Dodaj do ulubionych

Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie.......

27.05.09, 19:50
Kochani,

dlugo sie zastanawialam (pare lat), czy mam tu wstawic moj watek (zamkniete
forum) napisany pare lat temu na innym forum..... dzisiaj w nocy mialam dziwny
sen...., moja zmarla babcia rozkazala mi wrecz (czego nigdy wczesniej nie
robila) podzieleniem sie moimi przezyciami.....................




"Prawdziwe zycie....gdzie???
Autor: luna67 04.12.07, 00:22

Teraz jestem gotowa opisac moja historie.

Gdy mialam ok. 4 lat umarla moja kochana prababcia, widzialam ja w trumnie bez
ruchu i wiedzialam, ze nigdy sie nie obudzi... Ona mi to wczesniej
powiedziala... (pare dni przed smiercia)...ale obiecala, ze bedzie zawsze ze
mna...nie rozumialam wtedy o co chodzi.

Kochalam ja jak wlasna matke, nie zapomne jej opowiadan o krasnalach o
ksiezniczkach i innych stworach basniowych. Nigdy nie zapomne jak probowala
zlapac dla nas motylka "krakowiaczka" przewracajac sie na prostej drodze
smiejac sie do rozpuku:-)

Po jej pogrzebie wieczorem poszlam z moja siostra do ogrodu na hustawke, i w
poswiacie ksiezyca widzialam ja...(moja siostra jej niestety nie widziala),
bylam na nia troche zla, za to co mi powiedziala; Ze....."...nie zobaczymy sie
juz wiecej" (to bylo ostatnie spotkanie(moze pozegnanie) na jawie).

Nikt mi z biesiadnikow stypy nie uwierzyl co im opowiedzialam..., ale ja ja
naprawde widzialam, usmiechala sie do mnie i oddalajac sie do "drugiego"
wyjscia ogrodowego, zniknela w gaszczach drzew, pobieglam za nia
zaplakana...nikt nie mogl mnie dlugo uspokoic...

Pol roku pozniej snilam o niej, we snie powiedziala mi, ze mam wybrac ta droge
ktora jest dla mnie nieprzyjema, a czekac bedzie na mnie nagroda. Plakalam
przez sen, chcialam do niej isc, ale ona nie pozwolila mi, powiedziala, ze
jeszcze za wczesnie. I ze mam byc silna dla mojej mamy...

Majac 4,5 roku zachorowalam na ostra zoltaczke zakazna, to zniwo zabralo wiele
duszyczek dzieci (ok. 35,5 lat temu). Pamietam szpital..., lozeczka dzieci
lezacych ze mna na sali, ostra "salowa", ktora nie pozwalala wstawac z lozek i
robic "balaganu", zabiegi, i te parawany..., pojawiajace sie od czasu do czasu
(jak dziecko umarlo).

Mialam w tym szpitalu fajnego kolege, z ktorym sie godzinami bawilam, na
gwiazdge zamienilismy sie prezentami, on mi dal swoje czerwone autko, a ja
lazienke dla lalek, ale mielismy radoche zamieniajac role. Pewnego dnia robiac
poranna toalete widzialam go wychadzacego z "meskiej" toalety, i sie juz
zaczelam cieszyc na zabawe z nim. Powedrowalam zaraz do jego pokoju mu to
zakomunikowac, ale wokol jego lozka zastalam parawan..., nie zblizylam sie do
niego, wiedzialam ze on odszedl...tam gdzie moja nakjukochansza babuncia, ze
nigdy nie bede sie mogla z nim bawic....

Obudzilam sie pewnego ranka w tej bialej sali szpitalnej, bez sily, bez checi
do zycia, nie chcialam zadnych zabiegow, wszystko mnie bolalo, nie chcialam
jesc, nic mnie nie cieszylo, chcialm byc z moja babunia i z moim
przyjacielem....Powieki stawaly sie ciezkie, nie moglam otworzyc oczu, moje
cialo bylo jakies ciezkie, za ciasne, wrecz mi przeszkadzalo, a bol stawal sie
coraz lzezszy, przyjemniejszy, ogarnialo mnie uczucie ubostwa, obojetnosci na
otaczajacy mnie materialny swiat......, ogarnialo mnie jakies uczucie milosci
(nie tylko mojej.., trudno to opisac), radosci nie do opisania. A lzy mojej
matki staly sie diamentami..........................., ona nie mogla do mnie
przyjsc, siedziala w "poczekalni" zalana lzami........czekajac na moja smierc....

