Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Cyryl Jerozolimski 13.05.09, 17:41 "Nie dostrzegaj w chlebie i winie prostych i naturalnych elementów, ponieważ Pan sam wyraźnie powiedział, że są Jego Ciałem i Jego Krwią: potwierdza to wiara, chociaż zmysły sugerują ci coś innego". Katechezy mistagogiczne, IV, 6: A. Piédangel (ed.), SCh 126, 138. "Stajecie się jednym ciałem i jedną krwią z Chrystusem. (...) A zatem z całym przekonaniem uważajmy to za Ciało i Krew Chrystusa! Pod postacią chleba dane ci jest Ciało, pod postacią wina dana ci jest Krew. Kiedy więc przyjmujesz Ciało i Krew Chrystusa, stajesz się z Nim jednym ciałem i jedną krwią" (Katecheza 22,1.3) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Leon Wielki 13.05.09, 17:42 „dla tego, kto kocha Boga, wystarczy, gdy podoba się Temu, którego miłuje: nie można bowiem szukać innej nagrody, większej niż sama miłość, miłość zaś pochodzi od Boga, jako że Bóg sam jest miłością” Sermo XCII, rozdz. III: PL 54, 454. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Hilary z Poitiers 13.05.09, 17:49 Jeżeli naprawdę "Słowo Ciałem się stało", a my rzeczywiście przyjmujemy to Słowo, które Ciałem się stało, jako pokarm Pański, to czyż nie należy przyjąć, że dzięki temu Pan istotnie w nas przebywa? Bo gdy narodził się jako człowiek, przyjął na zawsze naszą ludzką naturę, zjednoczył ją z naturą Boską, dał nam ją w sakramencie Jego Ciała, który mamy przyjmować. W ten sposób stajemy się wszyscy jedno: bo w Chrystusie jest Ojciec, a Chrystus jest w nas. Chrystus jest w nas przez swoje Ciało, a my jesteśmy w Nim. Nasza zaś natura, która jest w Chrystusie, jest w Bogu. Pan sam stwierdza, jak dalece jesteśmy w Nim przez sakrament Jego Ciała i Krwi. "Ten świat nie będzie Mnie już oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. Ponieważ Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was". Gdyby Pan chciał wskazać tylko na zjednoczenie w jednej wspólnej woli, nie byłby wyliczał kolejności i stopniowania w mającej zaistnieć jedności. A jeżeli tak uczynił, to dlatego, by uwierzono, że On jest w Ojcu w jednej Boskiej naturze, my zaś w Nim dzięki Jego cielesnemu narodzeniu, a On znowu w nas przez tajemnicę sakramentu. W ten sposób zostaliśmy pouczeni o pełnej jedności, która zaistniała dzięki Pośrednikowi. My pozostajemy w Nim, a On jest w Ojcu, będąc zaś w Ojcu, pozostaje i w nas. Tak więc dana nam jest jedność z Ojcem: Chrystus pozostaje w naturze Ojca dzięki zrodzeniu Go przez Ojca; my jesteśmy w Chrystusie przez wspólną Mu z nami naturę ludzką, a przez tę samą naturę i On w nas trwa. Oto Pan świadczy, że nasza jedność z Nim opiera się na tej naturze: "Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim". Nikt nie będzie w Nim trwał, jeżeli On pierwszy nie przyjdzie do niego, i tylko tego włączy w swoje Ciało, kto Ciało to będzie spożywał. Pan odkrył tajemnicę tej doskonałej jedności we wcześniej wypowiedzianych słowach: "Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, i Ja żyję przez Ojca; a ten, kto spożywa moje Ciało, będzie żył przeze Mnie". Chrystus żyje więc przez Ojca i jak On żyje przez Ojca, tak my żyjemy przez Jego Ciało. Każde porównanie zmierza ku temu, aby wyjaśnić na przykładzie istotę rzeczy i przez przykład ułatwić jej zrozumienie. Przyczyną życia Bożego w nas jest to, że w nas, ludziach cielesnych, przebywa cieleśnie Chrystus. Dzięki temu żyjemy przez Niego tak, jak On żyje przez Ojca. O Trójcy Świętej (księga 8, 13-16) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Hieronim 13.05.09, 17:51 "Nieznajomość Pisma Świętego to nieznajomość Chrystusa." "Czyż można żyć bez znajomości Pisma Świętego, za którego pośrednictwem uczymy się poznawać samego Chrystusa, będącego życiem ludzi wierzących?" (Ep. 30, 7). "Kochaj Pismo Święte, a mądrość cię ukocha; kochaj je serdecznie, a ono będzie cię strzec; szanuj je, a zaznasz od niego czułości." (Ep. 130, 20). "W interpretowaniu Pisma Świętego zawsze potrzebujemy wsparcia Ducha Świętego" (In Mich. 1, 1, 10, 15). "Jeśli się modlisz rozmawiasz z Oblubieńcem; jeśli czytasz, to On do ciebie przemawia" (Ep. 22, 25). "Bądź mocno przywiązany do tradycyjnej nauki, która została ci przekazana, byś mógł nauczać zgodnie ze zdrową nauką i odpierać argumenty tych, którzy jej się przeciwstawiają." (Ep. 52, 7). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Izaak Syryjczyk 13.05.09, 17:54 "Garść piasku rzucona w niezmierne morze, oto czym jest grzech wobec nieskończonego miłosierdzia Bożego." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Nil z Ancyry 13.05.09, 18:02 List do ślusarza Orestesa Znałem kiedyś człowieka, który cisnął prosto kamieniem w swego wroga. Kamień poleciał mu na ukos i trafił w oko własnego syna, stojącego sobie gdzieś spokojnie. Chłopak stracił wzrok. Kto bowiem chce wyrządzić zło drugiemu, ten raczej sam ponosi szkodę na podstawie sprawiedliwego wyroku wszystkowidzącego Boga. Tę historię opowiedziałem, żebyś przestał miotać przekleństwa na tego, kogo uważasz za nieprzyjaciela i byś nie przywiódł do zguby własnego domu. Wszak otrzymaliśmy nakaz, by modlić się za nieprzyjaciół, a nie złorzeczyć im. (por. Mt 5,44) List do Waleriusza Proteuonta Ilekroć na widok człowieka, który ciebie nienawidzi, przychodzi ci na myśl, ile to przykrości od niego doznałeś czy usłyszałeś, wszystko staraj się zapomnieć, jeśli zaś przypominasz sobie, przypisz to działaniu diabła. Natomiast gromadź w pamięci, co pożytecznego kiedykolwiek taki człowiek powiedział czy zrobił. A jeżeli dłużej będziesz się zatrzymywał przy tych wspomnieniach, bardzo szybko się uspokoisz i pozbędziesz swej surowości i zaciętości. źródło: Antologia listu starochrześcijańskiego. Listy z dziedziny kierownictwa duchowego, pod redakcją Leokadii Małunowiczówny, Lublin 1978, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Ignacy Loyola 13.05.09, 18:04 Zaparcie się swej woli należy cenić wyżej niż wskrzeszanie umarłych. Niech każdy będzie przekonany, że o tyle postąpi we wszystkich rzeczach duchowych, o ile odejdzie od swej miłości własnej, od swej woli i od swoich korzyści. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Ignacy Loyola 14.05.09, 23:57 "Jest czymś wielce niebezpiecznym chcieć wszystkich prowadzić tą samą drogą do doskonałości; taki człowiek nie rozumie, jak różne i jak liczne są dary Ducha Świętego." Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św.Maksymilian Maria Kolbe 14.05.09, 23:45 Modlitwa jest najważniejszą naszą czynnością. Modlitwa to zapoznany, a jednak najpotężniejszy środek do przywrócenia pokoju w duszach, do dania im szczęścia, zbliżenia ich do miłości Bożej. Modlitwa odradza świat. Modlitwa jest warunkiem nieodzownym odrodzenia i życia każdej duszy. Napoleon powiedział: by wygrać wojnę, potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. By zdobyć niebo, świętość potrzeba też trzech rzeczy - modlitwy, modlitwy, modlitwy. Od jakości modlitwy zależy wszystko. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 00:13 Realizujesz wymagający plan życiowy: Wstajesz wcześnie rano, poświęcasz jakiś czas na modlitwę, przystępujesz do sakramentów świętych, pracujesz lub uczysz się wiele, jesteś wstrzemięźliwy, umartwiasz się... A mimo to czujesz, że czegoś ci brakuje! Rozważ w swoim dialogu z Bogiem te uwagi: Ponieważ świętość — a ściślej: walka o nią — jest pełnią miłości, winieneś zbadać, jak wygląda twoja miłość do Boga i — ze względu na Niego — miłość do innych ludzi. Może wówczas odkryjesz wielkie wady, ukryte w twej duszy, z którymi nigdy nie walczyłeś: Nie jesteś dobrym synem, dobrym bratem, dobrym przyjacielem, dobrym kolegą. A ponieważ kochasz w nieuporządkowany sposób "swoją świętość", jesteś zazdrosny wobec innych. "Poświęcasz się" dla wielu "osobistych" spraw: dlatego jesteś przywiązany do swego ja, do swej osoby, i w gruncie rzeczy nie żyjesz ani dla Boga, ani dla innych; jedynie dla siebie. św. Josemaria Escrivá (Bruzda, 739) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 00:15 Kto ukrywa pokusę przed swoim kierownikiem, dzieli swój sekret z diabłem. - Stał się przyjacielem nieprzyjaciela. