al.1
07.11.22, 12:12
jest w Azji ulubionym sposobem wkładania posiłków do gęby, różnych od zupy. Ciekawe, że łyżki honorują, a widelce i noże już nie. Jest to dla mnie sztuka cyrkowa i zarazem kompletnie niezrozumiała praktyka nabierania jedzenia na te instrumenty. Przecież to jest mordęga i lata ćwiczeń, by nie upuścić ziarnka ryżu, czy czego innego. Uważam, że jest to masochizm gastronomiczny najwyższego stopnia. W niektórych kręgach o nieazjatyckiej kulturze, lecz azjatyckiej gastronomii, przyjęły się te praktyki wkładania jedzenia do gęby patykami (mylnie zwanych pałeczkami, bo nie mają zakończeń kulistych) dla zaimponowania tradycjonalistom, a może nawet próby ich upokorzenia. Jestem świadom, że azjatyckie punkty serwowania posiłków są przygotowane na wybór sztućców (nie lubię tego słowa - wolałbym np. "stojadła") przez europoidalnych gości, ale "miejscowniki" jadają tradycyjnie. Tematem zostałem natchniony, po tym jak wykopałem z czeluści szuflady patyki, które dostałem kiedyś w prezencie. Oczywiście nie użyłem ich ani razu, bo gdym miał je zastosować, to po paru minutach dostałbym trzeciej fazy (najwyższy stopień - wszyscy domyślą się czego, tym bardziej, gdy podpowiem, że słowo zaczyna się na "w"). Najlepszy z nich użytek będzie w zastosowaniu jako przebijaka zatkanego zlewu. Z czystej ciekawości zapytam, czy tego rodzaju patyki są jednokrotkami, czy wielokrotnego użytku? Jeżeli jednorazówki, to wyrządzają wielką szkodę środowisku naturalnemu.