To byla smierc kliniczna....nagle zrobilo sie tak jasno i tak przyjemnie...i
tak cieplo na duszy, bylam taka szczesliwa, kochalam wszystko i wiedzialam, ze
wszyscy mnie kochaja, zaczelam sie oddalanc od lekarzy i pielegniarek
krzatajacych sie przy mnie..., widzialam zaplakana mamusie w
poczekalni......(tego nie da sie opisac).

Znalazlam sie na przepieknej lace, w trawie przeblyskiwaly piekne biale kwiaty
(dzisiaj bym powiedziala "duze stokrotki")..., a niebo mialo nieprzenikniony
blekit, jakiego nigdy w zyciu nie widzialam, oniemiala z pieknosci tego widoku
szlam dalej piaszczysta (prawie biala) droga..., przepiekny spiew ptakow mam
do tej pory w moich uszach...
Towarzyszyla mi jakas nieograniczona milosc, akceptacja, ktora zastepowala mi
milosc najblizszych..., nie tesknilam do kochanej mamusi, ktorej sie zawsze
"spodnicy trzymalam", bojac sie zgubic jako dziecko...(nie moge tego opisac).

Dotarlam do rozdroza, gdze rozwidlaly sie dwie drogi; spojrzalam na droge z
prawej strony, ktora byla nadal taka piekna po ktorej drozylam..., wydawalo mi
sie, ze wola do mnie; "chodz, bedziesz szczesliwa"...,ale cos mnie
powstrzymywalo isc nia dalej.

Popatrzalam na druga droge i otepialam ze strachu; byla wybrukowana ostrymi
kamieniam, a w dali widac bylo chmury zwiastujace burze. W dali widzialam na
zboczu tej drogi jakby lawe, i w tej poswiacie drzewa odbijajace sie purpura,
na zboczach drogi przepasc..., zaczelam sie bac.
Nagle na rozdrozu tych dwoch drog ukazal mi sie jakis rycerz w zbroi
"rzymianin"(?) (dopiero w szkole podstawowej zobaczylam obrazek takiego
wojownika). Pokazal mi krzyz przy ktorym byl "Jezus", i ktory do mnie
przemawial; "wybierz sobie droge przez ktora chcerz przebyc twoje zycie" (nie
jestem w stanie opisac jaka milosc od tej osoby do mnie dotarla). I w tej
chwili przypomnialy mi sie slowa mojej babciuni..., ja jako dziecko 4,5 letnie
!!!! wybralam ta dla mnie straszna droge...!!!!!!!!!!!!!, i otrzymalam w darze
zycie...(tak mysle). Bo zycie jest cierpieniem, a piekne sa tylko chwile.....

Jak sie oddalalam (w potwornym tepie) widzialam babunie, usmiechnieta od ucha
do ucha, zadowolona i dumna ze mnie. I podswiadomie wiedzialam, ze nie moge do
niej podejsc a ona porzegnala mnie skinieniem glowy, tak jak za dawnych czasow
na pozegnanie: "do nastepnego razu..........."

Po smierci klinicznej, obudzilam sie cala obolala, teskniaca za tym co dane
bylo mi przezyc......

Przezylam moze polowe mojego zycia, i wiem, ze istnieje zycie po zyciu...., ze
nasi zmarli bliscy na nas czekja...ze zycie jest tylko przystania, a prawdziwe
zycie dopiero na nas czeka...kocham zycie i nie boje sie smierci, w recz
przeciwnie....czekam z utesknieniem."

__________________________________________


Kochani,

chcialam sie podzielic z wami moimi najskrytszymi przezyciami, o ktorych tylko
moja mama wie.....

