Dodaj do ulubionych

Wyprobowany przepis na Wielkanoc - rozpoczynam

IP: *.lublin.sdi.tpnet.pl 04.04.04, 17:37
watek majac nadzieje, ze kazdy napisze Swoj najsmakowitszy przepis. Nie wazne
czy bedzie to danie na cieplo, wedlina, przystawka, ciasto czy dip. Wazne, by
byl to szczegolnie zadomowiony smakolyk. Moze to dla niektorych forumowiczow
stanie sie ostatnia deska ratunku przed przygotowywaniem potraw. Wszystkich,
ktorzy sie podziela serdecznie pozdrawiam.
Obserwuj wątek
    • Gość: Asia Re: Wyprobowany przepis na Wielkanoc - rozpoczyna IP: *.upc-g.chello.nl 04.04.04, 18:09
      Swietny pomysl. Ja na poczatek podaje przepis na placek drozdzowy z kruszonka i
      lukrem. Przepis wielokrotnie sprawdzony, przez moja babcie i mame i ja juz raz
      robilam i wyszedl super.
      Mama dyktowala mi ten przepis z pamieci przez gadu gadu, wiec jest dosc
      zrozumialy :)
      kg maki tortowej , pol litra mleka , szklanka cukru, 5-8 zoltek, cukier
      waniliowy , aromat cytrynowy, troche maki i cukru wymieszac ze szklanka mleka i
      rozpuscic kostke drozdzy
      postawic w cieplym miejscu zeby wyroslo
      rozczyn musi byc jak kwasna smietana
      zoltka utrzec z cukrem
      wyrosniety rozczyn i i utarte zoltka wlac do maki i wyrabiac , dodac reszte
      mleka
      wyrabiac tak dlugo az bedzie odstawac od reki i miski
      wlac do tego 1/2 kostki masla lub margaryny i jeszcze wyrabiac,az wchlonie ten
      tluszcz , oczywiscie roztopiony
      dodac aromat i cukir wanilinowy do ucieranych zoltek , bo Ci tego nie
      powiedzialam
      i niech to stoi w cieplym miejscu nakryte sciereczka i rosnie
      jak zwiekszy swoja obietosc 2-krotnie
      to mozna piec
      tylko jak wkladasz do blachy to pamietaj ze tez jeszcze rosnie wiec zostaw na
      to miejsce zeby Ci nie wylecialo z blachy
      blache wystarczy dobrze wysmarowac tluszczem
      zrobic kruszonke z cukru, cukru waniliowego, maki i masla
      na wyczucie. Posypac nia ciasto i do piekarnika. Niestety nie wiem jaka
      temperatura. Trzeba patrzec, jak ciasto sie przyrumieni, to wyjac. Mozna
      jeszcze dla pewnosci sprawdzic patyczkiem. Do srodka mozna dodac skorke
      pomaranczowa i rodzynki.
      Jak ostygnie to polukrowac, do lukru tez dodac skorke pomaranczowa. Lukier
      robie z cukru pudru z aromatem cytrynowym lub pomaranczowym i odrobina wody z
      sokiem cytrynowym.
      Tego ciasta uzywa tez mama do robienia strucli makowej, ale ja jeszcze nie
      robilam.
      • Gość: Linn Re: Wyprobowany przepis na Wielkanoc - rozpoczyna IP: *.dialup.tiscali.it 05.04.04, 09:24
        Jak na przepis wyprobowany, niestety za malo precyzyjny. Kto, kto umie robic
        takie ciasto, nie potrzebuje go. Ktos, kto nie umie, raczej z niego nie
        skorzysta. Pisze to nie dlatego, aby krytykowac, ale dlatego, ze od lat
        poszukuje tego jednego jedynego przepisu i zwracam uwage na szczegoly.
        • Gość: limba Do Linn IP: *.mos.gov.pl 06.04.04, 18:37
          Bardzo lubię spełniać takie jak Twoje oczekiwania [piszesz, że od lat
          poszukujesz tego jednego jedynego przepisu]. Sama też się ogromnie cieszę, gdy
          moje poszukiwania zakończą się sukcesem.
          A samo ciasto drożdżowe nie jest zbyt skomplikowane, ale bardzo ważne są
          produkty i jego wykonanie.
          Dlatego, jeśli sobie życzysz, to jutro podam swoje rady na temat ciasta
          drożdżowego. Jeśli będziesz chciała, możesz z nich skorzystać. Niektóre
          forumowiczki robiły wg mojego przepisu pączki [pamiętam, że podawałam go na
          życzenie Liski] i bardzo chwaliły moje wskazówki oraz efekt końcowy.
          Pozdrawiam!
          • Gość: Dorota Re: Do Linn IP: *.lublin.sdi.tpnet.pl 07.04.04, 08:31
            Jesli bedziesz dysponowac czasem z checia skorzystalabym z Twojego przepisu na
            poczki. Kiedys raz robilam, lecz tluszcz byl chyba zbyt goracy i troche zbyt
            sie spiekly. Od tamtej pory zarzucilam przepis . Pozdrawiam.
            • Gość: limba Re: Do Linn IP: *.mos.gov.pl 07.04.04, 12:06
              Tem przepis jest wątku założonym przez Liskę - jeśli dobrze pamiętam to chyba w
              lutym 2004, pt."Gdzie w Wawie dobre pączki?" - możesz sobie odszukać, ale dla
              pewności skopiuję go.
              Temperaturę tłuszczu najlepiej sprawdzić przed smażeniem > wrzucając kawałek
              ciasta do rozgrzanego [np. oleju Bartek Słonecznikowy > takie ostatnio pączki
              mi smakują]. Gdy zbyt szybko się rumieni [tzn. na brąz], trzeba zmniejszyć
              temperaturę i chwilę odczekać. Potem można smażyć - oczywiście cały czas
              obracając pączki w tłuszczu.
              Smażone na tym oleju powinny mieć barwę złocistą, czyli jaśniejszą niż na
              smalcu. Do obracania pączków używam takich długich, cienkich patyczków
              [produkowanych do szaszłyków] - od razu mogę sprawdzać, gdy wyjęty z pączka
              patyczek nie jest już oblepiony ciastem, trzeba je wyjmować.

