Dodaj do ulubionych

jakie to beda swieta?

18.11.09, 18:54
od mamy smierci minie niedlugo 5 m-cy, a ja mysle jak przezyc te swieta. mam
tate dla ktorego musze byc caly czas silna bo inaczej on sam sie posypie, mam
1,5 roczna coreczke dla ktorej wstaje i probuje zyc bo mąż jets juz dla mnie
obojetny.najchetniej bym wyjechala gdzies daleko daleko na swieta, bo wogole
nie czuje atmosfery swiatecznej. Jednak chce by dla coreczki swieta zawsze
byly cudowne, pelne milosci i prezentow pod choinka tak jak zawsze byly dla
mnie swieta dzieki mamusi.
Nie wiem czy wypada isc na sylwestra gdziekolwiek? nie chce zeby ludzie
mysleli ze nie pamietam juz o mamie, ze jak moge isc na sylwestra, ale czuje
ze nie wytrzymam dluzej siedzac w domu. Jednak cos mnie caly czas hamuje,
broni usmiechac sie i radowac,zapomniec o czarnych rzeczach....
Obserwuj wątek
    • nestor81 Re: jakie to beda swieta? 18.11.09, 20:50
      Własnie o tym pisałam przed chwilą - pierp..one konwenanse (nie da się tego ująć
      bardziej delikatnie, jak myślę "konwenans" to od razu przychodzi do mnei to
      drugie słowo), stereotypy - wpychają nas w sztucznosć, hamują i blokują. A osoby
      w żałobie potrzebują wyzwolenia. Masz robić to co czujesz w środku, ze jest
      zgodne z Tobą. Jeżeli czujesz że chcesz isć to idź na Sylwestra. Ja pójdę, o
      ile znajdę coś anonimowego. Sisotry chciały dla mnie pożyczyć partnera, ale to
      we mnei budzi wieelki opór. Nie znaczy, że nie zwracam uwagi na meżczyzn.
      Kochałam mojego meża szaleńczo, ale jestem kobietą. Nie czuję się jednak na
      siłach na coś co podejdzie pod termin "randka". Hmm, chyba póki co mężcyźni to
      jedynie obiekty:)
      Słuchaj, czemu mąż jest Ci obojętny? Nie musisz mi tu odpowidać, tylko hmm,
      zastanów się czy nie wywołuje takiego stanu jakaś depresja po stracie, żałoba,
      bo jeżeli tak, to nie jest dobrze. Nie warto skazywac na straty miłości.
      Widzisz, Twój ból jest wielki, cierpieć będziesz, ale żyjesz. Żyjesz Ty, żyją
      Twoje dzieci i mąż. Może powinnaś pogadać z nimi nad jakąś inną formą Świat. My
      kobiety czesto myślimy, że facet nie zrozumie, a tymczasem on nie rozumie
      naszych półsłówek, a jak powiedzieć prosto z mostu to nagle nas zaskakuje swoim
      podejściem.
      Dbaj o tych co Są. Ci co odeszli nie wrócą. Straciłaś wiele, nie trać więcej.
      n.
    • mag461 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 06:52
      No właśnie też się zastanawiam ...
      Jak to będzie w Wigilie....
      Jest wiele możliwości na spęzenie sylwestra...
      Jeśli Cię stac zabierz tatę,córkę i męża i wyjedź np w góry....
      Możesz iśc do znajomych,przecież nie musisz tańczyc.
      Nie musisz odcinac się od wszystkiego i tak nikt na 100% nie wie co
      czujesz.
      Każdy po śmierci bliskiej osoby potrzebuje czegoś innego ,bo każdy
      jest inny.
      Za każdym razem po śmierci bliskiej osoby jest inaczej
      Choc od śmierci taty mineły nie całe 2 miesiące chodzę do
      znajomych ,kawiarni uśmiecham się.Ubieram się w ciemne kolory,
      ganiam na cmentarz codziennie.To jak czuje jest nawet dla domowników
      wielką niewiadomą....a jest ciężko...
      Trzymaj się cieplutko
      • 198-3mk Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 08:24

        Witam...

        Napewno Nie bedą to dla Was łatwe świeta...
        Mój syn odszedł 4 lata temu... Miesiąc przed Bozym Narodzeniem...
        Chyba nie muszę nic więcej mówić...

        Ale tak jak pisze jedna z Was, pozwólcie sobie wyrazić to, co
        czujecie... Nie skrywajcie swoich uczuć przed bliskimi, bo z czasem
        okazuje się ze to był błąd... Pozwolcie płynąć łzom...

        Pozdrawiam Beata-mama Marcina.
    • elsebet Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 08:14
      Z mojego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak wypada- nie
      wypada. Kieruj się tym czego TY potrzebujesz. Jeśli chcesz iść na
      imprezę sylwestrową, idź, jeśli chcesz być smutna po prostu taka
      bądź. Straciłaś mamę i masz prawo przeżywać to tak, jak podpowiada
      Ci serce.
      Nie jest istotne to, co ludzie myślą. Ty jesteś odpowiedzialna za
      to, jak się czujesz i co robisz, a oni mogą komentować Twoje
      zachowanie ale to nie powinno wpływać na Twoje decyzje. To nie oni
      zmagają się z pożegnaniem z mamą tylko Ty.
      Zastanawia mnie dlaczego mąż jest dla Ciebie obojętny. Wiele
      małżeństw przeżywa kryzys ponieważ małżonek w żałobie oczekuje od
      drugiego więcej zrozumienia i wsparcia niż oni mogą dać. Być może
      Twój mąż cię kocha tylko nie umie być przy Tobie tak , jak ty tego
      potrzebujesz. Piszę „być może” bo nie wiem nic o Twoim małżeństwie,
      ale takie skojarzenia przychodzą mi do głowy.
      Pozdrawiam,
      • gregia Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 09:42
        Dziekuje za Wasze odpowiedzi, zrobilo mi sie troche razniej i lepiej.Dlaczego
        maz mi jest obojetny? Dlatego nie ze potrafie mu wybaczyc iz nie byl dla mnie
        takim wsparciem podczas choroby mamy jakbym chciala, po smierci mamy mna sie
        interesowal przez 2 tyg a potem juz nawet nie zapytal sie jak sie czuje czy
        chcoiaz zeby powiedzial bedzie dobrze obiecuje Tobie to.Bynajmiej ja bym tak
        powiedziala czy zrobiła. Wiem po sobie ze mu tego nigdy nie wybacze ze mnie tak
        naparwde sama sobie pozostawil.
        Chcialabym te swieta sedzic z mamy siostrami, ktore sa cudowne i wiem ze na
        pewno nie raz wspomna mama co mi jest bardzo potrzebne. U meza rodziny nikt o
        mamie nie wspomni, nie powie jak wspaniale gotowała, jak kochala swieta, jak sie
        zawsze starala zeby wigilia byla cudowna, bo tego nie wiedza.Nie czuje sie na
        siłach by z nimi wigilie spedzac, a maz na pewno bedzie chciał spedzic te swieta
        ze swoja rodzina niz z moimi ciociami.
        Tak czytam co napisalam i widze jak smutnym czlowiekiem sie stalam, ile we mnie
        zalu a kiedys byla tak radosna osoba.
        • 198-3mk Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 11:06


          GREGIO...

          Ja osobiście, zawsze byłam zdania, że żałobę nosi się w sercu, a
          nie na pokaz dla ludzi... Tak jak pisałam, mój syn odszedł 26
          listopada, miesiąc przed świętami... Znajomi zrobili w domu
          przyjecie sylwestrowe, i my z mężem zdecydowaliśmy się ne nie iść...
          Nie tańczyliśmy... Często byłam zamyślona... Ale nie żałuję tej
          decyzji, bo w domu byłoby nam o wiele trudniej...
          Każde nasze zachowanie, musi zależeć od nas samych, a nie od tego
          co narzucają nam inni... Bo to co czujemy... Myslimy...
          Przeżywamy... Jest jednorazowe... Może być podobne do reakcji
          innych osób, ale nigdy nie bedzie takie same... To są nasze
          uczucia, a nie ludzi którzy żyją obok nas...

          Rozumiem Cię też Gregio, co do różnicy przeżywania Twojego smutku
          a reakcji Twojego męża...
          My, straciliśmy wspólne dzecko... Nasze dziecko... A kazde z nas
          reagowało inaczej... Też mam żal do męża... Całą chorobę syna,
          uciekał w pracę, a ja zostałam z tym sama... Nikt mnie nie pytał
          czy dam radę... Czy podołam... Dałam z siebie wszystko... Dziś
          wiem, że nigdy nie postapiłabym inaczej... Jestem spokojna, bo
          wiem że zrobiłam wszystko co mogłam zrobić, dla naszego dziecka...
          Wiem że mąż też cierpiał... Ale to Go nie tłumaczy, że w tak
          czasie, nie wspierał mnie...
          15-dni i nocy, spędziłam w szpitalu... Mąż nie wzioł urlopu...
          Ja wiem, że On się bał... Że Jego to przerosło... Ale jednak jest
          mi przykro, choć mineły już cztery lata...
          Ale... Jesteśmy małżeństwem z 26-letnim stażem, więc wybaczyłam...
          Lecz nadal pamietam...

          Pozdrawiam Cię Gregio Cieplutko. Beata-mama Marcina.