Nie boje sie smierci, bo wiem, ze istniejemy dalej po smierci cielesnej, nasze
cialo umiera, ale swiadomosc ("dusza") dalej istnieje. Po tamtej stronie,
kochamy bardziej; naszych bliskich, pamietamy, nie zapominamy, doceniamy, ale
nie tesknimy, bo wiemy, ze za chwile (pojecie czasu jest nie znane po tamtej
stronie) sie spotkamy. Tylko na ziemi istnieje ten fenomen pojecia: "czas".

Ach i jeszcze jedno, moja mama mi opowiadala, ze ostatnie slowa mojej prababci
byly: "nareszcie Joziu przyszedles po mnie..."(Jozek byl jej najmlodszym
synem, ktory zginol smiercia tragiczna majac 19 lat).

Wiem, ze mam jakis dar.......widzialam duzo niezwyklych rzeczy , ale sie tego
boje......, duzo widze na jawie, ale nie umie tego
uporzadkowac.........,jeszcze nie moj czas, nie jestem gotowa...........
Obserwuj wątek
    • xxxkarolinkax Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 27.05.09, 20:00
      jak ja bym chciała mieć taki dar.. żeby móc zobaczyć mojego Łukaszka,
      porozmawiać z Nim i poprosić, żeby się mną opiekował..żeby się mi snił..
      • luna67 Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 27.05.09, 20:13
        Daj mu odpoczac...., on pamieta....i nigdy nie zapomni...tak jak i ty. Zycie
        cielesne jest dla zywych i zyj tym zyciem, tzn. placz jak masz na to ochote,
        badz zla, pytaj: "dlaczego" ,ale pamietaj, ze tesknota jest tylko zaprogramowana
        dla nas na ziemi, nie dla umarlych, bo dla nich czas jest pojeciem wzglednym.
        On napewno chce zebys byla szczesliwa, tak jak on jest teraz
        szczesliwy........przyjdzie i na ciebie czas.....zrob to dla niego, on tak tego
        pragnie.........
        • xxxkarolinkax Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 27.05.09, 20:49
          skoro jest tam gdzieś do góry to widzi..widzi jak sobie nie radze, jak
          płacze..jak najmniejsza czynnosc sprawia mi problem.. dlaczego wiec nie wejdzie
          w moje sny, nie przytuli w nich, nie powie jak mam sobie poradzić... ?? tak
          żałuje, ze nie porozmawiałam z Nim o tym jak jezcze był ze mną..zabrakło mi
          odwagi :(
          • luna67 Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 27.05.09, 21:21
            bo im nie wolno......(wiem, ze im nie WOLNO!), oni sa zmeczeni, zafascynowani
            nowym zyciem, odpoczywaja, a my zywi, im w tym przeszkadzamy.....placzem,
            tesknota, bolem,.......tylko modlitwa, a jak ktos nie wierzy, to dobrymi myslami
            im pomagamy znalezc sie w innym swiecie.......
            Nigdy nikt nikomu do konca na pozegnanie nie "wygarnol" swoich mysli, uczuc,
            teskot, obaw, nawet jak mial na to duzo czasu, zawsze pozostanie "cos" nie
            wypowiedziane.
            Nie powiem, ze zmarli czytaja nasze mysli, ale wystarczy, ze przed snem, jak
            opowiesz mu swoje niewypowiedziane przed nim "ALE.......". Bez problemu mozez
            wziazc jego rower.......(?)
            • hhalka Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 28.05.09, 11:20
              Witaj Luna na forum.
              Czytałam kiedys artykuł niestety nie pamiętam czy to było jakieś
              poważne pismo ,czy nie .Ale pamiętam,ze opisywało o tym ,ze dzieci
              częściej widzą "ich".Niestety rodzice przyjmują to jako fantazje
              dziecięcą.A ja mam takie pytanie czy teraz jako osoba dorosła też
              masz takie "widzenia"/nie wiem jak to fachowo nazwać/
              Pisz i zostań z nami.
              • bezprzerwy Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 28.05.09, 12:32
                Droga Luno, pieknie opisalas swoja historie z dziecinstwa.
                Mam nadzieje, ze to cale piekno "innego" swiata okaze sie kiedys
                prawda.
                Zadziwiajacy jest fakt, ze tak doskonale i wyraznie pamietasz
                sytuacje i emocje im towarzyszace, ktore zdarzyly Ci sie zaledwie w
                wieku czterech lat...To jest chyba bardzo wyjatkowa sytuacja?