              Przepis na pączki:
              ° 3 szklanki mąki tortowej lub innej pszennej [tj.ok.1/2 kg]
              ° 4 dkg drożdży [takie małe kosteczki sprzedawane w Geancie i Carrefourze] lub
              torebka drożdży granulowanych DrOetkera [tzw.suchych]
              ° ok. 1 szkl ciepłego mleka
              ° 6 – 8 żółtek [zależy od wielkości jajek]
              ° 1/2 kostki masła extra [tj.10 dkg] stopionego i sklarowanego [czyli sam
              tłuszcz bez serwatki, która oddzieli się podczas rozpuszczania masła]
              ° 1/2 szklanki cukru pudru
              ° 2 – 3 łyżki spirytusu [żeby nie chłonęły tłuszczu w czasie smażenia]
              ° aromat waniliowy lub skórka otarta z cytryny
              Z w/w składników wyrabiam ciasto - wg zasad przyrządzania drożdżowego
              [najprościej jest przy użyciu drożdży suchych, bo nie trzeba sporządzać
              rozczynu – tylko miesza się je z mąką, a potem dodaje resztę składników > czyli
              żółtka utarte z cukrem, ciepłe mleko, spirytus, aromat, a na końcu ciepłe
              masło].
              Po wyrobieniu, ciasto odstawiam pod przykryciem do wyrośnięcia.
              Gdy podwoi swoją objętość, ciasto delikatnie rozwałkowuję – podsypując
              oczywiście mąką, żeby się nie kleiło – na grubość ok.2 cm i wykrawam szklanką
              pączki, które układam na kocyku przykrytym lnianą ściereczką i przykrywam też
              ściereczką > do ostatecznego wyrośnięcia.
              Potem pączki smażę [zawsze robiłam to na smalcu, ale ostatnio przekonałam się
              do oleju SŁONECZNIKOWEGO „BARTEK” i bardzo go polecam – pączki mają piękną
              złotobrązową skórkę i są delikatniejsze w smaku, niż smażone na smalcu].