          P.S A może zorganizuj tak święta, aby choć jeden dzień spędzić z
          siostrami mamy. Będziecie wtedy mogły wspominać Ją do woli...
        • annubis74 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 11:50
          Gregio, myślę że niesprawiedliwie oceniasz męża
          mój mąż był dla mnie wielkim wsparciem, pomocą, pewnie w dużej
          mierze dzięki niemu w ogóle jakoś trwam
          ale on też nie pyta "jak się czuję" - bo doskonale widzi ze robię
          dobrą minę do złej gry, dzięki niemu, mimo, ze nawet on do końca nie
          wie co czuję, pozbierałam sie nieco. Nie mówi że będzie dobrze - bo,
          wybacz takie stwierdzenie to banał, frazes, który mnie irytuje kiedy
          muszę słuchać go od obcych. Jeśli czegoś potrzebujesz, albo
          chciałabyś od Twego męża wsparcia w jakiejś formie to mu to powiedz
          (tego mnie nauczył mój mąż - skąd pomysł że facci mają odczytywać
          nasze myśli) Kiedy chcę żeby mój mąż odpowiedzał na jakieś moje
          pytanie to go pytam, jak chcę by mnie przytulił, to mówię, jak chcę
          się wypłakać to to robię.
          Nie musisz czekać aż ktoś zacznie wspominać o Twojej Mamie, ja
          zaczynam o niej mówić (na początku było mi trudno, jedno słowo
          wywoływało potok łez), paradokslanie łatwiej mi wspominać Mamę z
          obcymi lub z dalszą rodziną niż z moim Tatą lub bratem
          Też stałam się smutnym człowiekiem, zgaszonym bez radości życia,
          odizolowanym od innych, choć świta we mne nadzieja ze kiedyś będzie
          inaczej. Przecież to co stalo się w naszym życiu jest straszne,
          smutne, przygnębiające, trudno żebyśmy miały się śmiać i cieszyć
          jakby nigdy nic
    • elsebet Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 10:36
      Z mężami to często trudna sprawa jest. Duża część polskiego
      społeczeństwa unika żałoby, udaje że jej nie ma i nie rozumie tego,
      że są ludzie którzy żałobę odczuwają i jej potrzebuję. Być może
      obojętność Twojego męża nie wynika ze złej woli tylko z tego, że on
      po prostu został nauczony przez swoją rodzinę innego postępowania w
      trudnych sytuacjach i nie rozumie czego Ty od niego potrzebujesz.
      Piszę Ci o tym bo myślę że być może Tobie będzie łatwiej kiedy
      zrozumiesz że brak wsparcia z jego strony to nie musi być
      powiedzenie Tobie ”nie zależy mi”, to może być wynik tego, że on nie
      może zrozumieć co się z Tobą dzieje. Nie wiesz z kim mąż będzie
      chciał spędzić święta dopóki z nim nie porozmawiasz.
      Masz prawo być smutna. Masz prawo oczekiwać wsparcia.
      • gregia Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 11:31
        Kochana 198-3mk dziekuje Tobie za tego posta, bardzo byly potrzebne mnie Twoje
        słowa.Mam nadzieje ze jeszcze nie raz do mnie napiszesz. Chyba jest juz tak
        utarte ze to my kobiety zawsze musimy byc silne, najsilniejsze i ze mamy sobie
        radzic. Tylko ze nam tez jest ciezko. Zdecydowalam ze pojde gdzies na sylwestra
        chcoby tylko po to by caly czs nie myslec, by sie choc na minutke oderwac i
        zrobie tak by dla mojej coreczki swieta byly cudowne i niezapomniane. Wiem ze
        moja mama by sobie tego zyczyła, wiem ze nie pozwoliłaby mi sie smucic i płakac.
        Ale to takie trudne!!!
        • 198-3mk Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 13:23

          No, tak to się już utarło, że to my, kobiety, mamy być
          silniejsze... Ale nie znaczy to, że musimy się z tym zgadzać...
          Wszystko zależy od problemu... Sytuacji... I naszej wytrzymałości
          psychicznej... Jeśli mogę doradzać, to poprę swoją poprzedniczkę,
          porozmawiaj z mężem... Ci nasi mężczyźni, są jak małe dzieci,
          wszystko trzeba im wyoślić -) Wyłożyć kawe na ławe, bo sami nie
          dojdą do tego, o co nam chodzi. I zazwyczaj nie widzą problemu, tam
          gdzie dla nas, on istnieje...
          Myślę, że jeśli pójdziesz na sylwestra, to mamusi napewno tym nie
          zaszkodzisz... Sobie możesz pomóc... A ludzkie gadanie...? Ludzie
          zawsze znajdą powód aby poplotkować, i nauczać... Tym przejmowałabym
          się najmniej...
          Moja mama, zawsze mówiła; " Baw sie dziecko... Korzystaj z życia
          póki tylko mozesz. Bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny dzień"


          Więc moim zdaniem, Gregio... Postepuj tak, jak podpowiada Ci
          serce...

          Pozdrawiam. Beata-mama Marcina.
        • mag461 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 13:24
          I tak trzymaj Gregio!!!!
          Od faceta nie wymagaj zbyt wiele czasami myślę,że oni mają klapki na
          oczach. Spójrz co się dzieje z facetem kiedy dotyka go
          nieszczęście???
          Pierwsze co robi to idzie ryja zachlac by odsunąc problem .
          Co z tego ,że następnego dnia wszystko wraca dodatkowo wraz z bólem
          głowy.
          Kobieta w takiej sytuacji cierpi ale zazwyczaj pozbiera się bo ma
          dziecko,męża...
          Nie pozwól by zaistniała sytuacja Was poróżniła.
          Jestem przekonana ,że gdyby to była Jego matka też wszystko spadło
          by na Ciebie.
          My kobiety jesteśmy twarde!!!
        • halas1961 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 13:29
          Jesli chodzi o mężczyzn i ich reakcje...Moj mąż podczas choroby
          Agatki był niby z nami ale tez obok. Pracował poza krajem, dzwonił
          jednak codziennie, ale wszystkie wizyty w szpitalu, kontrole,
          badania to tylko ja z córka. Tylko my we dwie razem. Moja córka nie
          chciała aby nam towarzyszył, bo wtedy czula sie jeszcze bardziej
          wystraszona, niespokojna, poniewaz tata był przerazony i nie udawało
          mu się tego ukryc. A druga spraw, ze on nie proponował ,żę pojedzie
          z nami. Wolała gdy byłyśmy tylko we dwie, bo ja ją uspokajałam,
          bylam...starałm się byc spokojna, nie panikować... i przez ostatni
          miesiąc jej odchodzenia tez byłysmy tylko we dwie. Mąż co prawda co
          dzień pytał czy ma przyjechać, ale Agatka nie pozwalała.
          A co do brania udziału w imprezach, spotkaniach. W lipcu sama takie
          spotkanie (klasowe)zorganizowałam(było to w 14 miesięcy od odejscia
          mojej córki) i na początku jako gospodyni uprzedziłam wszystkich że
          moze nie będę bawić sie tak jak oczekuja, ze w ubiegłym roku odeszła
          moja córka, że chcę aby się bawili wszyscy swietnie, że nie muszą
          sie bac jesli chcieliby ze mną o tym rozmawiac, ze taka rozmowa nie
          będzie mnie ranić i że byc moze nie będę dobrym towarzyszem, ale sie
          postaram. Mówiłam dość długo i to było bardzo potrzebne, bo potem
          wszystko było jakies takie naturalne.... słowa o mojej córce, wyrazy
          współczucia , rozmowy o chorobie, śmiech, wspomnienia, taniec...
          wszystko było jak najbardziej naturalne, nikt się nie męczył ze
          strachem że może mnie urazi, zrani itd. A potem to ja pierwsza
          zaczęłam tańczyć i bawiłam sie do 4.30 rano i było to jedno z
          najmilszych spotkań. A poza tem wszyscy tak sie cieszyli, mówili mi
          o tym, że ja sie z nimi bawie, że sie zaczeełam usmiechac, że jestem
          z nimi. No i czułam, ze moja córeczka jest wciaz ze mną i smieje sie
          razem ze mną. Tak wiec jesli czujesz potrzebe, idź miedzy ludzi.
          Pozdrawiam cieplo
          Halina-mama Agatki
        • miseczka.0 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 13:39
          A ja może będę brutalna ale myślę, że nie odcięłaś jeszcze
          pępowiny.Wychodząc za mąż tworzysz nowy dom.Rodzice schodzą na drugi
          plan a najważniejsze staje się szczęście twojego dziecka i męża.Nie
          dziwię się zatem twojemu mężowi, że przestał rozstrząsać śmierć
          swojej teściowej, z którą nie był tak emocjonalnie związany jak ty.
          Brakuje Ci mamy głównie dlatego, że z nią czułaś się nadal
          dzieckiem.Ciężar np. przygotowania świąt spoczywał na jej barkach
          (pewnie pomogała i wyręczała w różnych sytuacjach).A teraz zostałaś
          sama i to Cię przeraża.Niestety, między innymi na tym polega
          dorosłość, że chowamy swoich rodziców i zostajemy dojrzałymi
          sierotami.Pozdrawiam ciepło.
          • 198-3mk Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 14:08

            Ja uważam, że odcięcie pępowiny,ma się tutaj jak pięść do oka...
            Mozna byc wspaniałą, kochającą żoną... A równocześnie, kochającą
            córką, którą wiążą z matką, bliskie relacje... Jedno nie wyklucza
            drugiego...

