hendik
17.11.06, 11:30
Mam prawie 30 lat za miesiąc urodziny - 2 tygodnie temu odszedł mój ukochany
mąż. To było samobójstwo. Niestety nie mieliśmy dzieci. Staraliśmy się ale z
powodu depresji i przyjmowanych leków nie udało się. Wszyscy mówią że
powinnam być silna - ja nie wiem czy dam radę. Zostali mi tylko rodzice i
przyjaciele. Siostra umarła na raka 14 lat temu. Skąd mam czerpać siłę, jak
sobie pradzić z tymi uczuciami? Wróciłam do pracy, już nie płaczę. Nie mam
siły jestem na przemian zła i taka pusta. Tak strasznie go kochałam - a może
kochałam go za mało. Był dla mnie oparciem, moim dniem codziennym i moją
przyszłością. Mieliśmy budować dom i mieliśmy mieć dzieci. Boze jaka ja byłam
głupia, wygodna i egoistyczna. Jeszcze tylko do wakacji i bierzemy się za
dziecko, może nie teraz bo leki bo słaby i taki smutny. Czemu zrobiłam tak
mało przez te dwa miesiące depresji? Moze ona była już wcześniej a ja to
odbierałam jako pracoholizm, czemu nie byłam silniejsza by pomóc mu z tego
wyjść, czemu nie zmuszłam go do brania leków. Oszukiwałam się że jest już
lepiej że śpi wreszcie w nocy, że je więcej. Czemu nie przewidziałam, że może
się stać to co sie stało. Czemu nie mówiłam codziennie że go kocham, ze chcę
mieć dziecko, czemu chodziłam do pracy, czemu ufałam teściowej lekarzowi że
mu pomoze, czemu wierzyłam że będzie lepiej, czemu nie zaciągnęłam go siłą do
specjalisty a tylko prosiłam, czemu, czemu czemu? A przede wszystkim czemu
go ze mną nie ma? Mieliśmy być razem zawsze nie tylko te kilka lat.
Wczoraj poszłam zrobiłam badania krwi na toksoplazmozę - po co, nie będziemy
mieli juz dziecka. Ja chcę mieć dziecko - ale sama? Przecież to razem
mieliśmy się z tego cieszyć. Nie ma to wszystko sensu, owszem będę chodziłą
do pracy ( nie jest bynajmniej moją pasją) coś będę jadła, czasem posprzątam,
pooglądam telewizję. I co tak z dnia na dzień? Po co. Chyba tylko by rodzice
się nie martwili. Czy mogło być inaczej? Co mogłam zrobić by temu
zapobiec?