kaswi
11.01.14, 19:06
Witam wszystkich, którzy zmagają się ze stratą bliskich.
W maju straciłam chłopaka. To co się ze mną działo, działo się praktycznie z wami wszystkimi w takiej sytuacji. Trafiłam nawet do szpitala psychiatrycznego, bo nie wytrzymałam bólu i miałam próbę samobójczą. W szpitalu poznałam jedną panią, z którą rozmawiałam o śmierci i znakach od zmarłych. Dowiedziałam się od niej o książce Raymonda A. Moody "Życie po życiu"
Książkę kupiłam i przeczytałam jednym tchem. Jest to zbiór doświadczeń osób, które przeżyły śmierć kliniczną, były po tamtej stronie i wróciły. Wszystkie te osoby czuły się niewiarygodnie błogo i dobrze i wcale nie chciały wracać do swoich ciał. Jedna pani napisała nawet, że tylko raz była przerażona, jak zrozumiała, że jeszcze nie umrze.....
Na żałobę składa się wiele silnych emocji i uczuć, ale głównie poczucie winy, poczucie krzywdy i ból rozstania oraz tęsknota. Normalne jest, że jak ktoś umiera, to w żyjących wytwarza się poczucie winy, zaczynają myśleć co mogli zrobić, aby ten ktoś żył i gdybają. A to dlatego, że my śmierć traktujemy jako najwyższą cenę i koniec wszystkiego. A bohaterzy książki tracą zainteresowanie życiem na ziemi, przestaje ono być dla nich atrakcyjne.
Jeśli się spojrzy na to w ten sposób to poczucie winy łagodnieje, pozostaje jedynie rozprawić się z tęsknotą i pogodzeniem się z tym, że w tym życiu już nigdy nie spotkamy zmarłego bliskiego. Ale to wszystko, żałoba, jest pewnym procesem i to nie czas leczy rany, a konfrontacja z bólem. Trzeba się wypłakać, wykrzyczeć, pozwolić sobie na przeżywanie. Normalna jest ucieczka od bólu, człowiek nie chce cierpieć i odcina się od swoich emocji. Wtedy właśnie żałoby się przedłużają i stają już patologicznymi. Bardzo łatwo w takiej sytuacji stać się ofiarą...
Ja swoją żałobę teraz już staram się przeżywać świadomie, czytam sporo na ten temat. Zaczęłam też interesować się zjawiskami paranormalnymi :)
Jestem już na takim etapie, w którym zaczynam chyba dziękować za czas spędzony z moim chłopakiem. Nadal tęsknie. Ale nie unikam już tego, co mi się z Nim kojarzy. Ale było naprawdę źle, przeklinałam Boga, kłóciłam się z Nim, płakałam całymi dniami. Bo to jaką pustkę się czuje, potrafi zrozumieć tylko ktoś, kto stracił bliską sercu osobę.
Na pewno pomogła mi książka "Życie po życiu" dlatego zachęcam do jej przeczytania.
Pozdrawiam.