              I teraz uwaga - ostatnio usprawniłam sobie pracę przy pączkach, tzn. nie
              nadziewam ich przed smażeniem, bo po zawinięciu marmolady w ciasto, nigdy nie
              osiągały idealnego kulistego kształtu, a także w czasie, gdy rosły zawsze kilka
              z nich pękało i nadzienie wyłaziło w czasie smażenia.
              A więc, gdy pączki są już wszystkie usmażone i są jeszcze dobrze ciepłe,
              wkładam marmoladę [zwykłą pomieszaną z konfiturą z płatków róży > sama
              konfitura ma zbyt intensywny zapach] do szprycy do dekorowania tortów i taką
              najcieńszą, długą końcówką [która jest komplecie] wciskam nadzienie do środka
              każdego pączka. Po całkowitym wystudzeniu nawet nie widać tego nakłutego
              miejsca - chyba, że ktoś będzie skrupulatnie je oglądał.

              Lukier:
              ° szklanka cukru pudru
              ° skórka otarta [na najdrobniejszych oczkach tarki jarzynowej] z 1
              cytryny wyszorowanej i sparzonej gorącą wodą
              ° sok z tej cytryny
              ° 3 – 4 łyżki wrzącej wody
              Do cukru pudru dodaję sok z cytryny – mieszam – a następnie dodaję wrzątek i
              ucieram drewnianą „pałką” lukier, aż zgęstnieje i zbieleje. Dodaję otartą
              skórkę z cytryny i smaruję ciepłe jeszcze pączki. Lukier jest kwaskowy i bardzo
              aromatyczny.
              Za chwilę podam wskazówki odnośnie wykonania ciasta drożdżowego.
              Pozdrawiam i życzę powodzenia!
          • linn_linn Re: Do Linn 07.04.04, 09:21
            Ten, ktorego poszukuje, to przepis na ciasto drozdzowe wilgotne, swieze nawet
            po wielu dniach / gdyby sie uchowalo, o co raczej trudno /. Kiedys przed laty
            otrzymywalam je w prezencie i dzis niestety dotarcie do przepisu jest
            niemozliwe. Dzisiaj mam zamiar zrobic ciasto drozdzowe tzw. z lodowki, ale nie
            wiem jaki bedzie wynik. Nie bedzie wilgotne, ale na pewno proste.
            • Gość: limba Re: Do Linn IP: *.mos.gov.pl 07.04.04, 14:00
              Trudno będzie odtworzyć taki przepis sprzed lat, ale ja też mam swoje sposoby i
              chętnie je Ci je przekazuję.
              Jeśli chodzi o wypróbowane przepisy na ciasta drożdżowe zachowujące długo
              wilgotność, to mogę przekazać Ci taką radę, którą ja stosuję bezwarunkowo!
              1. Nie wolno używać zbyt dużo drożdży - dotyczy to też wszystkich innych
              środków spulchniających. Ciasto wprawdzie szybko rośnie i bardzo powiększa
              swoją objętość, ale niestety wysuszają one ciasto. Ja jestem na to bardzo
              wyczulona. I nie ma to nic wspólnego z alergią, po prostu gdy jest zbyt dużo
              spulchniaczy, przy jedzeniu takiego ciasta [moje znajome tak pieką] smak tych
              środków też bardzo wyraźny.
              2. Ważny jest też czas wyrastania ciasta [najlepiej w temperaturze pokojowej,
              przykryte ściereczką, żeby nie wysychało – trzeba też uważać żeby nie było
              przeciągów], bo im dłużej ono rośnie, tym delikatniejszą ma strukturę,
              dziureczki w cieście są bardzo drobniutkie i równe – ponieważ powietrze
              wtłaczane jest równomiernie przez rosnące drożdże i wszystkie składniki ciasta
              mają czas, aby się odpowiednio powiązać.
              3. To samo dotyczy czasu wyrabiania - im dłużej tym lepiej, bo wtłacza się
              więcej powietrza do ciasta.
              4. Najlepszy tłuszcz to sklarowane masło i dodatek niewielkiej ilości oleju
              słonecznikowego.
              5. I jeszcze jedna tajemnica, zasłyszana od pewnej wiejskiej gospodyni: żeby
              ciasto drożdżowe zachowało długo wilgotność, należy do podanej niżej porcji
              dodać 3 średnie ugotowane ziemniaki, przetarte przez drobne sitko. Mnie też się
              wydawało to nieprawdopodobne, ale sprawdziłam i twierdzę, że jest efekt -
              ziemniaki działają tak jak polepszacze dodawane w cukierniach.
              6. Ponadto ciasto drożdżowe, gdy jest jeszcze nie całkiem wystygnie [jest
              letnie], wkładam w torebki plastikowe i tak je przechowuję do świąt – wtedy nie
              wysycha. Gdyby torebka zrobiła się wilgotna [ciasto zbyt ciepłe] trzeba ją
              zmienić, gdyż ciasto może rozmięknąć.