            Śmierć mojego syna, nauczyła mnie ważnej rzeczy... Nigdy, nie
            mówię nigdy... Bo nie wiem, jak zachowam się w danej sytuacji,
            dopóki ona nie dotknie mnie bezpośrednio...
            Nie wiedzieliśmy jeszcze, że syn zapadnie na chorobe nowotworową...
            Kolezanka opowiadała mi o tym, jak 6-letni synuś, jej koleżanki z
            pracy, umiera na nioperacyjnego guza mózgu -(
            Pamiętam, jak powiedziałam wtedy; nigdy nie poradziłabym sobie z
            taką sytuacją... Nie przeżyłabym tego...
            Długo nie musiałam czekać, na sprawdzian mojej dojrzałości
            emocjonalnej... Psychicznej... Nie obarczałam moich rodziców, bo oni
            byli schorowanymi ludźmi... bałam się o nich, więc nie zwierzałam
            się im z tego, co dzieje się ze mną...
            Synuś nie żyje cztery lata... Ja i moi rodzice, żyjemy nadal...

            NIGDY NIE MÓW NIGDY...

            Bo nie wiemy co przyniesie nam nowy dzień... I do końca nie
            znamy swoich możliwości...

            Halinko... Twoja Agatka, tak jak mój Marcin... Tylko mama...
            Wszędzie... Nawet Jego ostatnie słowa, jakie wypowiedział, brzmiały
            " Tato, jedź już do domu... Ja chce mame... Tylko mame... Niech
            przyjedzie mama"...
            Do dzisiaj wyrzucam sobie że pojechałam wtedy do domu... Ale byłam
            w szpitalu 15 godz. -( Pojechałam wziąć przysznic, i przebrać się w
            świerze rzeczy... Ja po jego słowach, w ciągu pół godziny, byłam na
            nowo w szpitalu, ale On nie powiedział już ani słowa... Był
            przytomny do końca... Nie mógł tylko mówić...

            Ubolewam nad tym bardzo... Wciąż myślę co by mi powiedział...
            Staram się sobie wmawiać, ze tak miało być... Ważne, że byłam przy
            Marcinie do końca... Tak jak Ty Halinko, przy Agatce...

