osmiorniczka030
30.03.08, 00:48
Niedawno zmarl moj Tata. Osoba, z ktora bylam niesamowicie zwiazana.
Zawsze bylismy razem. Wiem, ze bylam dla niego kims wyjatkowym.
Zawsze mi pomagal i pocieszal w trudnych chwilach. Dalby mi
wszystko...
Nagle zostalam sama. Wszystko sie zmienilo. Cale zycie leglo w
gruzach...
Moja religia kaze mi wierzyc w to, ze Tata wciaz zyje. Jednak sama
wiara w tym przypadku mi nie wystarcza. Przechodze ogromny kryzys
wiary. Potrzebuje dowodu na to, ze moj Tata wciaz zyje i ma sie
dobrze.
Po smierci Taty zdarzylo sie w moim zyciu kilka dziwnych rzeczy. Mam
wrazenie, jakby Tata wysylal mi pewne znaki. Bylo ich bardzo duzo,
ale opowiem tylko o jednym z nich. Otoz kazdej nocy modle sie za
niego w godzinie jego smierci. Za kazdym razem podczas tej modlitwy
zaczyna mrugac lampka w jednym z domowych pomieszczen. W dodatku,
kiedy jest mi bardzo zle i zaczynam plakac za Tata, nagle przygasa
swiatlo. Nie dzieje sie to w innych momentach. Zupelnie, jakby Tata
chcialby mi powiedziec "nie placz, jestem przy tobie". Przeciez
gdyby zyl, w takich chwilach nigdy nie przeszedlby obok mnie
obojetnie.
Byc moze to tylko moja wyobraznia, a moze...
Czy ktos z Was ma podobne doswiadczenia i wrazenie, jakby nasi
bliscy zmarli byli obok nas i mowili do nas? Napiszcie o tym.
Pozdrawiam.