Gość: Tom
IP: 88.220.67.*
19.07.09, 16:19
Jaka jest Ukraina oczmi turysty z Polski?
Taka normalna jak Polska, na zewnątrz, na ulicy, w knajpie i
restauracji. Sklepy pełne, wszystkiego wbród, czysto, schludnie,
atakujące reklamy telefonów komórkowych i telewizorów LCD. Lexusy
4x4, Bmw, Audi na ulicach oraz kluby skopiowane z zachodniej Europy
z dobrymi DJ'ami. Tak to wygląda naprawde.
Historie o dzikości i biedzie to przeszłość?
Na Ukrainie już niczego nie brakuje, wszystko jest nowiusieńkie, bo
dopiero kupione i zbudowane, śliczne banki, supermarkety, lokale i
nowe hotele, bankomat na każdym rogu, znaki i informacja turystyczna
w kilku językach.
Dla przeciętnego Polaka to naprawde tak wygląda i szokuje - bo
przecież miało być jak w Polskich wioskach 50 lat temu, najlepiej
bez prądu. Ale... to tak wygląda. Piękne opakowanie. Realia można
zobaczyć od kuchni.
Zarobki rzędu 80 Euro miesięcznie netto i pracy nie ma. Piękne
kluby, pełne - bo wstęp darmowy ale bar pusty, bo to kosztuje.
Restauracje - dla turystów, bogatsi miejscowi na herbate albo jedno
piwo przyjdą. Sklepy i galerie są pełne, spacerujących ludzi. Takie
nowoczesne miejsce spotkań. Zakupy? nie bo drogo. Zakupy to
wydarzenie bo ceny jak w Polsce. Duże ładne samochody to przestępcy
i przemytnicy mrówki. Reszta pieszo, albo 30-letnie wschodnie
wynalazki. Hobby? rozrywka? [...] Podobnie jak we wczesnych latach
90'tych w Polsce.
Wakacje na Ukrainie?
Nie mają już sensu. Ani tanio - bo ceny polskie, ani tam
egzotycznie - bo to taka mniej zatłoczona Polska. Nic innego, nic
nowego. Inny język, zresztą podobny i napisy uderzające cyrylicą.
Oprócz gór, dzikich karpat, morza czarnego, jest coś jeszcze?
Nie. Kultura w muzeach, bo na ulicy rządzi Coca-Cola i MTV.
Pozostają jeszcze resztki rozsypujących się sowieckich pomników
chwały.
A co z mitem pięknej i ponętnej kobiety z Ukrainy?
Tak naprawde są takie jak Polki. Tylko lepiej, albo
mniej 'opakowane'. Tak naprawde są tak egzotyczne jak Słowaczki,
albo jeszcze mniej.
Mocne solarium, świecąca biżuteria, ciemne okulary, obowiązkowe
szpilki przy każdej okazji, i 'minimalistyczny' ubiór. W większości
dodatków to tandeta, ale marka czy znaczek firmowy jest bardzo ważny
i musi być widoczny. Hałaśliwy makijaż i wygląd - spacerując ulicą,
dużo spacerować - bo to nie kosztuje, a pokazać się można nosząc
torebkę z niby zakupami i darmowy telefon komórkowy.
A mit internetowej żony z Ukrainy na jedno kliknięcie?
Bzdura. Ludzie którzy to robią - robią to dla zabawy, z nudów, na
pokaz, albo ze zwykłego nieudolnego lenistwa. Bo jest łatwiej,
wygodniej i nie trzeba sie umieć sie wysłowić (przy barierze
językowej). Wystarczy portfel i wygląd na początek.
Jak taka kobieta zaadoptuje się w nowym kraju? Ile to zajmie - 5, 10
lat? Nauka języka, doświadczenie zawodowe, praca? Dobra praca? I co
dalej? A później przychodzi bariera kulturowa. A rodzina, znajomi? A
dlaczego ukrainka miałaby mieszkać w Polsce jak na Ukrainie jest
wszysto, tylko pieniędzy brak. I chyba tego tylko naprawde potrzeba.
