szakoou
04.12.06, 00:51
TO nie wyjątek. W Iłowej jak chodziłem do podstawówki było podobnie. Wprawdzie
dzieci były wymieszane, ale niektórzy nauczyciele postrzegali uczniów nie
przez ich intelekt, lecz według tego z jakiej warstwy społecznej pochodzą. Czy
jest to syn/córka radnego czy sklepikarza, czy też pochodzi z rodziny
patologicznej. Pani od biologi (już nie pracuje) segregowała w grupy kto ma
jaką średnią, a wychowawca bił niektórych dziennikiem i "ręcznie" wypraszał z
klasy. Szkoła ta kilka lat później jest laureatem "Szkoły z klasą". Ręce
opadają...