nivea63
07.08.13, 17:53
Postanowiliśmy kupić mieszkanie. Ceny w moim mieście są stosunkowo niskie. Wg ofert z portali nieruchomości, M4 (średnio 55 m2) na rynku wtórnym z lat 70 w wielkiej płycie kosztuje na oko 180- do 200 tys. w zależności od stanu. Obejrzałam setki mieszkan i załamałam się. Koszmarki. Ludzie mają na podłodze PCV, łazienkę sprzed 20-30 lat, okna niewymienione a cenę stawiają jak za nowe. A mieszkanie "wieś tańczy i śpiewa" - , fiolety, róże, niebieskości, boazerie - wszystko czasem w jednym pomieszczeniu. Niekiedy jest nieco lepiej, okna PCV, na podłodze panele, jakaś lepsza kuchnia, ale to i tak wystrój zrobiony wg cudzego gustu i trzeba będzie wszystko zrywać.
Wniosek z tego, ze po wynegocjowaniu ceny i tak trzeba będzie wrzucić w remont ponad 50 tys., czyli całość wyjdzie grubo ponad 200 tys. zł.
No i znalazłam ofertę z rynku pierwotnego, mieszkanie 53 m2 w dobrej dzielnicy blisko centrum, dwa ładne pokoje, dobry rozkład, balkon i piwnica co się teraz rzadko zdarza (tzn. piwnica) chcą ok. 210 tys. zł. Chyba się jednak bardziej opłaca.
Zastanawia mnie tylko kto i po co wystawia mieszkania po cenach nie do przyjęcia, dlaczego ludzie sprzedając mieszkania nie włożą minimum wysiłku by je jakoś marketingowo zaprezentować.