            Żałuję bardzo tych rodziców, którym nie dane było porzegnanie...-(

            Beata-mama Marcina.
            • halas1961 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 14:47
              Droga Beatko
              uważam tak samo, że odciecie pepowiny akurat w tym przypadku nie ma
              nic do rzeczy...
              I nie wyrzucaj sobie, że pojechałaś do domu, że Marcinek nie mógł
              juz Ci nic powiedziec kiedy wróciłaś. Ty dobrze wiesz,że to co mial
              Ci powiedziec powiedział. Byłaś z nim, przy nim... gdy przechodził
              przez Bramę i pewnie tego Twój syn tak jak i moja córka chciał.
              Nigdy Bogu nie przestane byc wdzieczna ze pozwolił mi byc przy moim
              dziecku w tej chwili. Nie zrobiłam moze tego czy tamtego , ale
              to ...te ostatnie chwile mojego dziecka byłam z nia. Jest to dla
              mnie najwazniejsza w życiu jak dotąd rzecz i swoja dłonią domknełam
              jej powieki. Nikt nam nie przeszkadzał. Miała spokój kiedy
              odchodziła, nikt na siłę jej nie zatrzymywał... Oby Bóg pozwolił mi
              kiedys z takim spokojem odejść... Oby...
              Twój syn jest bardzo podobny do chłopca z którym chodziła moja
              Agatka...
              Halina-mama Agatki
          • elsebet Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 14:26
            Z mojego punku widzenia, problem nie polega na tym, że nasi mężowie
            nie chcą /nie chcieli roztrząsać śmierci teściowej. Problem polega
            na tym, że oni źle znoszą naszą żałobę. Nie chciałam, żeby mój mąż
            płakał razem ze mną. Chciałam, żeby był przy mnie. A to zasadnicza
            różnica.
            Pomimo tego, że stworzyłam nowy, niezależny dom (m. in. sama
            przygotowywałam święta) śmierć mojej mamy spowodowała czarną
            rozpacz. Brakowało mi mamy nie dlatego, że coś od niej dostawałam.
            Płakałam i czułam taki dziwny ból, jakby bolało mnie to, że ona już
            nic pięknego w tym życiu nie zobaczy.
            • annubis74 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 12:03
              ja też nie żałuję że nie mogę już "brać" od mojej Mamy, ale tego że
              nie mogę już nic Jej dać... Że nie mogę już dzielić z nią radości,
              kiedy ten czas w moim życiu jest radosny - że nie mogę zadzwonić
              opwoiedzieć o małych sukcesach mojej córeczki, o moich sukcesach
              mam wrażenie ze już każda radość w moim życiu będzie naznaczona tym
              smutkiem
          • gregia Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 09:35
            Chciałam podziekowac za taki odzew na watku, za tyle ciepłych, ale i osobistych
            słow. Dziekuje ze probujecie słowami pocieszyc, ale i ze rowniez zwierzacie sie
            co na sercu Wam lezy. Grazynko kochana nie musisz przepraszac ze zamaist pisac o
            swietach napisalas o nieprzerwanej tesknocie za córka Patrycja, kazdy z nas
            potzrebuje wygadania sie. Pamietam jak mamusia zmarła to wlansie ktos mi potem
            powiedział, zobacz jakiejest twoje cierpienie i tesknota za mama, a co maja
            powiedziec dzieci ktorzy starcili swoje dziecko. Przyznalam racje myslac o mojej
            malenkiej coreczce.Dziekuje Bogu ze pozwolil ammie doczekania sie wnuczki, ktora
            tak bardzo chciala miec, ze zobaczyla jak sie smieje, jak zaczyna chodzic, ze
            zdazyla jej pospiewac i poczytac bajeczki. Jednak tak ciezko pogodzic sie z
            mysla ze nie uslyszy jak mala powie Kocham Cie Babciu, jak pojdzie do
            przedszkola czy do komunii. Nie powie mojej mamie wierszyka na Dzien Babci i
            mozna tak wymieniac i wymieniac.
            Chce sie jeszcze odniesc do postu miseczki. Od pępowiny juz dawno sie odcielam,
            swoj wlasny dom i rodzine mam od paru lat. Uwierz mi ze nie wiesz co mowisz
            piszac ze bede zwlaszcza za nia tesknic w swieta bo nie ma kto mnie wyreczac
            podczas robienia swiat.Mnie Mamy brakuje w kazdej minucie i sekundzie, gdyz mama
            była dla mnie całym swiatem, uwielbialam cos dla niej robic, kupic drobny
            prezent czy zabrac na wycieczke. Napisalam rowniez ze bedzie mnie ciezko
            zwalszca w swieta gdyz BOze Narodzenie to akie szczegolne swieta, takie
            rodzinne. Co bym oddala z aminute rozmowy z nia i mozliwosc podzielenia sie
            opłatkiem, powiedzenia ze tak tesknie i ze bez niej tak pusto.
            A od mojego meża nie wymagałam by chodził jak ja na czarno i plakał ukradkiem.
            Chcialam po prostu zeby był, by przytulil, powiedzial jestem przy Tobie,
            zobaczysz bedzie dobrze.
            Pozdrawiam ciepło- Justyna
            • agnes3131 Re: jakie to beda swieta? 26.11.09, 16:43
              Gregia czuję to co Ty odnośnie swojego synka 3 letniego i męża. Moja
              Mamunia jak się dowiedziała o chorobie, to po 1 zasmuciła się, że
              już nie będzie chodzić na spacery z Krystiankiem i tak bardzo bolał
              ją widok spacerujących z wnuczkami babć. Mój synek poszedł teraz do
              przedszkola, koło domu mojej Mamuni, ona miała go odbierać...
              niestety nie odbiera.. nie przyjdzie też na dzień babci. I te
              święta.. w zeszłym roku były 1 bez niej- wyjechaliśmy, teraz
              niestety nie wyjeżdżamy i robi się bardzo ciężka sytuacja. Siostra
              taty robi wigilię i on chce tam iść, brat Mamuni też chciał robić,
              ale w domu mojego taty, bo on mieszka z dziadkiem, na co się nie
              zgodził... a zawsze były tutaj. Był mikołaj, było tak wesoło.. Tak
              bardzo bym chciała, zeby synek wciąż miał takie święta, a z 2 strony
              najlepiej jakby ich nie było. Chciałabym, żeby jak najmniej się
              zmieniało, ale okazuje się to nie możliwe... Z mężem też mam poważny
              problem, też pyta kiedy przestanę chodzić na czarno... a ja mimo, że
              minęło 13 m-cy nie mam ochoty na kolory... Przestajemy się dogadywać
              i podobnie jak Ty, mam do niego żal. Jest ciężko. Dobrze, ze mam
              siostrę bo bez niej nie wiem jakbym dała radę.
          • annubis74 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 11:58
            okrutne to co napisalaś
            myślisz że tak łatwo wytłumaczyć ból po stracie tak ważnej osoby
            jaką jest matka
            to, ze tworzymy nową rodzinę nie znaczy że zapominamy o rodzicach,
            rodzeństwie. Dla mojej "nowej" rodziny musiałam się pozbierać ale
            tęsknota za Mamą jest i pewnie pozostanie jeszcze długo intensywna
            i nie chodzi o dźwiganie trudu codzienności bez Jej pomocy - z tym
            akurat najprościej sobie było poradzić
          • kama0011 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 12:26
            Miseczko, Być może u ciebie jest tak, że Rodzice schodza na drugi
            plan po założeniu własnej rodziny. W mojej rodzinie nigdy tak nie
            było, i nie jest. Wszyscy sa tak samo ważni, mąż, dziecko rodzicie
            czy teściowe.
            Bardzo spłyciłaś problem z jakim zmagamy się w tym wątku. Tu nie
            chodzi o "logistycza" sferę w zyciu codziennym, pomoc, czy
            wyręczanie nasz przez Mamę czy Tatę. Chodzi o autentyczny brak osoby
            ważnej i kochanej. O tęsknotę za wspólnymi chwilami, obecnościa,
            bliskością.
            Moi Rodzice dla mnie byli najwazniejsi w zyciu. Kochałam i nadal ich
            kocham miłością bezwarunkową. Rociców masz jednych, nie wybierasz
            ich sobie.
            Oczywiście kocham tez mojego męża ale jest to miłośc zupełnie inna...
    • mag461 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 15:37
      Widzę jak od czasu do czasu mój mąż uroni łezkę,bo akurat wziął coś
      co zrobili razem z moim tatą.Wiem,że często sam zagląda na cmentarz
      żeby zapalic swieczkę. Nie mam do niego pretensji o to że nie chodzi
      w żałobie ,że nie płacze razem ze mną.
      Ja ze swojej strony też staram się poflikac jak nikt nie widzi.
      Po co mam wszystkich tym obciążac.Ile rozpamiętywac.To życia tacie
      nie wróci.
      I tak uważam że największy koszmar przechodzą rodzice którzy patrzą
      jak odchodzi dziecko. Wydaje mi się że nie ma nic gorszego a żadna
      strata z tą jest nieporównywalna.
      • edzia764 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 17:34
        Myślę, ze te świeta bedą "niezwykłe", bo pierwsze bez męża. Zawsze
        spędzalismy je we dwoje w ciszy, spokoju. Teraz chcę również spędzić
        je we własnym domu, tym pustym .... ale nie sama. Myśle zaprosic
        moja siostrę (również osobę samotna). Wiem iż moja rodzinka ma inne
        plany, ale nie jestem gotowa psychicznie na wieksze spotkania ....
        moje serce nadal chce ciszy i spokoju nie chcę więc innym psuć
        nastroju świątecznego ... dam sobie radę (powtarzam to zawsze, aby
        uwierzyć,ze tak bedzie)....
    • kama0011 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 20:30
      Będa smutne...samotne...
      Każde święta od smierci mojej Mamy spędzałam zawsze z Tatą. Najpierw
      z dalszą rodzina, potem Tata przyjeżdżał do nas, byli teściowe,
      bracia mojego Taty.
      A to beda pierwsze święta bez Niego :(
      I tez wiem, że nikt przy stole nie wspomni o moim Tacie, tylko ja
      będę myśleć o Nim. Patrząc na dodatkowe wolne nakrycie będę czekać
      na Niego.
      • olaopolanka Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 21:52
        Boje sie tych swiat, to beda bardzo smutne swieta, bez Mamy, ktora byla dusza
        tych Swiat.Bedzie nas duzo ale nie bedzie Niej,bedziemy plakac i bedziemy
        rozmawiac o Niej...Juz nigdy nie bedzie tak samo,iuz nigdy nie bedzie tego ciepla...
    • grazyna1965 Re: jakie to beda swieta? 19.11.09, 23:17
      To będą drugie święta Bożego Narodzenia bez mojej Patryni. Będą
      takie same jak w ubiegłym roku, a ściślej nie będzie ich. Po prostu.
      Nigdy nie będzie już świąt w naszym domu bez Patry. Wyjeżdżam jak
      najdalej stąd choć już wiem, że nie da się tak naprawdę uciec od
      bólu, od cierpienia. Ale nie zniosę siedzenia przy wigilijnym stole,
      przy którym nie siedzi Patra. Jesteśmy z mężem sami, pogrążeni w
      bólu, ogromnie tęskniąc za naszym dzieckiem. Ale pozwalamy sobie na
      wyrażanie tego co czujemy.Nie muszę ukrywac moich łez, nie muszę
      tłumaczyć, że chcę być codziennie na cmentarzu albo dlaczego
      świeczka musi być codziennie zapalona w oknie..albo dlaczego chodze
      na czarno. Mąż to wszystko rozumie. I co najważniejsze, jesteśmy
      wciąż razem, choć wydawało mi się, że nie ma dla nas szans.
      Statystyka jest porażająca, większość małżeństw nie wytrzymuje tego
      i rozchodzi się.Byłam przekonana, że nie przezyję ani jedneego dnia
      bez Patry..a jednak żyję, byle jak ale żyję. Byłam też pewna, że
      rozstaniemy się z mężeem bo tak naprawdę mąż stracił nie tylko
      corkę, ale i żonę. W dniu kiedy Patrynia zginęła umarłam w jakimś
      sensie i ja. Przecież Patra to część mnie, ogromna część. Może dla
      niektórych zabrzmi to dziwnie ale dla mnie to Patra była i jest
      najważniejsza..ważniejsza od wszystkich których kocham. Ważniejsza
      od męża..nigdy tego nie ukrywałam. Ale jednak trwamy w tym bólu
      razem, wspierając się. Czasami mysle sobie, że mąż jest podwójnie
      nieszczęśliwy..stracił jedyne dziecko i skazany jest na życie z
      kobietą, która już nigdy nie będzie szczęśliwa. Bo nie może być. Ale
      coś sprawia, że wciąż jesteśmy razem. Może to Patra sprawia? A może
      nasza miłość jest tak silna, że nie pozwala nam na ciepienie osobno?
      Nie wiem..a może czas pokaże, że nie damy jednak rady.W końcu ta
      nieszczęsna statystyka... Miałam pisać o świętach a pozwoliłam sobie
      na taki osobisty wątek. Przepraszam. Tak jakoś mnie naszło.
      Grażyna,mama Patryni
    • mag461 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 06:44
      Grażynko
      Dziękuję Ci za to co napisałaś.
      Właśnie takie posty sprawiają,że wstydzę się mojej rozpaczy po
      śmierci taty.
      Cóż to za stata w porówniu ze startą dziecka?
      Takie posty sprawiają,że nie zadaję pytania dlaczego Tata,ale pytam
      dlaczego tak młody człowiek?
      Łączę się z Tobą w bólu.
      Magda
      • olaopolanka Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 09:51
        A ja nie wstydze sie swojej rozpaczy po smierci Mamy.Dlaczego? Bo kazda strata
        boli.Nie widze sensu w porownywaniu bolu.
      • grazyna1965 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 15:12
        Madziu, kochanie. Nie pisałam tego żeby pokazać, że moja strata czy
        moja żałoba jest silniejsza. Napisałam to co czuję, po prostu. O
        świętach, których już nie mam i nigdy mieć nie będę, o mojej miłości
        do Patry, o tej cholernej pustce w moim życiu. Ty Madziu masz prawo
        rozpaczać po swojej stracie bo dla Ciebie ona jest największa,
        najbolesniejsza. To oczywiste. I nigdy ale przenigdy nie możesz się
        wstydzić tego, że tak boli Cię śmierć Taty. Ja to rozumiem. Gdyby
        moja Patra żyła a umarłaby mi Mama albo Tata pewnie rozpaczałabym
        straszliwie. Wiesz Madziu? Ja jeszcze nie tak dawno(21 miesięcy
        temu) myślałam sobie jak Los jest dla mnie łaskawy, że oszczędził mi
        tego bólu..że żyją moi rodzice, żyje nawet moja babcia, która ma
        prawie 100 lat. Nie wyobrażałam sobie śmierci osoby bliskiej..a już
        na pewno nie mojej Patryni. Dostałam cios tak silny, że podnieść się
        nijak nie można. Nie chcę żeby to co napisałam było traktowane w
        kategoriach czyj ból jest silniejsza, albo która strata większa. Nie
        ma czegos takiego. Jeszcze raz podkreślam, że napisałam to co czuję.
        Ty Magdo pochyliłas sie nade mną, dziękuję Ci za to. Ja też bardzo
        Ci współczuję straty Twojego Taty. Życzę Ci Madziu żebyś mimo
        wszystko potrafiła odnaleźć szczęście w swoim życiu, żebyś miała
        marzenia, plany. Pamiętaj, że Twoj Tata chciałby tego, tak jak każdy
        kochający rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Ja chciałam
        tego dla mojej Patryni, oddałabym za Nią życie.Bo to Ona powinna
        żyć, miała tylko 23 lata. Całe życie było przed Nią.Miała plany i
        marzenia, kończyła studia, założyła swoją firmę eventową, która była
        Jej ,,dzieckiem". Była taka szczęśliwa. Zginęła w najlepszym
        momencie swojego życia, wracając z egzaminu, uśmiechnięta, w
        towarzystwie młodych ludzi, których zarażała swoją pasją. Na
        szczęście nic się im nie stało, wyszli z wypadku praktycznie bez
        obrażeń. Poza oczywiście psychicznymi..patrzyli na śmierć mojego
        dziecka. Na pewno odcisnęło to piętno na ich życiu. Może nie
        powinnam tego pisać ale jak zobaczyłam Patrę w tym cholernym worku
        to pierwsze co rzuciło mi sie w oczy to jej spokój, lekki uśmiech.
        Tak jakby spała i sniło Jej się coś miłego. Pocieszam się tym, że
        nie cierpiała. I tak jak żyła, brawurowo, z impetem, dynamicznie,
        głośno..tak też umarła. Zawsze robiła wokół siebie zamieszanie,
        takie pozytywne..głośny ,zaraźliwy śmiech, pełna ekspresja,
        gestykulacja. Jak pojechałam na miejsce wypadku to zobaczyłam
        światła, przewróconego tira, droga zablokowana na wiele godzin. Taka
        była moja Patra. Wszystko co robiła w życiu było nietuzinkowe, w
        ostatnim momencie życia też. Przepraszam, że znów nie na temat, ale
        tak to jest ze mną. Jak zaczynam o Niej pisać to końca nie ma.
        Mogłąbym mówić i mówić o Patrze. Zawsze tak było, teraz też. Tylko
        teraz nie mam słuchaczy, wszyscy spuszczają głowę, milkną. A ja chcę
        o Niej mówić, o tym jaka była wspaniała, cudowna i kochana.Powinnam
        w innym wątku, wiem. Ale znow tak jakoś..
        Pozdrawiam Ciebie Madziu i pozostałych forumowiczów
        Grażyna,mama Patryni
    • annubis74 Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 11:38
      gregio, jestem w bardzo podobnej sytuacji
      dokłądnie w wigilię minie 6 miesiecy od smierci Mamy
      w tym roku najchętniej wykreśliłabym tę datę z kalendarza -
      poszłabym do pracy (niestety nie mam takiej możliwości) albo
      przespałabym całe te swięta
      nie wiem jak mam się zmierzyć z tą pustką, bólem, z pustym miejscem
      przy stole - miejscem mojej Mamy. Wiem że będę musiała ale nic mnie
      nie cieszy i nie chce mi się nawet myśleć o tych swietach
      • karnivora Re: jakie to beda swieta? 20.11.09, 14:07
        długie..okrutne .. nachalne
        • annmaria Re: jakie to beda swieta? 26.11.09, 21:21
          U mnie trzecie bez... I wcale nie lepiej nie lzej. Nie ciesza jak
          kiedys. Chetnie bym sie gdzies w liscie zagrzebala i przespala. Beda
          z pustym talerzem na Jego miejscu beda bez grzybowej kutii ktora tak
          lubil.Beda z prezentami dla Niego znicze choinka kwiaty bo tylko
          takie prezenty kupuje teraz. Za to wiele lez bedzie wiele goryczy i
          pytanie kolaczace sie w glowie Czy jest ktos kto moze te swieta
          odwolac?