Pracowitość i małe wymagania pań ze wschodu wiążą się z mniejszym
poprzednim standardem, często biedą. Taka osoba mniej wymaga i jest
cicha i nie dyskutuje bo wchodzą tu kompleksy. Problem zaczyna się
gdy biedna osoba dostanie dużo pieniędzy albo poczuje się silna.
Może być nieprzewidywalna, nieracjonalna i chciwa. Nie zależy to
nawet od narodowości, ale od doświadczenia dobra materialnego w
przeszłości. Nowobogactwo, potrzeba poczucia wartości - pokazania
tego. Pracowitość wypracowana z domu, gdzie wiele rzeczy robi się
samemu ze względów finansowych - taka potrzeba. A jak już nie będzie
tej potrzeby?
Agencje pełne ogłoszeń, wyspecjalizowane firmy, internet zawalony
reklamami w stylu wakacje na Krymie i dwa bilety powrotne. Wynika to
często z niemożliwości wyjazdu, jak w Polsce w latach 80-tych i
chęci posiadania dużych pieniędzy. Często też dochodzi kwestia
ubogości wyboru spośród lokalnych kandydatów.
'[...] a gdzie masz żone?
-no sam akurat jade.
aaa bo moja córka to już ma meża, i dziecko, a wy w tym samym wieku,
patrz jaka ładna!
-no ładna - dlatego ma meża.
aaa tam... on taki, jak wszyscy[...]'
Byłoby fajnie, kolorowo, w niektórych regionach super ciekawie,
ale... tak naprawde to nie ma wielu powodów aby odwiedzić Ukrainę.
Wieczny problem na granicy, albo celnicy ich, albo nasi, bo mrówki,
bo nie można pieszo, bo rower nie ma numeru rejestracji, bo samochód
ma jeszcze drugiego właściciela, bo najważniejsza karteczka nie ma
nazwy ulicy napisanej poprawnie, bo zamknięte, bo strajk. Bo bez
łapówki na koniec kolejki. Bo pociąg znowu trzeba rozebrać na części
i poskładać. Bo strażnik ma pistolecik, czapke, a pod nią syndrom
Supermana i on sobie porządzi, mając w zanadrzu głupie odzywki.
Jak byłaby jeszcze ta egzotyka i inność rzucająca się w oczy, a
przechodzimy tę granicę i ...
NIC. Supermarkety, Pepsi i zachodnia muzyka z rosyjskim podkładem.
Zabytki jak zabytki. Drogo, drożej niż w Polsce i ładnie, albo tanio
i standard poniżej czyjejkolwiek akceptacji.
Problemem Ukrainy jest teraz konkurencja. Balaton i baseny na
Węgrzech, Morze Czarne i góry w Rumunii, słowackie lasy i jeziora, a
zimą wyciągi narciarskie.
Tam nie ma granicy, tam sie nie czeka, bo chłopcy z karabinami
którzy kiedyś byli bogami własnego lokalnego świata - stali się
wreszcie zwyczajnie niepotrzebni. Tam są prawdziwe drogi, GPS
działa, a Google maps pokazuje więcej niż drogi krajowe. Tam piwo
kosztuje 0,8 Euro w knajpie. Nocleg już poniżej 10 Euro za
przyzwoity standard. Tam jest tanio. A samochód ubezpieczony i
jesteśmy u siebie - w EU, gdzie policjant pomoże i nie weźmie
obowiązkowo w łape wymyślając prawo X, który właśnie złamaliśmy.
Ludzie też inaczej ubrani, też opaleni, mówią innym językiem,
inaczej gotują i jest tak samo egzotycznie.
A jak tam na waszej Ukrainie? 'a taka ta nasza kraina[...]'
art: fakty z rozmów z ludźmi. Pobytu na Zakarpaciu, własnych
obserwacji. Tekst jak najbardziej subiektywny. Zdjęcia są ale nie da
się wkleić ;/
Tom.