              A teraz moje proporcje:
              ° 1 kg mąki tortowej [odsypuję z tej porcji 1 szklankę, a w zamian za to dodaję
              1 szklankę krupczatki]
              ° 6 dkg drożdży [lub 1 i 1/2 torebki drożdży granulowanych DrOetkera}
              ° 10 żółtek [co najmniej – bo duża ilość żółtek spulchnia ciasto, natomiast
              białek nie dodaję – ciasto z białkami jest takie sztywne jak styropian]
              ° ok. 1/2 litra mleka
              ° 20 dkg sklarowanego masła extra
              ° 1/2 szklanki oleju słonecznikowego [też wpływa na wilgotność ciasta]
              ° 3 ugotowane ziemniaki
              ° 150 g - tj. ok. 1 szkl. cukru pudru [z cukrem też nie można przesadzać,
              ponieważ zbyt dużo cukru powoduje, że ciasto jest - w języku kucharskim mówi
              się „ciężkie” – czyli tzw. gniot]
              ° aromat taki jaki najbardziej lubisz - ja lubię pomarańczowy lub cytrynowy >
              ze sparzonej wrzątkiem pomarańczy ocieram skórkę lub dodaję esencję spirytusową
              o tym smaku [sprzedawana w takich małych wąskich fiolkach firmy Libella – nie
              mylić z olejkiem aromatyzowanym].
              ° rodzynki i kandyzowana skórka pomarańczowa [najlepiej smażona domowym
              sposobem]
              ° nie zaszkodzi też kieliszek alkoholu 100 – 150 ml [spirytus, czysta wódka,
              rum]
              Wykonanie - jak każde ciasto drożdżowe, czyli do mąki dodaję kolejno:
              ° rozczyn,
              ° żółtka utarte z cukrem pudrem [koniecznie c.puder, bo ma delikatniejszą
              konsystencję i ciasto z jego dodatkiem też],
              ° mleko,
              ° masło i olej