          Dni za dniami mijają przyspieszając wciaz biegu...aż się urwą...Za
          marzeniem nadąrzyć nie mogą...A pytanie odwieczne CO na tamtym jest
          brzegu? Pali usta i ludziom i Bogom...
    • annubis74 świąt nie będzie... 28.11.09, 14:21
      Mój Tata powiedział że nie chce ich obchodzić
      rozumiem, my też nie chcemy chociaż chcieliśmy się poświęcić dla
      niego. Zaplanowął nam święta u teściów i stwierdził ze on zostanie
      sam w domu, w pustym domu pełnym wspomnień
      my tez nie mamy ochoty obchodzić tych świąt... dla moich teściów to
      świeta jak każde inne, ja boję się że pęknę, nie wytrzymam składania
      życzeń, dzielenia się opłatkiem
      zaproponowaliśmy tacie żeby po prostu spotkać sie tego dnia, iść
      wspólnie na cmentarz, później zjeść kolację bez świetowania ale tata
      nie chce
      • tilia7 Re: świąt nie będzie... 28.11.09, 22:24
        Annubis,rozumiem Twojego tatę i Ciebie.Ja myślę jak to zrobić,żeby tych świąt
        wcale nie było.Żeby się je dało tak jakoś zwinąć w kulkę,zgnieść w harmonijkę,i
        wyrzucić daleko,daleko.To są święta,które powinny nieść radość i nadzieję-ale
        nie niosą.Niosą ból.Jeszcze więcej bólu niż co dzień.Ból zamiast choinkowych
        ozdób,ból zamiast prezentów,ból pustego miejsca przy stole,które już nie jest
        miejscem dla kogoś obcego,tylko Miejscem Po Kimś Bliskim.Jedno,czego na pewno mi
        nie zabraknie w te święta to zima i mróz.Mam je w swoim sercu.
        • dorrita79 Re: "święta" 28.11.09, 23:09
          To będę 3 święta bez Nich. Wciąż boli, wciąż smutno z tego powodu i tak
          samotnie. Pierwsze święta spędziłam w Kanadzie u znajomych, w zeszłym roku
          przyjaciel zabrał mnie nad morze na tydzień - także, przyjaciele o mnie zadbali,
          bym nie była sama.
          Tym razem jadę z partnerem do Anglii do jego mamy. Dla jego mamy to też będą
          pierwsze święta bez męża.
          Wcale nie chce tam jechać i to jeszcze na 1,5 tygodnia....sama myśl o tym mnie
          dobija. Bo tam żywcem nie ma co robić, taka wiocha...i nawet z netem mogą być
          problemy, bo możemy go wogóle nie mieć... czyli będę się czuła dodatkowo odcięta
          od świata, bez kontaktu z przyjaciółmi. Takie bezpieczeństwo zabrane, mimo, że
          będę z własnym partnerem. Ale bilety już zakupione. Ten wyjazd kompletnie mnie
          nie cieszy....myślę tylko ile to wszystko kosztuje nas pieniędzy
          (niepotrzebnie), z którymi i tak jest nam teraz wystarczająco ciężko , czasu
          itd. Ja wszystko rozumiem, że to dla Jego mamy, i że to będą pierwsze "nasze"
          święta. Ale chcę też myśleć o sobie, a gdy tak myślę, to wiem, że do tego
          wyjazdu się zmuszam i dla mnie to żadna przyjemność, ale robię to dla Darrena,
          bo wiem, że jemu było by bardzo przykro beze mnie. Ale ja jakoś nie potrafię się
          cieszyć z tego, że będziemy "razem". Bo mnie nie o "to" razem chodzi. Ja bym
          chciała z moją kochaną mamą, z moim rodzeństwem.
          Myślę, że święta przez wiele lat będą najtrudniejszym czasem... będę myśleć, co
          by było gdyby...
          Od jakiegoś czasu czuję się gorzej..... bo właśnie zbliża się czas
          przedświąteczny, a co za tym idzie reklamy, piosenki.....a we mnie odzywa się
          silniej tęsknota i ból...że ich już nie będzie. Dla mnie póki co święta straciły
          na wartości, nie mają większego znaczenia i w sumie to lepiej by było, gdyby ich
          nie było....