                Chcialabym miec taka pamiec, moja ukochana Babcia zmarla kiedy
                mialam "az"10 lat ale niestety niewiele pamietam.
                • kicek856 Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 28.05.09, 15:56
                  Witaj.
                  Czytam twój wpis i beczę bo tak mnie dzisiaj wzieło, zastanawiam się dlaczego mój Czaruś nie wybrał tej drugiej drogi skoro ona jest.
                  Cierpię tak bardzo że nie mam już siły zadawać pytań Dlaczego on przecież był zdrowy i taki malutki miał zaledwie 14 miesięcy. Czy on widzi że ja płaczę. Odwróciłam się całkowicie od Boga nie umiem już się modlic. Wydaje mi się że chwilami jest normalnie ale są te momenty gdzie nie umiem sobie radzić czuję sie tak bezradna jak dziecko.
                  Dlaczego Czaruś mnie nie odwiedzi we śnie nie przyjdzie chociaz czekam co noc i proszę w myślach.
    • cudownie Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 29.05.09, 13:41
      Hej Luna..

      Chcę czytać tylko takie słowa jak Twoje. Tylko takie dają mi cień
      ukojenia.. Przy okazji polecam wszystkim cierpiącym, ale zwłaszcza
      Mamom książkę "powiedzcie im, że śmierc nie istnieje" F. Brune

      Ciekawa jestem czy Twojej Babciuni, Luna, chodziło dokładnie o to
      forum? Jeżeli tak, to czy wiesz, dlaczego?
    • magdaberlin Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 01.06.09, 04:55
      Obejrzcie i posluchajcie filmu o smierci klinicznej .podaje Wam
      link.www.youtube.com/watch?
      v=lFiACNJ6cVc&feature=PlayList&p=21432CC7AA8AD18E&playnext=1&playnext
      _from=PL&index=37

      Polecam wszystkim .Jest piekny i podnoszacy na duchu.
      • wakacyjna_iguana Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 01.06.09, 08:33
        MNie ten link nie chodzi:(
        • magdaberlin Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 01.06.09, 18:15
          Link www. youtube.pl wpisz w szukaniu : Do piekla i z
          powrotem .Tytul troche przeraza ale film jest naprawde interesujacy.
          Sa to relacje ludzi ktorzy opwiadaja o swoich przezyciach podczas
          smierci klinicznej. i ich zmianie zycia po tym doswiadczeniu.
    • akado Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 01.06.09, 08:35
      Luna67 jak ja Ci zazdroszczę....
      Piszesz, że im nie wolno do nas przyjść ale czy Bóg nie rozumie jak ciężko zyć
      tym co zostają? Ja bym chciała taki telefon z nieba od mojej mamy raz w roku...
      Niedługo minie rok a moja mama NIC - żadnego znaku!!!!
      • xxxkarolinkax Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 01.06.09, 12:45
        ja też nic nie mam.. oprócz może 3 snów, których nie bardzo rozumiem. Łukaszek
        mi się śnił 3 razy.. ale nie były to właściwie sny, ale wyrwane obrazy.. np.
        trzyma mnie za rękę, nie widze jego twarzy, widze tylko nasze splecione dłonie i
        słysze jego głos "tak bardzo Cie potrzebuje, żebyś pomogła mi przez to wszytsko
        przejść"...

        albo kolejny.. jestem ja, On i jego siostra.. I łuki prosi nas żebysmy wyprawiły
        mu urodziny.. My mu mówimy "ale Ty masz urodziny dopiero 15 grudnia a jest maj"
        a łukasz nam odpowiada "wiem. ale chce je obchodzić własnie teraz"

        nie rozumiem co to ma znaczyć... w ogóle nie widze jego buźki, jego ciała..
        tylko zawsze ten głos gdzieś z boku słysze..


        Tak tęsknie kochany :((
        • first.marionetka Re: Prawdziwe zycie? gdzie? napewno nie tu.... 08.04.10, 11:29

          Luno, wczoraj obejrzałam program o 4,5 letniej obecnie Glorii Marii
          Wrona, która żyje( wcześniak) wbrew wcześniejszym opinią lekarzy.
          Dziewczynka w rozmowie z mamą powiedziała, że chciałaby już wrócić
          do Jezusa, ale wie, że jeszcze nie teraz, bo mama straciłaby jedną z
          córek, dopiero jak będzie stara to wróci do Jezusa.
          Ponadto dziecko widzi „ niewidzialne”…..
          Myślę, że to prawdziwe życie to rzeczywiście jest tam, w domu
          Ojca, a nie tu na ziemi.


        • mag461 Re:do karolinka 08.04.10, 19:26
          Witaj.
          Dla mnie Twoje sny są proste i oczywiste.
          Pierwszy: prosi Ciebie o modlitwę(my śmiertelnicy tylko tak możemy
          pomóc)
          Drugi:prosi o mszę( ludzie żyjący zwykle zamawiają mszę w
          rocznice,imieniny i właśnie urodziny)
        • ollaa86 Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 08.04.10, 22:36
          Mi mój G. śni się często. Części tych snów nie pamiętam, wiem tylko, że był w
          nich On. Za to część pamiętam bardzo dobrze, byliśmy sobie tak bliscy, że wiem,
          że gdyby mógł, na pewno dałby mi jakiś znak, że cały czas JEST, że nie
          zniknął... Więc rozpaczliwie doszukuję się w tych snach znaków, że mam na co
          czekać, że jeszcze się spotkamy...

          Niestety samemu ciężko interpretować te sny, żeby czasami nie nadinterpretować
          ich znaczenia... Ostatnio jestem już skołowana totalnie, bo najpierw mam sen, w
          którym z płaczem tuli się do mnie, że mam Go stamtąd zabrać, bo czuje się jak w
          psychiatryku (??? dokładnie tak powiedział). W kolejnym jest uśmiechnięty,
          szczęśliwy, tylko podkreśla, że bardzo tęskni i nie może doczekać się już
          naszego spotkania...
          Bardzo chcę wierzyć, że to nie tylko moja wyobraźnia, że to naprawdę ON szuka ze
          mną kontaktu... Tylko jak mu pomóc, czy mu tam jest dobrze???

          Tak bardzo tęsknię i tak bardzo Cię kocham...;(((

          _________________________

          "...crushed like a bug in the ground..."
    • kobieta_zza_firanki Problem smierci klinicznej 08.04.10, 16:24

      Jest taki,ze jest malo osob, ktore
      traktuja takie opowiadania serio.
      Ja przezylam smierc kliniczna sama jako
      dziecko. Ale nikt doslownie nikt mi
      nie uwierzyl.
      Jest prawie tak jak to opisalas.
      Przeszywajace uczucie szczescia i
      spokoju.
      Twoja babcia zyjac na innym poziomie
      swiadomosci, gdzie nie ma poczucia czasu
      dala ci bezcenna informacje, ktora uratowala ci zycie.
    • olaopolanka Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 08.04.10, 21:41
      Kochana Luno dziekuje. Dla mnie to Nadzieja.
      • kobieta_zza_firanki Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 08.04.10, 22:23
        Robert Monroe
        Byl takim specjalnie obdarowany
        talentem OBE czloiwekiem.
        Ciekawe sa jego ksiazki w temacie.
        Pan byl bardzo serio. Zbadany przez
        kilku znanych psychiatrow.:=)

