annas74 20.12.04, 14:57 Witam- pochodzę z pomorza i tego nie znam a tu w Warszawie widzę coś takiego- Olej lniany, Wigilijny... No i zgłupiałam- o co tu chodzi? Do czego się go stosuje w Wigilię (i nie tylko). Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
invicta1 Re: Olej lniany- POMOCY! 20.12.04, 15:02 tu Gdańsk-też się chętnie dowiem o co biega z lnianym? Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: mwookash To jest olej używany do potraw wigilijnych IP: *.man.polbox.pl 20.12.04, 15:28 U mnie w domu tylko się chyba na nim ryby nie smaży. Dodaje się oczywiście do kapusty z grzybami i pierogów z kapustą. PS Jeszcze robimy tradycyjnie coś takiego. Poszcząc w ciągu dnia przed kolacją jadamy ciemne pieczywo z plastrami cebuli moczonymi jakiś czas w oleju lnianym. Posypuje się tylko lekko kanapkę solą. Odpowiedz Link Zgłoś
tobika Re: To jest olej używany do potraw wigilijnych 21.12.04, 08:46 u mnie się w domu nim ziemniaki na wigilię polewa - coś w rodzaju okrasy niesamowity smak - i taki wigilijny, przez to, że przez cały rok się go raczej nie używa a gdy pierwszy raz byłam na wigilii u teściów, to się okazało, że u nich się dokładnie tak samo robi zdawało mi się, że to taki mazowiecki zwyczaj, bo u znajomych tzw. przyjezdnych do Warszawy, nic takiego nie było znane Odpowiedz Link Zgłoś
qubraq Re: Olej lniany- POMOCY! 20.12.04, 18:35 U nas sie przemywa obrazy olejne niewerniksowane z kurzu ale bardzo lekko bo olej rozpuszcza farby, poza tym tata mojej żony olejem lnianym przecierał ciemne wymalowania aż do podkładu uzyskując fantastyczny efekt laserunku zupełnie bez białej farby! jak na obrazach flamandzkich mistrzów. Ja kiedyś gwintowałem superdural na olej lniany albo na sloninkę! Pierwszy raz słyszę żeby olej lniany się jadło ale pewnie za krótko żyję! Andrzej Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: giezik Re: Olej lniany- POMOCY! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.12.04, 21:57 www.abee.linart.pl/flaxseed/omega3-olej_lniany.htm specyficzny smak pierogów smażonych na nim :) Odpowiedz Link Zgłoś
annas74 Re: Olej lniany- POMOCY! 21.12.04, 01:13 Dzięki- to już znam- też poszukałam. Chodziło mi o to czemu na święta Bożego Narodzenia się go stosuje w Warszawie- widziałam napis na etykiecie Olej lniany- wigilijny.Ale dziękuję za link- przyda się Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: daria Re: Olej lniany- POMOCY! IP: *.pro-internet.pl 20.12.04, 22:00 Bardzo zdrowy. Ja dodaję do kaszy dziecku - alergikowi. Ostatnio dodałam do naszej sałatki i była smaczna. Mozna go tylko podawać na zimno, nie smażyć. Można go kupić w sklepie ze zdrową żywnością. Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: paratha Re: Olej lniany- POMOCY! IP: *.mrl.uiuc.edu 20.12.04, 22:45 A my jak mieliśmy dostęp do takiego oleju, to myk go na spodek i maczaliśmy chleb w nim. I nie powiem, smaczne to było :) Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: mif Re: Olej lniany- POMOCY! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.12.04, 01:20 Bez niego nie można wyciągnąć połysku politury na meblach, ale dlaczego we wigilię? ;-D Odpowiedz Link Zgłoś
giezik Re: Olej lniany- POMOCY! 21.12.04, 06:58 spirytus nie tylko do czyszczenia głowic w magnetofonie służy, ale też nalewke można na nim zrobić. Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: mif Re: Olej lniany- POMOCY! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.12.04, 09:57 Nalewka z malin z nutą eteru... Hm, może być interesujące. A rum na kościach sam w sobie jest doskonały. Wszelkie eksperymenty, np. przepuszczanie przez chleb, psuje głębię barwy i walory smakowe. :-) Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: goska Re: Olej lniany- POMOCY! IP: *.gizycko.mm.pl 21.12.04, 08:39 Znalazłam coś bardzo ciekawego dotyczącego tradycji wigilijnych(o oleju lnianym jest niedużo)w różnych regionach Polski: Kulinarne tradycje wigilijne Boże Narodzenie po staropolsku zwane Godami lub Godnymi Wielkimi Świętami, jedno z największych świąt chrześcijańskich, ustanowione zostało w kościele w IV wieku. Po raz pierwszy odnotowano je w rzymskim kalendarzu świątecznym w 354 roku. Dopiero dwa wieki później zostały wprowadzone do liturgii obchody wigilijne jako przedświęcie Bożego Narodzenia, z obowiązującym postem, modłami, czuwaniem i oczekiwaniem na święto. W tradycji polskiej obchody Bożego Narodzenia, a zwłaszcza obchody dnia wigilijnego zajmują miejsce szczególne. W całej Polsce Wigilia Bożego Narodzenia jest bowiem dniem niezwykłym i przeżywanym w sposób szczególny (inaczej niż, np. w Anglii, w Niemczech, czy we Francji, inaczej niż u protestantów polskich Pomorza, Warmii i Mazur, gdzie do obchodów dnia wigilijnego nie przywiązywano szczególnej wagi). Nazwa wigilia pochodzi od słów łacińskich: vigiliare – czuwać oraz vigilia – czuwanie, straż nocna, warta. Do wieczerzy wigilijnej zasiadano, gdy pierwsza gwiazdka ukazywała się na niebie. Po przełamaniu się opłatkiem i złożeniu wzajemnych życzeń cała rodzina zasiadała do wigilijnego stołu. Jadłospis wigilijnych potraw był tak przemyślany, żeby uwzględniał wszystkie płody rolne i leśne z całego roku. Z lasu pochodziły grzyby, orzechy i miód, z pola – kasze, rośliny oleiste, zboże, jarzyny, owoce, z rzek, jezior i stawów – ryby. W dawnych czasach nabiał jako danie postne nie był dozwolony przez Kościół, nie mówiąc już o tłuszczach zwierzęcych. Tylko lud podtrzymywał wielowiekową słowiańską tradycję postnej wieczerzy wigilijnej, przyrządzanej ze wszystkich głównych płodów ziemi. Szlachta, a tym bardziej arystokracja, nie przestrzegała jej tak dokładnie. „... Umiejętność kucharska przyswoiła do ryb i bobry, robiąc z nich i na post kiełbaski, potrawki, pluski czyli ogon jego nade wszystko ceniąc...”. Tłumaczono sobie powszechnie, że ogon bobra, który cały czas jest w wodzie, niczym się od ryby nie różni”. „... Lud w prostocie swojej i ubóstwie dawne zachował obyczaje, czego używał przed tysiącem lat i dziś używa, nie dosięgnął go zbytek, wymysłów nie zna, potrzeby swe zaspokaja snadnie...”. Do tradycyjnych potraw wigilijnych należały: „... grycznek – z mąki tataracznej kluski, żur z mąki owsianej na noc zakwaszony rzadki, a kisieli taż sama potrawa, tylko większej gęstości przywiedziona, czasem zaziębiona, tak, że się nożem kraje ... pęcak z jęczmienia ... tłuczonego grochem .... sałamacha ... ciastuchy ... ciorba, ...gruca ... knysze ... pirogi do gotowania, to w piecu pieczone ...”. Do najbardziej typowych i tradycyjnych zestawów ludowych potraw wieczerzy wigilijnej należały: barszcz z buraków lub zupa grzybowa, siemieniatka, bigos postny, kasza jaglana lub ze śliwkami suszonymi, groch lub fasola, kluski pszenne z makiem, kisiel z owsa, kutia oraz piernik, a na koniec jabłka i orzechy. Ciekawy opis posiłku wigilijnego zostawił nam Julian Ursyn Niemcewicz: „Dnia tego jednakowy po całej może Polsce był obiad. Trzy zupy, migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kucja dla służących, krążki z chrzanem, karp do podlewy, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okunie z posiekanemi jajami i oliwą itd... Obrus koniecznie zasłany być musiał na sianie; w czterech kątach izby jadalnej stały cztery snopy niemłóconego zboża jakiego. Niecierpliwie pierwszej gwiazdy czekano; gdy ta zajaśniała, zebrali się wszyscy goście i dzieci. Rodzice moi wychodzili z opłatkiem na talerzu, a każde z nich, biorąc opłatek obchodziło wszystkich zebranych, nawet służących, i łamiąc się opłatkiem powtarzało słowa: Bodajbyśmy na przyszły rok łamali go z sobą”. Podany przez Juliana Ursyna Niemcewicza opis dotyczy wigilii urządzanej przez średniozamożną szlachtę. Na dworach magnackich zestaw dań był prawdopodobnie znacznie bogatszy i bardziej urozmaicony. W tradycji staropolskiej kolacje wigilijne (zwane postnikiem, kutią, wilią, a czasem obiadem wigilijnym) składała się u chłopstwa i prostego ludu z nieparzystej liczby dań, których jednak nie było więcej niż siedem, zaś w domach wyższych stanów – od dziewięciu do jedenastu. W wielu regionach potraw wigilijnych było i na być po dzień dzisiejszy, dwanaście – na pamiątkę dwunastu apostołów i liczby miesięcy w roku. Każdy region Polski wyspecjalizował się w innego rodzaju przysmakach. Stanowią do dziś podstawę tradycyjnych dań wigilijnego stołu. Na obecny obraz stołów Podlasia i Mazowsza wielki wpływ wywarła kuchnia kresowa – litewska i białoruska, na Śląsku – czeska i niemiecka, na Małopolsce zaś – ukraińska, węgierska i wiedeńska. Kuchnia niemiecka wywarła wpływ na Pomorzan i Wielkopolan, Podhalańczycy natomiast czerpali inspiracje kulinarne od swoich bliższych i dalszych południowych sąsiadów. Tradycyjne potrawy wigilijne, w zależności od regionu Polski, różnią się kompozycją i sposobem przyrządzania. Mieszkańcy Mazowsza i Podlasia, którzy przestrzegali wszystkich zaleceń postnych – wieczerzy wigilijnej nie mogli się wprost doczekać. Jak pisał Reymont: „Najpierw był kwas buraczany, gotowany na grzybach z ziemniakami całymi, a potem szły śledzie w mące obmaczane i smażone na oleju konopnym, potem zaś pszenne kluski z makiem, a potem szła kapusta z grzybami, olejem również omaszczona. A na ostatek przysmak prawdziwy, bo racuszki z gryczanej mąki z miodem zatarte i w makowym oleju uprażone. A przegryzali to wszystko prostym chlebem, bo placka ani strucli nie godziło się jeść tego dnia”. W miastach podawano do stołu zupę migdałową, karpia w szarym sosie i szczupaka z szafranem. Musiały pojawiać się także kluski z makiem i kutia lub mak wigilijny po warszawsku. Na podlaskiej wsi (szczególnie na południu) na wieczerzę wigilijną jadano barszcz z mąki żytniej, kaszę gryczaną („reczaną”) z sosem grzybowym, kapustę faszerowaną, kaszę jaglaną, kluski z makiem, pierogi z grzybami, racuchy, kisiel owsiany oraz kucję (gotowany pęczak lub pszenica z makiem i miodem). Na Mazowszu najważniejszym zadaniem gospodyni aż do czasów współczesnych jest w dniu wigilijnym pieczenie placków pszennych i przygotowanie – zależnie od zamożności domu – pięciu, siedmiu lub dziewięciu potraw. Najczęściej na stół podawano: kapustę z grzybami „betkami”, barszcz grzybowy (uważając żeby nie wykipiał w czasie podgrzewania bowiem deszcz padałby zawsze w czasie prania), tłuczone kartofle polane makiem, kluski z gruszkami lub „same gruski-polki, a jak kto ma to i scepowe”. Także oładki pszenne na oleju, kaszę jaglaną z olejem, prażony groch, pasternak i kisiel owsiany lub żurawinowy oraz kutię tj. „pęcak z makiem utartym na masę i rozprowadzony wodą osłodzoną cukrem lub miodem”. Na Podlasiu „wpierw podają smaczny barszcz, potem rybę smażoną lub gotowaną, bardzo często wjuny, kompot z suszonych gruszek-dziczek i czernic oraz kutię. Na wschodnich terenach Polski na kolację wigilijną podawano potrawy, którymi za jedyną okrasę służył olej lniany. Pierwszą był kisiel, przyrządzany z suszonego owsa, zapijany płynem powstałym z mielonych konopi zalanych gorącą wodą. „Dalej idzie barszcz z grzybami lub suszonymi wjunami, następnie ryby lub inne dania w zależności od zamożności gospodarza i sztuki kucharskiej gospodyni. Ostatnią a zarazem niezbędną potrawą jest kutia, czyli kasza z krup perłowych”. W Wielkopolsce, w okolicach Poznania i Śremu wieczerza wigilijna składała się Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: goska Re: Olej lniany- POMOCY! cd. IP: *.gizycko.mm.pl 21.12.04, 08:44 Nie weszło wszystko(oto reszta): W Wielkopolsce, w okolicach Poznania i Śremu wieczerza wigilijna składała się z sinej zupy konopnej, grochówki lub polewki z maku z jagłami albo „więdki” zwanej też „zawiędką” czyli zupy z brukwi suszonej, sparzonej wrzątkiem i zakruszonej mąką, klusek z „kwaśnem” (sokiem z kapusty kiszonej), klusek z makiem. klusek z miodem lub faryną (gorszym, ciemnym cukrem). Z niegdyś spożywanych potraw wigilijnych do dziś przetrwały kapusta z grzybami lub grochem, kompot z suszonych owoców i „makiełki” czyli bułka lub kluski z makiem. Tylko tutaj podaje się w wigilijną wieczerzę śledzie smażone na oleju lnianym, serwowane z ziemniakami i sosem przygotowanym z oleju, mąki, mleka i majeranku. Nieco później zaadoptowano potrawy, bez których trudno sobie wyobrazić wieczerzę wigilijną, to zupa rybna, barszcz z uszkami i karp smażony. W Wielkopolsce również można spotkać ciupkę z grochem, czyli groch z kapustą gotowaną z kwaszonej kapusty i łuskanego grochu z zasmażką na oleju. W Szamotulskiem wigilijnymi „zwykłemi potrawami są tylko kluski z makiem, kapusta, groch, kasze, grzybki i konieczna na każde święto gorzałka...” W Kaliskiem natomiast na wsi, w domach chłopskich, jadano na wigilię „siemieniuch”, kaszę jaglaną, kapustę z grzybami i grzyby w oleju, a czasem też kluski z makiem, zaś u mieszczan i szlachty zupę migdałową, kluseczki z sosem, karpia na szaro, szczupaka z szafranem, karaśki smażone w oleju z kapustą, groch biały, kluski z makiem i miodem, kompot z suszonych śliwek i gruszek. Na Pomorzu – „lud przy wieczerzy wigilijnej spożywa najczęściej kluski z makiem, zamożniejsi jadają rybę, gdzie bywa więcej dań, tam jest też zupa z piwa, bułeczki, kapusta z grzybami suszonymi, śledź ryba, pierogi, czasem ser...” Po dziś dzień Pomorzanie hołdują tradycji, iż na wigilijny stół winna się znaleźć zupa rybna z różnych gatunków ryb słodkowodnych (płotki, karasie, okonie), ugotowana na jarzynowym wywarze, zaprawiona śmietaną z żółtkiem, która w niektórych domach zwie się polewką rybną. Na Pogórzu – w okolicach Rabki – jedzenie było postne bez nabiału i składało się przeważnie z barszczu śliwkowego z ziemniakami, wodzianki, zupy grzybowej, zupy grochowej z chlebem, karpieli gotowanych, ziemniaków lub pierogów z kapustą. Kolację wigilijną kończył kompot śliwkowy z kluskami. Na Podhalu wieczerza wigilijna składała się na ogół z klusek zrobionych z ziemniaków i polanych miodem, „kłóty”, czyli kapusty z ziemniakami, bobu, grochu, kołaczy z razowej mąki z serem oraz suchego chleba z miodem i „kwaśnicy” czyli kapuśniaku z suszonymi śliwkami. U górali na Spiszu wigilijny obiad składał się z gotowanej fasoli, kapusty, ryb i śliwek suszonych, których trzeba zjeść jak najwięcej, a z ich pestek powróżyć sobie na zdrowie i urodzaj. U Lachów Sądeckich i na Pogórzu w okolicach Grzybowa na wigilię jada się dotychczas to, co się w polu rodzi”: groch ze śliwkami, kaszę jęczmienną, tzw. „siekankę” również ze śliwkami, żur z owsa lub zupę grochową. Karpiele, kapustę postną, ziemniaki, różne rodzaje pierogów, z kapustą, śliwkami, jabłkami, a ostatnio także z serem, gotowany bób, pęczak, „płatki” – kwadraciki ciasta maszczone olejem. W przeszłości na obiad wigilijny jadano także „ziemiankę”. Jadło wigilijne było na Śląsku zawsze urozmaicone. Biedota górnośląska, jak również pasterze beskidzcy w pierwszej połowie XIX w. nie zawsze przygotowywali wieczerzę wigilijną, a jeśli już ją spożywano, to nie różniła się ona niczym od pożywienia codziennego. Dopiero dwa wieki później co najwyżej starano się ugotować najważniejszą tu obrzędową potrawę wigilijną, którą była na prawie całym obszarze dawniejszego Śląska Górnego siemieniotka, tj. polewka z siemienia konopnego, zasypana zmieloną kaszą jaglaną i spożywana z ugotowaną kaszą tatarczaną (z krupami pogańskimi). O potrawie tej, której zasięg wykracza poza Polskę, wzmiankują najdawniejsze materiały śląskie, polskie i niemieckie. Obok niej wymieniane są śledź, karp i makówki, przyrządzane jeszcze obecnie w wielu domach, i to nie tylko na wsi. Jedną z najstarszych potraw obrzędowych była mouczka (lub moczką), tj. gęsty sos sporządzany na zasmażce z masła i mąki wraz z różnymi dodatkami (czosnek, chrzan, gruszki, grzyby, pierniki, pasternak), podawana do klusek jęczmiennych. Na stołach śląskich do dziś spotyka się kilka odmian mouczki. W tradycyjnym jadłospisie wigilijnym ludu cieszyńskiego figurowały m.in. buchty, zwane też gałuszkami. Były to kluski z surowych tartych ziemniaków, ewentualnie z dodatkiem mąki pszennej, kładzione łyżką na wrzątek, spożywane ze słoniną i popijane mlekiem. Znane były też gałuszki na parze. Ulubione jadło stanowiły jelita, tj. zapiekana w jelitach wieprzowych potrawa z ziemniaków i kaszy lub ryżu, suto okraszana skwarkami. Na całym obszarze Śląska w powszechnym spożyciu były w tym dniu: kapusta, groch, kasza, ziemniaki oraz suszone owoce. Niektórym produktom przypisywano właściwości magiczne. Wynikało to m.in. z dawnego, sakralnego wprost stosunku ludu do żywności, a także z lęku przed głodem i nieurodzajem. Stąd szczególnego znaczenia nabierała wieczerza w tym wyjątkowym dniu oraz zabiegi, mające zapewnić zdrowie, dostatnie zbiory i zwiększenie pożywności potraw. Dbano więc, aby na stole wigilijnym nie zabrakło przede wszystkim chleba uosabiającego dobrobyt i zaczątek nowego życia. Spożywano go z solą „żeby być mądrym” (górale beskidzcy). Na Śląsku Cieszyńskim bardzo popularne było przechowywanie skrawka chleba, rozpoczętego specjalnie na wstępie wieczerzy, „aby był dostatek w domu”. Tego godnego kraczka używano też jako lekarstwa; posługiwano się nim w praktykach magicznych. Do dziś niektórzy Cieszyniacy przywiązują ponadto dużą wagę do scykanek tj, długich kluse, które mają zbożą zapewnić dorodne kłosy. Według wierzeń, urodzaj będzie zagwarantowany,.jeśli w wigilię spożyje się kapustę z grochem. Siemieniotka miała chronić przed świerzbem i wrzodami: w tym samym celu należało zjeść choć kilka kuleczek grochu co poza tym miało zapewnić nie rozbieganie się kur i składanie przeznie jaj do gniazd.(Cieszyńskie, Stare Siołkowice, Dąbrówka Łubniańska, gm. Łubniany). Po wieczerzy należało zjeść jabłko, „aby gardło nie bolało” oraz orzechy, zęby „by się miało zdrowe zęby" (Piotrowice, gm. Przeciszów, Oleskie). W Starych Siołkowłcach (gm. Popielów) kładziono na stół suszone grzyby. Wierzono, że zapewni to pieniądze. W Zielinie (Gm. Strzeleczki) dawano dzieciom po kawałku jajka, aby się nie zagubiły w lesie, gdy będą zbierać grzyby, gdzie indziej stosowano do tego celu jabłko. Spożywano też marchew, traktując ją w wigilię jako lekarstwo na wszystkie dolegliwości (Dąbrówka Łubniańska). Magiczne znaczenie przypisywano wreszcie kaszy. Powinna jej skosztować przede wszystkim gospodyni, aby gospodarz oddawał jej cały swój zarobek na utrzymanie rodziny. „Żona, która w wigilię nie je kaszy, cierpi nędzę, bo mąż przepija zarobione pieniądze" - mówiono na Śląsku jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym. Na stół wigilijny podawano więc wszystkie te produkty żywnościowe, na których gospodarzom szczególnie zależało, które według wierzeń dawały siłę i zdrowie. Spożywane na wigilię produkty miały gwarantować odpowiedni ich urodzaj. W przekonaniach tych należy upatrywać ważne źródło zachowawczości wigilijnego jadłospisu. Z sakralnym traktowaniem Wieczerzy Wigilijnej wiąże się rozpowszechniona dawniej na Śląsku praktyka podawania na stół możliwie szerokiego zestawu potraw, a przynajmniej tylu, ile wytwarzało Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: goska Re: Olej lniany- POMOCY! cd. IP: *.gizycko.mm.pl 21.12.04, 08:49 To chyba już wszystko: Na stół wigilijny podawano więc wszystkie te produkty żywnościowe, na których gospodarzom szczególnie zależało, które według wierzeń dawały siłę i zdrowie. Spożywane na wigilię produkty miały gwarantować odpowiedni ich urodzaj. W przekonaniach tych należy upatrywać ważne źródło zachowawczości wigilijnego jadłospisu. Z sakralnym traktowaniem Wieczerzy Wigilijnej wiąże się rozpowszechniona dawniej na Śląsku praktyka podawania na stół możliwie szerokiego zestawu potraw, a przynajmniej tylu, ile wytwarzało się produktów w gospodarstwie (Oleskie, Strzeleckie). Wszystkich potraw powinno być pod dostatkiem. Im więcej ich postawiono na stół, tym większy miał być dobrobyt. Na Warmii i Mazurach, jak wynika z badań etnografów, do II wojny światowej nie przestrzegano postu, a potrawy wigilijne nie różniły się od potraw dnia świątecznego. Najczęściej na wigilię podawano pieczoną gęś, gęsią kiełbasę, mięso oraz ciasto i słodycze. Jeszcze jakieś pięćdziesiąt lat temu nie tylko każdy region, ale niemalże każda wieś miała swoje, miejscowe regionalne potrawy wigilijne. „...Najpierw był buraczany kwas, gotowany na grzybach z ziemniakami całymi, a potem szły śledzie w mące obmaczane i smażone na oleju konopnym, potem zaś pszenne kluski z makiem, a potem szła kapusta z grzybami, olejem również omaszczona. A na ostatek podała Jagusia przysmak prawdziwy, bo racuszki z gryczanej mąki z miodem zatarte i w makowym oleju uprażone. A przegryzali to wszystko prostym chlebem, bo placka ani strucli, że z mlekiem i masłem były, nie godziło się jeść dnia tego..." (Wł. Reymont: "Chłopi"). Ściśle zachowywała posty prosta ludność, jeśli jedzono ryby - to gotowane i przyprawiane nie masłem, tylko olejem z siemienia lnianego, konopnego, z orzechów, maku, rzepaku lub słoneczników. Natomiast uczty wigilijne w staropolskich dworach wyróżniały się niesłychaną różnorodnością i pomysłowością w przyrządzaniu potraw rybnych. „...Dnia tego jednakowy po całej może Polsce był obiad, trzy zupy: migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybowa ze śledziem, kutia dla służących, krążki z chrzanem, karp w sosie, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okunie z posiekanymi jajami i oliwą..." (Julian Ursyn Niemcewicz: „Wigilia Bożego Naradzenia”). Zupa migdałowa, obca niegdyś polskiej tradycji, stała się ulubioną potrawą warstw zamożnych. Przyrządzana była z mielonych migdałów sparzonych wrzącym mlekiem z dodatkiem dużej ilości cukru, rodzynków i ryżu. Na wigilię, urządzaną w sposób wystawny, podawano na ogół kilka zup do wyboru. Jedne musiały być jasne, inne ciemne; „...otworzyły się podwoje i poszli wszyscy do obiadu. Stały tam na stole na przemian zupa migdałowa i barszcz z uszkami. Nastąpiły po nich w zwykłym porządku szczupak z szafranem, ryż z podróbkami, kapusta z linem, ryby po lwowsku, placuszki z makiem, karp z miodownikiem, grzanki do oliwy i wina, ryby smażone i po nich zamiast kompotu jak zwykle, gruszki gotowane ze śliwkami i obwarzankami..." (E. Jaraczewska: „Wigilia w polskim dworze”). tinyurl.com/4bp3m Odpowiedz Link Zgłoś
szarlotka.c Re: Olej lniany- POMOCY! 21.12.04, 11:31 W Wielkopolsce robi sie brejkę z sera, cebuli i tegoż oleju. Cudowna rzecz. Odpowiedz Link Zgłoś