samotna25x
31.01.22, 18:06
Witam, nie wiem od czego zacząć w święta zmarła moja mama w szpitalu, była tam 4 dni te 4 dni były dla mnie koszmarne, bo lekarz mowil,ze jest zle nie mogłam się z nią pożegnać powiedzieć jak ją kocham. 2 dni przed śmiercią z nią rozmawiałam przez telefon cieszyła się,że niedługo wraca do domu ja też byłam przekonana o tym, bo jej stan się poprawił.
W dniu jej śmierci zadzwonili ze szpitala A ja juz wiedziała co się stało... był etap niedowierzania, wyrzutów sumienia i teraz chyba stres wychodzi i nien radze sobie z tym wszystkim, nie spie po mocach moze z 2-3 h nie miałam nigdy separacji z mama, ponieważ chorowała i od 25 lat razem mieszkaliśmy teraz zostałam sama...
Jestem dorosła A czuje się jak dziecko, wspierają mnie przyjaciele ,ale nie czują tego co ja bo mają rodziców.
Najgorsze są noce kiedy nie idzie spać z jednej strony nie zależy mi na życiu, ale kiedy mam jakieś objawy somatyczne to wariuje , wydaje mi się,że już zwariowalam żyje w jakimś amoku. Nie wiem czy to normalne, bo nie byłam w takiej sytuacji, muszę jakoś żyć, chodzić do pracy z jednej strony najchętniej nie wychodzilabym z domu z drugiej nie umiem być sama ze sobą bo za dużo myśli.
Wizyty na cmentarzu stały się dla mnie nie do zniesienia czuje jakiś lęk, chyba do mnie powoli dociera,że mamy nie ma ... widok mogily jest strassny, patrzę na jej ubrania, jej pokój nie wiem co ze soba począć...
Coś w głowie sobie tłumaczę jest dobrze na chwilę po jakimś czasu znowu mam natłok myśli i wszystko wraca :((( minął miesiąc A ja się zastanawiam ile to potrwa bo chyba tego nie przeżyje nie wiem jak minął ten miesiąc , niewiele pamiętam rozmowy czasem z kimś wydają mi się jakieś nierealne , faszeruje się lekami na uspokojenie żeby rozpędzić myśli, wydaje mi się że mam jakieś omamy widzę gdzieś w tle jakieś strozki światła i zastanawiam się czy nie dostałam na głowę:(( nie wiem jak mam życ z dnia na dzień.
W pracy płacze żeby nikt nie widział w domu to samo jestem przerażona że moja życie będzie tak wyglądało tylko cmentarz, dom i smutek:((( albo że zachoruje na jakąś schizofrenie (leczylam się dawniej na depresję 4 lata jestem trochę hipochondryczka) stres spowodował problemy z sercem, wysoki puls, kołatanie teraz te,,omamy"jestem jakas zlękniona, bo nie wiem condzieje się z moim organizmem , jakas strachliwa ,kiedy jestem sama mam ataki paniki mam ochote zadzwonic na karetke ale co im powiem,wiem ,ze musze sama sie z tym uporac ale, chyba trace grunt pod nogami . Jestem przerażona swoim stanem najbardziej sie boję,że pewnego dnia nie BEDE MOGLA FUNKCJONOWAC i dostanę na głowę nie mogę odgonic tych myśli :(( chce się czymś zająć ale nie wiem czym najchętniej zostałabym w lozku i z niego nie wychodzila .Napiszcie mi,że to normalne i organizm reaguje tak na stres , tęsknotę, żal nie wyobrażam sobie co będzie za miesiąc, za dwa jednego dnia jest super, kolejnego już nie i załamuje się bo nic nie jest po mojej myśli, strasznie tęsknię za mamą żałuję każdych przykrych słów, mam nadzieję,że mi wybaczyła wiem o tym,bo sama sobie wybaczyłam.
Boże jak to strasznie boli