          pozdrawiam
          Dora


          ps. przepraszam, że Was zaniedbuję od jakiegoś czasu.... ale niedawno
          przeprowadziłam się, zaczęłam jakąś pracę...i wieczorami nie mam już sił siadać
          do kompa. A poza tym....faktycznie....mój nastrój diametralnie się obniżył.... i
          brakuje mi sił i energii do czegokolwiek.
          Ale myślę o Was często. ściskam Wszystkich mocno
          • halas1961 Re: "święta" 28.11.09, 23:33
            W zwiazku ze świetami dzis były łzy pierwsze:( Najpierw w sklepie mężowi bombek
            sie zachciało kupowac, nie chciałam mu przykrości robic i pomogłam się
            zdecydowac, tzn. wyraziłam opinie, ze te sa ładne. Ale myslałam "po co Ci te
            bombki", to co w domu wystarczy, ja bym tam nie kupowała, po co... kto sie
            będzie nimi cieszył??? Michał nie za bardzo zwraca uwage na takie rzeczy. Na
            tym kursie florystycznym robic mamy wieńce adwentowe i ponoc najmodniejsze białe
            dekoracje i gwiazdki z wosku. Kupić gwiazdek nie ma gdzie, takie wziecie maja,
            więc sam zaczęłam je robic w foremkach do wyciskania ciastek...anioły i gwiazdki
            - "przecudnej urody"(jak mówi jedna znajoma) powychodziły...biedne anioły z
            wosku całe od łez słone, bo kto sie nimi cieszyć będzie, kto mnie pochwali:
            "mamo Ty to masz jednak fajne pomysły, a zrób cos jeszcze innego...", kto ze mna
            bedzie piekł tego orzechowca....Pewnie jak w ubiegłym roku płakac będę od
            początku tygodnia....I te dekoracje na mieście, te wyjące na cały regulator
            angielskie kolędy...Ja sie do świąt nie szykuje na razie, nie mam posprzatane
            extra(jak zwykle bywało), nie mam kartki z zakupami zaplanowanymi, nie kupuje
            prezentów, nie planuję... Na ostatnią chwilę cos trzeba... no bo syn jest
            jeszcze. Dla niego trzeba, bo dla siebie to świąt raczej nie...
            Halina-mama Agatki
            • karnivora Re: "święta" 29.11.09, 02:37
              nie warto "s**ć ogniem'
              a;e to CO W DOMU - nie wystarczy
            • annubis74 Re: "święta" 29.11.09, 12:03
              my w tym roku umówiliśmy się że prezenty tylko dla dzieci (choć one
              są malutkie i jeszcze niewiele rozumieją), zamówiłam większość w
              internecie żeby sobie oszczędzić tych świątecznych klimatów w sklepie
              ale ostatnio wpadłam do supermarketu w galerii handlowej (było mi
              akurat po drodze) i dobiły mnie te dekoracje, kolędy...
              Boli jak cholera... Nie mamy zamiaru przygotowywać jakichś potraw
              światecznych (Mama była w tym niedościgniona), nie chcę też spędzać
              świąt z rdziną męża - zdaje sobie sprawę że dla nich to mają być
              normalne swięta, dla nas to katastrofa...
              • mala_1984 Re: "święta" 29.11.09, 13:06
                Rozumiem Twojego tatę. Bo mam tak samo. Nie chciałam żadnych świąt, żadnej kolacji. Tylko zatopić się w łóżku i przespać ten czas. Po rozłożeniu tych myśli na czynniki pierwsze doszłam do wniosku, że jeszcze bardziej przeżyjemy te święta jak zostaniemy w domu, w ciszy. KOSZMAR. Zatem na wigilię pójdziemy do mojej cioci. I co do świat doszliśmy do porozumienia, a do prezentów nie. Nie chcę dawać ani otrzymywać. Niestety rodzina tego nie rozumie. Nawet tata uważa, że to że mamy nie ma w niczym nie przeszkadza... No jak to nie!!!! WSZYSTKO, WSZYSTKO SIĘ ZMIENIŁO! I już nigdy nie będzie tak samo. Nie chce mi się już nawet o tym myśleć.
                • annubis74 Re: "święta" 29.11.09, 13:24
                  Ja też rozumiem mojego tatę, mimo, że próbuję go przekonać byśmy
                  chociaż spotkali się wspólnie z moim bratem, bez opłatka, życzeń,
                  spiewania kolęd, itd. Najlepiej u nas a nie w domu rodziców gdzie
                  każdy kąt przywołuje wspomnienia. Póbuję go jednak przekonać bo nie
                  wyobrażam sobie, ze ja miałabym spędzać wigilię u teściów a tata
                  miałby siedzieć sam w domu
        • annubis74 Re: świąt nie będzie... 29.11.09, 13:27
          Masz rację Tilio, ja też czuję ten mróz w sercu
          dlatego nie wiem co robić? czy przekonywać tatę, wbrew jego woli i
          wbrew wlasnym myślom? czy odpuścić? ale jak mogłabym zostawić go
          samego w wigilię, zazwyczaj jedno z najpiekniejszych, najbardziej
          wzruszającym świąt, a w tym roku dzień okrutnie pusty, okrutnie
          smutny i bolesny
          • tilia7 Re: świąt nie będzie... 29.11.09, 17:54
            Wiesz Annubis,właściwie to nie wiadomo,co robić.Zmuszać taty,jeśli nie chce nie
            ma chyba sensu.Zostawić samego-głupio i przykro.Może porozmawiać,powiedzieć,że
            wystarczająco ciężko już jest bez Mamy,chcielibyście ten czas spędzić chociaż z
            Nim?Nie wiem.Ja sama święta najchętniej bym przespała.Nie dam się wciągnąć w te
            paranoiczne przygotowania.Ale będę ze swoimi bliskimi,bo wiem,jak strasznie się
            o mnie martwią,wiem jak byłoby im przykro,gdyby mnie przy tym stole
            zabrakło.Czytam wypowiedzi w tym wątku i tak sobie myślę,że straciliśmy różne
            bliskie osoby:Rodziców,Dzieci,Partnerów ,Mężów,Rodzeństwo - każde z nich było
            niezastąpione i pustki po Nich nikt i nic wypełnić nie może - ani Ciebie Mąż nie
            jest w stanie pocieszyć po stracie Mamy,ani mnie ukochana Mama po stracie
            ukochanego mężczyzny.Straszne jest to,co śmierć z nami robi.Ale może warto na
            siłę,z bólem,wbrew sobie pomyśleć też o tych,którzy tu są.Nie mówić im,że nic
            już nie ma sensu,że już nic nie warto-choć ja sama tak czuję-i być dla
            tych,którzy są.I chyba nie tak ważne jest czy siądziemy do stołu,czy są te
            wszystkie potrawy,prezenty.Ważne,żeby była miłość.Okażmy ją nie tylko tym,którzy
            odeszli,ale również tym, którym TU okazać ją możemy.Bo przyjdzie kiedyś taki
            moment,że i na to już będzie za późno:(
            • annubis74 Re: świąt nie będzie... 30.11.09, 10:10
              Masz całkowitą rację Tilio
              Ja w pierwszym odruchu negowałam sens wszystkiego co pozostało
              ale zrozumiałam już że jest to zły kierunek. Moja Mama wcale by tego
              nie chciała, nie chciałaby by żałoba przesłoniła nam całe życie.
              To wszystko co się stało już i tak bardzo mocno uderzyło w nasze
              życie, w życie mojego Męża, nie mam prawa podporządkowywać
              wszystkiego swoim uczuciom. Co prawda bardzo się boję świąt
              spędzanych z teściami, bo nasze relacje są raczej oficjalne i
              konwencjonalne, ale wiem że muszę się przemóc dla mojego męza. No
              włąśnie często tu piszemy że powinniśmy myśleć o sobie, nie kierować
              się ty co mówią/myślą inni, ale z drugiej strony jesteśmy uwikłani w
              miedzyludzkie zależności.
              Bardzo się staram każdego dnia by moja córeczka nie odczuwała całego
              smutku jaki mam w sercu, dla niej i do niej się smieję, opowiadam
              Jej o BAbci, wiem że właśnie tego moja Mama by pragnęła.
              Tak chciałabym jakoś "naprawić" nasze życie ze względu na mojego
              męza, córeczkę, tatę, brata, nawet jeśli mam świadomość że już
              zawsze będzie to puste miejsce przy stole
              • amberka2 annubis 01.12.09, 12:01
                Dla mnie to beda drugie swieta bez mamy. Za chwilke minie rocznica jej smierci.
                Moja mama nie miala okazji spedzic zadnych Swiat ze swoja wnuczka, a ja
                odczuwam z tego powodu ogromny smutek.

                A jednak staram sie cieszych z nadchodzacych Swiat, jest o niebo lepiej niz
                przed rokiem. Wczoraj bylam kupowac prezenty dla meza i jego krewnych, bo ja juz
                nie mam rodzicow, a jestem jedynaczka i tak naprawde maz i coreczka to wszystko,
                co mi pozostalo.

                To bedzie jej pierwsza choinka ( rok temu zaraz po pogrzebie nie mialam ochoty
                na choinke, corcia i tak byla zbyt mala zeby cokolwiek zrozumiec) i juz widze
                jej wielkie oczka jak zobaczy swiecace lampki:)



                Mysle, ze nasze mamy chca abysmy cieszyly sie zyciem i naszymi dziecmi. One daly
                nam wszytko, cala milosc i sile, ktora pozwala nam teraz przetrwac. Smierc
                rodzicow jest wpisana w naturalny bieg tego ziemskiego zycia i kazdego to czeka.

                Ja tez nie chcialabym, aby ktorego dnia, gdy ja odejde, moja coreczka pograzyla
                sie w zalobie. Ty tez na pewno nie bedziesz tego chciala.

                Zaczynam godzic sie z faktem odejscia mamy. Po miesiacach buntu, smutki i zalu
                do calego swiata zaczynam dziekowac Bogu, ze ja mialam. Przeciez moglam miec
                wyrodna matke, a tak mialam najukochansza, wspaniala mame, ktorej wszystko
                zawdzieczam.
                Teraz prosze Boga o zdrowia i jak najdluzszy czas z moim mezem i moja coreczka.