        Zalozyl Instyutut Monroe, warto poczytac o nim
        pokrzepia na duszy.
    • mag461 Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 08:59
      Tata zmarł pół roku temu śnił się mojej córce kilka razy w ostatnim
      śnie mówił,że " strasznie tu nudno jeździ tylko windą z góry na dół
      i odwrotnie,jedzenie nie jest dobre" i chyba nie był zadowolony.
      Uznałam,że może jest w czyścu...??????
      To,że tak wytłumaczyłam sobie sen córki sprawiło iż byłam
      niespokojna.
      Zadawałam sobie pytanie czy już jest wśród bliskich czy nie i
      dlaczego się mi nie przyśnił?
      Trwało to ze trzy miesiące. Ostatniej nocy miałam sen:
      Siedziałyśmy z córką w domu kiedy zadzwoniła jej komórka.
      Obydwie wiedziałyśmy ,że Tata zmarł. Na wyświetlaczu pojawiło się
      imię i nazwisko Taty więc córka oddała mi słuchawkę.Kiedy odebrałam
      usłyszałam jak wypowiada moje imię w tym momencie ja krzyknęłam
      TATUŚ?????? i mój głos mnie obudził był godzina 00.24.
      Choc sen się urwał wstałam i powiedziałam rodzinie ,że dotarł do
      celu.
      Skąd wiem?????
      Tata był niepełnosprawny,kiedy wyruszał gdzieś samochodem zawsze się
      tak "meldował"
      Dzwonił najpierw wypowiadał moje imię potem mówił dotarłem,wszystko
      ok.
      Jestem już spokojniejsza......
      • agawa43 Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 12:14
        Luno ja też chcę zobaczyć mojego brata. Tak za nim tęsknię. A jego
        wciąż niema. Nie przychodzi. Nie wraca. A ja czekam, czekam,
        czekam,czekam,czekam,czekam,czekam,czekam .....
        • halas1961 Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 17:33
          Wróciłam z pracy bardzo zmęczona, nawet czytać mi sie nie chciało. Ale myslę na
          chwile tylko włączę komputer. I ten wątek pierwszy wpadł mi woczy. Pomyslałam
          "Prawdziwe życie"... o, z pewnościa nie tutaj. W kazdym razie dla mnie nie
          tutaj. Wiecie, zadowolona jestem z tej pracy bo miedzy ludzmi, o wiem doskonale
          ze jako nowa osoba jestem obiektem nieustających plotek. Tak chwile nawet
          myslałam ze bede musiala uwazac co mowie, pilnowac sie. Ale gdy przeczytałam
          kilka wypowiedzi na naszym forum mysle, a po coz ja mam sie pilnowac, czy dla
          mnie wazne jest co o mnie mowia i sadza. Odpowiedz na to pytanie brzmi:"NIe" .
          Wazne ze ja jak pisalam bede postepowac tak aby nikt przeze mnie nie plakal.
          Wiec nie bede sie pilnowac, bede taka jak zawsze, jak zwykle:) Cóż mnie nic juz
          bardziej dotknąc nie zdola, nawet jesliby ktos mnie obgadal, coz to jest....I
          taki moment byl ze poczulam ze tu naprawde to nie jest to prawdziwe zycie, ze
          tam, dopiero tam...

          Halina-mama Agatki
          • luna67 Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 20:37
            Halas, jak badzo cie rozumie, wlasnie przezywam "plotki":-) moich pracownikow,
            ale jakos mnie to nie rusza.

            Mowia o mnie tzn., zem interesujaca kobita:-) Jakby nie mowili, to bym sie
            martwila:-)

        • luna67 Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 20:32
          Agawa, brata tu na ziemi nie wyczekuj, bo go nie zobaczysz, predzej we snie
          (tylko "wybranym" jest widzenie na jawie mozliwe, niestety). A ze, sny nie
          umiemy zinterpretowac, odkladamy je jako mozgowe fantazje (szkoda).

          Wiecznosc przed toba, wiec troche cierpliwosci w tej "chwili zycia", bo ono jest
          "sprawdzianem".

          Czekaj na brata, ale czekajac przezyj swoje zycie, tak, zebys w godzinie smierci
          powiedziala; "tak, teraz jestem gotowa, dogonilam ciebie braciszku", bo Bog nas
          nie bedzie sadzil na poczatku, lecz my sami, i przybedzie on do ciebie torujac
          ci zycie w zaswiatach.........., i nie tylko on.............
          • tilia7 Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 20:43
            No tak,tylko chyba im bardziej wierzymy,że jest jakieś "prawdziwe życie tam",tym
            bardziej musimy zadawać sobie pytanie:"W takim razie po co jesteśmy tu?".I
            myślę,że może być tak,że TU jest klucz do życia TAM.Tu też jest
            prawdziwe:okrutne,pełne bólu,czasem według nas samych pozbawione sensu,ale też
            "zanim" nas spotkały nasze osobiste tragedie było w tym życiu TU wiele
            dobra,piękna,sensu.Więc to chyba nie jest tak prosto jakbyśmy sobie chcieli,że
            to nasze obecne TU można olać i tylko czekać na TAM.
            Ja tak zresztą tylko z teorii i z głowy.Bo jak na ten moment ani w Tu ani w TAM
            sensu ni pociechy nie widzę.
            • karnivora Re: Nie wiem gdzie ale jest! 09.04.10, 21:02
              TAM - 100% prawdxiwe/ bo w nieskończonosc
              ino
              gdzie TAM będa bankomaty i jak bedzie wziąxć paliwo
              i gdzie np. dentysta (zęby sie psuja zawsxze)
              2-ga opcja - jaksie obejśc bez tego/
              Pan Bóg mi sprzyja TU/ w tym gównie
              / Bojesie że TAM mnie nie rozpozna..

              • karnivora Re: dostęp do netu 09.04.10, 21:53
                TAM
                • mag461 Re: dostęp do netu 10.04.10, 06:57
                  Wydaje mi się karnivorko,że tam Pan Bóg nie bęzie musiał nas szukac.
                  Tam będziemy wszyscy równi tak jak jesteśmy równi w obliczu śmierci.
                  Kiedy przychodzi czas nie ma możliwości wykupienia się....
    • basia8966 Re: Prawdziwe zycie? gdzie? no wlasnie....... 07.05.10, 20:52
      przeslicznie napisane dziekuje
    • annubis74 TU 10.05.10, 13:13
      Dla mnie prawdziwe życie jest TU. Podkreślę - dla mnie, ponieważ nie
      będę twierdzić że moje zdanie musi mieć sens uniwersalny.
      Nawet wierząc że TAM cos jest i TAM spotkamy naszych ukochanych
      zmarłych - dlaczego TAM miałoby być prawdziwie?
      TU z całą ostrością odczuwamy miłość, radość, dobro, piekno ale też
      i smutek, ból, tęsknotę, rozpacz. Jeśli jest jakieś idealne TAM to
      nie będzie tam sumtku, rozpaczy, bólu i tęsknoty. Ale czy wtedy
      będziemy w stanie odczuć radość, dobro, piekno, miłość. Czy będziemy
      siedzieć w wieczności i obgryzać z nudów paznokcie.
      O mojej Mamie myslę nawet nie myśląc, jest ze mna przy mnie we
      wspomnieniach, na zdjęciach, jej obecnością, jej głosem drży
      powietrze. Ja chciałabym być z nią TU. Dla mnie to jest życie które
      mnie dotyka, porusza, boli lub uszczęśliwia (chć ostatnio rzadko)
      • tilia7 Re: TU 10.05.10, 15:02
        Zgadzam się z tobą Annubis.Nawet jeśli Tam coś jest,to myślę,że po
        pierwsze wcale nie jest Tam idealnie a po drugie skoro jesteśmy
        teraz Tu,to po coś.Nawet powiedziałabym,że im bardziej jest jakieś
        Tam,tym bardziej Tu jesteśmy po coś.Nawet to,że możemy w owo Tam
        wierzyc lub nie wierzyc,zawdzięczamy temu,że w tej chwili jesteśmy
        Tu.A może nasi bliscy w ogóle są cały czas przy nas,też Tu,tylko
        inaczej?W każdym razie,myślę,że w cokoliwek się wierzy czy nie
        wierzy,nie można uważac,że to co jest teraz jest nieważne.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka