3misio 03.11.09, 17:49 Jeżeli jest wszechmocny, mądry, sprawiedliwi i przepełniony miłością, to dlaczego na świecie jest tyle nienawiści i niesprawiedliwości?? czy i ty się kiedyś nad tym zastanawiałeś?? Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
luna67 Re: dlaczego Bóg dopuszcza cierpienia?? 05.11.09, 01:29 Wiem, ze sie powtarzam, ale mam bardzo malo czasu na "wywody", ktore mi towarzysza, a ktore nie moge przelac na "internet":-); Duzo ludzi, z powodu nieszczescia i cierpienia podwaza istnienie Boga, ale czy nie jest to smieszne? Bo moim zdaniem (i nie tylko), mozna to porownac z wyrzeczeniem sie wlasnych rodzicow z powodu pewnych sklonnosci (bo oni zawsze nimi byli, sa i beda). Naukowiec takze nie porzuci nauki, z powodu natrafienia na jakis trudny temat i zagadke, a tym bardziej chrzescijanin, ktory ma wiele powodow do wiary, a powodow do niej jest wiele....... Hmmmmm....jak pogodziec istnienie Boga z istnieniem nieszczescia, cierpienia?, wiem trudny temat..., ale dla wierzacego nic trudnego:-) Mamy w gruncie rzeczy dwa rodzaje nieszczescia: naturalnie i moralne. Dajmy na to, ze: wedrowiec szuka schronienia pod skala przed deszczem, skarpa sie obsuwa i zabija wedrowca. To jest naturalne nieszczescie. Drugi przyklad; wedrowiec szuka schronienia w malej chatce w lesie, w ktorym zostaje zamordowany przez zlodzieja. To jest nieszczescie moralne. Te dwa przyklady obojetnie na pochodzenie sa nieszczesciem, dla oplakujacych tu na ziemi. Wola Boza? przypadek? Bog jeden o tym wie. Z historycznego punktu widzenia, slowo nieszczescie pochodzi od lacinskiego slowa negatio. Nieszczescie jest definiowane negatywnym znaczeniem; jak: bezbozny, cierpiacy, niesprawiedliwy, nieszczesliwy itd. I zeby wiedziec co jest bezbozne, itd. musimy” boze” zrozumiec. DOBRO jest samo w sobie dobre, jak szczescie, a niedobre, cierpienie jest zepsutym dobrem i szczesciem. I musi byc najpierw dobro i szczescie zeby stalo sie cos niedobre i nieszczesliwe.......Zlo i cierpienie jest pasozytem, zeruje na swoim dawcy, nie powstalo najpierw...... Zlo i cierpienie ma tylko znaczenie w powiazaniu z dobrem i szczesciem, zlo i cierpienie nie jest potrzebne, ale one sa uzaleznione od dobra i szczescia. Czyli; nieszczescie i cierpienie nie istnieje w samym sobie, sa to tylko pasorzyty istniejacego szczescia!!!!!!!.... Np... Ciemnosc jest tez czyms, powstajaca przez nieobecnosc swiatla.............., tak jak choroba jest negatywem zdrowia, a smierc zycia, ale na poczatku bylo zycie a smierc powstala przez "nieobecnosc" zycia..... Bog stworzyl ludzi z mozliwosciami odroznienia i wyboru dobra i zla. ON stworzyl mozliwosc zla, ale nie jego realnosc!!!!!. Bog jest stworca stworcy (czlowieka) grzechu, i nie moze byc stworca niego (grzechu), bo grzech jest wynikiem sprzeciwienia sie Bogu. Czy Bog moze sie sam sobie sprzeciwiac????????? wiec logicznie mowiac i myslac, to my stwarzamy (nieraz nieswiadomie) to zlo. Duzo ludzi krzyczy po smieci najblizszych: „Gdzie byl Bog, jak moj syn/corka/matka/brat/siostra /ojciec zmarli.” No wlasnie, gdzie byl?......, jak JEGO syn Jezus zmarl?............... Z jakiego tez wzgledu Bog podjol dzialanie stworzenia czlowieka takiego jakim jest, ze swoimi slabosciami, cierpiacego, poddanemu smierci, jest on sparawiedliwy i odwazny, bo ta sama droga podazal jak my!!!!!.... Obojetnie jakimi on kartami gra z nami, trzyma sie swoich regol i gra sprawiedliwie!!!!!!!!!. On nic wiecej od ludzi nie wymaga, jak tego, przez co on przeszedl i od siebie wymagal. On sam przeszedl przez czlowiecze zycie, przez konflikty, ponizenia, zycie rodzinne, zakazy, ciezka prace fizyczna, biede, przeszedl przez najciezsze meki, strach, ponizenia, zniewage, kleske, niewiare.........i smierc...., przez ktore JA! w 20-stu% nie przeszlam (marny proch) w porownaniu z nim jestem tym zawstydzona!, ze on jako Bog wziol (a nie musial) wszystkie cierpienia tego swiata na swoje barki, a ja rozpaczam przez "blache" nieszczescie...., tak, blache, bo smierc to nie koniec. Smierc jest brama do realnosci zycia z ktorego pochodzimy......Ja jako wierzaca cierpie, tesknie do nieprzytomnosci, i wiem, ze to nieszczescie jest dla niewierzacych jeszcze bardziej bolesne...., wiec chyle przed nimi czola za ich cierpienie, ktore nie jest na daremno. Ktos kiedys tu napisal, ze gardzi tym wszystkim, on chce byc teraz, tu na ziemi szczesliwy i nie interesuje go co bedzie po tamtej stronie, rozumie, ....., bo ten czlowiek nie wie co jest prawdziwa REALNOSC, a ona istnieje wlasnie nie tu w materialnym swiecie ale tam.... Zycie na ziemi jest jak snem w porownaniu z prawdziwa rzeczywistoscia, a po obudzeniu sie (czyt. smierci) nasza prawdziwa swiadomosc ograniczona materialnym umyslem budzi sie i wraca do nieograniczonych mozliwosci, do domu...., tak do DOMU, przytulnego, kochanego, realnego DOMU!!!! To "dusza" napedza umysl materialny, a nie umysl nasza swiadomosc........To "DUCH" stworzyl cialo....., a nie umysl "dusze". Prawie kazdy, jak najukochansza osoba odchodzi wola do niebios z pytaniem „dlaczego”, ale najstosowniejszym pytaniem bylo by: „po co”?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!......... Wlasnie to pytanie powinno zaprzatac nasz umysl. I starajmy sie minimum w 1-dnym % byc takim jak Ojciec Pio, bo on wiedzial „po co....” www.youtube.com/watch?v=6CWcqvTIp8c (3-y czesci) Odpowiedz Link Zgłoś