              Wyrabiam i od razu wkładam ciasto do foremek. Moim zdanie pozostawienie ciasta
              do wyrośnięcia w naczyniu, w którym było wyrabiane, powoduje „osłabianie” siły
              fermentacji drożdży, ponieważ do napełnienia foremek ciasto trzeba podzielić.
              Wtedy się je gniecie i ono opada, a zatem musi na nowo wyrastać. A więc, dobrze
              wyrobionym ciastem napełniam od razu foremki – mniej niż do połowy ich
              wysokości - i odstawiam do wyrośnięcia. Gdy ciasto wypełni foremki [tzn.
              uniesie się aż brzegów] smaruję je delikatnie [żeby nie opadło] pędzelkiem
              moczonym w roztrzepanym żółtku.
              Piekę ok. 30 - 35 min w temperaturze nie wyższej niż 160 st. [bez termoobiegu,
              bo ciasto wysusza się]. Gdy ciasto zarumieni się, sprawdzam patyczkiem - jeśli
              jest suchy to ciasto jest gotowe. Wystawiam je i po kilku minutach wyrzucam do
              wystygnięcia.
              Uff, ale się rozpisałam. Ale niestety, to nie koniec, bo muszę jeszcze
              wspomnieć o tłuszczu do smarowania foremek. Najlepszy jest w tym przypadku
              smalec, bo jest bardzo tłusty i jednocześnie "czysty", tzn. np. nie zawiera
              domieszki, tak jak np. masło - serwatki, która szybko przypala się i ciasto
              przywiera do foremki.

              Do wielkanocnych bab polecam lukier, taki jak do pączków:
              ° szklanka cukru pudru
              ° skórka otarta [na najdrobniejszych oczkach tarki jarzynowej] z 1 cytryny
              wyszorowanej i sparzonej gorącą wodą
              ° sok z tej cytryny
              ° 3 – 4 łyżki wrzącej wody
              Do cukru pudru dodaję sok z cytryny – mieszam – a następnie dodaję wrzątek i
              ucieram drewnianą „pałką” lukier, aż zgęstnieje i zbieleje. Dodaję otartą
              skórkę z cytryny i smaruję ciepłe jeszcze pączki. Lukier jest kwaskowy i bardzo
              aromatyczny.
              Lukrować trzeba dopiero na 2 – 3 godz. przed podaniem ciasta, gdyż lukier ma to
              do siebie, że wilgotnieje na wyrobach [szczególnie przechowywanych pod
              przykryciem] i robi się lepki.
              Pozdrawiam przedświątecznie i świątecznie też - potem mogę nie zdążyć, bo
              wyjeżdżam!
              • Gość: Dorota Re: Do Linn IP: *.lublin.sdi.tpnet.pl 07.04.04, 14:08
                Serdeczne dzieki za przepisy i rady. Zycze Ci zdrowych, pogodnych i spedzonych
                wsrod zyczliwych ludzi Swiat Wielkanocnych
              • linn_linn Re: Do Limby 07.04.04, 16:07
                Limbo, dzieki za cenne uwagi. Juz je kopiuje, aby wykorzystac przy kolejnych
                probach poszukiwawczych. Ta z ziemniakami mnie zastanawia. Tez doszlam do
                wniosku, ze konsystencja wilgotna i scisla sernikow cukierniczych pochodzi
                wlasnie od tego dodatku.
    • Gość: rosey Re: Wyprobowany przepis na Wielkanoc - rozpoczyna IP: 62.29.137.* 06.04.04, 09:36
      Chetnie dodam, ale nie mam teraz przy sobie przepisow, moze blizej piatku mi
      sie uda.
      Pozdrawiam
      • Gość: kojka Re: Wyprobowany przepis na Wielkanoc - rozpoczyna IP: *.os.kn.pl 06.04.04, 15:25
        Babka drozdżowa,a raczej baba:
        składniki :
        6 dkg drozdży
        45 dkg mąki
        200ml mleka
        4 białka
        8 żółtek
        15dag masła
        15 dag cukru
        Ew rodzynki,skórka pomarańczowa
        zapach cytrynowy
        szczypta soli

