malutkamimi
26.06.07, 20:01
Dzisiaj mija 2 tygodnie od śmierci samobójczej mojego narzeczonego. Czuję się
winna bo wszyscy dookoła którzy go znali, płaczą, a ja nie mam na to siły.
Nie umiem płakać, nic wogóle nic nie czuję.Jakbym była martwa zupełnie w
środku. Określam siebie jako potwora bo przecież jeśli ktoś kogoś kocha tak
naprawdę jak ja kochałam Jego to powinien płakać, a ja nie potrafię... i nie
potrafię nic czuć prócz przeraźliwego zimna w środku... i okropnej
bezradności i bezsilności. Jedyne co czuję to chęć by jutro skończył się
świat. Tylko tyle... może aż tyle... sama nie wiem...