ma.ria
01.02.08, 12:43
Nie wiem jak napisać i co ... już nawet słów mi brakuje... Jestem
zagubiona i strasznie samotna ale samotna wśród tłumu... Moja
Mamusia odeszła pół roku temu w strasznych mękach które śnią mi się
po nocach... zmarła na nowotwór.Tak dzielnie walczyła do końca...
ale na końcu już nie miała sił... ta okropna choroba JĄ pokonała...
Mamusia była dla mnie najlepszą Przyjaciółką była WYJĄTKOWĄ OSOBĄ O
WIELKIM SERCU DLA WSZYSTKICH!!!! Miała tylko 47 lat i przed sobą
jeszcze kawał życia.Ja mam 27 lat ale czuje się jak mała bezradna
dziewczynka... jestem jedynaczką i byłam bardzo zżyta z MAMUSIĄ
czasami żartowałyśmy,że nam jeszcze pępowiny nie oddzielili.Teraz
żyje ale jakby nie na tym świecie...wspominam ogladam zdjęcia
płacze..Nie potrafie pracować nad niczym się skupić.Nie wiem co
robić..??Mam Kochanego Męża ale nie moge Go ciągle zarzucać moim
cierpieniem i zalewać morzem łez bo i tak tego do końca nie
zrozumie... I tak nie wiem jak długo to będzie znosił??Byłam u
psychologa ale pani psycholog powiedziała,że jak moge jeść i spać
to nie mam depresji i nie potrzebuje żadnych tabletek. Ja dłuższy
czas brałam relanium ale potem jak długo brałam żle się czułam
wymiotowałam i bolała mnie głowa.Wychodze z domu i staram się jakoś
funkcjonować ale to tylko takie pozory po prostu noszę maske, maske
Gombrowicza a pod nią jest ból,smutek i beznadziejna rozpacz...