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 00:17 Swego czasu ktoś mi powiedział: Ojcze, jestem zmęczony i oziębły; i kiedy modlę się bądź wypełniam inną normę pobożności, wydaje mi się, że odgrywam komedię... Owemu przyjacielowi i tobie - jeśli znajdujesz się w tej samej sytuacji - odpowiadam: komedię? - To wielka rzecz, mój synu! Odgrywaj komedię! Pan jest twoim widzem - Ojciec, Syn, Duch Święty! W tych chwilach, kiedy "gramy komedię", podziwia nas Trójca Przenajświętsza. - Jakież to piękne tak zachowywać się przed Bogiem z miłości, by Mu się przypodobać właśnie wtedy, kiedy życie układa się na przekór! Być kuglarzem Boga! Jakże wspaniałe jest przedstawienie odegrane z Miłości, z poświęcenia, bez żadnej satysfakcji osobistej, by zadowolić naszego Pana! - To jest właśnie życiem z Miłości. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 22:53 Nawrócenie jest sprawą jednej chwili; uświęcenie jest zadaniem na całe życie. Ziarno miłości, które Bóg zasiał w naszych duszach pragnie wzrastać, przejawiać się w czynach, wydawać owoce, które w każdej chwili będą zgodne z tym, co jest miłe Panu. Stąd też niezbędna jest gotowość rozpoczynania na nowo, odnajdywania na nowo - we wciąż nowych sytuacjach swojego życia - światła i impulsu pierwszego nawrócenia. To jest właśnie powód, dla którego powinniśmy się przygotować poprzez głęboki rachunek sumienia, prosząc Pana o pomoc, abyśmy mogli poznać Go lepiej i poznać lepiej samych siebie. Nie ma innej drogi, jeśli mamy się na nowo nawrócić. (To Chrystus przechodzi, Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Św. Grzegorz z Nyssy 15.05.09, 23:06 "Zdrowie duszy polega na postępowaniu zgodnym z wolą Bożą, i odwrotnie – utrata tej zgodności jest chorobą duszy prowadzącą do śmierci. Staliśmy się słabi, ponieważ utraciliśmy szczęśliwe życie w raju, kiedy wypiliśmy do ostatniej kropli szkodliwą truciznę nieposłuszeństwa. Naszą naturę opanowała wtedy ciężka i śmiertelna choroba. I oto przyszedł prawdziwy Lekarz. Miał nas wyleczyć ze zła za pomocą zupełnie innych środków niż te, które zaleca medycyna. Ponieważ ulegaliśmy słabości przez to, że przestaliśmy pełnić wolę Bożą, dlatego Bóg uwalnia nas znowu od choroby i jednoczy ze swoją wolą. Słowa modlitwy są terapią ducha! Leczą bowiem chorobę tkwiącą w naszej duszy. Kto przytłoczony jest cierpieniem tkwiącym w duszy, modli się słowami: "Niech się spełnia Twoja wola!' Wola Boża jest zbawieniem ludzi" (Św. Grzegorz z Nyssy, O modlitwie Pańskiej. Modlitwa IV, 2). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Franciszek Salezy 15.05.09, 23:08 Nie ma dla człowieka wyższej i świętszej sprawy nad modlitwę. Modlitwa otrzymuje wiecej, aniżeli żąda. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:10 "Stał się pożywieniem, stał się Chlebem" Największym szaleńcem wszelkich czasów jest On. Czyż można sobie wyobrazić większe szaleństwo niż Jego oddanie - jak On się oddaje i komu się oddaje? Gdyż było już szaleństwem samo stanie się bezbronnym Dzieciątkiem; ale wówczas, nawet wielu złoczyńców mogłoby się wzruszyć i nie odważyłoby się Go źle traktować. Wydało mu się tego za mało: zechciał unicestwić się i oddać się bardziej. Stał się pożywieniem, stał się Chlebem. - Boski Szaleńcze! Jakże Cię traktują ludzie?... A ja sam? (Kuźnia, 824) Rozważcie doświadczenie - tak ludzkie - pożegnania dwóch osób, które się kochają. Chciałyby zawsze być razem, lecz obowiązek - taki czy inny - zmusza je do rozstania. Ich pragnieniem byłoby nadal się nie rozłączać, lecz nie mogą. Ludzka miłość, nawet największa, będąc ograniczona, odwołuje się do symboli: żegnający się wymieniają jakąś pamiątkę, może fotografię z dedykacją tak płomienną, że dziwić się można, iż nie płonie papier. Nie są w stanie uczynić nic więcej, ponieważ moc stworzeń nie sięga tak daleko, jak ich miłość. Czego my nie możemy, może Pan. Jezus Chrystus, doskonały Bóg i doskonały człowiek, nie pozostawia symbolu, lecz rzeczywistość: zostaje On sam. Odejdzie do Ojca, ale pozostanie z ludźmi. Nie zostawi nam zwykłego podarunku, który by przywoływał pamięć o Nim, wizerunku, który z czasem zwykle blaknie, jak fotografia, która wkrótce staje się wypłowiała, pożółkła i bez znaczenia dla tych, którzy nie byli uczestnikami tamtej wzruszającej chwili. Pod postaciami chleba i wina jest On, rzeczywiście obecny: ze swoim Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem. (To Chrystus przechodzi, 83 ) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:13 "Teraz jest tam, ze swym Ciałem, ze swoją Krwią" "To jest Ciało moje..." Jezus ofiarował się i ukrył pod postacią chleba. Teraz jest tam, ze swym Ciałem, ze swoją Krwią, ze swą Duszą, ze swym bóstwem: tak samo jak owego dnia, kiedy Tomasz włożył swe palce w Jego chwalebne Rany. Ty natomiast, przy tylu okazjach przechodzisz obok Niego nie wyrażając najmniejszego pozdrowienia, wypływającego z prostej grzeczności, jak to czynisz wobec znajomych, których spotykasz po drodze. - Masz o wiele mniejszą wiarę aniżeli Tomasz! (Bruzda, 684) Stwórca okazał bezmiar miłości dla swoich stworzeń. Nasz Pan, Jezus Chrystus, jakby jeszcze nie wystarczały wszystkie inne dowody Jego miłosierdzia, ustanawia Eucharystię, żebyśmy mogli mieć Go zawsze blisko i – o ile możemy to pojąć – dlatego, że Ten, który niczego nie potrzebuje, poruszony swoją Miłością, nie chce obyć się bez nas. Trójca zakochała się w człowieku wyniesionym do porządku łaski i uczynionym na Jej obraz i podobieństwo; odkupiła go z grzechu - z grzechu Adama, który spadł na całe jego potomstwo, i z osobistych grzechów każdego człowieka - i gorąco pragnie zamieszkiwać w naszej duszy: jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do Niego, i będziemy u niego przybywać. Ten trynitarny strumień miłości do ludzi uwiecznia się w najwspanialszy sposób w Eucharystii. Przed wielu laty nauczyliśmy się wszyscy z katechizmu, że Najświętsza Eucharystia może być rozważana jako Ofiara i jako Sakrament; i że Sakrament ukazuje się nam jako Komunia i jako skarb na ołtarzu: w tabernakulum. Kościół poświęca jeszcze jedno święto tajemnicy eucharystycznej, Ciału Chrystusa - Corpus Christi- obecnemu we wszystkich tabernakulach świata. (To Chrystus przechodzi, 84-85 ) Odpowiedz Link Zgłoś
ebookfan Re: św. Josemaria Escrivá 06.03.14, 14:49 Niech twoje życie nie mija bezpłodnie. – Bądź pożyteczny. – Zostaw po sobie ślad. – Świeć światłem swojej wiary i miłości. Swoim życiem apostoła zmyj lepkie, brudne ślady pozostawione przez plugawych siewców nienawiści. – I oświetlaj wszystkie ziemskie drogi ogniem Chrystusa, który nosisz w sercu. (Droga, 1) dladucha.pl/ebook-droga-sw-josemar-a-escriv-.html Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:14 "Bądź człowiekiem Eucharystii!" Bądź człowiekiem Eucharystii! - Jeśli ośrodek twoich myśli i nadziei znajduje się w Tabernakulum, synu, jak obfite będą owoce świętości i apostolstwa! (Kuźnia, 835) Jezus pozostał w Eucharystii z miłości... do ciebie. - Pozostał wiedząc, jak ludzie Go przyjmą... i jak ty Go przyjmiesz. - Pozostał, abyś Go spożywał, abyś Go odwiedzał i abyś Mu opowiadał swoje sprawy i abyś, obcując z Nim przy Tabernakulum i przyjmując Sakrament, rozpalał się z dnia na dzień coraz większą miłością i przyczynił się, aby inne dusze - liczne! - szły tą samą drogą. (Kuźnia, 887) Kiedy przyjmujesz Pana w Eucharystii, dziękuj Mu z głębi serca za to, że w swej dobroci zechciał być z tobą. Czyż nie zastanawiałeś się nad tym, że upłynęły całe wieki, zanim przyszedł nareszcie Mesjasz? Patriarchowie i Prorocy wraz z całym ludem Izraela błagali: ziemia jest spragniona, Panie, przybądź! Oby takie było twoje miłosne czekanie! (Kuźnia, 991) Spotęguj w sobie wiarę w Świętą Eucharystię. - Napełnij się podziwem wobec tej niewypowiedzianej rzeczywistości! Mamy z sobą Boga, możemy przyjmować Go codziennie i, jeśli chcemy, zażyłe z Nim rozmawiamy, jak rozmawia się z przyjacielem, jak rozmawia się z bratem, jak rozmawia się z ojcem, jak rozmawia się z Miłością. (Kuźnia, 268 ) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Ambroży 15.05.09, 23:16 "Wszystkie modlitwy poprzednie wypowiada kapłan: składa Bogu chwałę, zanosi modły błagalne, prosi za lud, za królów itd. Z chwilą, gdy dochodzi do sprawowania czcigodnego sakramentu, wtedy już kapłan nie posługuje się własnymi zwrotami, lecz używa słów Chrystusa. Jakie to są słowa? Te mianowicie, które wszystko stworzyły. Na rozkaz Pana powstało niebo, ziemia, morze, zrodziło się wszelkie stworzenie. Widzisz więc, jak wielką moc działania posiadają słowa Chrystusa. Jeśli w słowie Pana Jezusa tkwi taka siła, że pod jego wpływem zaczyna istnieć coś, czego dotąd nie było, to tym bardziej jest ono w stanie sprawić, że rzeczy, które poprzednio istniały, zamieniają się w inne. Nie istniało ani niebo, ani morze, ani ziemia, ale mówi Dawid: <On powiedział i stały się. On rozkazał i zostały stworzone> (Ps 148,5). Oto odpowiadam ci: Nie było Ciała Chrystusowego przed konsekracją, ale po niej Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:16 Msza święta jest działaniem trynitarnym, nie ludzkim Czyż nie jest dziwne to, że wielu chrześcijan, którzy są powolni, a nawet uroczyści w życiu towarzyskim (nie śpieszy im się) w swym niezbyt aktywnym życiu zawodowym, przy posiłku i w odpoczynku (również im się nie śpieszy) czuje się ponaglanych i przynagla Kapłana, by skrócił czas poświęcony Najświętszej Ofierze Ołtarza? (Droga, 530) Msza święta - powtarzam - jest działaniem Bożym, trynitarnym, nie ludzkim. Kapłan, który ją odprawia wypełnia zamiary Pana, użyczając swojego ciała i głosu; nie działa jednak w imieniu własnym, lecz in persona et in nomine Christi, w Osobie i w imię Chrystusa. Miłość Trójcy Świętej do ludzi sprawia, że z obecności Chrystusa w Eucharystii rodzą się dla Kościoła i ludzkości wszelkie łaski. O tej ofierze prorokował Malachiasz: od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta. To Ofiara Chrystusa, składana Ojcu przy współdziałaniu Ducha Świętego: ofiara o wartości nieskończonej, która przedłuża w nas Odkupienie, czego nie mogły osiągnąć ofiary Starego Prawa. (To Chrystus przechodzi, 86 ) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:20 Duch Święty upodabnia nas do Chrystusa Mówisz, że Msza jest za długa, a ja dodaję: Bo miłość twoja jest krótka. (Droga, 529) Msza święta stawia przed nami najważniejsze tajemnice wiary, ponieważ jest darem Trójcy Świętej dla Kościoła. Dlatego zrozumiałe jest, że Msza powinna być centrum i rdzeniem duchowego życia chrześcijanina. Jest celem wszystkich sakramentów. We Mszy świętej życie łaski, które zostało nam dane przez Chrzest i które wzrasta umocnione przez Bierzmowanie, zmierza ku swojej pełni. Kiedy uczestniczymy w Eucharystii - pisze św. Cyryl Jerozolimski - doświadczamy przebóstwiającego uduchowienia Ducha Świętego, który nie tylko upodabnia nas do Chrystusa, jak to ma miejsce w czasie Chrztu, lecz całkowicie na "uchrystusawia" , włączając nas w pełnię Chrystusa Jezusa. Wylanie Ducha Świętego, poprzez "uchrystusowienie", prowadzi nas do uznania się za synów Bożych. Pocieszyciel, który jest miłością, uczy nas łączyć z tą cnotą całe nasze życie; zaś comsummati in unum, stawszy się jednym z Chrystusem, możemy być wśród ludzi tym, co św. Augustyn mówi o Eucharystii: znakiem jedności, więzią miłości. (To Chrystus przechodzi, 87 ) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:22 "Przebaczenie pochodzi od miłosierdzia Bożego" Piszesz mi, że nareszcie dotarłeś do konfesjonału, i że doznałeś upokorzenia, kiedy musiałeś otworzyć przed człowiekiem szambo - jak powiadasz - swego życia. - Kiedy pozbędziesz się tego próżnego mniemania o sobie? Wówczas pójdziesz do spowiedzi z radością, iż obnażysz się takim, jakim jesteś, przed tym człowiekiem, pomazańcem Bożym - drugim Chrystusem, samym Chrystusem! - który ci udzieli rozgrzeszenia, przebaczenia Bożego. (Bruzda, 45) Ojcze - powiedziałeś mi po doskonałej spowiedzi - jakże Ojciec może znieść ten gnój? - Przemilczałem to, myśląc, że jeśli twoja pokora każe ci to odczuwać - jako gnój, stertę gnoju! - to jeszcze całą twoją marność możemy przerobić na coś wielkiego. (Droga, 605 ) Jakże mała jest twoja Miłość do Boga, gdy ulegasz bez walki, ponieważ nie jest to grzech ciężki! (Droga, 328) Znowu wracasz do swoich starych szaleństw!... A potem, kiedy powracasz, czujesz w sobie mało radości, ponieważ brak ci pokory. Wydaje się, że z uporem zapominasz o drugiej części przypowieści o synu marnotrawnym i ciągle pozostajesz przywiązany do nędznego smaku strąków dla świń. Zraniony pychą, w swojej słabości nie decydujesz się prosić o przebaczenie i nie uważasz, że jeśli się upokorzysz, oczekuje cię radosne przyjęcie przez twego Ojca, Boga, święto z okazji twojego powrotu i rozpoczęcia życia na nowo. (Bruzda, 65 ) Odpowiedz Link Zgłoś
qual0play Re: św. Josemaria Escrivá 22.02.15, 10:39 Zapewne podobne uczucia doznał Augiasz zmuszony otworzyć swoje stajnie przed Heraklesem. Lubię mitologie. Pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy Re: św. Josemaria Escrivá 15.05.09, 23:23 "Prawdziwa pokora prowadzi... do prośby o przebaczenie!" Jeśli kiedyś upadniesz, synu, przystąp natychmiast do Spowiedzi i szukaj kierownictwa duchowego. Pokaż swą ranę, by można ją było wyleczyć do głębi, usunąć wszelkie możliwości infekcji, choćby cię to bolało jak podczas operacji chirurgicznej. (Kuźnia, 192) Szczerość jest niezbędna, by osiągnąć większe zjednoczenie z Bogiem. - Jeśli jest w tobie, synu mój, jakieś paskudztwo, wyrzuć je z siebie! Powiedz najpierw - jak zawsze ci radziłem - to, czego byś nie chciał, aby inni wiedzieli o tobie. Kiedy już wyrzucisz z siebie to zło podczas spowiedzi, co za ulga! (Kuźnia, 193) Chwała niech będzie Bogu - mówiłeś do siebie po sakramencie spowiedzi. I myślałeś: czuję, jakbym się na nowo narodził. Potem myślałeś dalej pogodnie: Domine, quid me vis facere? - Panie, co mam uczynić? - I sam sobie udzieliłeś odpowiedzi: z łaską Twoją, niezależnie od wszystkiego i od wszystkich, wypełnię Twoją Najświętszą Wolę: serviam! - będę Ci służył bez zastrzeżeń. (Kuźnia, 238) Pokora pomaga każdej duszy nie zniechęcać się własnymi błędami. Prawdziwa pokora prowadzi... do prośby o przebaczenie! (Kuźnia, 189) Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. o. Pio 25.05.09, 20:14 "Czuję w głębi duszy, że Bóg dał mi łaskę rozumienia cudzej niedoli a zwłaszcza wrażliwość na ciężki los biedaków. Wielkie współczucie, którym pała moja dusza na widok biedaka, rodzi w samym jej centrum gwałtowne i tak mocne pragnienie przyjścia mu z pomocą, że gdybym był posłuszny poleceniom woli, musiałbym rozebrać się z własnej odzieży, aby go przyodziać Jeśli wiem, że jakaś osoba jest udręczona na duszy i ciele, czegóż nie zrobiłbym dla niej u Chrystusa, aby zobaczyć ją wolną od strapienia. Gdyby Pan zezwolił mi, wziąłbym chętnie na siebie wszystkie jej cierpienia i wysłużone zasługi ofiarował dla jej dobra, po to, żeby zobaczyć ją znowu zdrową" (Epist. I, 462 n.). "Pragnę wyznać że moim problemem jest nieumiejętność wyrażenia i ukazania na zewnątrz stale płonącego we mnie wulkanu, który mnie spala, a który Jezus umieścił w moim małym sercu. Moje przeżycia można podsumować następująco: miłość Boga i bliźniego pożera mnie. Bóg jest stale obecny w moim umyśle i wyciśnięty na moim sercu. Nigdy nie tracę Go z mego pola widzenia: przenika mnie w przedziwny sposób Jego piękno i uśmiech, Jego troski, miłosierdzie i odpłata czy lepiej, wyroki Jego sprawiedliwości. Niech Ojciec wyobrazi sobie człowieka całkowicie pozbawionego własnej wolności, skrępowanego przez potęgi duchowe i cielesne a wówczas lepiej pojmie na jak wielkie udręki została wystawiona moja dusza. Proszę mi wierzyć, ojcze, że wybuchy zdenerwowania, w które czasami popadam, są spowodowane przez to surowe więzienie, które z drugiej strony można nazwać szczęśliwym. Czy jest możliwe nie być smutnym, widząc Boga cierpiącego z powodu zła? Gdy złość ludzka doprowadza do wyładowania potęgi Bożego gniewu, cóż może nas uchronić przed karzącą prawicą Boga? Nie pozostaje nic innego, jak tylko jedną ręką powstrzymać Jego wyciągniętą dłoń, a drugą skierować ku braciom, by porzucili drogę zła i opuścili szybko miejsce swojego zamieszkania, bo inaczej dosięgnie ich sprawiedliwa ręka Sędziego... Co jeszcze odnośnie braci? Biada] Jak często, jeśli nie zawsze, przychodzi mi razem z Mojżeszem błagać Boga Sędziego: albo przebacz temu ludowi albo wymaż moje imię z ksiegi życia" (Epist. I, 1246 n.). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan od Krzyża 25.05.09, 20:16 Jezus Chrystus – jedynym Słowem Ojca (św. Jan od Krzyża) Dzisiaj, w obecnym okresie łaski, kiedy wiara jest już utwierdzona w Jezusie Chrystusie i ogłoszone jest już prawo Ewangelii, nie ma potrzeby pytać Boga dawnym sposobem ani też nie potrzeba, by przemawiał jeszcze i odpowiadał, jak wówczas. Dał nam bowiem swego Syna, który jest jedynym Jego Słowem – bo nie posiada innego – i przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia. Dzisiaj zatem, jeśliby ktoś jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusie całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości. Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: "Wszystko już powiedziałem przez Słowo, będące moim Synem i nie mam już innego słowa; czyż mogę ci więcej odpowiedzieć albo objawić coś więcej ponad to? Na Niego więc zwróć swe oczy, gdyż w Nim złożyłem wszystkie słowa i objawienia. Odnajdziesz w Nim o wiele więcej niż to, czego pragniesz i o co prosisz. Prosisz bowiem o słowo czy objawienie częściowe, jeśli zaś na Niego wejrzysz, znajdziesz wszystko w pełni. On jest całą moją mową, odpowiedzią, całym widzeniem i objawieniem. To objawienie wam wypowiedziałem, dałem i ukazałem, przez nie odpowiedziałem, dając wam Syna mego za brata, mistrza, przyjaciela, za cenę i nagrodę. Powiedziałem niegdyś na Górze Tabor, zstępując na Niego z Duchem moim: Hic est filius meus dilectus, in quo mihi bene complacui, ipsum audite; Ten jest Syn mój miły, w którym dobrze upodobałem sobie: Jego słuchajcie" (Mt 17,5). Od tej chwili odjąłem niejako rękę od wszelkiego nauczania i odpowiadania, zdając wszystko na Niego. Powiedziałem: Jego słuchajcie, bo ja już nie mam do objawienia więcej wiary ani do ogłoszenia więcej prawdy. To, co mówiłem dawniej, było obietnicą Chrystusa. Jeśli mnie zaś pytano, to w związku z nadzieją Jego przyjścia i z błaganiem o Niego. W Nim bowiem znaleźć miano wszelkie dobro, jak to widać z nauki Ewangelistów i Apostołów. Kto by zaś dzisiaj pytał mnie dawnym sposobem i prosił, abym doń mówił, czy też objawił cośkolwiek, byłoby to jakby powtórnym błaganiem mnie o Chrystusa i o nową wiarę oprócz tej, którą objawiłem, byłoby więc brakiem wiary, jaka jest dana w Chrystusie. Byłaby to nadto ciężka obraza umiłowanego mego Syna, nie tylko przez brak wiary, lecz przez domaganie się niejako powtórnego Jego wcielenia oraz przejście przez życie i śmierć. Nie znajdziesz już, o co byś mnie mógł prosić lub czego byś przez objawienia i widzenia mógł żądać ode mnie. Patrz dobrze, a w Chrystusie odkryjesz spełnione i urzeczywistnione swe pragnienia, a nadto jeszcze wiele więcej. Trzeba więc zawsze trzymać się nauki Chrystusa Pana, a niczemu innemu nie ufać, bo niczym jest, jeśli z nią jest niezgodne. Niepotrzebnie trudzi się dzisiaj ten, kto chce przestawać z Bogiem na sposób Starego Testamentu. Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan od Krzyża 25.05.09, 20:18 Bóg jest ukryty i dlatego winniśmy go szukać, pytając: Gdzie się ukryłeś? Ani odczuwanie obecności Boga ani oschłości nie świadczą o Jego obecności lub nieobecności w duszy Gdzie się ukryłeś? Czyli innymi słowy: O Słowo, mój Oblubieńcze, ukaż mi miejsce, gdzie jesteś ukryty. Prosi więc dusza, by jej ukazał swą boską istotę, gdyż miejscem, gdzie jest ukryty Syn Boży, jak mówi św. Jan, jest "łono Ojca" (J 1,18] , czyli sama istota Boga, niedostępna dla żadnego śmiertelnego oka i ukryta przed wszelkim poznaniem człowieczym. Dlatego też Izajasz, rozmawiając z Bogiem, mówi: "Zaprawdę, Ty jesteś Bóg ukryty" (Iz 45,15). Należy tu zaznaczyć, że nawet najściślejsza łączność z Bogiem, najżywsze odczucie Jego obecności, wysokie i wzniosłe Jego poznanie, jakiego może dostąpić dusza w tym życiu, nie jest jeszcze samą istotą Boga i nie może się z nią równać. W tym życiu bowiem Bóg jest rzeczywiście ukryty przed duszą i mimo te wszystkie nieocenione dary winna Go dusza uważać za ukrytego i jako ukrytego szukać, wołając: Gdzie się ukryłeś? Bo, jak z jednej strony, ani ciągle obcowanie z Bogiem, ani odczuwalna Jego obecność nie może upewnić o tej Jego łaskawej obecności, tak z drugiej strony ani oschłość, ani brak tych wszystkich łask nie świadczy o Jego nieobecności w duszy. Stąd prorok Hiob mówi: "Jeśli przyjdzie do mnie, nie ujrzę Go; jeśli odejdzie, nie zrozumiem" [Hi 9,11] (PD 1, 3). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Jan od Krzyża 25.05.09, 20:19 Trzy sposoby obecności Boga w duszy człowieka Bóg w potrójny sposób może przebywać w duszach. Pierwsza obecność jest przez Jego istotę, przez którą przebywa On we wszystkich duszach nie tylko dobrych i świętych, lecz również w złych i grzesznych, podobnie jak jest we wszystkich stworzeniach. Przez tę obecność daje im życie i byt, gdyby zaś ją usunął, wszystkie stworzenia obróciłyby się w nicość i przestałyby istnieć. Tej obecności nie brak nigdy w duszy. Drugim rodzajem obecności jest obecność przez łaskę, przez którą Bóg mieszka w duszy, podobając sobie w niej i będąc z niej zadowolony. Przez tę obecność nie wszyscy posiadają Boga, gdyż ci, co popadli w grzech śmiertelny, utracili Go i dusza nie może wiedzieć w sposób naturalny, czy go posiada. Trzecia obecność, to obecność przez odczucie duchowe. Wiele bowiem dusz pobożnych nawiedza On swą szczególną obecnością, w różnych przeżyciach duchowych, przez które je orzeźwia, napełnia rozkoszą i uwesela. Lecz te duchowe obecności, podobnie jak i tamte, są przysłonięte, gdyż z powodu trwania życia doczesnego Bóg nie ukazuje się takim, jakim jest w swej istocie (PD 11, 3-4). Odpowiedz Link Zgłoś
kaczy.i.indyczy św. Teresa od Dzieciątka Jezus 25.05.09, 20:22 Kiedy jej się zdawało, że jestem zbytnio sobą zajęta, powiedziała mi: "Zamykać się w sobie, to wyjaławiać swą duszę! Trzeba wtedy szybko zabrać się do pełnienia uczynków miłości bliźniego". "Niekiedy - mówiła - człowiek czuje się tak źle ze sobą samym, w swym wnętrzu; powinien wtedy natychmiast wyjść z zajmowania się sobą. Pan Bóg nie nakłada nam wcale obowiązku pozostawania w swoim własnym towarzystwie. Przeciwnie! Pozwala często, byśmy byli sobie niemili po to, żebyśmy opuścili siebie samych. W tym wypadku widzę tylko jeden środek, opuścić siebie i pójść odwiedzić Jezusa i Maryję przez pełnienie uczynków miłości bliźniego". "Istnieją święci, których znamy, bo są oni bliżsi nam, ale to nie dowodzi, że oni są największymi świętymi. Podobnie sądzimy o gwiazdach z odległości, ale ich prawdziwą piękność zna tylko Bóg. Niektóre z nich wydają się bardzo malutkie, a nawet nie widzimy ich wcale, a są bez porównania piękniejsze niż te, które nazywamy "pierwszej wielkości". "Nic nas nie upewnia, że święci kanonizowani są istotnie największymi świętymi. Bóg ich wynosi dla swej chwały i naszego zbudowania raczej niż dla nich samych. Czytałam kiedyś, że miłość, jaką mają święci jeden dla drugiego w wieczności, nie mierzy się ich wielkością i wywyższeniem w chwale, ale wzajemną sympatią. Będziemy mogli kochać dusze najmniejsze większym uczuciem niźli niejedną z dusz wzniosłych'. Ta myśl zawsze mnie zachwycała". Pewnego dnia dała mi następujące zlecenie: "Kiedy będę już w Niebie, trzeba często napełniać me ręce modlitwami i ofiarami, abym miała przyjemność spuszczać na dusze deszcz łask..." - Któż cię nauczył twojej Małej Drogi miłości, która tak rozszerza serca? - pytałam ją. "Jezus sam wskazał mi drogę - odpowiedziała. - Żadna książka, żaden teolog nie pouczał mnie, a jednak czuję w głębi serca, że jestem w prawdzie. Od nikogo nie otrzymałam zachęty, z wyjątkiem Matki Agnieszki od Jezusa. Gdy nadarzała się okazja, aby otworzyć moją duszę, byłam tak mało zrozumiana, że powtarzałam Bogu ze św. Janem od Krzyża: "Nie chciej więcej wysyłać mi zwiastunów, którzy nie umieją mi powiedzieć tego, czego chcę" (1). (1) Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, strofa 6. Odpowiedz Link Zgłoś