mimowszystko27_0 Re: do Luna 05.11.09, 09:44 Luno piszesz:Prawie kazdy, jak najukochansza osoba odchodzi wola do niebios z pytaniem „dlaczego”, ale najstosowniejszym pytaniem bylo by: „po co”?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. po co choroba, a póżniej śmierć samobójcza. On tak bardzo chciał żyć. " po co? Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re: do Luna 05.11.09, 10:43 Nie ma odpowiedzi na te pytania, niezaleznie od tego czy to jest pytanie dlaczego czy po co? Tak naprawde nie wiemy tego i nie wiem czy w ogole istnieja odpowiedzi na tak postawione pytania....Mysle, ze te pytania ewentualnie wyrazaja nasza bezsilnosc, bezradnosc, rozpacz czy tez nieakceptacje wobec faktu straty, smierci. A tak w ogole poraza mnie brak pokory u Luny....,no chyba,ze nie jest mi dane pojac Luny wywodow.... Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do Luna 05.11.09, 12:36 Mnie też poraża brak pokry Luny i stanowisko takie,jakby wiedziała wszystko o wszystkim i na dodatek z całą pewnością.Jak ktoś uważa,że wie wszystko i nie ma żadnych wątpliwości to albo jest bardzo płytkim umysłem albo bardzo przepojonym pychą i butą. Już nie mówiąc o tym,że jak się tak bardzo wszystko wie, to powinno się też wykazac zrozumienie dla tych,co nie wiedzą,nie rozumieją,pytają,szukają.I nie ma co używac takiej egzaltacji.Żadna ilośc wykrzykników nie zmieni tego,że cierpimy i że to cierpienie nieraz każe nam wątpic w sens wszystkiego. I nie,Luno,nie jest to śmieszne,że podważamy istnienie Boga.Bo robimy to ze strasznego bólu i nie jest to ani odrobinę śmieszne.Ani odrobinę. Odpowiedz Link Zgłoś
karnivora Re: do Luna 05.11.09, 14:22 Zwykle wiara/ ale zdarzaja gosciowie co WIEDZĄ via łaska na fulwypasie od Pana Boga. Trafia rzadko ale jednak... Odpowiedz Link Zgłoś
3misio Re: do Luna 05.11.09, 17:23 Luna, nie chcę Cię obrażać, ani nic w tym stylu, ale pamiętaj, że każdy ma prawo do własnej religii, szkoda, że Ty uważasz, że ŚWIADKOWIE JEHOWY to sekta-a tu się grubo mylisz...ale strata czasu na tłumaczenie, co i jak...jak będziesz miała czas to kiedyś się p0rzekonasz...ale nie do tego zmierzam... Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienia....?? Niektórzy obawiają się , że takie dociekania świadczyłyby o braku wiary lub szacunku dla Boga.Jednak w trakcie czytania Biblii, można zauważyć,że podobne pytania zadawali ludzie wierni Bogu i bogobojni.. W księdze Izajasza, jest mowa o tym, że Bóg nienawidzi niegodziwców i udręk jakie powodują( Izajasza 55:8,9). Z pytaniem tym wyznawcy różnych religii zwracają się do swych duchowych przywódców i nauczycieli. Jaką słyszą odpowiedz--dowiadują się, że taka jest wola Boga, który już dawno temu ustalił przebieg wydarzeń, również tych tragicznych, że drogi Boże są tajemnicą albo, że Bóg sprowadza na ludzi śmierć-także na dzieci, aby mieć ich przy sobie.Jednak Bóg nie czyni tego co złe!! Dlaczego zatem wiele ludzi obwinia Boga za cierpienia na świecie?? Często dlatego, że według nich to On rządzi tym światem, nie znają prostej, lecz ważnej prawdy , którą zawiera Pismo Święte.Otóż rzeczywistym władcą tego świata jest--Szatan Diabeł!Biblia mówi otwarcie-cały świat podlega mocy niegodziwca(1Jana 5:19).Ten świat odzwierciedla osobowość niewidzialnej istoty duchowej, która wprowadza w błąd cała zamieszkaną ziemię. Szatan to przepełniony nienawiścią, okrutny oszust.. Nic dziwnego, że w świecie podległym jego wpływom króluje nienawiść, okrucieństwo i oszustwo. Właśnie to jest jedną z przyczyn ludzkich cierpień. O drugiej powiem następnym razem..... pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
xxxkarolinkax Re: do Luna 05.11.09, 17:31 i znowu zaczyna sie ta sama dyskusja na ten sam temat.. i zakonczy się pewnie tak samo - jakąś śmieszną niepotrzebną kłótnią temat Boga na tym forum jest bardzo drażliwy. więc po co znowu zaczynać..? Odpowiedz Link Zgłoś
3misio Re: do Luna 05.11.09, 17:55 Fakt, temat Boga wywołuję kontrowersję...ale jest to temat bardzo ważny, dlatego należy go ciągnąć, ale w granicach dobrego smaku... Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do xxxkarolinkax 05.11.09, 22:17 Bo oprócz tego,że jest drażliwy to jest nam wszystkim,wierzącym,niewierzącym i poszukującym bardzo potrzebny. Odpowiedz Link Zgłoś
luna67 Re: do Luna 06.11.09, 18:06 Tilio7, nauczono mnie w zyciu bronic swoich pogladow i w zyciu zawsze dobrze na tym wychodzilam. I moim zdaniem te poglady nikomu nie wciskam, ani nie narzucam, nie stram sie tez nikogo przekonac do nich, ja sie tylko dziele z wiedza jaka posiadam...Kazdy ma prawo wrzucic od siebie jakies kontra. Moj maz jest ateista i nigdy nie staralam sie go o czyms przekonac, jest to wspanialy temat na dlugie jesienne wieczory i nigdy sie z tego powodu nie "poklocilismy":-) A wrecz przeciwnie, szanuje go, ze wzgledu na podane przez niego przyklady, logiczne rozmyslenia, cytaty, itd. Nie wiedzilam, ze dzielenie sie wiedza z innymi (opisalam histore swiatkow Jehowych, a drugi raz moje rozmyslania) jest pycha(???). O wszystkim nie wiem, ale jakbym nie byla pewna swoich pogladow, to bym chyba o nich nie pisala(?). Kazdy moze podzielic sie z innymi swoimi pogladami i wiedza (ktora z palca nie wyssalam), podajac fakty, historie, wlasne przemyslenia, czego sie moim zdaniem trzymam. A jezeli ktos mowi o jakis tezach i hipotezach nie podajac nic poza:-"BO TAK I JUZ", to wybacz....... Obrazilas mnie dwa razy w jednym zdaniu, nie "pozostawiajac furtki wyjsciowej: "....jest bardzo płytkim umysłem albo bardzo przepojonym pychą i butą. Hmmm, nikt z mojego otoczenia (a mam je duze) nie zarzucil mi tego (wrecz przeciwnie, ze mam serce duze), i jeszcze nikogo tutaj nie obrazilam...... > Już nie mówiąc o tym,że jak się tak bardzo wszystko wie, to powinno > się też wykazac zrozumienie dla tych,co nie wiedzą,nie > rozumieją,pytają,szukają. Ty nie szukasz prawdy, ty szukasz potwierdzenia twoich wywodow, jezeli bys szukala, to bys mnie nie obrazala i zostawila w mojej "niewiedzy". Czy ja tobie kiedys napisalam; ze nie masz racji??????? Czy to moja wina, ze dopiero przy nieszczesciu zaczelas szukac????? Tak jak jest nie twoja zasluga, ze wierze...... I nic, ale to nic sie u ciebie nie zmieni, dopoki nie otworzysz oczu i uszu na wszystko, a z tego wszystkiego wybierzesz to, co jest dla ciebie najbardziej blizkie, zostawiajac innych ze swoimi innymi przekonaniami w spokoju. Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do Luna 06.11.09, 22:08 Nie Luno,nie zaczęłam szukać dopiero w nieszczęściu.|Mój obraz Boga ukształtował się już dawno i właśnie wyobraź sobie,ukształtował się "w szczęściu".Dzięki temu teraz,choć pytam o różne rzeczy,nie oskarżam tego Boga o to, co mnie spotkało.Nic o mnie nie wiesz,więc daruj sobie tego typu oceny.Bo równie dobrze mogę powiedzieć o Tobie,że tylko dlatego wiesz czy wierzysz, bo przeżyłaś śmierć kliniczną.Każdy z nas ma w życiu jakiś moment,który go skłania do różnych refleksji o życiu, nie tylko o wierze i nie widzę w tym nic złego.Tak się zdobywa i doświadczenie i mądrość. Że masz swoje poglądy to ok i super.I ja nawet z niektórymi częściowo się zgadzam.Rzecz w tym,że dopiero teraz raczyłaś podkreślić,że to są TWOJE POGLĄDY,których bronisz a nie prawda jedyna i objawiona.Ja wielką wagę przywiązuję do słów,zwłaszcza w tak ważnych sprawach i jak już kiedyś pisałam ogromną różnicę robi to,że ktoś na początku dodaje"moim zdaniem".Poza tym Luno próbowałam Cię kiedyś o coś spytać,zadałam konkretne pytanie odnośnie Twoich przeżyć śmierci klinicznej i zostałam całkowicie zignorowana.Czemu,skoro jesteś tak pewna tego w co wierzysz, boisz się porozmawiać ze mną?Czy może nie zasłużyłam na uwagę, bo wątpię i szukam?Bo inaczej niż Ty sobie Boga wyobrażam? Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re: do Luna 06.11.09, 22:47 Zgadzam sie z Toba tilia7.I uwazam,ze mam prawo klocic sie z Bogiem, miec do Niego pretensje a nawet podwazac Jego istnienie - tym bardzej w cierpieniu Luno...Dla mnie Bog byl zawsze Miloscia ale poprzez to czego doswiadczylam nie zawsze ten obraz Milosci mi pasuje,zakladam jednak,ze wiele jednak nie rozumiem ale zawsze balam sie apodyktycznosci i braku otwartosci nawet na nie wiare....Czy krzyczac w bezsilnosci gdzie byles Boze jak moja Mama tak bardzo cierpiala,jak tak bardzo pragnela jeszcze zyc a nie bylo Jej to dane,powtarzam czy krzyczac Boze gdzie byles wtedy - grzesze?Jesli tak, to dziekuje za takiego Boga. I nie przemawia przeze mnie brak pokory a jedynie ludzka zalosc, Odpowiedz Link Zgłoś
luna67 Re: do Luna 07.11.09, 00:06 Tak Ola, masz mozliwosc dana od Boga do podwazania Jego istnienia, mozesz miec do Niego pretensje, krzyczec na niego i go wyzywac, kazdy ma przeciez wolna wole.............. Krzyczac w cierpieniu, nie grzeszysz, jezeli twoje cierpienie jest lzejsze dla ciebie, ale krzycz tak, zeby tek krzyk nie odbil sie echem....... A powiedz mi gdzie byl Bog, jak jego syn przezywal meki i umarl........Dlaczego my chcemy byc lepsi nawet od Boga? Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do Luna 07.11.09, 10:54 Obawiam się,że pytanie gdzie był Bóg jak umierał Jego syn jest jednym z tych pytań,które podważają wiarę w Jego dobroc i wszechmoc. To jest forum,na którym są osoby pogrążone w żałobie,często bardzo bolesnej i świeżej.I nie rozważań filozoficznych szukają tylko przede wszystkim ukojenia bólu.A także możliwości wykrzyczenia tego bólu.Nie zrozumienia Boga przez nauki,ale przez serce.Takiego zrozumienia,które pozwoli zaakceptowac to,co się stało i życ jakoś dalej.Tak,zadajemy pytania,zadajemy je na forum.Ale myślę,że tak naprawdę zadajemy je sobie.I w sobie znajdziemy odpowiedź. Ostatnio znalazłam słowa księdza Tischnera:"I wira i niewiara są nam dane od Boga".Każdy człowiek ma w życiu taki moment,kiedy potrzebuję się tej własnej wizji Boga przyjrzec.Czasem się utwierdzic w tym, co już wie.Czasem wszystko zweryfikowac,zburzyc i odnaleźc inną drogę.Czasem z drogi wiary trzeba na trochę całkiem zejśc,żeby móc na nią wrócic.Krzyczenie na Boga i do Boga jest normalne.Zwłaszcza w bólu.Może dzięki temu uda się pewne sprawy sobie z Bogiem "wyjaśnic",pewne rzeczy poukładac.I przypominam,tym którzy muszą miec wszystko na piśmie,że jest taka piękna przypowieśc o Synu Marnotrawnym. A krzyk rozpaczy niech będzie taki,żeby właśnie odbił się echem.Może ktoś go wtedy usłyszy,może się pochyli nad tym krzykiem z uwagą i czułością...Po ludzku. Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re: do Luna 07.11.09, 22:47 Tak tilia7 moze zwyczajnie potzebuje czulosci,wyplakania sie w rekaw,poglaskania po glowie.Po smierci Mamy czuje sie taka bezbronna,taka malutka.I doprawdy akurat nie teraz sa mi potrzebne religijne wywody, szczegolnie jesli uprawia sie je z taka napastliwoscia.Dla niektorych ludzi wiary wszystko jest taka oczywistoscia,na wszystko maja od razu odpowiedz,a gdzie odrobina taktu i delikatnosci...? Moja Mama nie zyje dopiero od miesiaca i doprawdy jakos nie obchodzi mnie dlaczego Bog pozwolil na cierpienia swego Syna, moje pytania jest takie dlaczego Bog Milosci pozwolil na tak straszne cierpienia mojej ukochanej Mamy? Nie bylo mnie przy cierpieniu Jezus ale bylam przy Jej powolnym konaniu, przy ciaglym falowaniu i spadaniu, przy Jej trzykrotnym odchodzeniu i powrotach, przy odlezynach na biodrach,glowie, uszach,przy wykanczajacych ciagle Ja goraczkach, przy calkowitym Jej bezwladzie,przy braku Jej glosu - tylko oczy mowily wszystko....Gzie wtedy byl Bog? Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do olaopolanka 07.11.09, 23:23 Przytulam z całego serca.Wiem jak bardzo tej czułości w żałobie brakuje. Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re: do Luna 09.11.09, 12:10 Olu, moja Mama zmarła 4,5 miesiąca temu podobnie jak Ty doskonale wiem, że żadne dyskusje polemiki, wywody na temat Boga, sensu cierpienia, itp. nie umniejszają mojego cierpienia, mojego bólu po Jej śmierci, nie udzielają mi przekonującej odpowiedzi na pytanie "dlaczego?" Mnie też nie obchodzą chrześcijańskie teorie na temat sensu cierpienia bo jest w nich coś nieludzkiego I dla mnie nieludzkie jest mówienie, że to śmieszne ze niektórzy buntują się przeciwko bogu w takiej chwili... smutne że to kogoś śmieszy i że nie moze pojąć tego żalu, bólu i rozpaczy którym kipi serce człowieka, że nie moze zrozumieć że wycie z bólu w takim momencie nie poddaje sie rozumowi ani mniej lub bardziej logicznym wywodom chciałabym by niektórzy na tym forum zrozumieli, że nasze dyskusje i szukanie odpowiedzi nie wynikają z potrzeby polemiki lub szukania kłótni, że w swym bólu szukamy pocieszenia w bardziej ludzkim, a nie metafizycznym wymiarze, że tak naprawdę nie chodzi o cierpienie i śmierć Jezusa ani o świadectwa świętych, ale o to że każdy z nas nnosi w sobie obraz śmierci swojej ukochanej osoby i ta śmierć przesłania wszystko inne Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re: annubis74 09.11.09, 18:46 Czytajac Twego posta annubis74 poplakalam sie, masz racje,ze kazdy z nas nosi w sobie obraz ukochanej osoby i ze smierc tej osoby przeslania wszystko inne...I doprawdy nie obchodzi mnie to,ze ktos moglby stan ten nazwac egoizmem albo krotkowzrocznoscia.Zgadzam sie rowniez z tym, ze sens cierpienia w ujeciu chrzescijanskim ma cos w sobie nieludzkiego,polemizujac Chrystus zgodzil sie na swoje cierpienie - niech sie stanie wola Twoja....Patrzac sie na cierpienia mojej Mamy/chorowala 3 miesiace, miala bardzo rozlegly zawal/widzialam w Jej oczach sile, nadzieje, bol,zwatpienie ale przede wszystkim ogromna wole zycia, tak bardzo pragnela zyc, tak bardzo mobilizowalismy Ja do zycia, tak bardzo walczylismy z nia i tak bardzo Ona walczyla.Dlaczego przegrala?Czemu to wszystko mialo sluzyc?Moze upraszczam ale postawa mojej Mamy pokazala mi brutalna prawde, im bardziej chcesz zyc, im wieksze jak to lekarze okreslali-masz zasoby w organizmie-tym dluzej umierasz,tym dluzej odchodzisz...To straszne ale wlasnie tak bylo z moja Kochana Cudowna Mama.I ten straszny odhumanizowany OIOM - pomimo unijnych systemow jakosci i wywieszki na drzwiach-szpital przyjazny pacjentom -GROTESKA. Tak mi ciezko, tak tesknie za Nia. Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re: olaopolanka 10.11.09, 19:25 Olu, myślę że stan żałoby, opłakiwania kogoś kochanego nie jest egoizmem, ale naturalnym procesem. Te wszystkie opowieści (ktorymi mnie też raczyli jacyś przypadkowi ludzie) o zmarłych dźwigających wiadra naszych łez wynikają z nauki kościoła katolickiego, który stara się tonować te naturalne emocje, które stoją w sprzeczności z nauczaniem kościoła. My dostaliśmy nawet adekwatną broszurkę na ten temat. Ale dla mnie nie jest ona przekonująca. Ostatnio na cmentarzu słyszałam rozmowę jakichś pań które mówiły o tym że ktoś jest z "długowiecznej" rodziny i pomyślałam sobie że nasze "kalkulacje" to igranie z losem. bo moja Mama też była z długowiecznej rodziny, była silna, zdrowa, na nic sę nie skarżyła. MOgłaby jeszcze przez wiele wiele lat cieszyć się zyciem. Niestety o ironio jej silny, zdrowy organizm okazał się nagorszym wrogiem w chorobie która ją dopadła i która bez uprzedzenia może dopaść każdego. Mnie śmierć mojej Mamy uswiadomiłą jedno, ze nasza siła, nasza wola walki na nic się nie zda, że miłość i troska którą otaczaliśmy Mamę nie miały żadnego znaczenia. Wszystko dzieje sie poza nami. Gdyby wiara nadzieja i miłość mogły leczyć, uzdrawiać i ratować kogokolwiek to moja mama by żyła... Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: olaopolanka 10.11.09, 22:59 Annubis,jak zwykle się z Tobą zgadzam.Oprócz jednego:to nieprawda,że miłość i troska jaką otaczaliście Mamę nie miała znaczenia.Miała na pewno ogromne.I dla Mamy i dla Was.Że miłość nie chroni przed śmiercią,to niestety sama,nad wyraz boleśnie się przekonałam.Ale mimo to pozostaje miłością i zawsze,zawsze jest bezcenna Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re: annubis74 11.11.09, 00:03 Nie mow tak prosze Annubis74, ze milosc i troska jaka otaczaliscie Mame nie miala zadnego znaczenia.Ta milosc pokazala jakim jestes Czlowiekiem,ta milosc pokazala rowniez Twojej Kochanej Mamie jakim jestes Czlowiekiem, jaka bylas dla Niej Corka, dlatego nie mow tak prosze...A gdyby nie bylo w Was tyle milosci i troski o Nia-wyobrazasz to sobie....? Nie, bo ta milosc jest w Was, rowniez Mamy milosc jest w Was.Spij spokojnie. Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re:tilia7 i olaopolanka 11.11.09, 12:01 Dziękuję za to co napisałyście. Pewnie trochę źle się wyraziłam, ale miałam na myśli to co rozszyfrowała z mojej nieskładnej wypowiedzi Tilia: że bezgraniczna miłość do Mamy nie miała znaczenia w obliczu jej śmierci, że przed śmiercią Jej nie uchroniła Myślę że każdy ma w sobie potrzebę takiej dziecięcej wiary w to że dobro, miłość zwyciężą, że jeśli ze wszystkich sił o coś walczymy, prosimy to nasza determinacja zwycięży pewnie jest straszną naiwnością wierzyć w coś takiego skoro swiat na co dzień pokazuje nam że jest zupełnie inaczej, ale przecież na takiej naiwnej wierze osadza się wiara w Boga, każdego Boga i ja 35-letnia kobieta z jakimś tam doświadczeniem życiowym strasznie w to wierzyłam... że dzięki naszej miłości trosce, walce o życie Mamy uda nam się pokonać śmierć... wiem że to głupie ale tak było Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re:Annubis 11.11.09, 13:02 Wiem Annubis,doskonale to rozumiem,bo ja też w to wierzyłam,że miłość ocala,że ocala przed wszystkim:przed śmiercią,chorobą,przed każdym złem.Mało tego,ja nadal nie wierzę,że mogła nie ocalić:(((I nie ukrywam,że zburzyło mi to cały sens,całą hierarchię wartości.Dlatego tak trudno mi się teraz pozbierać.Ale wierzę,że ta miłość i tak była i jest najważniejsza.Wierzę nawet,może naiwnie,ale jednak wierzę,że dla nich,tam po drugiej stronie,ta miłość nadal ma sens i wartość.A dla nas jest tym,co naprawdę nam zostało.Bo choć śmierć nam ich odebrała,to nie może zrobić nic,zupełnie,absolutnie nic,żeby odebrać nam naszą miłość do Nich. Odpowiedz Link Zgłoś
kopciuszek125 Re:Annubis 11.11.09, 22:09 Moje Drogie wiele w życiu przeżyłam, mama moje tak strasznie cierpiała przez lata że mówiła do mnie dla nas i dla niej będzie wybawieniem jak odejdzie, ja to rozumiałam i tak byłam w tej dobrej sytuacji że była przy mnie w najważniejszych momentach mojego życia. Najgorsze jest nieuleczalna choroba dziecka. Robi się wszystko co jest możliwe, a choroba postępuje i nic nie można zrobić i co dalej. Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re:Annubis 13.11.09, 11:28 no właśnie, ja też nie wierzę nie mogę uwierzyć w to że ta miłość mogła nie ocalić wszystko w co wierzyłam sie zawaliło, w to że dobro, w sparwiedliwość (boską i ludzką) Zawsze uczono mnie ze należy brać sprawy w swoje ręce, walczyć o coś na czym nam zależy oczywiście wiedziałam że są rzeczy które są poza ludzkim zasięgiem ale jednak o wszystkie inne walczyłam z całych sił teraz nie mam sił żeby wstać z łóżka, zmuszam się zeby wykonać najprostsze czynności, wiem że mam dla kogo: dziecko mąż i tak dalej ale jest we mnie to straszliwe poczucie ze zły wiatr może zdmuchnąć nas wszystkich że żadna miłość, zadna trosa żadem mój wysiłek nie zdoła nikogo ocalić przed nieszczęściem jak żyć stąpając po tak kruchym lodzie??? Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re:Annubis 13.11.09, 22:57 Nie wiem jak zyc Annubis,na razie zyje jak automat i tak jak Tobie najprostsze czynnosci sprawiaja mi problem wrecz udreke,niekiedy mam wrazenie,ze to krok od depresji...I tak jak Ty wierzylam w milosc, wierzylam,ze milosc ocali moja Mame.Tak sie nie stalo,ale dawalam ta milosc Jej do konca,czulam Jej milosc,nadal mam ta milosc w sercu/obok ogromnej bolesci/ i dzieki tej milosci do Niej zyje.Mysle,ze podobnie jest u Ciebie.Pozdrawiam Cie cieplo. Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re:olaopolanka 14.11.09, 08:15 masz rację, ja też czułam i czuję tę miłość mojej Mamy, tę miłość moją do Niej - to pozostało żywe. Zawsze dawałam Mamie odczuć jak bardzo Ja kocham, jak bardzo jest dla nas ważna ale dobija mnie ta straszna tęsknota, ten wszechobecny brak mojej Mamy... Pozdrawiam ciepło Odpowiedz Link Zgłoś
olaopolanka Re: annubis74 14.11.09, 21:32 tak strasznie Cie rozumiem, mam wrazenie,ze umieram codziennie,tak brakuje mi Jej ciepla i zapachu,Jej glosu...Annubis doskonale Cie czuje, brak mojej Mamy,strata jej zachwial calym moim zyciem,tak to boli,Mamus przytul mnie prosze... Odpowiedz Link Zgłoś
luna67 Re: do Luna 06.11.09, 23:47 Tilio7, dla mnie jest logiczne, ze jezeli ktos pisze o czyms, to jest to jego i wylacznie jego zdanie, wiec nie mialam zamiaru tego podkreslac, bo nigdzie nie pisalam w imieniu kogos, gdyz nie znam prawdziwych pogladow forumowiczow:( "Rzecz w tym,że dopiero teraz raczyłaś podkreślić,że to są TWOJE POGLĄDY,których bronisz"), a ze bronie jest to dla MNIE najlogiczniejsza rzecza pod sloncem:-) Tilio7, jezeli tobie nie odpisalam to bardzo przepraszam, prowadze bardzo duza firme, i mam naprawde bardzo malo czasu (moze przeoczylam), sorry. A jezeli swiadomie nie odpowiadam, to widocznie mam na to wazne powody.........nie o wszystkim chce tutaj pisac..... Zeby sluchac innych musisz sie sama w sobie znalezc, otworzyc, i nikt tu tobie nie pomoze (jezeli chodzi o wiare), na pocieche mozesz zawsze tutaj liczyc.... Nie mow mi, ze mi jest latwiej wierzyc niz tobie! bo nie znasz mojej ciernistej drogi zyciowej, nie jeden by zwatpil jakby nawet wczesniej wierzyl; przeszlam przez ciezka chorobe w dziecinstwie, umieralam, potem rak przy trojce malych dzieci (cudem jak mowia lekarze "wyzdrowialam"), rozlaka z rodzina, potem.... nie chce o tym pisac :-(, przez smierc najblizszego przyjaciela, pozniej przyjaciolki a teraz smierc kochanej mamy:-((((((((((((((, i dzisiejsza diagnoze:-(((( (zwiazane z sercem), nie mowiac o innych "cierniach", o ktorych tu na forum nie chce mowic. I nawet jakby mnie krajano na kawalki, i obdzierano ze skory to bede wierzyc, tego nikt mi nie zabierze, ale nie tylko dlatego, ze przeszlam w dziecinstwie majac 4,5 roku przez smierc kliniczna..., ale dlatego, ze szukalam dalej sama.. Ja wierze; wstajac rano, patrzac na promyki slonca odbijajace sie w porannej rosie, patrzac na piekne zatykajace oddech krajobrazy, wierze przez usmiech dziecka, przez uscisk reki i slowo "dziekuje"............ Nie wiem, jak ty sobie Boga wyobrazasz, ale wiem, ze ten obraz nie zadawala ciebie, nie mam na to wplywu, nie jestem misionarka, i nie staram sie tobie go przyblizyc, bo wazne jest zebys w niego uwierzyla sama od siebie, zebys wykszesila z siebie samej ta iskierke wiary (prawdziwej), ja chwycila i przytulila do serca... Boga poszukuja naukowcy w fizyce kwantowej, sa na dobrej drodze, ale nie wiedza, ze go nigdy nie znajda, bo Bog postawil "zapore" nieprzenikniona naszym ziemskim rozumen. Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do Luna 07.11.09, 23:22 Dziękuję za wyjaśnienia Luno.Mój obraz Boga,ten najbardziej podstawowy zadowala mnie i wystarcza mi.Jak pisałam,znalazłam go "w szczęściu" a teraz w nieszczęściu jest równie dobry jak był przedtem.Moje poszukiwania dotyczą spraw,że tak powiem pobocznych i wiążących się z wiarą,z Bogiem,ale nie dotyczących bezpośredniej wizji samego Boga. Przepraszam, jeśli Cię uraziłam i z całego serca współczuję trudności życiowych.Jestem emocjonalną osobą i też jak się pewnie domyślasz z powodu cierpienia tu jestem a nie dla żartu.Zdenerwowało mnie w Twoich wypowiedziach kilka sformułowań, jak na przykład to,że według Ciebie :śmieszne jest że krzyczymy na Boga, kiedy spotyka nas cierpienie,albo to,że śmierć naszych bliskich to błaha sprawa.Może Ty nie zdajesz sobie z tego sprawy,ale Twoje wypowiedzi,tak sformułowane,ranią.Bo jak ktoś żyje tylko i wyłącznie bólem to nie chce usłyszeć,że powód tego bólu jest błahy a sposób okazywania bólu śmieszny.Jeśli tak trudną i ciernistą drogę przeszłaś,to tym bardziej powinnaś to rozumieć.Jak pisałam, Twoje wypowiedzi są ciekawe,ale nie ma w nich takiego ludzkiego ciepła.Nie ma miejsca na refleksję,na wątpliwość, na pytanie.I widzisz,teraz nawet,kiedy do mnie piszesz,niby pojednawczo,nadal traktujesz mnie z lekkim politowaniem,bo jeszcze szukam. Piszesz:"bo Bog postawil "zapore" nieprzenikniona naszym ziemskim rozumem" - zgadza się,zupełnie się z tym zgadzam.Dlatego napisałm to,co napisałam.Że jedyne co możemy naprawdę,to wierzyć,z pokorą, bo wiedzieć nie będziemy nigdy.I dlatego razi mnie jak ktoś pisze o Bogu takim tonem jakby wszystko wiedział. I jeszcze raz podkreślam,że moim zamiarem nie było obrażanie ani Ciebie ani nikogo innego.Po prostu wyrażam swoje zdanie na temat wypowiedzi.Nie należy tego mylić z ocenianiem osoby jako takiej. Pozdrawiam ciepło Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: do Luna 06.11.09, 22:19 I jeszcze jedno.Napisałaś do mnie: Ty nie szukasz prawdy, ty szukasz potwierdzenia twoich wywodow. Moje wywody są dla mnie prawdą Luno, tak jak Twoje są prawdą dla Ciebie. Czy ktoś robi tu coś innego?Czy Ty szukasz prawdy?Bo ja myślę,że też tylko potwierdzasz sama swoje wywody:) Odpowiedz Link Zgłoś
witaminka_e cierpienie jest bo nie ma boga.. 07.11.09, 12:09 ...tyle w temacie. Czytałam jakiś wpis w innym watku i ktoś napisał, że kazdy człowiek ma do wypełnienia misję na świecie, i jak ją wypełni bóg go zabiera do siebie. Czy samobójcy słyszą wołanie boga czy szatana że mają odejść z tego świata????? I bardziej istotna rzecz nie daje mi spokoju..jaką misję na ziemii miał do wykonania Hitler i Stalin???? A jaką skatowany jakieś cztery lata temu w Piotrkowie Trybunalskim mały bezbronny Oskarek, kóry umierał uderzony pięścią w brzuch w strasznym bólu i cierpieniu podczas gdy jego oprawca zasiadł do kolacji??? To mnie BARDZO ZASTANAWIA. Przykro mi ale mnie nikt NIKT nie przekona do wiary, nawet sam papież. Uwierzę jak zobaczę. __________________ Odpowiedz Link Zgłoś
karnivora Re: cierpienie jest bo nie ma boga.. 08.11.09, 00:20 Jakby niebyło cierpienia i rozpoznane co po 2giej stronie ludzkosc bysie zaćpała naamen w ulamku czasu w 1ym pokoleniu/ Nie byloby nas.... zero napędu a jakos ten bajzel ziemski sie kręci w extremalnej egstencxjalnej niepewnosci. Bez początku i bez konca Jezeli nie Bóg to opatentowal, to musi jakiś inny cwany gosc///// Odpowiedz Link Zgłoś
uzia25 Re: cierpienie jest bo nie ma boga.. 08.11.09, 13:30 Ludzie kochani a kto i jakim prawem przypisuje Bogu ludzkie cechy? Przecież to smiech na sali.Jesli Bóg miałby ludzkie cechy to niebyłby Bogiem.Jesli potrafilibysmy go zdefiniować też przestałby nim być.Żyjemy na tym świecie a nie na innym.Rodzimy się juz w wielkim wysiłku i bólu.Ból i cierpienie od zawsze jest z nami.Nie szukajmy winnego.Trzeba się z tym pogodzić.Taki jest świat w ktorym zyjemy.Mozemy starac sie go zmienic na lepsze.Kazdy z nas moze pomoc cierpiacemu i miec nadzieje ze samemu w cierpieniu tez nie bedzie sam. Odpowiedz Link Zgłoś
karnivora Re: cierpienie jest bo nie ma boga.. 15.11.09, 00:29 Musi Pan Bóg dałsie wkręcić - w miłoserdzie - bywa ludzkie Odpowiedz Link Zgłoś
pam_71 Re: cierpienie jest bo nie ma boga.. 09.11.09, 14:39 Ja mam własnę - bardzo uniwersalną teorię ;-) Że każdy człowiek ma takiego Boga w jakiego wierzy ;-) "Prawdziwe dzieje Jezusa to prawdopodobnie dzieje sprawiedliwego człowieka, który potępił grzechy faryzeuszów i którego faryzeusze skazali na śmierć. Potem zrobiono zeń proroka, a po trzech stuleciach — Boga: oto jak działa ludzki rozum." Wolter Odpowiedz Link Zgłoś
pajak_net Pająk vs Wolter 10.11.09, 21:39 "Pradzwiwe dzieje Jezusa, to dzieje Boga pod postacią człowieka, który nie tylko potępił grzechy faryzeuszy, ale dokonał licznych cudów, w tym rownież wskrzeszeń umarłych, aż w końcu i sam zmartwychwstał. prawie wszyscy apostołowie iwielu innych świadków tamtych wydarzeń zmarło śmiercią męczeńską. skazywano icjh na potworne męki- obdzierano ze skoóry, kamieniowano, krzyżowano głową wdół, ścinano głowy, ćwiartowano.... mogli oni uratować życie po prostu wyrzekając się tego "sprawiedliwego człowieka", a jednak z jakiegoś powodu tego nie zrobili... z jakiegoś powwodu był im droższy, niż ich własne życie. po kilku stuleciach Jezusa zdegradowano do roli proroka, potem zwykłego, "sprawiedliwego człowieka", bo przecież łatwiej, modniej i wygodniej jest żyć bez Boga i Jego przykazań. oto, jak działa ludzki rozum." pająk Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: Pająk vs Wolter 10.11.09, 23:10 A przed Chrystusem Pająku?A jeszcze przed Starym Testamentem te wszystkie wieki,które trwały?Nie było wtedy Boga?Czy zaspał i zapomniał dość wcześnie objawić,że chrześcijaństwo jest jedyną słuszną religią? Czy może był,istniał jak istnieje.A tylko ludzie w swym jak zauważasz słusznie,prymitywnym umyśle musieli sobie wymyślać różne religie, w tym i chrześcijaństwo? Jak działa ludzki umysł,jeśli nie potrafi dostrzec tego,że nie może być tak,że istnieje tylko jedna słuszna religia a wszystkie inne są bzdurą?Jak działa ludzki umysł,że nie potrafi zauważyć,że wszystkie religie są wytworem ludzi?Wszystkie religie Pająku są tylko i aż tym, co my,ludzie zdołaliśmy wymyślić na ten temat.Spekulacją na temat Boga,niczym więcej.Więc nie dziw się,że są ludzie, którzy w Chrystusie widzą tylko,a może aż,mądrego i dobrego człowieka. I to,że Chrystusa nie uznaje się za Boga nie oznacza ani tego,że w ogóle się w Boga nie wierzy,ani tym bardziej tego,że nie żyje się w zgodzie z przykazaniami.Znam mnóstwo osób niewierzących albo wierzących jak ja,po swojemu,którzy starają się żyć możliwie najlepiej i w zgodzie z moralnością i przyzwoitością ludzką.Znam równie dużo podłych,zakłamanych chrześcijan, którzy niby wierzą i w Boga i w Chrystusa,ale jakoś nie mają Ich w sercu. Odpowiedz Link Zgłoś
pajak_net Re: Pająk vs Wolter 11.11.09, 23:08 tej 'pajęczynki' pająk za ciebie nie utka.. Bóg objawia nam cochce i kiedy chce. trudno nam wnikać w to,dlaczego swojego Syna przysłał akurat 2000 lat temu, a nie w epoce kamienia łupanego. może dlatego,że wtedy nic byśmy z tego nie zrozumieli? człowiejk się zmienia, świat się zmienia, Bóg w różnych wiekach inaczej do nas przemawia, ale wciąż przemawia. od nas samych zależy, czy i jak Go słuchamy. Odpowiedz Link Zgłoś
pam_71 Re: Pająk vs Wolter 12.11.09, 10:05 łatwiej, modniej i wygodniej jest żyć bez Boga i Jego przykazań Paradoksalnie wcale nie jest łatwiej ;-) Najłatwiej to iść za tłumem, a w domowym zaciszu i tak robić po swojemu ;-) Nie jest łatwo samemu poszukiwać drogi i nie opierać sie na gotowych rozwiązaniach ... wierzyć w potęgę ludzkiego rozumu i w dobro człowieka ... resztę wykazała Tilia ;-) Pozdro Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re: Pająk vs Wolter 13.11.09, 11:22 zgadzam sie z Tobą pam_71 łatwiej iść utartą ścieżką, łatwiej korzystać z gotowego wzoru łatwiej jest wierzyć, korzystać z tej wiary jak z koła ratunkowego które tak naprawde tu i teraz jest nam najbardziej potrzebne ja zazdroszczę tym którzy w wierze znajdują pocieszenie, ulgę, którzy w wierze potrafią dostrzec cel i sens tego co spotkało ich i ich bliskich ja nie umiem, bo moja część "rozumna" nie potrafi zamknąć oczu i nie widzieć tego co widzi Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: Pająk vs Wolter 13.11.09, 20:56 Ośmiorniczka napisze mi znowu,że zaczęłam cytować zamias Niej:)Ale nie szkodzi, i tak zacytuję,bo to ważne moim zdaniem słowa,zwłaszcza w ustach duchownego i jednocześnie dające nadzieję nam, niedowiarkom,sceptykom, "rozumowcom",że może uda się pogodzić to,co duchowe i to co intelektualne.Cytaty pochodzą z kazań księdza Tischnera,którego biografię czytam.Jak ktoś nie wie,to przypominam,że był nie tylko księdzem,ale również doktorem filozofii. Pierwszy cytat cytat dla tych, którzy szukają,pytają,krzyczą do Boga, sprawdzają różne ścieżki,odnajdują i weryfikują własne odpowiedzi.Dla nas,sceptyków: "Mówi się mniej więcej tak:Kościół katolicki zna recepty na wszystkie rozwiązania,filozofia katolicka rozwiąże ci wszystkie problemy,potrzeba tylko,abyś ją przyjął.I rzeczywiście:człowiek uzyskuje rozwiązania problemów,ale w zamian za rezygnację z uzasadnienia tych rozwiązań.Podstawowy akt przyjęcia rozwiązań w tej wersji chrześcijaństwa jest nie tylko podjęty bez uzasadnień,ale jest potraktowany jako rodzaj handlu:ty zrezygnujesz ze swego sceptycyzmu,a w zamian uzyskasz rozwiązanie problemów.Przypomina mi się tutaj dowcip o człowieku, który się kąpał zimą w przerębli."Nie zimno ci tak?"-spytał przechodzień."Nie,mam skarpetki..."Podobnie z katolicyzmem.W tej wersji duszpasterstwa naiwno-optymistycznej jest on tym,czym skarpetki dla człowieka w przerębli:pozwala mu wierzyć,że nie odczuwa zimna." A to do przemyślenia dla tych,którzy są pewni swojej nieomylności w widzeniu Boga: "Oczywiście nie wszystko daje się "uzasadnić".Ale wtedy obowiązuje wierność wobec faktycznego stanu rzeczy:prawdopodobieństwa niech pozostaną prawdopodobieństwami,możliwości możliwościami,a nade wszystko niech tajemnice zostaną tajemnicami.Niechaj świat duchowy chrześcijaństwa pozostanie w naszym wykładzie takim,jakim on jest naprawdę,bez tanich uproszczeń i naiwno-optymistycznych "haczyków" propagandowych." Odpowiedz Link Zgłoś
annubis74 Re: Pająk vs Wolter 14.11.09, 08:20 Jako niedowiarek, sceptyk, rozumowiec:) bardzi Ci Tilio dziękuję pewnie łatwiej byłoby szukać gdyby na swojej drodze można było spotkać takich jak Tischner duchownych, duchowych przewodników Narobiłaś mi apetytu na tą biografię (możesz podać tytuł?)choć ostatnio cężko mi się zabrać do czytania - może dlatego że dzielenie się wrażeniami z różnych lektur tak bardzo kojarzy mi się z Mamą Odpowiedz Link Zgłoś
tilia7 Re: Pająk vs Wolter 14.11.09, 09:22 Cieszę się Annubis,że cytat się jakoś przydał.Ja też cenię duchownych,wszystko jedno której religii,którzy potrafią przyznac,że nie wszystko jest wytłuamczalne i że oni też nie wszystko wiedzą,nie wszystko rozumieją i nie znają odpowiedzi ostatecznych.Biografia nosi tytuł "Tischner",autor Wojciech Bonowicz. Odpowiedz Link Zgłoś