jestem_ika
16.03.19, 00:40
2 lutego mój poukładany i szczęśliwy świat rozpadł się na milion kawałków. Tego dnia zmarł nagle mój mąż. Nic nie zapowiadało tragedii,...Ani złe samopoczucie, ani choroba , ani inne okoliczności ...A w jednej chwili czas się zatrzymał.. ...Przezylismy razem 24 lata małżeństwa, wychowalismy 2 dzieci, mieliśmy plany, marzenia , dopiero teraz więcej czasu i luzu na własne przyjemność...Nie ma już nas , nie ma wspólnej przyszłości..Tak naprawdę to do mnie nie dociera ..żyje w zawieszeniu ..Gdzies z tyłu głowy wydaje mi się że On tylko wyjechał i wróci...A gdy pośród tego mechanicznego wypełniania codziennych obowiązków dopada mnie świadomość że to Koniec ..czuje fizyczny ból i brakuje mi tchu...boli okrutnie. Jak to wszystko ogarnąć? Jak przeżyć żałobę? Jak poskładać na nowo świat w którym nigdy nic już nie będzie takie samo ???