        Wykonanie:
        Ubić białka na sztywno
        odważyć 20dag mąki i miksując wlać na nią wrzące mleko,zaparzona mąkę ostudzić.
        Do lekko ciepłego ciasta dodaćmasło i mixować,aby się masło rozpuściło.
        Teraz dodawac po kolei żółtka ,cukier,drożdże,zapach,resztę mąki i te ubite
        białka.
        Wyrabiac aż będzie wyrbione czyli dosć długo(dla ułatwienia proponuję drożdże
        rozetrzeć z cukrem ,zrobia się rzadkie i szybciej sie wchłoną do ciasta) na
        koniec dodac bakalie(ewentualnie)
        Odstawić babę w ciepłe miejsce-ma podwoić swoja objętosć,trwa to około 1
        godziny.
        Jak juz powoi,to przełożyć ja do formy babkowej z kominem średnica
        24cm.PODWYZSZAJAC BOKI FORMY PASKIEM PERGAMINU:BABKA MOCNO ROSNIE, ja kiedys
        środka nie podwyższyłam...
        Wstawić do piekarnika ,nagrzanego do 60 stopni,i tak trzymać az znów podwoi
        objętosć.wtedy zwiększyć temp do 170stopni i upiec na złoto.

        Wbrew pozorom baba sie szybko robi,jest pyszna i świeża przez całe świeta i
        jeden dzień dłużej ,jeśli wystarczy ...
        Babę mozna polukrować,albo posypać cukrem pudrem
        • Gość: Maria Re: Wyprobowany przepis na Wielkanoc - rozpoczyna IP: 213.199.253.* 06.04.04, 20:21
          Może i ja dorzucę coś, co prawda nie będzie to baba wielkanocna, ale ciekawe
          ciasto pod nazwą ZOLADEK. Przepis nie jest mój, tylko p. Ewy Rybińskiej.
          Kilkakrotnie go piekłam i zawsze wychodziło bardzo dobrze.
          Składniki: 2 szklanki mąki, 3/4 szklanki maku, kostka masła, 6 jaj, 6 łyżek
          oleju, 1 1/2 szklanki cukru, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 2 czubate
          łyżeczki kakao. 1 łyżka czubata kisielu cytrynowego.

          Masło utrzeć z cukrem, dodać żółtka, olej i proszek do pieczenia wymieszany z
          mąką. Następnie dodać pianę ubitą z białek i starannie wymieszać. Podzielić
          ciasto na połowę, z jednej części odzielić 1/3. Do największej porcji ciasta
          dodać mak i dokładnie wymieszać. Do drugiej - średniej - wsypać kakao i
          wymieszać, a najmniejszą wymieszać z łyżka kisielu.
          Formę [30 x 30] posmarować tłuszczem i posypać bułką tartą. Najpierw przełożyć
          do formy ciasto z makiem, na środku rozgarnąć trochę ciasta i włożyć w to
          miejsce ciasto z kakao. Także w nim na środku zrobić miejsce na ciasto jasne.
          Piec około 50 min. w temperaturze 180-200 st.C.

          PS Autorka przepisu nic nie pisze na temat maku, czy sypać suchy, czy sparzony.
          Ja zawsze mak parzę i po odcedzeniu i przestudzeniu dodaję do ciasta.
    • Gość: Elina Wyprobowany przepis na Wielkanoc-jajka nadziewane IP: 217.153.14.* 07.04.04, 09:27
      Polecam :)

      JAJKA NADZIEWANE

      - 5 jajek
      - 2 ogórki konserwowe
      - 3 plasterki szynki
      - 2 łyżki majonezu
      - 1 łyżka musztardy
      - 1 łyżka masła
      - 3 łyżki posiekanego szczypiorku
      - sól
      - pieprz


      Jajka ugotować na twardo, ostudzić, obrać ze skorupek, przekroić wzdłóż i z 4
      jajek wyciągnąć żółtka (1 jajko zostawić w całości). W malakserze (lub metodą
      tradycyjna) zmielić 1 całe jajko i wszystkie żółtka oraz pozostałe składniki.
      Powstałą masą napełnić białka. Schłodzić.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka