Gość: przyjezdny
IP: 78.250.15.*
18.08.11, 07:40
ja pamietam polskich lekarzy z dziecinstwa czyli z PRL
teraz przyszlo mi byc w Polsce i przedluzylem pobyt, niestety nie mialem dosc lekow bo nie przewidywalem zostac dluzej : poszedlem do lekarza, ktory najpierw zrobil mi jasniepanska laske i dal mi to odczuc, ze w ogole sie do mnie odzywa, a nastepnie - pomimo ze mialem przy sobie opakowania oraz recepte z mojego kraju - od razu kazal mi wyjsc bo przeze mnie "nieptrzebnie traci czas"
dodam ze chodzilo o popularny lek antydepresyjny, ktory biore od wielu lat co dzien i takie nagle odstawienie moglo miec bardzo przykre konsekwencje
na moja ponowiona prosbe odrzekl "panie to jest lek co zycie ratuje, niech pan idzie bo mi pan czas tylko zajmuje"
jak w w/w opisanym przypadku w GW, pomogla zupelnie nieznajoma farmaceutka
polski system zdrowia jest w stanie juz nie choroby ale rozkladu trupiego, to jest trzeci swiat
gdyby tutaj jakikolwiek lekarz tak potraktowal Klienta, od razu by sie to roznioslo, stracilby klientele i ewentualnie moglby pracowac jako salowy albo ciec w trupiarni