pancwynar
10.07.06, 21:44
To jak dba? Najpierw fakty w telegr. skrócie:-):
- klientem śp. IDEI jestem od ponad 3. lat,
- po 2. latach przedłużyłem umowę z opcją "+ 50% darmowych minut" bez nowego tel.,
- średnia wysokość rachunku z ostatniego roku circa: 200-250PLN (bywały miesiące z ponad 500PLN),
- oczywiście rachunki płacone terminowo, przelewami.
Wydawałoby się, że dla koncernu jestem klientem porządanym. Bezproblemowy, wywiązuje się w umowy, zapewnia przyzwoite wpływy. Oczywiście jest jeden haczyk. Przy podpisywaniu umowy decydowałem się na niski abonament początkowy - powód prosty - sam go ew. podnosiłem do kwoty 100-200PLN miesięcznie gdy spodziewałem się częstych i długich rozmów.
I gdy w zeszłym tygodniu komórka "dokonała żywota" podreptałem do salonu po nową.
A oto co zaproponował mi przedstawiciel w salonie (zastrzegłem, że abonament ma być niski i sam go sobie podwyższę zgodnie ze swoimi potrzebami):
- przy niskim abonamencie ok. 5% (sic!!) rabat na wybrany tel. (celowałem w jakiś ze średniej półki) i nie ma tu żadnego wpływu fakt wysokości rachunków,
- odebranie(!) bonusowych '+50%' darmowych minut,
- umowa wyłącznie na 2 lata.
Krótko mówiąc: dostaje telefon niemal po cenie rynkowej, wiąże sobie ręce umową dwuletnią i na dodatek "w prezencie" odebrane zostaną mi darmowe minuty!
Facetowi chyba też zrobiło się cokolwiek głupio bo na koniec zaproponował mi... abym osobiście zadzwonił na nr orange (z pamięci: 501400400) i spróbował negocjować korzystniejsze warunki. No cóż, nie powiedziałem, gdzie może wsadzić sobie ten nr - wydawało mi się, że na negocjację udałem się właśnie do salonu.
Paranoja.
Nie wiem na czym polega obecna polityka operatora i czy jestem tak mało ważnym klientem, że mogą sobie pozwolić mnie stracić. Jutro idę do Plusa i Ery. Zobaczymy jak mnie przyjmą...