                Mam badzieje, ze z biegiem czasu i TY w pewnym stopniu zaczniesz sie godzic z
                odejsciem mamy.
          • zorzaewki74 Re: świąt nie będzie... 01.12.09, 22:10
            annubis74
            u mnie jest bardzo podobnie. Również 24 grudnia minie dokładnie pół roku od
            śmierci mamuni...i ten sam dylemat...tata nie chce słyszeć o świętowaniu.
            Chciałam zrobić Wigilię u siebie i zaprosić siostrę z mężem i tatę ale on nie
            chce. Wyszło tak, że ja będę u teściów a siostra ze swoją rodziną z tatą. To
            będą dla nas bardzo bolesne święta i nie wiem jak je przeżyć ;(
            Tym bardziej będzie mi smutno, że w rodzinie męża bardzo mocno celebruje się
            Wigilie a ja nie mam ochoty się cieszyć, dzielić życzeniami i uśmiechać przy
            rozpakowywaniu prezentów..NIe chcę tego! ;(
        • emi56 Re: świąt nie będzie... 01.12.09, 20:40
          W moim domu pierwsze swieta po odejsciu mamy ,byly skromne na
          zasadzie jedzenie w lodowce i kazdy bierze na co ma ochote.Z potraw
          zrobilam nie wiele, nie ma malych dzieci, wiec bylo latwiej. Teraz
          beda drugie, i mysle ze czas na bardziej normalne, takie jak byly
          kiedy jeszcze mama zyla.Ja wypracowalam sobie swoj wlasny swiat, i
          to gdzie ja jestem to ,mama jest czesto ze mna. Na zasadzie dzieci
          ktore maja swojego niewidzialnego przyjaciela. Dzieciom nie
          przeszkadza to ze go nie widza ,i nie slysza. Ja natomiast jestem
          dorosla.Ale wierze w to zycie po smierci i wierze w to ze ubrana
          choinke mama widzi i ze kwiat ktory kwitnie w doniczce z malenka
          dedykacja "mamus to dla ciebie " tez widzi. Rodzine pytalam czy
          nikomu nie bedzie przeszkadzac jak przy mamy zdjeciu na kominku
          bede palic swieczke . Powiedzieli mi [ a pal sobie jak tobie to
          pomaga} i pale ta swieczke juz poltora roku. I czesto widze ze ktos
          z rodziny mnie wyprzedzi i wieczorem ta swieczke zapali.Nieraz
          mowie ze pale swieczke kazdego wieczoru bo jak mama przyjdzie to
          bedzie wiedziec ze o niej pamietamy.I w tym roku robie takie
          zwyczajne swieta , robie to dla meza,syna i rodziny, Robie je tez
          dla mamy, bo jak bedzie sie czula jak przyjdzie i bedzie
          zimno,pusto i smutno.
    • mikus328 Re: jakie to beda swieta? 01.12.09, 19:29
      Hej mam podobny problem z ktorym juz sobie nie radze stracilam oboje
      rodzicow w tym roku . Mama zmarla w maju wspieralam ojca bylam przy
      nim ale to nic nie dalo odebral sobie zycie w pazdzierniku bo bardzo
      za nia tesknil tak jak ja teraz tesknie za nimi .Czuje pustke i
      ogromny bol nie wyobrazam sobie tych swiat bez moich kochanych
      rodzicow.Zycie stracilo dla mnie sens zyje z dnia na dzien i nie
      moge sie pozbierac.Dlaczego ci ktorych tak bardzo kochamy tak szybko
      odchodza ?
      • olaopolanka Re: jakie to beda swieta? 01.12.09, 21:54
        Mikus, bardzo Ci wspolczuje i bardzo mi przykro, ze Twoi Rodzice odeszli,
        szczegolnie mi przykro,ze Twoj Tato nie wytrzymal straty Mamy.
        Mocno Cie tule i pozdrawiam cieplo i pamietaj nie jestes sama, zawsze mozesz tu
        do nas napisac i zawsze mozemy wzajemnie sie wspierac.To tylko tyle ale niekiedy
        az tyle...
        • halas1961 Re: jakie to beda swieta? 01.12.09, 23:22
          Przed świętami w tym roku czuję się znacznie gorzej niz w zeszłym.To drugie
          swięta bez Agatki. Duzo znacznie gorzej...Może to się zmieni po tym spotkaniu z
          młodzieżą albo jeszcze będzie gorzej Dzis od rana ten dzień z płaczem...wciąż
          widze dłonie i stopy Agatki w ostatnim stadium choroby....Gdy była zdrowa
          dłonie miala takie piekne, długie smukłe palce, delikatna skóra...Przez te
          duszności i brak tlenu , przez ta podła okrutna chorobe dłonie, palce byly sine,
          widac było kazda zyłke, paznokcie były sine....A Ona tylko prostowała te dłonie
          przed oczyma i ogładała i patrzyła na nie... To było takie nie do zniesienia,
          nie potrafie tego nazwac nawet... Jakby mi ktos serce na tysiące kawałków
          rozrywał, jakby mi ktos najgorszy ból zadawal gdy Ona tak patrzyła na te
          dłonie...Wszystko,wszystko bym wtedy oddała...żeby tylko zmienić to co sie
          dzieje...I stopy opuchnieta, nie mieszczace się w kapcie...które godzinami
          masowałam z dołu ku górze, bo ponoc limfa miała się przemieszczac... smarowałam
          oliwką i masowałam, masowałam...Dzis na nowo na tysiące kawałków serce mi pęka,
          na tysiące...
          Ktos się dziwi, ze reakcje mam zwolnione, że nagle dziura w głowie mi sie
          pojawia, że nie wychodzi mi to czy tamto... mój Boże, mój Boże...nawet szkoda
          usta otwierać aby tłumaczyc...
          I takie to bedą święta... we łzach chyba
          Halina-mama Agatki
          • maretta111 okropne bo bez niego 02.12.09, 09:46
            To już drugie święta będą bez Darka, w minionym roku było koszmarnie, bo
            niespełna miesiąc po jego śmierci,a w tym będzie okropnie, źle, puste miejsce,
            serce rozrywa się na tysiące kawałków tak mi jego brak, tak bardzo mi jego brak.
            Formę normalności muszę na pozór pokazać dzieciom, a resztę mam w nosie.
            Zamknęłabym się i przesiedziała z najbliższymi, z dala od męża rodziny, oni już
            chcą widzieć radość,a nie patrzeć na smutek. Co ich obchodzi mój ból.
            Przepraszam za zbyt osobisty komentarz,ale to prawda, nikomu smutasy nie są
            potrzebne. Marta
            www.youtube.com/watch?v=McMsyPddKpQ
        • mikus328 Re: jakie to beda swieta? 02.12.09, 19:21
          Dziekuje Opolanko za slowa pocieszenia to duzo w takich chwilach . Dzisiaj
          jest mi jeszcze gorzej zyje z dnia na dzien nie mam nawet z kim pogadac o
          tym co czuje.Kiedys gdy mialam mame szlam do niej gdy mialam problem lub
          gdy bylo mi zle o wszystkim moglam z nia pogadac byla moja kochana mamusia
          najwspanialsza przyjaciolka i przede wszystkim wzorem do
          nasladowania.Niedlugo swieta chyba najgorsze w moim zyciu najchetniej bym
          je cale przespala.
    • tylkoja9 Re: jakie to beda swieta? 02.12.09, 12:20
      to beda smutne swieta, wszyscy tak mamy, trzymaj sie
      • edzia764 Re: jakie to beda swieta? 02.12.09, 15:43
        święta będą smutne ... ale czas jaki do nich pozostał też
        jest "wredny". Po przeczytaniu ostatnich wpisów widzę, ze większość
        z nas ma załamanie psychiczne, powracają wspomnienia, które wzmagają
        cierpienie, osłabiają chęć dalszej walki z bólem, tęsknotą ...
        nasuwają się znowu pytania co robić ... jak dalej żyć ....
    • misiowanka5 Re: jakie to beda swieta? 02.12.09, 20:50
      Mojej mamy nie ma od 3 tyg, wyprowadzilam sie z domu bo nie potrafie przejsc
      obojetnie obok jej rzeczy, czy miejsc gdzie siadala ze mna i godiznami potrafila
      rozmawiac. poniewaz z ojcem od lat mam fatalne kontakty uwazam ze decyzja o
      wyprowadzce jest jak najbardziej sluszna. od dalszej rodziny potoczyly sie
      komentarze ze jestem nie powazna, ze po smierci mamy powinnismy trzymac sie
      razm. ale jak oni to widza, skoro od chwili kiedy mama odeszla ojciec nawet nie
      zapytal czy daje sobie rade z tym ze jej juz nie ma. bylam z mama najbardziej
      zzyta z calej rodziny, mialysmy tyle wspolnych planow a teraz jej nie ma.
      swieta beda straszne.
    • pam_71 Re: jakie to beda swieta? 03.12.09, 11:30
      Nie wiem jakie będą to Święta ... ale jednak będą.
      Udało mi się namówić wszystkich do na Wigilię u nas. Perspektywa
      spalonego karpia na szceście nikogo nie przeraża ... a zmiana klimatu
      (domu) może choć trochę złagodzi ból ...
      • elsy Re: jakie to beda swieta? 03.12.09, 20:11
        święta będę,choć wolałabym je wyciąć z kalendarza,ale niestety się
        nie da....
        do końca życia zeszły rok zmienił moje nastawienie do Świąt Bożego
        Narodzenia,do tej pory moich najukochańszych i zawsze oczekiwanych
        dni w roku
        na dzień przed Wigilią,23 grudnia odszedł na zawsze już,po
        dwuletniej walce z rakiem mój kochany Tatuś,całe zeszłe święta
        przepłakaliśmy,w domu,w kościele,gdy słyszę kolędy od razu płyną mi
        łzy,a tu szał przedświąteczny już w sklepach!
        a ja nie mogę na to patrzeć,odwracam głowę od choinek i ozdób
        świątecznych w sklepach,nie chcę tych świąt ani teraz,gdy będzie
        pierwsza rocznica śmierci Taty ani nigdy
        Boże Narodzenie stało się dla mnie najsmutniejszym okresem w
        roku,obok Dnia Ojca,dnia imienin i urodzin Taty,rocznicy ślubu moich
        rodziców...już zawsze kojarzyć mi się będą ze śmiercią Tatusia...a
        przecież to są Święta,które łączą rodzinę,a u nas nastąpiła
        rozłąka,pożegnanie,ból,smutek i tęsknota...

        jak mam to przetrwać,skoro czuję to co opisałam,a jednocześnie nie
        chcę popsuć tej pięknej atmosfery mężowi i dzieciom,przecież dla
        nich ma to być cudownym wspomnieniem na całe życie,tak jak to było u
        mnie i powinno być dla każdego....jak cieszyć się razem z nimi,kiedy
        to tak okrutnie boli!!!!

        całe moje życie myślałam o tym,jak bardzo Święta Bożego Narodzenia
        muszą być smutne dla mojego Tatusia(choć nigdy tego nie pokazywał po
        sobie)bo jego tatateż umarł w tym pięknym czasie,tyle że w ! dzień
        Swiąt,a dziadek na starość mieszkał z moim Tatą,byli ze sobą bardzo
        związani...i tak sobie myślałam,że nigdy,przenigdy bym nie
        chciała,żeby nam też się wtedy przytrafiło takie nieszczęście,ale
        Bóg chciał inaczej,nie wiem dlaczego? to miały być nasze ostatnie
        śięta,bo choroba była już bardzo zaawansowana,ale nie dane nam
        było...
        Tatusiu tak bardzo za Tobą tęsknię!
        • olaopolanka re:Mikus 03.12.09, 22:28
          Droga Mikus rozumiem Cie, ja tez nie chce tych swiat i najchetniej tak, jak Ty
          ucieklabym w sen.Moja kochana Mama odeszla 2 miesiace temu, nie moge patrzec na
          te wszystkie przystrojone juz choinki,migajace swiatelka, sluchac koled -
          KOSZMAR.Dla nas swiat sie zatrzymal...
          • vipercia Re: re:Mikus 04.12.09, 23:21
            o złośliwości losu ... popatrzcie jakie długie (przedłużone) będą w
            tym roku święta i sylwester ... szkoda że takie do ... niczego
            • kamilas24 Re: re:Mikus 05.12.09, 14:50
              jak to czytam to żal mi nas wszystkich razem wziętych. moja mama umarła 4
              miesiące temu. W zeszłym roku Wigilia była w szpitalu, bo przyplątała jej się
              ogromna infekcja, z która mama chodziła do lekarzy bardzo długo i tylko ją
              ignorowali. Przestali ignorować jak przyjechała nieprzytomna w stanie
              septycznym...Przez to jej wyleczenie zabrało wtedy aż dwa miesiące. Ale Wigilia
              była ...nietypowa. Przyjechałam do mamy z moją chrzestną. Zrobiłysmy łącznie
              chyba z 15 potraw. W pokoju ani w ogóle na oddziale nikogo nie było, chyba jeden
              pacjent na oddziale obok. Rozstawiłysmy swieczki w calym pokoju. zlaczylysmy te
              obskurne szpitalne stoliki z wszystkich 4 lozek i nakrylysmy obrusem i
              ...spedzilysmy tam chyba 5 godzin. mama czula sie calkiem niezle w porownaniu do
              tego co bylo, chociaz przez to ze pozwolono tej infekcji utrzymywac sie tak
              dlugo i znalezc mamie w takim stanie, nie mogla w ogole chodzic. potem w
              styczniu po wyjsciu ze szpitala przychodzil rehabilitant. Opisze historie mamy w
              koncu kiedys, historie ktora byla ciagiem bledow lekarskich i obojetnosci). I
              zeby nie bylo - razem z mama wierzylysmy lekarzom i ufalysmy jak Bogu. Nie chce
              zeby ktos myslal, ze zwalam na nich smierc mamy. Moja mame zabila choroba, ale z
              wielka pomocą lekarzy. Sama nie dalaby rady.
              W tamtym roku wiedzialam, bylam pewna, ze te swieta beda lepsze. Pomimo tego ze
              duzo sie smialysmy, ze pierwszy raz sama gotowalam zupe grzybowa, ze mama
              poplakala zie ze szczescia ze pomimo ze w szpitau to jest tak ladnie, to byly to
              swieta w szpitalu. Jak po wigilii spakowalam te wszytskie rzeczy i szlam po
              schodach to plakalam. Tak strasznie plakalam. Ze niby w szpitalu zostac nei
              mozna a ja nigdy nie umialam mamy tam zostawiac. I wiedzialam ze jak wyszlam to
              tez plakala. Naprawde myslalam ze te swieta beda lepsze..

              Moi rodzice byli rozwiedzeni od 10 lat ale ojciec ciagle z nami mieszkal bo moja
              mama - dobry czlowiek- stwierdzila ze da mu czas zeby sobie czegos tam szukal.
              Nie poszukal sobie, a moja mama ktora w miedzyczasie miala duzo przjsc z babcia
              ktora ciagle chorowala nei miala sily procesowac sie zeby ojciec sie wyniosl. Od
              zawsze jak pamietam ojciec nie pytal co robie w swieta ani czy mnie moze nie
              wziac do babci. Swieta to moja mama i babcia, kiedy jeszcze zyla. W tamtym roku
              tez nie pytal, byl ze mna moj chlopak, ale na Wigilie poszedl do swojego
              domu...normalnego swiatecznego z cala(duza) rodzina w komplecie.

              W te swieta nie wiem... Babcia ze strony taty i rodzina tam powiedzieli ze jak
              cos to zebym przyjechala. Moj chlopak chcialby isc do swojego domu tylko problem
              w tym ze tam...nikt na mnie za bardzo nie czeka. Nikt chyba nie zaprosi bo niby
              to oczywiste, chociaz dla mnie oczywiste byloby pytanie w stylu 'jak sie
              czujesz' czy cos takiego przez ten caly czas od smierci mamy , a o to ani razu
              mnie nie zapytali. Moj chlopak mieszka teraz ze mna i wiem ze im sie to
              niepodoba bo chcieliby go w domu (mamy po 24 lata) i nie wiem naprawde nie wiem.
              Nie chce isc na Wigilie podczas ktorej nikt nie powie ze nie ma mamy, podczas
              ktorej nie bedzie tematu a ja tez nie bede mogla byc smutna, bo przeciez w
              Wigilie trzeba sie cieszyc....

              Kazdy dzien jest trudny ale Swieta to jakos taki jeszcze gorszy czas. Mama to
              byla cala moja rodzina, moj promyk, ktory nawet w trakcie choroby mowil do mnie
              'no nie badz taka smutna'. Moj promyk ktory zgasl.Mam 24 lata, a czuje jakbym
              przezyla cale zycie. Moi znajomi maja jeden problem - znalezienie pracy, a
              Swieta (to ostatnio uslyszalam na kursie) "to tylko cxas wolny, ale niestety
              rodzina sie wtedy dopieprza i trzeba z nimi siedziec". Mam 24 lata i brak checi.
              Za duzo sie w moim zyciu wydarzylo za wczesnie. A podczas Swiat po prostu bol
              jest jeszcze wiekszy.

              Kamila
              • olaopolanka ReKamila 05.12.09, 22:56
                Droga Kamilo, mysle,ze masz racje,ze za duzo tych niedobrych rzeczy Cie w zyciu
                dotknelo, masz w koncu dopiero 24 lata i mam wrazenie, ze pomimo tego, ze masz
                chlopaka jestes taka samotna...
                Kamilo nie zmuszaj sie do niczego, pamietaj, ze wcale nie musisz sie cieszyc jak
                Ci jest smuto, przeciez stracilas swoja Kochana Mame,masz prawo do smutku...
                Kamilo pieknie zrobilas Mamie Wigilie w szpitalu, piszesz, ze plakalas, ze Mama
                na pewno tez plakala, ale to nie byly tylko lzy zalu ale i tez Waszej wzajemnej
                Milosci.Pozdrawiam Cie cieplo Kamilo.
                • tilia7 Re: ReKamila 05.12.09, 23:05
                  Dokładnie, brońmy naszego prawa do żałoby,mówmy,że jest nam smutno,ciężko,źle.To
                  jest normalny stan człowieka, który stracił bliską osobę,nie mamy się czego
                  wstydzić,nie robimy nic złego.Bądźmy czułe i pełne ciepła dla najbliższych ale
                  nie na siłę,nie na wesoło, bo i na smutno można okazać dobre uczucia i miłość.A
                  dalszej rodzinie można powiedzieć grzecznie ale wprost,jak się czujemy,jeśli
                  ktoś sam tego nie widzi.Zresztą często jest tak,że ludzie nie mówią nic, bo boją
                  się,że nas urażą,my nie mówimy nic bo nie daj boże się rozkleimy i tak rośnie
                  wielkie społeczne zakłamanie wokół żałoby,którego wszyscy tu obecni jesteśmy
                  ofiarami.
          • mikus328 Re: re:Mikus 07.12.09, 19:36
            Droga opolanko z tego co piszesz widze ze przezywamy to samo .Moja
            mamus odeszla 7 miesiecy temu a mi jest z tym coraz gorzej co raz
            bardziej za nia tesknie czuje sie taka samotna. Mowia ze czas goi
            rany ale nic z tego mnie to boli tak jak wtedy gdy dowiedzialam sie
            ze zmarla.Mam 21 lat i nie mam rodzicow boze nie chce mi sie wierzyc
            jeszcze rok temu mialam kochajaca sie duza rodzinke a teraz nie mam
            nikogo kazdy poszedl w swoja strone i nikt nawet nie zapyta czy daje
            sobie z tym wszystkim rade nawet nie zadzwonia ............a mam
            dwoch starszych braci
            • olaopolanka Re: re:Mikus 07.12.09, 23:41
              Kochana Mikus, jest mi bardzo ciezko, masz racje tesknota za Mama jest coraz
              wieksza, tak strasznie to boli,wrecz ten bol jest namacalny.Rozumiem Twoja
              samotnosc, pustke, zal i nawet taka troche bezradnosc,mocno Cie przytulam. Jest
              to przykre ale czesto nie dostajemy wsparcia nawet od najblizszych, nie wiem
              moze nie potrafia go nam dac, moze sami sa w swoim bolu, a moze nie potrafia sie
              z nim skonfrontowac, dlatego nas unikaja...Nie jeste sama Mikus, spij spokojnie.
            • misiowanka5 Re: re:Mikus 09.12.09, 22:40
              Mikus jeśli chciałabyś porozmawiać albo się wyżalić to daj znać. Widzę, że
              jesteśmy w tym samym wieku i obie zostałyśmy same, bez rodziny i z wielką stratą
              w sercu. Mam nadzieje, że się odezwiesz.
              Pozdrawiam, trzymaj się ciepło:)
              • mikus328 Re: re:Mikus 10.12.09, 18:56
                Misiowianko jestem bardzo chetna do rozmowy z toba .Mysle ze obie na
                wzajem mozemy sobie pomoc ta rozmowa tymbardziej ze mamy podobne
                sytulacje.Moja mamus miala 54 lata gdy odeszla a moj tatus 52 byli
                zbyt mlodzi na smierc i chyba dlatego tak trudno mi sie z tym
                pogodzic.pozdrawiam i sciskam cie mocno

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka